Darth Stalin pisze:na I semestrze połowa roku poległa właśnie na logice
co jest kolejnym przykładem braku wykształcenia prawników
X
Nie "prawników" tylko "kandydatów na prawników" a to duuuża różnica. Dopóki nie obronisz pracy nie możesz nazwać się prawnikiem, podobnie jak nie nazwałbym "historykiem" gościa, ktory odpadł po pierwszym semestrze studiów historycznych...
Jak zaczynałem, to mój rok (dzienne, Łódź) liczył jakieś 260 osób. Z tego w przepisowym terminie (5 lat) do końca dojechało jakieś 50 osob; reszta "wypełnienia" to spadochroniarze, przy czym na żadnym roku liczba studentów nie przekroczyła 300
Wzory Viete'a - ale to są wzory na rozwiązywanie układów równań i nierówności z wieloma niewiadomymi
DARTH STALIN - Lord Generalissimus Związku Socjalistycznych Republik Sithów
Owszem - to był Towarzysz Stalin... i na niego nie znaleźli rozwiązania...
Na swoim pierwszym wykładzie profesor M. (młodszy) stwierdził, że założenie, jakoby wszyscy studenci pierwszego roku mieli skończyć studia, jest całkowicie błędne
Kiedyś stwierdziliśmy, że student prawa jest zwierzyną łowną bez okresów ochronnych
DARTH STALIN - Lord Generalissimus Związku Socjalistycznych Republik Sithów
Owszem - to był Towarzysz Stalin... i na niego nie znaleźli rozwiązania...
Darth Stalin pisze:na I semestrze połowa roku poległa właśnie na logice
co jest kolejnym przykładem braku wykształcenia prawników
X
Nie "prawników" tylko "kandydatów na prawników" a to duuuża różnica. Dopóki nie obronisz pracy nie możesz nazwać się prawnikiem, podobnie jak nie nazwałbym "historykiem" gościa, ktory odpadł po pierwszym semestrze studiów historycznych...
No i tutaj jest różnica: żeby być historykiem, niewymagane są studia, zaliczenia i kolokwia, tylko umiejętności, zdolności i rozum.
Żeby zostać prawnikiem warunkiem wystarczającym (i koniecznym) jest zalicznie (np. metodą 4 x Z)
Pozdrawiam
Ksenofont.
PS. Znacie taki stary dowcip o 100 prawnikach w płonącym samolocie?
X
Rozumiem, że, aby zostać historykiem wystarczą przymioty wymienione i wola. Wydawało mi się, że te przym,ioty starczą, by być politykiem, ale również np. filozofem, matematykiem itd. itp.
X. - nie radzę chodzić do lekarzy bez stusiów, zaliczeń itd.
panowie jaj sobie z logiki nie róbcie, bo jakim prawem 2 + 2 może równac się 4, 2 + 2 zawsze równa się 3, gdy trzeba dać, zać gdy trzeba wziąć równa się 5!
fdt pisze:Prawo milknie gdy grzmią armaty. Ktoś powie, że wojny mobilizują rozwój technologii jak nic innego w historii. Błąd. To dowód na to jak ważna jest sztuka prawa i jak powszechny jest jej deficyt w społeczeństwach. Czy naprawde trzeba było 55 milionów trupów i miliardy zmarnowane w dobrach materialnych, żeby ujarzmić atom?
Przepraszam, że się mądrzę, ale atom to ujarzmił niejaki Prometeusz. To co miałeś na myśli to skorzystanie z energii wiązania jądra atomowego (energie uzyskane są miliardy razy większe niż przy unicestwieniu atomu). Używajmy prawidłowego nazewnictwa, nikt nie będzie nazywał pancernikami opancerzonych statków rzecznych (choć niektórzy próbowali).
JB
PS. A na marginesie dyskusji nad wyższością zawodu historyka nad zawodami prawniczymi to bez nauk ścisłych nie byłoby internetu i tego co lubimy, czyli okrętów.
Panowie, jest matematyczny dowód Praw Murphy'ego który mówi że prawidłowa formuła matematyczna Praw Myphyego w dziedzinie komputerowego przetwarzania danych ma postać 2 + 2 = 4 gdzie "=" jest symbolem oznaczającym "niekiedy, jeśli w ogóle".
jareksk pisze:Rozumiem, że, aby zostać historykiem wystarczą przymioty wymienione i wola.
[...]
Nie radzę korzystać z usług znachorów historii
Jarku, przecież jesteś historykiem: opowiadasz na FOW o wynikach swoich badań. I nikt nie nazywa Cię "znachorem historii".
Tak samo jak można się zastanawiać, czy prawo to rzemiosło, czy nauka, tak samo możnaby się zastanawiać, czy historia to nauka(to pogląd niemiecki, a więc i polski), czy sztuka (to pogląd francuski).
"jareksk napisał:
Rozumiem, że, aby zostać historykiem wystarczą przymioty wymienione i wola.
[...]
Nie radzę korzystać z usług znachorów historii
Jarku, przecież jesteś historykiem: opowiadasz na FOW o wynikach swoich badań. I nikt nie nazywa Cię "znachorem historii".
A gdziez tam. Nie jestem historykiem, a jedynie shiploverem. Nie mam, ani podstawowego aparatu pojęciowego, ani wiedzy jak czytać źródła. Krótko - jestem historycznym amatorkiem i mam tego świadomość. Zaś jako prawnik jestem zawodowcem. Rzemieślnikiem - w niemieckim tego słowa rozumieniu.