Gdzie na japońskich okrętach wisiał portret cesarza co ma klawe życie. Zazwyczaj pisze się że portret został ewakuowany z tonących jednostek, ale nie piszą gdzie wisiał...
Hmm... szczerze powiedziawszy nie wiem. Nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Ale logicznym by było że powinien wisieć w kabinie admiralskiej/kapitańskiej. Tak przynajmniej mi sie wydaje. Zawsze kogoś wysyłano po niego wiec nie w pobliżu pomostu.
Portret jak rozumiem to była poprostu ładnie oprawiona fotografia?
MiKo pisze:Hmm... szczerze powiedziawszy nie wiem. Nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Ale logicznym by było że powinien wisieć w kabinie admiralskiej/kapitańskiej. Tak przynajmniej mi sie wydaje. Zawsze kogoś wysyłano po niego wiec nie w pobliżu pomostu.
Portret jak rozumiem to była poprostu ładnie oprawiona fotografia?
zaskakujesz mnie miko, przecież z literatury widać, że
Cesarz przyglada się Ichnim obradom, albo gdzie indzij - obraz Cesarza zdaje się potwierdzać etc etc
nerwowy cosik dzisiaj jesteś, Miko, przecież wiadomo o wykorzystaniu mesy do tak szczytnego celu, jak posłanie samurjów na "wycieczkę" pod Okinawę w towarzystwie Yahagi i słabej flotylli niszczycieli. Obraz Cesarza jest tam wymieniony jako źródło czegoś japońskiego, nie wiem jak to określić, może - Idący na smierć pozdrawiają Ciebie Cezarze- ?
niewykluczone miko, bo kojarzy mi się tekst, że Yamaciak jednak miał ten portret pod ręką, czyli na GSD, dlatego łatwiej było samurajom go ekhem . ratować
...a wspomniana odprawa odbywała się w kadłubie/lub nadbudówce okrętu na rufie, tak bynajmniej ja coś tam kojarzę, jako nieczytelnik Dowódcy niszczyciela /trzeba kiedyś ten błąd naprawić, nie/