Pewnie zaraz się rzucą...
-
- Posty: 181
- Rejestracja: 2005-01-07, 13:05
Pewnie zaraz się rzucą...
...na mnie Lwi Okrutni, gdy powiem, że ja tutaj dla siebie za katastrofę uważam TYLKO przypadek w czasie pokoju. Ani HMS EFFINGHAM ani pancernik MUTSU nie są dla mnie ofiarami KATASTROF, choć ten pierwszy się rozbił, a drugi wyleciał w bazie w powietrze. Nie jest dla mnie ofiarą katastrofy LUSITANIA ani WILHELM GUSTLOFF, choć zginęły wraz z nimi tysiące cywilów. Wszystko to są dla mnie OFIARY WOJNY lub WOJENNE STRATY. Nasze WIGRY też. Co Wy na to??
Secretary to Mr Davy Jones
-
- Posty: 181
- Rejestracja: 2005-01-07, 13:05
Widzę, że Lwi chcą wyjaśnień, więc...
...Wysoki Sądzie, myślę, że warto przedstawić, a właściwie dopiero sformułować odpowiednią zasadę.
Najpierw okręty. Jednostki flot belligerentów nie pływają w czasie wojny w ogóle dla przyjemności, więc KAŻDA strata takiej jednostki będzie ofiarą wojny (obojętne, na skałach, od bomby, od eksplozji itp).
Jednostki flot neutralnych przeciwnie - te ulegają nawet podczas wojny katastrofom (w wojnie nie biorą udziału, więc co konia obchodzi, że się wóz przewrócił?)
Statki handlowe flot belligerentów TEŻ są OFIARAMI WOJNY.
Statki flot neutralnych GENERALNIE NIE SĄ ofiarami wojny (ulegają KATASTROFOM, w wojnie udziału nie biorą, więc co konia...itp)
Jest to zasada której ja przestrzegam. Oczywiście do modyfikacji...
Najpierw okręty. Jednostki flot belligerentów nie pływają w czasie wojny w ogóle dla przyjemności, więc KAŻDA strata takiej jednostki będzie ofiarą wojny (obojętne, na skałach, od bomby, od eksplozji itp).
Jednostki flot neutralnych przeciwnie - te ulegają nawet podczas wojny katastrofom (w wojnie nie biorą udziału, więc co konia obchodzi, że się wóz przewrócił?)
Statki handlowe flot belligerentów TEŻ są OFIARAMI WOJNY.
Statki flot neutralnych GENERALNIE NIE SĄ ofiarami wojny (ulegają KATASTROFOM, w wojnie udziału nie biorą, więc co konia...itp)
Jest to zasada której ja przestrzegam. Oczywiście do modyfikacji...
Secretary to Mr Davy Jones
-
- Posty: 181
- Rejestracja: 2005-01-07, 13:05
Widzę, że Lwi chcą wyjaśnień, więc...
...Wysoki Sądzie, myślę, że warto przedstawić, a właściwie dopiero sformułować odpowiednią zasadę.
Najpierw okręty. Jednostki flot belligerentów nie pływają w czasie wojny w ogóle dla przyjemności, więc KAŻDA strata takiej jednostki będzie ofiarą wojny (obojętne, na skałach, od bomby, od eksplozji itp).
Jednostki flot neutralnych przeciwnie - te ulegają nawet podczas wojny katastrofom (w wojnie nie biorą udziału, więc co konia obchodzi, że się wóz przewrócił?)
Statki handlowe flot belligerentów TEŻ są OFIARAMI WOJNY.
Statki flot neutralnych GENERALNIE NIE SĄ ofiarami wojny (ulegają KATASTROFOM, w wojnie udziału nie biorą, więc co konia...itp)
Jest to zasada której ja przestrzegam. Oczywiście do modyfikacji...
Najpierw okręty. Jednostki flot belligerentów nie pływają w czasie wojny w ogóle dla przyjemności, więc KAŻDA strata takiej jednostki będzie ofiarą wojny (obojętne, na skałach, od bomby, od eksplozji itp).
Jednostki flot neutralnych przeciwnie - te ulegają nawet podczas wojny katastrofom (w wojnie nie biorą udziału, więc co konia obchodzi, że się wóz przewrócił?)
Statki handlowe flot belligerentów TEŻ są OFIARAMI WOJNY.
Statki flot neutralnych GENERALNIE NIE SĄ ofiarami wojny (ulegają KATASTROFOM, w wojnie udziału nie biorą, więc co konia...itp)
Jest to zasada której ja przestrzegam. Oczywiście do modyfikacji...
Secretary to Mr Davy Jones
Re: Widzę, że Lwi chcą wyjaśnień, więc...
Statek neutralny zatopiony na minie czy przez okret walczacych stron jest OFIARA WOJNY.W M Wachniewski pisze:...Wysoki Sądzie, myślę, że warto przedstawić, a właściwie dopiero sformułować odpowiednią zasadę.
Najpierw okręty. Jednostki flot belligerentów nie pływają w czasie wojny w ogóle dla przyjemności, więc KAŻDA strata takiej jednostki będzie ofiarą wojny (obojętne, na skałach, od bomby, od eksplozji itp).
Jednostki flot neutralnych przeciwnie - te ulegają nawet podczas wojny katastrofom (w wojnie nie biorą udziału, więc co konia obchodzi, że się wóz przewrócił?)
Statki handlowe flot belligerentów TEŻ są OFIARAMI WOJNY.
Statki flot neutralnych GENERALNIE NIE SĄ ofiarami wojny (ulegają KATASTROFOM, w wojnie udziału nie biorą, więc co konia...itp)
Jest to zasada której ja przestrzegam. Oczywiście do modyfikacji...
Statek neutralny zarekwirowany w czasie wojny przez jedna z walczacych stron jest OFIARA WOJNY.
Okret storny neutralnej eskortujacy statki handlowe jednej z walczacych stron i zatopiony w czysie tej akcji jest OFIARA WOJNY.
itd. itp.
Kolega myli ewidentnie przyczyny ze skutkami .
AvM
Re: Widzę, że Lwi chcą wyjaśnień, więc...
Witam!
Raczej mało, która jednostka pływająca wypływa dla przyjemności (no może oprócz kajaków), niezależnie od stanu wojny, czy pokoju, flauty czy huraganu TRZEBA pływać. Żeby zarobić na życie, chociażby.
Nie ma znaczenia, czy jest wojna, czy nie - zadania (bojowe, handlowe, patrolowe) trzeba wykonywać. Espana - to jest ofiara wojny, czy katastrofy? A czy Kursk - to ofiara wojny (chociażby czeczeńskiej)? A Tresher? W ogóle, co z okrętami wojennymi mocarstw, które zawsze toczą jakieś wojny, i zawsze ich okręty wykonują zadania bojowe? A ORP Kondor? Wbił się na skały - czy to jest ofiara wojny (no bo przecież realizował misję związaną z zaangażowaniem w Iraku). A ORP Bielik, czy jego misja w Lewancie, to była misja wojenna, czy jedynie dozorował żeglugę.
Zwróćcie uwagę na jeszcze jedno: współcześnie bardzo trudno określić stan wojny - konflikty mają różną intensywność: Czy katastrofa statku izrealeskiego, to nie jest katastrofa - przecież to państwo od ponad półwiecza jest w stanie wojny z Syrią, Irakiem i jeszcze pół tuzinem państw arabskich!
Więc może lepiej uznać, że katastrofa w czasie wojny to jednak katastrofa, a nie... (nie wiem nawet jak to nazwać?!?) zatopienie...
Pozdrawiam
Ksenofont
Navigare necesse est, vivere non est necesse.W M Wachniewski pisze:...Wysoki Sądzie, myślę, że warto przedstawić, a właściwie dopiero sformułować odpowiednią zasadę.
Najpierw okręty. Jednostki flot belligerentów nie pływają w czasie wojny w ogóle dla przyjemności.
Raczej mało, która jednostka pływająca wypływa dla przyjemności (no może oprócz kajaków), niezależnie od stanu wojny, czy pokoju, flauty czy huraganu TRZEBA pływać. Żeby zarobić na życie, chociażby.
Nie ma znaczenia, czy jest wojna, czy nie - zadania (bojowe, handlowe, patrolowe) trzeba wykonywać. Espana - to jest ofiara wojny, czy katastrofy? A czy Kursk - to ofiara wojny (chociażby czeczeńskiej)? A Tresher? W ogóle, co z okrętami wojennymi mocarstw, które zawsze toczą jakieś wojny, i zawsze ich okręty wykonują zadania bojowe? A ORP Kondor? Wbił się na skały - czy to jest ofiara wojny (no bo przecież realizował misję związaną z zaangażowaniem w Iraku). A ORP Bielik, czy jego misja w Lewancie, to była misja wojenna, czy jedynie dozorował żeglugę.
Zwróćcie uwagę na jeszcze jedno: współcześnie bardzo trudno określić stan wojny - konflikty mają różną intensywność: Czy katastrofa statku izrealeskiego, to nie jest katastrofa - przecież to państwo od ponad półwiecza jest w stanie wojny z Syrią, Irakiem i jeszcze pół tuzinem państw arabskich!
Więc może lepiej uznać, że katastrofa w czasie wojny to jednak katastrofa, a nie... (nie wiem nawet jak to nazwać?!?) zatopienie...
Pozdrawiam
Ksenofont
Myślisz, że było zagrożenie, które im umknęło; problem, którego nie poruszyli; aspekt, którego nie rozpatrywali; pomysł, na który nie wpadli; rozwiązanie, którego nie znaleźli?!?
![Obrazek](http://i10.photobucket.com/albums/a118/Anabaza/gnomeM.gif)
![Obrazek](http://i10.photobucket.com/albums/a118/Anabaza/gnomeM.gif)
Na swój prywatny użytek dla czasów wojny mam to tak zdefiniowane, że za katastrofę/wypadek przyjmuję zdarzenie nie spowodowane BEZPOŚREDNIO przez przeciwnika.
Czyli eksplozje w bazach, wszelkie przypadki staranowania własnej lub sojuszniczej jednostki, rozbicie się na skałach z przyczyn nawigacyjnych lub zatonięcie pod wpływem furii żywiołów jest dla mnie katastrofą.
Delikatność aspektów świetnie ujął Ksenofont - osobiście będę się tego trzymał.
Wspomniane przez WMW Lusitania i Gustloff katastrofami nie są. Owszem, są tragediami, ale nie katastrofami...
Czyli eksplozje w bazach, wszelkie przypadki staranowania własnej lub sojuszniczej jednostki, rozbicie się na skałach z przyczyn nawigacyjnych lub zatonięcie pod wpływem furii żywiołów jest dla mnie katastrofą.
Delikatność aspektów świetnie ujął Ksenofont - osobiście będę się tego trzymał.
Wspomniane przez WMW Lusitania i Gustloff katastrofami nie są. Owszem, są tragediami, ale nie katastrofami...
-
- Posty: 181
- Rejestracja: 2005-01-07, 13:05
Nie omyliłem się...
"bractwo" pokazało pazury, ale to nic. Dla mnie w dalszym ciągu w czasie wojen nie ma katastrof, bo tak jest łatwiej. A wiecie: każdy ma prawo tak sterować swoim prywatnym okrętem, żeby nie wpaść na skały... Pozdro.
Secretary to Mr Davy Jones
Problem w tym ,że często gdzieś na Ziemi jest jakas wojna. czas pokoju jest ogromnym wyjątkiem. Czy zatonięcie kutra islandzkiego na skutek pijaństwa załogi i wybuchu wewnętrznego na obszarze Morza Norweskiego w czasie wojny w Zatoce Perskiej nie jest katastrofą, a skutkiem wojny, a kutra np. amerykańskiego koło Alaski w tym samym czasie ?
Fax et tuba
-
- Posty: 181
- Rejestracja: 2005-01-07, 13:05
Widzę, że to temat na sporą pracę magisterską!
- ale w końcu te Fora też od czegoś są. Dzięki za już, proszę o jeszcze.
Secretary to Mr Davy Jones