Chiński Kolumb

forum to dedykowane jest wszystkim jednostkom pływającym budowanym w celach cywilnych...

Moderatorzy: crolick, Marmik

waldek
Posty: 24
Rejestracja: 2005-07-09, 12:32
Lokalizacja: Gdańsk

Chiński Kolumb

Post autor: waldek »

Oto ciekawy teskt jaki ukazał się w jednym z ostatnich wydań Gazety Wyborczej :)
Chińczycy mają swojego Kolumba
Konrad Godlewski 08-07-2005, ostatnia aktualizacja 08-07-2005 20:14

600 lat temu chiński admirał Zheng He ruszył na podbój oceanów na czele najnowocześniejszej floty ówczesnego świata. Na długo przed europejskimi żeglarzami dotarł zachodnią drogą m.in. do Indii, Półwyspu Arabskiego i wschodniego wybrzeża Afryki.

Armada licząca ponad 300 jednostek i 27 tys. załogi wyruszyła z Chin 11 lipca 1405 r.. Największy statek mierzył 134 m długości i mógł zabrać nawet tysiąc osób! Na jego pokładzie podróżował admirał Zheng He - zaufany człowiek chińskiego cesarza, który miał za zadanie sprawdzić drogi morskie wiodące na południe i zachód od Azji, a także umocnić wpływy swego władcy nawiązując stosunki dyplomatyczne i handlowe z tamtejszymi państwami. W poniedziałek Chiny, a także m.in. Singapur i Hongkong, świętują 600-lecie wypraw Zheng He.

Zapomniana potęga

Mierząca 20 m "Santa Maria", na której Kolumb dopłynął w 1492 roku do Karaibów, wyglądała przy statku Zhenga jak szalupa. Chińskie statki były też bardziej nowoczesne. Miały np. przedziały wodoszczelne, których zalanie nie zatapiało całej jednostki. W Europie innowacja pojawiła się dopiero w XIX wieku. Dzięki wiedzy nawigacyjnej chińskie statki żeglowały bezpiecznie, a ogromne i dobrze zbilansowane zapasy żywności, pozwalały marynarzom pozostawać na morzu bez postoju nawet przez trzy miesiące, nie narażając załogi na szkorbut (ten problem w Europie rozwiązała dopiero wyprawa Jamesa Cooka z 1768 roku). Za sprawą obracanych żagli chińskie statki mogły płynąć na wiatr, a flota chińska była uzbrojna najlepiej w ówczesnym świecie: w granaty, moździerze, miotacze ognia o ciągłym płomieniu, a nawet wielostopniowe bambusowe rakiety. Wyprawa nie była jednak tak pionierska jak Kolumba, bo Chińczycy dobrze wiedzieli dokąd płyną. Poruszali się po szlakach spenetrowanych przez kupców, a wiele miejsc znali już z relacji osób podróżujących lądem.

Między 1405 a 1433 rokiem Zheng odbył w sumie siedem wypraw, w trakcie których zbadał m.in Jawę, Sumatrę i Cejlon. Dotarł też do Indii, Persji, a nawet do Mogadiszu (dzisiejsza Somalia) i Kenii, w której do dziś mieszkają potomkowie chińskich marynarzy.

Jego wizyty miały w większości pokojowy charakter - co dziś chętnie podkreślają chińskie media. Zheng odwiedził w sumie 30 państw, obdarowując miejscowych władców przywiezionymi podarkami (m.in. porcelaną i jedwabami), w zamian pobierając trybut dla chińskiego władcy i zabierając na pokład posłów do Chin. Z Afryki przywiózł do swojego kraju żyrafy, które wzięto za wcielenie qilina - mitycznego chińskiego zwierzęcia przynoszącego szczęście.

Chiny wycofują się z wyścigu

Mimo śmierci cesarza Yongle (1424 r.), który był pomysłodawcą i sponsorem wypraw, Zheng żeglował nadal. Zmarł w Indiach w 1433 r.

Trzy lata później cesarski edykt zakazał budowy wielkich okrętów i ograniczył dalekomorski handel. Ojciec Yongle przegonił wprawdzie z Chin Mongołów i ustanowił nową dynastię - Ming, ale jej kolejni władcy nie byli już tak energiczni. Ulgeli presji ksenofobicznych urzędników, uważających krainy poza Chinami za barbarzyńskie i niewarte uwagi Syna Niebios. Symbolem izolacjonizmu stał się Wielki Mur, który władcy dynastii Ming wznieśli praktycznie od nowa i który dotrwał do dziś w kształcie z tej epoki. Inną przyczyną załamania się wypraw mógł być także niewydajny system fiskalny i monetarny. Amerykański sinolog John Fairbank uważał, że Chińczyków pokonał ich własny wynalazek - papierowe pieniądze, które pierwsi władcy Ming drukowali bez opamiętania, żeby pokryć gigantyczne wydatki, co powodowało ogromną inflację. Niezależnie od powodów Chiny na własne życzenie wycofały się w XV wieku z morskiego i cywilizacyjnego wyścigu, do którego rozgrzewała się właśnie Europa. W 1479 r. zniszczono w archiwach relacje z wypraw admirała.

W następnych wiekach do Chin dotarli europejscy żeglarze, ale nie był to już kraj zainteresowany rozwijaniem stosunków z przybyszami z daleka. Barierę nieufności udało się w XVII wieku przełamać jezuickim misjonarzom, którzy utworzyli misję przy cesarskim dworze i nawracali mandarynów. Cios, który boleśnie uświadomił Chińczykom, że nie są już cywilizacyjnym środkiem świata, zadała Wielka Brytania w czasie tzw. wojen opiumowych, które przekształciły kraj - jak piszą dziś chińscy historycy - w "półkolonię". W 1930 r. odnaleziono w prowincji Fujian kamienną stelę z 1432 r., która upamiętniała podróże Zheng He, ale po japońskiej inwazji w 1937 r. i proklamowaniu Chin Ludowych w 1949 r. nie było komu przypominać dokonań żeglarza.

Nasz przyjaciel Zheng

Dyskusję o chińskich wynalazkach, dzięki którym w dużej mierze rozwinęła się cywilizacja Europy, zainicjował Joseph Needham, brytyjski chemik, który trafił do Chin w latach 40. Po powrocie postawił on tezę, że Zheng He mógł dotrzeć dalej, niż głoszą zachowane źródła. Na zbadanie temat musiał jednak poczekać, bo dopiero od lat 90. Chiny zaczęły sobie przypominać o cesarskiej przeszłości. Skorzystał z tego m.in. Gavin Menzies, autor sensacyjnej książki "1421" głoszącej, że w tym właśnie roku Chińczycy odkryli Amerykę. Dzieło Menziesa jest jednak krytykowane za liczne metodologiczne błędy. Na Zachodzie ciągle jest bowiem niewielu historyków, którzy potrafią samodzielnie czytać i interpretować pisane w klasycznym języku chińskie źródła.

Współczesne Chiny bardzo chcą przekonać świat, że dążą - tak jak Zheng He - do budowy pokojowych stosunków z innymi krajami, więc nie ma się co obawiać ich mocarstwowych aspiracji, w tym coraz większego wpływu na światową gospodarkę. Postać admirała jest ciepło oceniania też w świecie muzułmańskim (Zheng He namawiał ówczesnego władcę do budowy meczetów - sam był muzułmaninem, a w czasie podróży odwiedził zapewne Mekkę), z którym Chiny - jak np. z Iranem - chcą budować dobre stosunki, grając na nosie Amerykanom.

Żeglarz sprzed sześciu wieków ma przypomnieć światu i obywatelom Chin, że kraj był już kiedyś technologicznym mocarstwem i znów ma zamiar wejść do gry - do Europy przypłyną niebawem tanie auta z Chin. Państwo Środka inwestuje też w prestiż, czyli podróże kosmiczne. 600 lat temu z wypraw Zheng He niewiele dla Chin wynikło. Co wyniknie z podróży Yang Liweia, pierwszego chińskiego kosmonauty, przekonamy się w najbliższych latach.
KrzysztofKolumb

Post autor: KrzysztofKolumb »

Bzduuura!!!

Najpierw "Wprost", a teraz "GW".

Wystarczy, że brytyjski emerytowany oficer marynarki wojennej i historyk Gavin Menzies napisał "1421. Rok, w którym Chińczycy odkryli Amerykę i opłynęli świat", gdzie twierdzi, że Zheng He wyprzedził europejskich odkrywców: Cooka, Magellana i Vasco da Gamę. Chiński admirał dotarł do Australii, Indii i opłynął Afrykę. Menzies pisze, że odnalazł w Wenecji planisferę z 1459 r., na której zaznaczony był Przylądek Dobrej Nadziei. Oficjalnie odkrył go Vasco da Gama w 1497 r. Zdaniem Menziesa, planisferę wykonano na podstawie dokumentów z podróży Zhenga He. Menzies twierdzi też, że europejscy odkrywcy nie wyruszali wcale w dziewiczą podróż - mieli do dyspozycji mapy i notatki chińskiego admirała!

A JUZ WSZYSCY W TO WIERZĄ, A MOŻE TO FIKCJA
VascodaGama

Post autor: VascodaGama »

Polak odkrył Amerykę?

Oprócz Krzysztofa Kolumba i Zhenga He kandydatem do tytułu odkrywcy Nowego Świata jest wiking Leif Eriksson. "Saga Grenlandczyków" opisuje, że około 1002 r. Leif wyruszył na zachód. Pierwszy ląd, który napotkał, nazwał Helluland (kamienna kraina), bo pokrywały go kamienne płyty; była to prawdopodobnie Ziemia Baffina. Następny ląd, przypuszczalnie półwysep Labrador, otrzymał imię Markland (lesista kraina). Kolejną odkrytą ziemię Eriksson ochrzcił mianem Vinlandii, bo rosły tam winogrona. Klimat był łagodny, a w rzekach roiło się od łososi. Lokalizacja Vinlandii jest sporna. Powszechnie uważa się, że jest nią normańska osada w L'Anse aux Meadows. Niektórzy badacze są jednak zdania, że Vinlandia musiała się znajdować bardziej na południe, ponieważ winogrona nie rosną na Nowej Fundlandii.
Leif Eriksson ma konkurenta w osobie św. Brendana, irlandzkiego mnicha, który podobno przepłynął Atlantyk w poszukiwaniu ziemi, gdzie żyli święci. Św. Brendan odkrył najprawdopodobniej Islandię, ale często uważa się, że dotarł aż do Azorów i Nowej Fundlandii. Amerykę mógł też odkryć w XII wieku Madoc, książę Walii. Szesnastowieczny opis jego przygód autorstwa sir George'a Peckhama był podstawą dla Elżbiety I do roszczeń terytorialnych w Nowym Świecie. W 1810 r. John Sevier, jeden z założycieli Tennessee, pisał, że wśród Irokezów żyją plemiona mówiące po walijsku.
Około roku 1375 Nicolo i Antonio Zeno z patrycjuszowskiej weneckiej rodziny wyruszyli na morza północne i przez Grenlandię i Nową Fundlandię dotarli aż - jak twierdzili - do wybrzeży dzisiejszej Wirginii. Nawet jeśli relacja z podróży braci została sfabrykowana, ich mapy Grenlandii są zdumiewająco dokładne.
Udział w dziejach odkrywania Ameryki mają też Polacy. Polski żeglarz Jan z Kolna (zwany czasem Janem Szkolnym; to imię jest omyłkową interpretacją łacińskiej wersji - Jan Scolnius) w służbie duńskiego króla Christiana I dotarł w 1476 r. do Ameryki, a dokładnie do Labradoru i okolic dzisiejszego Bostonu. Niewiele wiadomo o tym żeglarzu prócz tego, że studiował na Uniwersytecie Jagiellońskim. Legenda głosi, że umierając w 1484 r., przekazał informacje o swoich odkryciach niejakiemu Kolumbowi.

WPROST
waldek
Posty: 24
Rejestracja: 2005-07-09, 12:32
Lokalizacja: Gdańsk

Post autor: waldek »

Sam autor artykułu przyznaje że teza o odkryciu Ameryki przez Chińczyka jest kontrowersyjna i stworzona przez zachodnich badaczy i jest to w sumie tylko dobrze brzmiący tytuł. Dla mnie sam fakt żeglugi do wschodnich wybrzezy Afryki jest świadetwem wysokiego kunsztu Chińczyków. O tym, że nie były to akcje jednorazowe może świadczyć informacja jaką niedawno dostałem od niemieckiego archeologa o odkryciu wraka chinskiej dżonki z XV wieku u wybrzeży Kenii. W przedstawionym artykule najbardziej frapująca dla mnie jest informacja o statkach/okrętach o długości 134 metrów z przedziałami wodoszczelnymi i to wszystko w XV wieku
Awatar użytkownika
RyszardL
Posty: 2937
Rejestracja: 2004-05-18, 13:58
Lokalizacja: Perth, Australia

Post autor: RyszardL »

Nic nie można wykluczyć i może być i tak, że to właśnie Chińczycy dopłynęli kiedyś do Ameryki, ale do jej zachodniego brzegu. Mogli tez być w Ameryce Południowej.
Chyba nie zachowały się żadne źródła pisane starsze niż czas Kolumba, dlatego też pozostają tylko spekulacje w tym temacie lub badania wskazujące na podobieństwa zwyczajów i pewnego słownictwa w różnych częściach świata, które może się wywodzić z tego samego pnia.

Dla mnie jest ciekawa też sprawa tych map tureckiego admirała Piri Reisa, które podobno namalował korzystając ze znacznie starszych źródeł. Krótko mówiąc, zrobił kopie.

Pozdrawiam
Ryszard
UWAGA!
Od 2024 konto prowadzone przez Żonę RyszardaL (Małgorzatę).

====================

http://www.flotyllerzeczne.aq.pl/
http://www.biuletyn2008.republika.pl
"Demokracja to najgorszy z ustrojów - rządy hien nad osłami" Arystoteles
karolk

Post autor: karolk »

Ryszardzie trudno uniknąć podobieństwa, jak się na jednego przodka, którym jak wiadomo jest Adam, syn Boży :)
nie muszę chyba przypominać o wynikach badań genetycznych, które jednoznacznie określają kod DNA ludzkości, jako pochodzący od jednego człowieka ...
Awatar użytkownika
RyszardL
Posty: 2937
Rejestracja: 2004-05-18, 13:58
Lokalizacja: Perth, Australia

Post autor: RyszardL »

karolk pisze:Ryszardzie trudno uniknąć podobieństwa, jak się na jednego przodka, którym jak wiadomo jest Adam, syn Boży :)
nie muszę chyba przypominać o wynikach badań genetycznych, które jednoznacznie określają kod DNA ludzkości, jako pochodzący od jednego człowieka ...
Karolku, genetycznie to my som kompatybilne. Skrzyżowanie jakichkolwiek karakanów, pobranych losowo z różnych kontynentów, stworzy nam jednostkę ludzką, która będzie miała „prawo do życia w wolnym świecie” ?! ( G.W.Bush)

Ale wracając do sprawy, to kiedyś pewnie było tak, że obdarzeni jednakowym kodem DNA, rozeszli się po świecie, pojechali wierzchem, popłynęli lub nawet lecieli w powietrzu, jeżeli wierzyć pismom starego sanskrytu.

No i, jak już osiedli to stworzyli swoje własne środowisko i zatracili kontakt z miejscem, z którego przybyli. Nastąpił swego rodzaju regres i kontakty urwały się.
Nic nadzwyczajnego w tym nie ma. Wystarczy prześledzić średniowieczne dzieje Japonii, która za sprawą Shogunów zamknęła się i zerwała kontakty ze światem zewnętrznym. :cry:


Kiedy zaczęto ponownie pływać po świecie, to nie jest wykluczone, że korzystano nawet z legend o różnych odległych krainach, a i być może ze starych pism do tej pory ukrytych lub zniszczonych. :cry:
Gdyby przetrwała chociaż biblioteka aleksandryjska, to pewnie sporo by się można dowiedzieć o wyprawach za słupy Herkulesa. W Nepalu jest też masa ksiąg, ale czytanie i badanie ich jest niebywale trudne. :co:

Niestety, rodzaj ludzki ma zdumiewającą zdolność niszczenia zapisków własnej historii, otwierając w ten sposób drogę do wszelkich spekulacji.
A badania te są bardzo fascynujące.

Pozdrawiam
Ryszard
UWAGA!
Od 2024 konto prowadzone przez Żonę RyszardaL (Małgorzatę).

====================

http://www.flotyllerzeczne.aq.pl/
http://www.biuletyn2008.republika.pl
"Demokracja to najgorszy z ustrojów - rządy hien nad osłami" Arystoteles
Awatar użytkownika
RyszardL
Posty: 2937
Rejestracja: 2004-05-18, 13:58
Lokalizacja: Perth, Australia

Post autor: RyszardL »

http://islam-in-poland.org/main/index.p ... mira_chin/

Interesujący artykuł w tym temacie
Ryszard
UWAGA!
Od 2024 konto prowadzone przez Żonę RyszardaL (Małgorzatę).

====================

http://www.flotyllerzeczne.aq.pl/
http://www.biuletyn2008.republika.pl
"Demokracja to najgorszy z ustrojów - rządy hien nad osłami" Arystoteles
ODPOWIEDZ