Duże krążowniki
Duże krążowniki
Ale ja ich jeszcze nie mam w rękach. Przy odrobinie szczęścia będę miał jutro wieczorem. Przy mniejszej ilości szczęścia dopiero pojutrze...
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
- Janusz Kluska
- Posty: 1160
- Rejestracja: 2006-05-14, 20:44
- Lokalizacja: Wodzisław Śląski
Duże krążowniki
Spoko, poczekam.
Duże krążowniki
Taki smakowity dodatek to bardzo dobra wiadomość. Lekki deserek jako dodatek do ciężkich dań zawsze jest mile widziany
Duże krążowniki
Bądź tak miły i zabezpiecz jeden egzemplarz. Jak wrócę do PL to się odezwę. . 

Duże krążowniki
Wysłane.
Duże krążowniki
Sami chcieliście. Ostrzegałem.
Wszystkie paczki gotowe. Dziś jeszcze wrzucam do paczkomatu.
Jak do poniedziałku, powiedzmy wtorku, do kogoś nie dotrą, to proszę o informację, znaczy że przeoczyłem.
Wszystkie paczki gotowe. Dziś jeszcze wrzucam do paczkomatu.
Jak do poniedziałku, powiedzmy wtorku, do kogoś nie dotrą, to proszę o informację, znaczy że przeoczyłem.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
- Janusz Kluska
- Posty: 1160
- Rejestracja: 2006-05-14, 20:44
- Lokalizacja: Wodzisław Śląski
Duże krążowniki
Odebrałem, dzięki.
Duże krążowniki
Dotarła.
Duże krążowniki
Macieju Przelew za t. 3 wykonany
Adres do wysyłki podałem w PW
Pozdrawiam Robert
Adres do wysyłki podałem w PW
Pozdrawiam Robert
Duże krążowniki
No już jestem. Nr konta bez zmian?


Duże krążowniki
Tak ale jestem poza domem. Będę wysyłał dopiero w weekend.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Duże krążowniki
Kasa w drodze. Odbierz priv. Opakuj pancernie no i nie zapomnij o autografie.


- Bartłomiej Batkowski
- Posty: 144
- Rejestracja: 2008-07-31, 20:57
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Duże krążowniki
Odebrałem, dziękuję.
Gdy w twe drzwi zapuka wróg,
Weź siekierę, piłę, strug.
Oddaj wszystko to wrogowi,
Niechaj sam se trumnę zrobi!
Bo mu się odechce na nas napadania
Od samego po nas sprzątania..
Weź siekierę, piłę, strug.
Oddaj wszystko to wrogowi,
Niechaj sam se trumnę zrobi!
Bo mu się odechce na nas napadania
Od samego po nas sprzątania..
-
- Posty: 2
- Rejestracja: 2025-07-13, 14:08
Duże krążowniki
Do P. Macieja. Przeczytałem trzy tomy Dużych krążowników. Pozycja ciekawa i poszerzająca wiedzę o okrętach wojennych. Związku z tym, że autor tych pozycji jest aktywny na forum proszę o komentarz do powtarzającego się stwierdzenia, ze większość artylerii przeciwlotniczej ówczesnych krążowników była tylko dla poprawienia sobie samopoczucia. Czy to wynikało z braku systemów kierowania ogniem? Czy inne powody. Porównuje to z analogicznymi lądowymi samobieżnymi zestawami przeciwlotniczymi; od amerykańskich M16 kalibru 12,7 mm (który kaliber na okrętach jest opisany jako bezużyteczny), niemieckie 20 mm , 37 mm, angielskie, amerykańskie), które też nie posiadały systemów kierowania ogniem i spisywały się całkiem nieźle. Chyba, że tu dochodziło huśtanie okrętów, które potęgowało problemy.
Duże krążowniki
Czy ja wiem czy większość?
na pewno niemieckie 37 mm ładowane pojedynczymi nabojami, z praktyczną szybkostrzelnością na poziomie co lepszych dział 100 - 127 mm. Specjalnego sensu do tego nie było. Niezależnie od tego, że były na stabilizowanej trzyosiowo podstawce.
Podobnie wyglądała większość artylerii przeciwlotniczej Francji. Zaczęli pracować nad czymś sensownym, ale wojna przyszła za szybko.
Na pewno powtarzam się z samopoczuciem dla karabinów maszynowych do 13 mm czy ile tam.
Broń o praktycznym zasięgu małych kilkaset metrów, strzelająca pociskami bez ładunku wybuchowego.
Jeśli już w coś to trafiło, to po zrzuceniu bomby czy torpedy. Więc to czysta zemsta. A nawet to nie do końca bo trzeba było naprawdę fartownego trafienia żeby zrobić latadłu poważną krzywdę.
Działka naprawdę szybkostrzelne kalibrów, przyjmijmy umownie od 20mm w górę (granica płynna) to jakiś sens miały. Z czasem coraz większy, ale i tak wiele zależało do atakującego. Zarówno jego wyszkolenia jak i samych samolotów. I tak jak wspomniałeś, bardzo wiele zależało od systemu kierowania ogniem.
Na jaki dystans możesz trafić w ruchomy cel celując "na oko", nawet przy pomocy pocisków smugowych? Przy takim celowaniu, te pociski bardziej będą rozpraszać pilota niż realnie grozić atakującemu. Jak atakować będą "zieloni" to może wezmą i się wystraszą i nie trafią. Wtedy w sumie działka się sprawdziły, bo chodzi o ochronę ich nosiciela a nie strącanie samolotów. Ale jeśli atakował ktoś z jakąś wprawą, to te działka niewiele pomagały. Patrz Yamato w 1945. Przy prawie 200 szybkostrzelnych działkach i do tego 30 średnich (znaczy jak na przeciwlotnicze ciężkich - 155 też tu wliczam), to straty powinny być ciut większe niż tych 18 maszyn, z czego połowa strącona przez grzyb po eksplozji komór jak już okręt tonął.
Jak powstawały coraz lepsze dalocelotniki, do tego z radarami, a same działka, czy raczej całe stanowiska RCP, to już zupełnie inna para kaloszy. Ale to już czasy wojny.
na pewno niemieckie 37 mm ładowane pojedynczymi nabojami, z praktyczną szybkostrzelnością na poziomie co lepszych dział 100 - 127 mm. Specjalnego sensu do tego nie było. Niezależnie od tego, że były na stabilizowanej trzyosiowo podstawce.
Podobnie wyglądała większość artylerii przeciwlotniczej Francji. Zaczęli pracować nad czymś sensownym, ale wojna przyszła za szybko.
Na pewno powtarzam się z samopoczuciem dla karabinów maszynowych do 13 mm czy ile tam.
Broń o praktycznym zasięgu małych kilkaset metrów, strzelająca pociskami bez ładunku wybuchowego.
Jeśli już w coś to trafiło, to po zrzuceniu bomby czy torpedy. Więc to czysta zemsta. A nawet to nie do końca bo trzeba było naprawdę fartownego trafienia żeby zrobić latadłu poważną krzywdę.
Działka naprawdę szybkostrzelne kalibrów, przyjmijmy umownie od 20mm w górę (granica płynna) to jakiś sens miały. Z czasem coraz większy, ale i tak wiele zależało do atakującego. Zarówno jego wyszkolenia jak i samych samolotów. I tak jak wspomniałeś, bardzo wiele zależało od systemu kierowania ogniem.
Na jaki dystans możesz trafić w ruchomy cel celując "na oko", nawet przy pomocy pocisków smugowych? Przy takim celowaniu, te pociski bardziej będą rozpraszać pilota niż realnie grozić atakującemu. Jak atakować będą "zieloni" to może wezmą i się wystraszą i nie trafią. Wtedy w sumie działka się sprawdziły, bo chodzi o ochronę ich nosiciela a nie strącanie samolotów. Ale jeśli atakował ktoś z jakąś wprawą, to te działka niewiele pomagały. Patrz Yamato w 1945. Przy prawie 200 szybkostrzelnych działkach i do tego 30 średnich (znaczy jak na przeciwlotnicze ciężkich - 155 też tu wliczam), to straty powinny być ciut większe niż tych 18 maszyn, z czego połowa strącona przez grzyb po eksplozji komór jak już okręt tonął.
Jak powstawały coraz lepsze dalocelotniki, do tego z radarami, a same działka, czy raczej całe stanowiska RCP, to już zupełnie inna para kaloszy. Ale to już czasy wojny.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.