Działania i rola Dowodztwa PMW w 1939
- Darth Stalin
- Posty: 1202
- Rejestracja: 2005-01-23, 23:35
- Lokalizacja: Płock
@Ksenofont:
mógłbyś nie wkładać mi w usta tego, czego nie napisałem?
"pitu pitu..." to Twoje własne stwierdzenie w kwestii planów wojennych PMW - otóż sam twierdziłęś, ze KMW i DF pozinno było myśleć nad uratowaniem swoich sił wszelkimi sposobami anie zajmowac się owym "pitu, pitu..." - na co ja zauważyłem, ze pierwszy o owym "honorze i ojczyźnie" mówił Beck w swoim słynnym wystąpieniu. Czyli, ze albo coś glosimy i postępujemy zgodnie z tym, co głosimy, albo ustami naszej rządowej "szyszki" głosimy farmazony dla podbudowania morale narodu a sami przygotowujemy plan spier... jak najdalej od niebezpieczeństwa, mając w głębokim poważaniu ów "honor i ojczyznę"
Acha: nigdzie nie pisałem, ze "będziemy się bić" Becka padło w Sejmei - on to powiedział na posiedzeniu rządu...
Skoro, jak sam twierdziłeś (i namiętnie tego poglądu broniłeś), internowanie okrętów (jak wiadomo, na pewno niszczycieli, przypuszczalnie takze OP) było przyjętym przez KMW (i najprawdopodobniej także DF) sposobem uchronienia okrętów od strat i zachowania ich na przyszłą wojnę z bolszewikami, to dlaczego czynimy Kłoczkowskiemu zarzut z tego... że wszedł do portu, w którym groziło mu internowanie? Jedną z opcji przewidywanych przze KMW było internowanie - to dlaczego ścigamy za doprowadzenie do możliwości internowania Kłoczkowskiego? No i czy za internowanie okrętów ścigano d-ców OP co ugrzęźli w Szwecji?
Zdecyduj się: jeżeli nasze dowództwo zgodziło sie jeszcze przed wojną, że internowanie jest rozsądną alternatywą uchronienia swoich okrętów... to dlaczego czynić z tego zarzut, hę? Może trochę logiki?
Tu ewentualnie możnaby postawić Kłoczkowskiemu zarzut, że wybrał zły port do internowania okrętu... ale ylko pod warunkiem, że on rzeczywiście chciał dac się internować. Bo jeżeli zamierzał (zgodnie z zapewnieniami Świrskiego, jakoby nasze OP miały operować na Bałtyku, zaopatrując się w portach neutralnych) jeno wpłynąć do neutralnego portu "na chwilę" (dla naprawy, dotankowania tudzież wizyty u lekarza) to akurat Tallin był miejscem najlepszym: mimo wszystko nie aż tak blisko Sowieckiej granicy, żeby nie zdążono uciec z portu w przypadku sowieckiej agresji (której nb. nkt chyba z naszych wojskowych w 1939 roku nie przewidywał...) a w przypadku injternowania w porcie siłą marynarka estońska miała nikłe szanse powstrzymania ucieczki przeprowadzonej po dokładnym przygotowaniu i ze zdeterminowaną załogą.
"Drobne nniesubordynacje" Kłoczkowskiego - jakie?
"Nieumiejętność kierowania oficerami" - jakiś przykład? To niby dlaczego przed wojną oficerowie niemal "zabijali się" o przydział na Orła?
Niesubordynacja... to była ewentualnie dopiro oficerów z Orła op internmowaniu - kiedy zostali odcięci od dowódcy a na podstawie okoliczności calej sprawy zaczęli podejrzewać, że "kazał ich" [patrz zeznania Pierzchlewskiego] internowac albo sam Kłoczkowski albo też Kłoczkowski na rozkaz "z góry" => stąd potem próba buntu przeciw KMW, które "wystawiło ich" w Tallinie... Do Tallina nie było problemow; późniejsze bajki oficerów o "objawach tchórzostwa" i "symulowaniu choroby" to ratowanie własnych 4 liter przed konsekwencjami, gdyby się okazało, ze Kłoczkowski internował okręt na rozkaz KMW...
"naraził oP na internowanie" - już pisałem wyzej => dlaczego dowództwo robi zarzut podwładnemu z tego, co samo planowało kazać temu podwładnemu (jesli nawet nie wyraźnie rozkazywało)?
"dowódca musi mieć zdolnośc przewidywania" - hehe... to samo można powiedzieć o całej naszej przedwojennej "wierchuszce", od Rydza począwszy - a on przewidywał sowiecka agresję? I jak się azachował, razem z Mościckim? Dali nogę rozkazawszy wojsku w istocie rzucic broń... i nawet nie ogłaszając formalnie stanu wojny => co było głupotą tym bardziej, ze nasz ukłąd z Rumunią przewidywał sojusz w wypadku agresji sowieckiej a nie niemieckiej => ergo: ogłoszenie stanu wojny z Sowietami czyniło z Rumunów naszych sojuszników czyli uniemożliwiało im ewentualna zmianę frontu i internowanie naszych władz... oraz niejakozmuszały zachodnich aliantów do wyraźnego ogłoszenia stanowiska w sprawie drugiej agresji na nasz kraj...
w tym kontekście "wina" Kłoczkowskiego w istocie nawet nie jest winą: wiedział wszystko,k co mógł wiedzieć, biorąc pod uwagę stan wiedzy KMW w tym czasie, o zasadach internowania oP w potrtach neutralnych: znał zasady ogólne (wspominana instrukcja z 1937 roku) ale nie wiedział, ze zasady się od jesieni 1938 roku zmieniły, i nic z planów korzystania z portów neutralnych nie wyjdzie. Tak samo nie miał o tym pojęcia Świrski, gadający bzdury o korzystaniu z portów neutralnych przez nasze OP (rozmowy z maja 1939). Ba, nawet miejscowy attache nie miał zielonego pojęcia, ze coś się zmieniło (chociaż to był jego zas... obowiązek wiedzieć takie rzeczy - odd tego był) i upewniał Kłoczkowskiego, że wszystko jest OK... Kłoczkowski mogł mieć do siebie pretensje o tyle, że będąc perfekcjonistą wymagał od siebie więcej niż od innych... ale akurat w tej materii nie miał szans wiedzieć więcej - bo i skąd?
A sytuacja "przerosła" nie tylko jego, a moze inaczej: wielu ważniehjszych od niego przerosła znacznie bardziej...
mógłbyś nie wkładać mi w usta tego, czego nie napisałem?
"pitu pitu..." to Twoje własne stwierdzenie w kwestii planów wojennych PMW - otóż sam twierdziłęś, ze KMW i DF pozinno było myśleć nad uratowaniem swoich sił wszelkimi sposobami anie zajmowac się owym "pitu, pitu..." - na co ja zauważyłem, ze pierwszy o owym "honorze i ojczyźnie" mówił Beck w swoim słynnym wystąpieniu. Czyli, ze albo coś glosimy i postępujemy zgodnie z tym, co głosimy, albo ustami naszej rządowej "szyszki" głosimy farmazony dla podbudowania morale narodu a sami przygotowujemy plan spier... jak najdalej od niebezpieczeństwa, mając w głębokim poważaniu ów "honor i ojczyznę"
Acha: nigdzie nie pisałem, ze "będziemy się bić" Becka padło w Sejmei - on to powiedział na posiedzeniu rządu...
Skoro, jak sam twierdziłeś (i namiętnie tego poglądu broniłeś), internowanie okrętów (jak wiadomo, na pewno niszczycieli, przypuszczalnie takze OP) było przyjętym przez KMW (i najprawdopodobniej także DF) sposobem uchronienia okrętów od strat i zachowania ich na przyszłą wojnę z bolszewikami, to dlaczego czynimy Kłoczkowskiemu zarzut z tego... że wszedł do portu, w którym groziło mu internowanie? Jedną z opcji przewidywanych przze KMW było internowanie - to dlaczego ścigamy za doprowadzenie do możliwości internowania Kłoczkowskiego? No i czy za internowanie okrętów ścigano d-ców OP co ugrzęźli w Szwecji?
Zdecyduj się: jeżeli nasze dowództwo zgodziło sie jeszcze przed wojną, że internowanie jest rozsądną alternatywą uchronienia swoich okrętów... to dlaczego czynić z tego zarzut, hę? Może trochę logiki?
Tu ewentualnie możnaby postawić Kłoczkowskiemu zarzut, że wybrał zły port do internowania okrętu... ale ylko pod warunkiem, że on rzeczywiście chciał dac się internować. Bo jeżeli zamierzał (zgodnie z zapewnieniami Świrskiego, jakoby nasze OP miały operować na Bałtyku, zaopatrując się w portach neutralnych) jeno wpłynąć do neutralnego portu "na chwilę" (dla naprawy, dotankowania tudzież wizyty u lekarza) to akurat Tallin był miejscem najlepszym: mimo wszystko nie aż tak blisko Sowieckiej granicy, żeby nie zdążono uciec z portu w przypadku sowieckiej agresji (której nb. nkt chyba z naszych wojskowych w 1939 roku nie przewidywał...) a w przypadku injternowania w porcie siłą marynarka estońska miała nikłe szanse powstrzymania ucieczki przeprowadzonej po dokładnym przygotowaniu i ze zdeterminowaną załogą.
"Drobne nniesubordynacje" Kłoczkowskiego - jakie?
"Nieumiejętność kierowania oficerami" - jakiś przykład? To niby dlaczego przed wojną oficerowie niemal "zabijali się" o przydział na Orła?
Niesubordynacja... to była ewentualnie dopiro oficerów z Orła op internmowaniu - kiedy zostali odcięci od dowódcy a na podstawie okoliczności calej sprawy zaczęli podejrzewać, że "kazał ich" [patrz zeznania Pierzchlewskiego] internowac albo sam Kłoczkowski albo też Kłoczkowski na rozkaz "z góry" => stąd potem próba buntu przeciw KMW, które "wystawiło ich" w Tallinie... Do Tallina nie było problemow; późniejsze bajki oficerów o "objawach tchórzostwa" i "symulowaniu choroby" to ratowanie własnych 4 liter przed konsekwencjami, gdyby się okazało, ze Kłoczkowski internował okręt na rozkaz KMW...
"naraził oP na internowanie" - już pisałem wyzej => dlaczego dowództwo robi zarzut podwładnemu z tego, co samo planowało kazać temu podwładnemu (jesli nawet nie wyraźnie rozkazywało)?
"dowódca musi mieć zdolnośc przewidywania" - hehe... to samo można powiedzieć o całej naszej przedwojennej "wierchuszce", od Rydza począwszy - a on przewidywał sowiecka agresję? I jak się azachował, razem z Mościckim? Dali nogę rozkazawszy wojsku w istocie rzucic broń... i nawet nie ogłaszając formalnie stanu wojny => co było głupotą tym bardziej, ze nasz ukłąd z Rumunią przewidywał sojusz w wypadku agresji sowieckiej a nie niemieckiej => ergo: ogłoszenie stanu wojny z Sowietami czyniło z Rumunów naszych sojuszników czyli uniemożliwiało im ewentualna zmianę frontu i internowanie naszych władz... oraz niejakozmuszały zachodnich aliantów do wyraźnego ogłoszenia stanowiska w sprawie drugiej agresji na nasz kraj...
w tym kontekście "wina" Kłoczkowskiego w istocie nawet nie jest winą: wiedział wszystko,k co mógł wiedzieć, biorąc pod uwagę stan wiedzy KMW w tym czasie, o zasadach internowania oP w potrtach neutralnych: znał zasady ogólne (wspominana instrukcja z 1937 roku) ale nie wiedział, ze zasady się od jesieni 1938 roku zmieniły, i nic z planów korzystania z portów neutralnych nie wyjdzie. Tak samo nie miał o tym pojęcia Świrski, gadający bzdury o korzystaniu z portów neutralnych przez nasze OP (rozmowy z maja 1939). Ba, nawet miejscowy attache nie miał zielonego pojęcia, ze coś się zmieniło (chociaż to był jego zas... obowiązek wiedzieć takie rzeczy - odd tego był) i upewniał Kłoczkowskiego, że wszystko jest OK... Kłoczkowski mogł mieć do siebie pretensje o tyle, że będąc perfekcjonistą wymagał od siebie więcej niż od innych... ale akurat w tej materii nie miał szans wiedzieć więcej - bo i skąd?
A sytuacja "przerosła" nie tylko jego, a moze inaczej: wielu ważniehjszych od niego przerosła znacznie bardziej...
DARTH STALIN - Lord Generalissimus Związku Socjalistycznych Republik Sithów
Owszem - to był Towarzysz Stalin... i na niego nie znaleźli rozwiązania...
Owszem - to był Towarzysz Stalin... i na niego nie znaleźli rozwiązania...
No dobrze... skoro już DS wyłozył ostatniego asa na stół czas na małą rekapitulację/próbę odtworzenia przebiegu głównych zdarzeń.
1. Rozmowy sztabowe z anglikami 23-30 V 1939
Ze strony polskiej biorą w nich udział: generał brygady Wacław Stachiewicz, szef Sztabu Głównego, a także generałowie Tadeusz Malinowski, Stanisław Ujejski, kontradmirał Jerzy Świrski i pułkownik Jerzy Jaklicz. Przy omawianiu spraw morskich w niektórych posiedzeniach brał udział także komandor Karol Korytowski.
Na spotkaniach tych Świrski mówi dwukrotnie: (cytaty za MFBM-Borowiaka)
24 V 1939
"Szef Kierownictwa Marynarki Wojennej powiedział, że: „[...] okręty podwodne mają bardzo duży promień działania, mogą się więc zaopatrywać w krajach neutralnych, a jeśliby to było niemożliwe, mogą przejść przez Sund i skierować się na zachód."
"....Sekretarzem posiedzenia był komandor Korytowski."
oraz 30 V 1939
"Świrski, nawiązując do swojej wypowiedzi z drugiego dnia obrad, potwierdził, że okręty podwodne mogłyby otrzymać zaopatrzenie w portach neutralnych lub, przechodząc przez Sund, iść do jednego z portów brytyjskich."
Wniosek nasuwa się sam... KMW miało takie plany i takie pojęcie stanu kwestii prawnych dotyczących portów neutralnych jak przedstawil to szef KMW... Drugi wniosek tu jest taki, że Sąd skazujący Kłoczkowskiego, a przynajmniej jeden z członków składu orzekającego, też taką wiedzę miał.
2. Przejdźmy tu teraz do czasu kiedy choroba Kłoczkowskiego stała się problemem.
10 IX (prawdopodobnie wieczorem) - meldunek z Orła do DF, że d-ca jest chory. DF żąda raportu o stanie zdrowia d-cy. Jeszcze tej samej nocy z Orła idzie meldunek o stanie zdrowia K. Na to DF wysyła do Orła rozkaz (tu w readkcji którą podał crolick):
"Próbować podejść do Helu celem zmiany dowódcy okrętu. Jeśli jest to niemożliwe wysadzić dowódcę okrętu w porcie neutralnym. W tym wypadku dowództwo obejmuje zastępca dowódcy okrętu. Meldować o decyzji."
Rozkaz kończy się "meldować o decyzji".... Dlaczego nikt nie zadał sobie pytania: jak i kiedy Orzeł zameldował o decyzji? W czasie rozprawy... cisza. Wałkują K. czy mial prawo zrozumieć rozkaz DF tak, że pozwalał mu na wejście do Tallina... a potem w 1948 roku, Majewski (w "Uzupełnieniu opinii biegłych") wprost pisze, że Kłoczkowski nie mial prawa tak zinterpretowac rozkazu DF bo on jako autor tego rozkazu nie mial takiej intencji. I znowu... kwestia "Meldować o decyzji" jest "zamieciona pod dywan".... tak jak gdyby po tym rozkazie DF było juz tylko wejście do Tallina.... i nic pomiędzy. I tu nastepna zagadka: jeżeli K. nie zameldował do DF o decyzji, tak jak nakazywał rozkaz DF ... to dlaczego w czasie całego procesu ani razu nie zarzucono tego K.? Odpowiedź jest prosta... K. zameldowal DF i KMW o swoim zamiarze wejścia do Tallina... popatrzmy do nieocenionego Pertka:
"12 września napotkano zbiornikowiec „Bremen" (lub „Bergen"), jednakże był on zdaniem dowódcy rozładowany i dlatego ani go nie atakowano, ani nie zatrzymano. Tego chyba dnia komandor Kłoczkowski powziął decyzję udania się do Tallina i decyzja ta zostala zakomunikowana Dowództwu Floty odpowiednim sygnałem. Dowódca Floty niezwłocznie kazał przekazać treść sygnału przebywającemu wówczas jeszcze w Pińsku, dokąd ewakuowało się Kierownictwo Marynarki Wojennej, adm. Świrskiemu. O odbiorze tej depeszy wspomina kpt. ż.w. Józef Adamowicz, podówczas pełniący właśnie służbę w Pińsku:
[...] początkowo byłem w Komendzie Portu Wojennego w Pińsku, gdzie pełniąc służbę stałem się pierwszym łącznikiem przekazania telegramu (rozszyfrowanego) od Dowódcy Floty do Szefa Kier. Mar. Woj. z wiadomością o wycofaniu się ORP „Orzeł" z patrolu na Bałtyku i wejściu* do portu w Tallinie z powodu choroby d-cy. Telegram ten musiałem natychmiast doręczyć po północy udając się rowerem do wiceadmirała Świrskiego, który zatrzymał się po ewakuacji z Warszawy w pałacyku kurii biskupa Bukraby w Pińsku. Po obudzeniu admirała wyszedł on na korytarz w pyjamie, przeczytał telegram, pokwitował i oddał mi w nie zamkniętej kopercie - poprosił tylko o zachowanie tajemnicy wojskowej.
* (przypis J.Pertka) Telegram ten mógł zawierać wiadomość jedynie o zamiarze wejścia do Tallina, gdyż w dniu jego zawinięcia tam, tzn. późnym wieczorem 14 września, adm. Świrskiego nie było już w Pińsku."
Borowiak w MFBM w rozdziale "Marynarze w Katyniu" opisuje z grubsza marszrutę Świrskiego i podaje tam:
"W dniu 12 września około godziny 16, a więc krótko przed odjazdem, kontradmirał Świrski obszedł wszystkie wagony żegnając sie z Ksawerym Czernickim i pozostałymi oficerami".
Pertek podaje, że 14 IX Świrskiego nie było juz w Pińsku.... czyli wyjechał wcześniej... 12 lub 13 IX. Tak więc depesza o której mówi Adamowicz musiała dotrzeć do Świrskiego w nocy z 11/12 IX lub z 12/13 IX. W pierwszym przypadku jest to ponad 60 godzin przed wejściem Orła na redę Tallina w drugim przypadku 40 godzin przed... Czyli Orzeł zgodnie z rozkazem DF nadał depeszę o podjętej decyzji wejścia do Tallina a szef KMW w pyjamie... po jej przeczytaniu... idzie dalej spać. Zważywszy na to kiedy Orzel powinien ja nadać, bardziej skłaniam się, że zdarzenie to miało miejsce 11/12 IX... czyli meldunek zostal nadany z Orła prawdopodobnie 11 IX wieczorem. Trafił do DF i został stamtąd przekazany do Świrskiego. Pomiędzy 10 a 11 IX na okręcie wszyscy oficerowie prawdopodobnie juz wiedzieli o tym gdzie pójdą (bo sami przecież musieli to zaszyfrować i wysłać)... Co sie stało? Nic sie nie stało... Oficerowie nie podnoszą buntu bo z jakichś przyczyn uważają sytuację za "niekontrowersyjną". DF nie zakazuje K. wejścia do Tallina a Świrski... idzie spać.
3. Wejście do Tallina.
14 IX ok. 21.30 Orzeł wchodzi na redę. Przypływają motorówki. Pilot, jacyś oficerowie itp. (było wałkowane gdzies indziej). Zachowanie K. jest bardzo ostrozne. Orzeł stoi w dryfie. Proba wejścia estończyków na poklad spotyka sie z reakcją - K. wydaje rozkaz uruchomienia maszyn. Oddział 5 marynarzy pod dowodztwem Olesińskiego dostaje rozkaz pobrania karabinów. K. przed zejściem wydaje polecenia Grudzińskiemu co do ew. odpłynięcia z redy, omowione zostaje "wyjście awaryjne" na wypadek zatrzymania d-cy na lądzie (sygnały itp. o ktorych mówią i Olesiński i Pierzchlewski). Full proof. O czym to swiadczy? M.zd. o tym, że K. nie chciał schodzić w Tallinie. Zakładał na podstawie posiadanych informacji z DF i KMW, że wolno mu wejść do portu neutralnego na 24 godz., myślał, że wolno mu potraktować port neutralny jak bazę zaopatrzeniową no i ... wiedział, że zejście z okrętu w czasie wojny... to dlań śmierc cywilna... koniec karery wielkiego podwodniaka. Nie chciał zostać na lądzie, chciał dostać jakieś lekarstwa a potem wrócić ... no i sądził, że wszystko przewidział. Myślał, że zapewnił bezpieczeństwo okrętu... Schodzi z Orła po otrzymaniu zapewnień od d-cy portu, że wszystko jest OK, że będzie mógl wyjść, że attache już czeka i że trzeba załatwic formalności. K. bierze ze soba na ląd Mokrskiego, o którym wie, że ma swoje "szepczące kontakty" w Sztabie (panna Majewska)... potzrebuje świadka. Schodza na ląd. następuje spotkanie attache Szczekowskiego z d-cą Floty Estonii. Po nim attache informuje K. i Mokrskiego, że wszystko jest OK, że przez Thalattę wyjdą 16 IX itp... Czyli wszystko idzie zgodnie z planem, instrukcjami DF no i "Regulaminem stosowania prawa. m-nar w czasie wojny z grudnia 1937". Mokrski z K. udają się do szpitala, gdzie Mokrski wyrywa sobie ząb a K. po wstępnych badaniach zostaje połozony do łóżka. O 6.00 Mokrski wraca na okręt i komunikuje wszystkim, że wszystko jest OK i że wyjdą 16 IX... bo tak powiedzial attache. Attache wysyła telegram: "Orzeł wszedl do Tallina. Wyjdzie 16 IX"... wszystko jest OK... P.o. d-cy na okręcie jest Grudziński... i nagle po południu (przed uplywem 24 godzin !!!) nastepuje internowanie. Grudziński nie robi nic dramatycznego... pozwala wprowadzic okręt do portu z redy. Szczekowski wysyła drugi telegram: "Bezprawne internowanie itp..." Grudzinski żąda widzenia ze Szczekowskim i z ambasadorem... Obaj mówią mu że nie wiedzą o co chodzi... bo rzeczywiście nie wiedzą (a powinni wiedzieć). Grudziński żąda widzenia z K., ale nie puszczają go do d-cy... o co chodzi? Attache i ambasador mówią mu spokój, podporządkować się Estończykom... I tu pojawia sie to zdanie Pierzchlewskiego "Kto kazał się internować?" .... Dla oficerów i (części) załogi odpowiedź jest oczywista... Kłoczkowski! Zdradził....!! Miało być 24 h... mała naprawa, uzupełnienie zapasów i badanie d-cy... tak jak (przypuszczenie moje) zameldowano DF. Estończycy przecież obiecali że wypuszczą. Attache potwierdził, że Estończycy chcą wypuścić... tak więc jeżeli internowali to musi znaczyć, że K. zażądał internowania... bo jeśli to nie ambasador poprosił o internowanie to mógł to zrobić tylko d-ca. Nie puszczają Grudzińskiego do K.... bo K. po swojej "zdradzie"' pewnie "nie chce się z nimi widzieć"... Zdrada! po trzykroć zdrada! Do 15 IX pełne posłuszeństwo oficerów względem Kłoczkowskiego, po 15 IX nagła zmiana nastawienia o 180 stopni...
15 IX po południu Szczekowski idzie do szpitala i informuje d-cę, że okręt został internowany. K. wpada w szał... "Dlaczego nikt mnie nie uprzedził? Dlaczego pan Panie Szczekowski nie kazał mi albo Mokrskiemu wiać z redy?" (moje przypuszczenia co do przebiegu rozmowy, o ktorej Pan Szczekowski nie był łaskaw wspomnieć)... Żąda pistoletu. Wysyła jakis list Grudzińskiemu przez lekarza (nie dotarł)... wreszcie próbuje wydostać się ze szpitala... Jego kariera legła właśnie w gruzach... zhańbił się... nieważne, że zawinił ktoś inny... jego okręt został internowany.
A potem poszło jak w filmie puszczonym od tyłu... Zdradził... tzn musiał planowac ten "numer" od dłuższego czasu. Wszelkie działania K. zostały automatycznie zinterpretowane przeciw K. Oficerowie "przejrzeli" jego "dwulicową" grę od samego początku... Stchórzył... a potem zdradził... W "Stalowych drapieżnikach"... str. 153 jest taki opis reakcji Romanowskiego.
"Czy lojalny dowódca postawi swego zastępcę w takim położeniu? Czy dobry patriota i dowódca jednostki wojennej może w czasie wojny zostawić w takich warunkach swój okręt? Czy dobry przełożony postępuje tak z oddana i ufającą mu załogą? Komandor Kłoczkowski wpierw stchórzył, a potem zdradził! Zgodziliśmy się z załogą Orła."
Jak dotąd we wszystkich opracowaniach autorzy nie potrafili sobie poradzić z gwałtownością ataku na Kłoczkowskiego, ktory przypuścili bohaterowie Orła... Zakładali, że nie ma powodów aby kłamali... a jeżeli nie kłamali... to cos z tym Kłoczem musiało być na rzeczy... Otóż 4 muszkieterowie nie kłamali a Kłocz nie zdradził... znaczy, nie kłamali świadomie... oni byli szczerze przekonani, że Kłoczkowski zdradził... Oni mówili to w co głęboko wierzyli...
4. Kwestia poustawianego procesu.
Kłoczkowski milczy, nikogo nie oskarża... znał wytyczne KMW i DF.... i wiedział, że Sąd też zna... Korytowski siedział przeciez naprzeciw niego. Oskarzycielem był nie kto inny jak kmdr Wolbek... Przeciw niemu zeznawał "czyściciel" sprawy internowania OP w Szwecji - Morgenstern... No i w końcu żeby przybić sprawe 3 VII 1942 roku na rozprawie odczytano zeznania współłagierników Kłoczkowskiego - Dzienisiewicza i Żejmy... Ciekawe co mieli do powiedzenia ci panowie o "położeniu okretu na dnie w 3 dniu wojny" lub o "niewykonaniu rozkazu pójścia pod Gdańsk"...? O nieszczęsnym pozwoleniu na wchodzenie do portów neutralnych... ani mru mru... O tym, że Grochowski chcial zatankować w Szwecji i kupić nowy peryskop... sza... Jak o sznurze w domu wisielca.
I na razie tyle o "zdrajcy", "tchórzu" b. kmdr. ppor. Henryku Kłoczkowskim.
PS: Wszystko tu pisałem z głowy bo papiery zostały w domu. Tam gdzie cytuję coś czy podaję jakieś daty czy liczby moglem sie gdzies pomylić i proszę o ew. skorygowanie.
1. Rozmowy sztabowe z anglikami 23-30 V 1939
Ze strony polskiej biorą w nich udział: generał brygady Wacław Stachiewicz, szef Sztabu Głównego, a także generałowie Tadeusz Malinowski, Stanisław Ujejski, kontradmirał Jerzy Świrski i pułkownik Jerzy Jaklicz. Przy omawianiu spraw morskich w niektórych posiedzeniach brał udział także komandor Karol Korytowski.
Na spotkaniach tych Świrski mówi dwukrotnie: (cytaty za MFBM-Borowiaka)
24 V 1939
"Szef Kierownictwa Marynarki Wojennej powiedział, że: „[...] okręty podwodne mają bardzo duży promień działania, mogą się więc zaopatrywać w krajach neutralnych, a jeśliby to było niemożliwe, mogą przejść przez Sund i skierować się na zachód."
"....Sekretarzem posiedzenia był komandor Korytowski."
oraz 30 V 1939
"Świrski, nawiązując do swojej wypowiedzi z drugiego dnia obrad, potwierdził, że okręty podwodne mogłyby otrzymać zaopatrzenie w portach neutralnych lub, przechodząc przez Sund, iść do jednego z portów brytyjskich."
Wniosek nasuwa się sam... KMW miało takie plany i takie pojęcie stanu kwestii prawnych dotyczących portów neutralnych jak przedstawil to szef KMW... Drugi wniosek tu jest taki, że Sąd skazujący Kłoczkowskiego, a przynajmniej jeden z członków składu orzekającego, też taką wiedzę miał.
2. Przejdźmy tu teraz do czasu kiedy choroba Kłoczkowskiego stała się problemem.
10 IX (prawdopodobnie wieczorem) - meldunek z Orła do DF, że d-ca jest chory. DF żąda raportu o stanie zdrowia d-cy. Jeszcze tej samej nocy z Orła idzie meldunek o stanie zdrowia K. Na to DF wysyła do Orła rozkaz (tu w readkcji którą podał crolick):
"Próbować podejść do Helu celem zmiany dowódcy okrętu. Jeśli jest to niemożliwe wysadzić dowódcę okrętu w porcie neutralnym. W tym wypadku dowództwo obejmuje zastępca dowódcy okrętu. Meldować o decyzji."
Rozkaz kończy się "meldować o decyzji".... Dlaczego nikt nie zadał sobie pytania: jak i kiedy Orzeł zameldował o decyzji? W czasie rozprawy... cisza. Wałkują K. czy mial prawo zrozumieć rozkaz DF tak, że pozwalał mu na wejście do Tallina... a potem w 1948 roku, Majewski (w "Uzupełnieniu opinii biegłych") wprost pisze, że Kłoczkowski nie mial prawa tak zinterpretowac rozkazu DF bo on jako autor tego rozkazu nie mial takiej intencji. I znowu... kwestia "Meldować o decyzji" jest "zamieciona pod dywan".... tak jak gdyby po tym rozkazie DF było juz tylko wejście do Tallina.... i nic pomiędzy. I tu nastepna zagadka: jeżeli K. nie zameldował do DF o decyzji, tak jak nakazywał rozkaz DF ... to dlaczego w czasie całego procesu ani razu nie zarzucono tego K.? Odpowiedź jest prosta... K. zameldowal DF i KMW o swoim zamiarze wejścia do Tallina... popatrzmy do nieocenionego Pertka:
"12 września napotkano zbiornikowiec „Bremen" (lub „Bergen"), jednakże był on zdaniem dowódcy rozładowany i dlatego ani go nie atakowano, ani nie zatrzymano. Tego chyba dnia komandor Kłoczkowski powziął decyzję udania się do Tallina i decyzja ta zostala zakomunikowana Dowództwu Floty odpowiednim sygnałem. Dowódca Floty niezwłocznie kazał przekazać treść sygnału przebywającemu wówczas jeszcze w Pińsku, dokąd ewakuowało się Kierownictwo Marynarki Wojennej, adm. Świrskiemu. O odbiorze tej depeszy wspomina kpt. ż.w. Józef Adamowicz, podówczas pełniący właśnie służbę w Pińsku:
[...] początkowo byłem w Komendzie Portu Wojennego w Pińsku, gdzie pełniąc służbę stałem się pierwszym łącznikiem przekazania telegramu (rozszyfrowanego) od Dowódcy Floty do Szefa Kier. Mar. Woj. z wiadomością o wycofaniu się ORP „Orzeł" z patrolu na Bałtyku i wejściu* do portu w Tallinie z powodu choroby d-cy. Telegram ten musiałem natychmiast doręczyć po północy udając się rowerem do wiceadmirała Świrskiego, który zatrzymał się po ewakuacji z Warszawy w pałacyku kurii biskupa Bukraby w Pińsku. Po obudzeniu admirała wyszedł on na korytarz w pyjamie, przeczytał telegram, pokwitował i oddał mi w nie zamkniętej kopercie - poprosił tylko o zachowanie tajemnicy wojskowej.
* (przypis J.Pertka) Telegram ten mógł zawierać wiadomość jedynie o zamiarze wejścia do Tallina, gdyż w dniu jego zawinięcia tam, tzn. późnym wieczorem 14 września, adm. Świrskiego nie było już w Pińsku."
Borowiak w MFBM w rozdziale "Marynarze w Katyniu" opisuje z grubsza marszrutę Świrskiego i podaje tam:
"W dniu 12 września około godziny 16, a więc krótko przed odjazdem, kontradmirał Świrski obszedł wszystkie wagony żegnając sie z Ksawerym Czernickim i pozostałymi oficerami".
Pertek podaje, że 14 IX Świrskiego nie było juz w Pińsku.... czyli wyjechał wcześniej... 12 lub 13 IX. Tak więc depesza o której mówi Adamowicz musiała dotrzeć do Świrskiego w nocy z 11/12 IX lub z 12/13 IX. W pierwszym przypadku jest to ponad 60 godzin przed wejściem Orła na redę Tallina w drugim przypadku 40 godzin przed... Czyli Orzeł zgodnie z rozkazem DF nadał depeszę o podjętej decyzji wejścia do Tallina a szef KMW w pyjamie... po jej przeczytaniu... idzie dalej spać. Zważywszy na to kiedy Orzel powinien ja nadać, bardziej skłaniam się, że zdarzenie to miało miejsce 11/12 IX... czyli meldunek zostal nadany z Orła prawdopodobnie 11 IX wieczorem. Trafił do DF i został stamtąd przekazany do Świrskiego. Pomiędzy 10 a 11 IX na okręcie wszyscy oficerowie prawdopodobnie juz wiedzieli o tym gdzie pójdą (bo sami przecież musieli to zaszyfrować i wysłać)... Co sie stało? Nic sie nie stało... Oficerowie nie podnoszą buntu bo z jakichś przyczyn uważają sytuację za "niekontrowersyjną". DF nie zakazuje K. wejścia do Tallina a Świrski... idzie spać.
3. Wejście do Tallina.
14 IX ok. 21.30 Orzeł wchodzi na redę. Przypływają motorówki. Pilot, jacyś oficerowie itp. (było wałkowane gdzies indziej). Zachowanie K. jest bardzo ostrozne. Orzeł stoi w dryfie. Proba wejścia estończyków na poklad spotyka sie z reakcją - K. wydaje rozkaz uruchomienia maszyn. Oddział 5 marynarzy pod dowodztwem Olesińskiego dostaje rozkaz pobrania karabinów. K. przed zejściem wydaje polecenia Grudzińskiemu co do ew. odpłynięcia z redy, omowione zostaje "wyjście awaryjne" na wypadek zatrzymania d-cy na lądzie (sygnały itp. o ktorych mówią i Olesiński i Pierzchlewski). Full proof. O czym to swiadczy? M.zd. o tym, że K. nie chciał schodzić w Tallinie. Zakładał na podstawie posiadanych informacji z DF i KMW, że wolno mu wejść do portu neutralnego na 24 godz., myślał, że wolno mu potraktować port neutralny jak bazę zaopatrzeniową no i ... wiedział, że zejście z okrętu w czasie wojny... to dlań śmierc cywilna... koniec karery wielkiego podwodniaka. Nie chciał zostać na lądzie, chciał dostać jakieś lekarstwa a potem wrócić ... no i sądził, że wszystko przewidział. Myślał, że zapewnił bezpieczeństwo okrętu... Schodzi z Orła po otrzymaniu zapewnień od d-cy portu, że wszystko jest OK, że będzie mógl wyjść, że attache już czeka i że trzeba załatwic formalności. K. bierze ze soba na ląd Mokrskiego, o którym wie, że ma swoje "szepczące kontakty" w Sztabie (panna Majewska)... potzrebuje świadka. Schodza na ląd. następuje spotkanie attache Szczekowskiego z d-cą Floty Estonii. Po nim attache informuje K. i Mokrskiego, że wszystko jest OK, że przez Thalattę wyjdą 16 IX itp... Czyli wszystko idzie zgodnie z planem, instrukcjami DF no i "Regulaminem stosowania prawa. m-nar w czasie wojny z grudnia 1937". Mokrski z K. udają się do szpitala, gdzie Mokrski wyrywa sobie ząb a K. po wstępnych badaniach zostaje połozony do łóżka. O 6.00 Mokrski wraca na okręt i komunikuje wszystkim, że wszystko jest OK i że wyjdą 16 IX... bo tak powiedzial attache. Attache wysyła telegram: "Orzeł wszedl do Tallina. Wyjdzie 16 IX"... wszystko jest OK... P.o. d-cy na okręcie jest Grudziński... i nagle po południu (przed uplywem 24 godzin !!!) nastepuje internowanie. Grudziński nie robi nic dramatycznego... pozwala wprowadzic okręt do portu z redy. Szczekowski wysyła drugi telegram: "Bezprawne internowanie itp..." Grudzinski żąda widzenia ze Szczekowskim i z ambasadorem... Obaj mówią mu że nie wiedzą o co chodzi... bo rzeczywiście nie wiedzą (a powinni wiedzieć). Grudziński żąda widzenia z K., ale nie puszczają go do d-cy... o co chodzi? Attache i ambasador mówią mu spokój, podporządkować się Estończykom... I tu pojawia sie to zdanie Pierzchlewskiego "Kto kazał się internować?" .... Dla oficerów i (części) załogi odpowiedź jest oczywista... Kłoczkowski! Zdradził....!! Miało być 24 h... mała naprawa, uzupełnienie zapasów i badanie d-cy... tak jak (przypuszczenie moje) zameldowano DF. Estończycy przecież obiecali że wypuszczą. Attache potwierdził, że Estończycy chcą wypuścić... tak więc jeżeli internowali to musi znaczyć, że K. zażądał internowania... bo jeśli to nie ambasador poprosił o internowanie to mógł to zrobić tylko d-ca. Nie puszczają Grudzińskiego do K.... bo K. po swojej "zdradzie"' pewnie "nie chce się z nimi widzieć"... Zdrada! po trzykroć zdrada! Do 15 IX pełne posłuszeństwo oficerów względem Kłoczkowskiego, po 15 IX nagła zmiana nastawienia o 180 stopni...
15 IX po południu Szczekowski idzie do szpitala i informuje d-cę, że okręt został internowany. K. wpada w szał... "Dlaczego nikt mnie nie uprzedził? Dlaczego pan Panie Szczekowski nie kazał mi albo Mokrskiemu wiać z redy?" (moje przypuszczenia co do przebiegu rozmowy, o ktorej Pan Szczekowski nie był łaskaw wspomnieć)... Żąda pistoletu. Wysyła jakis list Grudzińskiemu przez lekarza (nie dotarł)... wreszcie próbuje wydostać się ze szpitala... Jego kariera legła właśnie w gruzach... zhańbił się... nieważne, że zawinił ktoś inny... jego okręt został internowany.
A potem poszło jak w filmie puszczonym od tyłu... Zdradził... tzn musiał planowac ten "numer" od dłuższego czasu. Wszelkie działania K. zostały automatycznie zinterpretowane przeciw K. Oficerowie "przejrzeli" jego "dwulicową" grę od samego początku... Stchórzył... a potem zdradził... W "Stalowych drapieżnikach"... str. 153 jest taki opis reakcji Romanowskiego.
"Czy lojalny dowódca postawi swego zastępcę w takim położeniu? Czy dobry patriota i dowódca jednostki wojennej może w czasie wojny zostawić w takich warunkach swój okręt? Czy dobry przełożony postępuje tak z oddana i ufającą mu załogą? Komandor Kłoczkowski wpierw stchórzył, a potem zdradził! Zgodziliśmy się z załogą Orła."
Jak dotąd we wszystkich opracowaniach autorzy nie potrafili sobie poradzić z gwałtownością ataku na Kłoczkowskiego, ktory przypuścili bohaterowie Orła... Zakładali, że nie ma powodów aby kłamali... a jeżeli nie kłamali... to cos z tym Kłoczem musiało być na rzeczy... Otóż 4 muszkieterowie nie kłamali a Kłocz nie zdradził... znaczy, nie kłamali świadomie... oni byli szczerze przekonani, że Kłoczkowski zdradził... Oni mówili to w co głęboko wierzyli...
4. Kwestia poustawianego procesu.
Kłoczkowski milczy, nikogo nie oskarża... znał wytyczne KMW i DF.... i wiedział, że Sąd też zna... Korytowski siedział przeciez naprzeciw niego. Oskarzycielem był nie kto inny jak kmdr Wolbek... Przeciw niemu zeznawał "czyściciel" sprawy internowania OP w Szwecji - Morgenstern... No i w końcu żeby przybić sprawe 3 VII 1942 roku na rozprawie odczytano zeznania współłagierników Kłoczkowskiego - Dzienisiewicza i Żejmy... Ciekawe co mieli do powiedzenia ci panowie o "położeniu okretu na dnie w 3 dniu wojny" lub o "niewykonaniu rozkazu pójścia pod Gdańsk"...? O nieszczęsnym pozwoleniu na wchodzenie do portów neutralnych... ani mru mru... O tym, że Grochowski chcial zatankować w Szwecji i kupić nowy peryskop... sza... Jak o sznurze w domu wisielca.
I na razie tyle o "zdrajcy", "tchórzu" b. kmdr. ppor. Henryku Kłoczkowskim.
PS: Wszystko tu pisałem z głowy bo papiery zostały w domu. Tam gdzie cytuję coś czy podaję jakieś daty czy liczby moglem sie gdzies pomylić i proszę o ew. skorygowanie.
Ostatnio zmieniony 2006-01-11, 18:01 przez fdt, łącznie zmieniany 5 razy.
Tu jest lista tych, którzy przeżyli sowieckie obozy jenieckie. Znajduja sie na niej świadkowie Dzienisiewicz i Żejma, których zezania odczytano na rozprawie.
http://www.golgotawschodu.pl/historia.php
http://www.golgotawschodu.pl/historia.php
Prośba o źródło. Czy ma ktoś relację Feliksa Prządaka... ?? (na której ponoć oparli się Gapiński, Ratajczak, Sierecki i Biskupski)
Pertek pisze o tej relacji następująco: "Ścisłość historyczna jego relacji, której skrót ukazał się w 1965 roku w "Morzu", jest jednak dość problematyczna ..... jego dzisiejsza relacja o całości przedsięwzięcia, a zwłaszcza poglądy na temat rzekomych intencji dowództwa okrętu, oraz sądy o roli dowództwa w epizodzie tallińskim ..... są nie do przyjęcia."
Czy ktoś ma tą relację lub chociaż ten skrót z "Morza"? Jeśli tak to baaaardzo proszę o podzielenie się...
Pertek pisze o tej relacji następująco: "Ścisłość historyczna jego relacji, której skrót ukazał się w 1965 roku w "Morzu", jest jednak dość problematyczna ..... jego dzisiejsza relacja o całości przedsięwzięcia, a zwłaszcza poglądy na temat rzekomych intencji dowództwa okrętu, oraz sądy o roli dowództwa w epizodzie tallińskim ..... są nie do przyjęcia."
Czy ktoś ma tą relację lub chociaż ten skrót z "Morza"? Jeśli tak to baaaardzo proszę o podzielenie się...
Oczywiście pracuję, przynajmniej na tyle na ile pozwala mi czas. Wprawdzie mam teraz na głowie szukanie pracy, ale ogólne założenia taktyczne poczyniłem.Ksenofont pisze:Czytałem, że nad nim pracujesz?!?
Ofenswywne wykorzystanie okrętów podwodnych w zwalczaniu logistyki na Bałtyku.
Kod: Zaznacz cały
Zgodnie z zasadami Konwencji Londyńskiej należy atakować statki przeciwnika po zapewnieniu ich załogom bezpieczeństwa. Priorytetem jest zachowanie bezpieczeństwa okrętu i załogi. Jeżeli sytuacja taktyczna zezwala na zatrzymanie statku należy stosować takie właśnie rozwiązanie. Nie dotyczy następujących przypadków:
1. Jednostkach prowadzonych w konwojach pod eskortą uzbrojonych okrętów.
2. Jednostek uzbrojonych lub przejawiających zamiary ataku.
3. Statkom, które nie podporządkują się żądaniu zatrzymania i będą podejmować próbę ucieczki.
We wszystkich w/w sytuacjach wolno atakować jednostkę bez ostrzeżenia ponieważ za bezpieczeństwo załóg bezośrednio są odpowiedzialni:
Dla punkt 1. Okręty eskorty
Dla punktów 2 i 3 kapitanowie statków/okrętów.
Najwięcej problemu nastręcza mi ustalenie pozycji okrętów ponieważ dziękując koledze otrzymałem mapy Zatoki Gdańskiej. Potzrebuję też mapy Bałtyku. Jednak już teraz mogę powiedzieć, że przewiduję plan ofensywny wykorzystujący współpracę okrętów w grupach. Ze względu na wyposażenie hydrfoniczne wyznaczyłbym 1xtyp Orzeł + 1typ Wilk 2 w grupach, pozostawiając piąty okręt do akcji minowych. Tyle na teraz.
Ważnym elementem przygotowania załóg i okrętu do walki są okresy kampanii i rezerwy (okres wykorzystywany na drobne remonty, dokowania i odpoczynek załóg). Chciałbym przedstawić jak to wyglądało w 1939 roku:
ORZEŁ - wszedł do kampanii 2 lutego 1939 roku;
SĘP - wcielono go 16 kwietnia, 18 t.m. staranował dwa "ptaszki" (M i J) oraz molo, ponownie wszedł do kampanii 11 maja, potem rezerwa i znowu kampania od 29 czerwca;
WILK - wszedł do kampanii 17 stycznia;
RYŚ - w I. rezerwie był w okresie 28.01-2.04, potem od 3 kwietnia w kampanii czynnej;
ŻBIK - okres rezerwy zakończył 23 lutego (od 14 grudnia 1938 r.), kampanię ropoczął 24 t.m., miał wyznaczone przejście do rezerwy 26 sierpnia (ze względu na dokowanie), ale rozkaz ten anulowano (ciekawe dlaczego?).
Z powyższego spisu wynika wniosek, że 1 września okręty albo były już długo w kampanii (ORZEŁ, WILK, ŻBIK - zbliżał się dla nich okres I. rezerwy), z wyjątkiem RYSIA, ominęło je planowane dokowanie (ŻBIK), albo nowa załoga nie umiała dobrze opanować okrętu (SĘP).
JB
ORZEŁ - wszedł do kampanii 2 lutego 1939 roku;
SĘP - wcielono go 16 kwietnia, 18 t.m. staranował dwa "ptaszki" (M i J) oraz molo, ponownie wszedł do kampanii 11 maja, potem rezerwa i znowu kampania od 29 czerwca;
WILK - wszedł do kampanii 17 stycznia;
RYŚ - w I. rezerwie był w okresie 28.01-2.04, potem od 3 kwietnia w kampanii czynnej;
ŻBIK - okres rezerwy zakończył 23 lutego (od 14 grudnia 1938 r.), kampanię ropoczął 24 t.m., miał wyznaczone przejście do rezerwy 26 sierpnia (ze względu na dokowanie), ale rozkaz ten anulowano (ciekawe dlaczego?).
Z powyższego spisu wynika wniosek, że 1 września okręty albo były już długo w kampanii (ORZEŁ, WILK, ŻBIK - zbliżał się dla nich okres I. rezerwy), z wyjątkiem RYSIA, ominęło je planowane dokowanie (ŻBIK), albo nowa załoga nie umiała dobrze opanować okrętu (SĘP).
JB
Do wojny prowadzonej wg jakiego planu przygotowywano nasze OP w ostatnich dniach przed wybuchem wojny?
Cytuję za Borowiakiem... SD str. 65
Czy naprawdę Mohuczy, Unrug, Majewski i Świrski to byli faceci, którzy robili błędy ortograficzne nawet mówiąc...?
Cytuję za Borowiakiem... SD str. 65
Wyładowali 2 tony części i dobrali tyleż samo wody... dla równowagi... Majewski kazał zdjąć połowę min... Nie pozwolili zabrać ciuchów i zakopali je w ziemi "bo w magazynach nie było miejsca"... ale dali im za to kupę forsy na zakupy... Do jakiej wojny ich przygotowywano? Dlaczego dcy OP nie podnieśli buntu otrzymując takie rozkazy?Skandalem należv nazwać decyzję dowódcy Dywizjonu Okrętów Podwodnych, który na trzy dni przed wybuchem wojny wydał załogom okrętów podwodnvch typu Wilk rozkaz wyładowania części zapasowych do mechanizmów i urządzeń okrętowych! Dlaczego po okresie wielomiesięcznych ćwiczeń, które niemal przywróciły pełną gotowość bojową okrętów podwodnych, dowódcy trzech Wilków zmuszeni zostali do wykonania tak bezzasadnego rozkazu?
Oddajmy głos kapitanowi marynarki Borysowi Karnickiemu:
„Cały ranek wyładowywaliśmy części zapasowe działu mechanicznego i elektrycznego. [Porucznik marynarki Zygmunt] Jasiński zwijał się i do obiadu części zamienne i zapasowe zostały złożone w magazynie portowym. Przyjmuję od Jasińskiego spis rzeczy wyładowanvch, z podaniem miejsca na okręcie i wagi. Jest mi to potrzebne do wyważenia okrętu"'
Do zbiorników wewnętrznych Wilka wpompowano około 2 ton wody, co pozwoliło zbalansować okręt. Zdanie wszystkich zapasowych urządzeń do magazynu - według słów Zygmunta Jasińskiego, byłego I oficera mechanika na Wilku - nalcży traktować jako sabotaż...
Bosman Jan Jaworski, były członek załogi ORP Wilk, wręcz pisze:
„Jeżeli chodzi o wyładowanie z okrętów części zamiennych (...), był to prawdziwy sabotaż. W Marynarcc Wojennej przed wybuchem wojny wiele było poważnych sytuacji świadczących o działających na korzyść Niemców sabotażystach”. To zastanawiające, że o tym incydencie nie ma najmnicjszej wzmianki w sprawozdaniu komandora Mohuczego. Lakoniczne wypowiedzi w tej sprawie doświadczonych podwodniaków - Romanowskiego i Karnickiego - należy uznać za chęć wyrażenia dezaprobaty pod adresem dowódcy Dywizjonu.
Kolejny zaskakujący rozkaz Mohuczego to wyładowanie z okrętów podwodnych zapasowych rzeczy osobistych wszystkich załóg. Na lądzie znalazły się worki marynarskie, walizki oficerów i podoficerów. Następnie całą odzież... zakopano w pobliskim rowie. Oddanie ciepłej, zimowej bielizny było co najmniej nierozsądne. Zdaniem komandora Mohuczego w magazynach chwilowo brakowało miejsca. Argumentem przemawiającym za pozbyciem się worków z garderobą osobistą była podobno ograniczona swoboda ruchu na okrętach podczas akcji. Oddajmy głos wspomnianemu Borysowi Karnickiemu:
„Rezultat tych dwóch zarządzeń był dla nas fatalny, bo gdyśmy przyszli do Szkocji, okręt nie miał części zapasowych, a załoga i oficerowie byli w roboczych ubraniach".
W ostatnim dniu sierpnia 1939 roku do dywizjonu przyjechał silnie konwojowany samochód. Kapitan marynarki Józef Szolc i Stanisław Marzec, płatnicy Dywizjonu Okrętów Podwodnych, poprosili do pokoju wszystkich dowódców okrętów podwodnych. Na stole złożono stos złotych dwudziestodolarówek. Po szybkim przeliczeniu pieniądze zostały podzielone. Po dziewięć tysięcy dolarów w złocie otrzymały Orzeł i Sęp. Dla okrętów typu Wilk przygotowano po siedem tysięcy dolarów. Pewną część gotówki wypłacono w banknotach polskich. Powvższy „kapitał" został ulokowany w podręcznych okrętowych kasach pancernych. Z tak ogromnym depozytem okręty wyruszyły na wojnę. Pieniądze stanowiły zabezpieczenie, gdyby załogom przyszło korzystać z pomocy w portach innych państw.
Czy naprawdę Mohuczy, Unrug, Majewski i Świrski to byli faceci, którzy robili błędy ortograficzne nawet mówiąc...?
Fdt zdecyduj się. Albo Borowiak myli się opisując działania Orła i opisując przygotowania DOP do wojny, albo pisze prawde w obu przypadkach. Nie ma tak, że wybierasz sobie fakty pasujące do teorii. Bądź konsekwentny...fdt pisze:Wyładowali 2 tony części i dobrali tyleż samo wody... dla równowagi... Majewski kazał zdjąć połowę min... Nie pozwolili zabrać ciuchów i zakopali je w ziemi "bo w magazynach nie było miejsca"... ale dali im za to kupę forsy na zakupy... Do jakiej wojny ich przygotowywano? Dlaczego dcy OP nie podnieśli buntu otrzymując takie rozkazy?
Czy naprawdę Mohuczy, Unrug, Majewski i Świrski to byli faceci, którzy robili błędy ortograficzne nawet mówiąc...?
Ostatnio zmieniony 2006-01-15, 22:03 przez crolick, łącznie zmieniany 1 raz.
Podczas gdy Kłapouchy wszystkim się zadręcza,
Prosiaczek nie może się zdecydować, Królik wszystko kalkuluje,
a Sowa wygłasza wyrocznie - Puchatek po prostu jest...
Prosiaczek nie może się zdecydować, Królik wszystko kalkuluje,
a Sowa wygłasza wyrocznie - Puchatek po prostu jest...
Borowiak myli się opisując działania Orła - bo nie umie przeczytac materiałów źródłowych ... następnie znowu Borowiak nie potrafi zinterpretować zebranego materiału faktograficznego dot. przygotowania DOP do wojny... i znowu starym przyzwyczajeniem rzuca słowami typu "sabotaż"... Ja sobie nie dobieram faktów... Ja zgarniam wszystkie fakty ustalone przez Pertka czy Borowiaka... żadnego nie pozostawiam na boku jako nieistotnego (jak często czyni to Pan MB) bez próby umieszczenia go w całości układanki... jak nie pasuje to obracam we wszystkie strony, aż zacznie pasować... Jeżeli po obroceniu nie pasuje , wtedy znaczy to, że fakty sąsiednie muszą źle leżeć... Pierwszą osobą, która nie zgadza się z moimi dywagacjami jestem ja sam... Konsekwencja wg mnie nie polega na sztywnym trzymaniu sie jakiejś tezy... Jeżeli jakieś okoliczności każą ją zweryfikować to trzeba to zrobić a nie obrażać się na fakty... W tym sensie jestem i pozostanę konsekwentny...crolick pisze:Fdt zdecyduj się. Albo Borowiak myli się opisując działania Orła i opisując przygotowania DOP do wojny, albo pisze prawde w obu przypadkach. Nie ma tak, że wybierasz sobie fakty pasujące do teorii. Bądź konsekwentny...
@ crolick
A dlaczego przytoczony wyżej zestaw faktów miałby być sprzeczny z "moim" sposobem widzenia sprawy Kłoczkowskiego i Orła...?
Nie, nie. Chodzi o konsekwencje w czytaniu Borowiaka. Jeśli myli się opisując działania Orła, to dlaczego ma dobrze czytać materiał źródłowy dotyczący przygotowań DOP do wojny?! O to mi chodzi. A zatem jeśli uznajemy, że pisze błędnie w przypadku działań Orła, trzeba też uznać jego tezy w wypadku przygotowań DOP do wojny również za błędne.
Natomiast ja odczytałem [popraw jeśli się myle] że przyjmujesz tezy Borowiaka za prawdziwe w przypadku przygotowań DOP do wojny i nieprawdziwe w przypadku Orła.
Natomiast ja odczytałem [popraw jeśli się myle] że przyjmujesz tezy Borowiaka za prawdziwe w przypadku przygotowań DOP do wojny i nieprawdziwe w przypadku Orła.
Ostatnio zmieniony 2006-01-15, 22:01 przez crolick, łącznie zmieniany 1 raz.
Podczas gdy Kłapouchy wszystkim się zadręcza,
Prosiaczek nie może się zdecydować, Królik wszystko kalkuluje,
a Sowa wygłasza wyrocznie - Puchatek po prostu jest...
Prosiaczek nie może się zdecydować, Królik wszystko kalkuluje,
a Sowa wygłasza wyrocznie - Puchatek po prostu jest...
Tezy to tezy a ich interpretacja to ich interpretacja... U Borowiaka jest mniej więcej tak... najpierw fakty i ustalenia przepisane z dokumentów źródłowych a potem ... tam gdzie brakuje jednoznacznych materiałów źródłowych ... bezradność i zdania w stylu... "zdradził, stchórzył, skandaliczny..." Tam gdzie MB nie może sie podeprzeć "twardym źródłem pisemnym" przejawia zadziwiającą bezradność. To samo zdarza mu sie kiedy ma przed sobą dwa sprzeczne co do treści (lub pozornie sprzeczne) dokumenty... Zupełnie nie idzie mu działanie logiczne polegające na ważeniu obu dowodów i wyłożenie dlaczego jeden z nich uznał za wiarygodny a drugi nie... Dla MB fakt, że Mohuczy nawet nie pisnął w swoim raporcie o rozkazie wyładowania 2 ton części zamiennych jest zadziwiający... a dla mnie znamienny. MB dziwi sie jak można przez peryskop stwierdzić, że tankowiec jest pusty... a ja sie nie dziwię... MB nie widzi problemu w tym, że w centrali Orła jest koło ratunkowe a mnie to dziwi... itd itp... Nie znaczy to oczywiście, że tam gdzie jest mowa o okolicznościach udowodnionych niekontrowersyjnymi i niesprzecznymi wzajemnie dowodami ... to MB też musi gadać od rzeczy...crolick pisze:Nie, nie. Chodzi o konsekwencje w czytaniu Borowiaka. Jeśli myli się opisując działania Orła, to dlaczego ma dobrze czytać materiał źródłowy dotyczący przygotowań DOP do wojny?! O to mi chodzi. A zatem jeśli uznajemy, że pisze błędnie w przypadku działań Orła, trzeba też uznać jego tezy w wypadku przygotowań DOP do wojny również za błędne.
Natomiast ja odczytałem [popraw jeśli się myle] że przyjmujesz tezy Borowiaka za prawdziwe w przypadku przygotowań DOP do wojny i nieprawdziwe w przypadku Orła.
W życiu rzadko bywa tak, że prawdziwą jest taka stara paremia prawnicza "skłamał w jednym, kłamie we wszystkim..." To nie tak... z tym, jednak, że jeśli się pretenduje do miana "odkrywcy białych plam" - czyli tematów z definicji ubogich w "twarde" i pewne ustalenia faktograficzne... to albo się umie składać okruchy w poszlaki a potem dowody... albo się czyta ORP Orzeł Pertka...
W "Naszych Sygnałach " znalazłem przemówienie Unrunga .Kilka cytatów :
Dzień 5 i 6 września
Uwagi:
"Dowódcy o.o.p skarżac się na brak obiektów wojskowych dla ataku , proszą o pozwolenie torpedowania niemieckich statków handlowych , które spotykają stale i które pływają bezpiecznie i bez przeszkód we wszystkich kierunkach .Choć rozporządzenie władz przełożonych o przestrzeganiu międzynarodowej konwencji dotyczącej sposobu niszczenia nieprzyjacielskiego tonażu handlowego przez okręty wojenne były mi znane i zdawałem sobie sprawę z tego że ważne powody natury politycznej przemawiają za przestrzeganiem tych przepisów , póki nie zostaną o ne naruszone przez npla, jednak dwa razy zwróciłem się w tej sprawie do Szefa K.M.W z radiotelegraficznym zapytaniem , w przypuszczeniu możliwości zmiany decyzji z nieznanych mi przyczyn."
Dzień 8-10 września
" ORP Orzeł odzywa się , melduje o chorobie d.o. i konieczności wyokrętowania go . Otrzymuje rozkaz, żeby o ile to jest możliwe zawinął na Hel , a jeżeli to niemożliwe, żeby wyokrętował chorego w jakimś szwedzkim lub fińskim porcie .
Uwagi:
Odrzuciłem rozważany plan atatkowania pancerników npla przez nasze okręty podwodne: pancerniki trzymały się blisko brzegu na głębokościach uniemożliwiających manewrowanie i poza tym były stale otoczone przez ścigacze.
Slaw
Dzień 5 i 6 września
Uwagi:
"Dowódcy o.o.p skarżac się na brak obiektów wojskowych dla ataku , proszą o pozwolenie torpedowania niemieckich statków handlowych , które spotykają stale i które pływają bezpiecznie i bez przeszkód we wszystkich kierunkach .Choć rozporządzenie władz przełożonych o przestrzeganiu międzynarodowej konwencji dotyczącej sposobu niszczenia nieprzyjacielskiego tonażu handlowego przez okręty wojenne były mi znane i zdawałem sobie sprawę z tego że ważne powody natury politycznej przemawiają za przestrzeganiem tych przepisów , póki nie zostaną o ne naruszone przez npla, jednak dwa razy zwróciłem się w tej sprawie do Szefa K.M.W z radiotelegraficznym zapytaniem , w przypuszczeniu możliwości zmiany decyzji z nieznanych mi przyczyn."
Dzień 8-10 września
" ORP Orzeł odzywa się , melduje o chorobie d.o. i konieczności wyokrętowania go . Otrzymuje rozkaz, żeby o ile to jest możliwe zawinął na Hel , a jeżeli to niemożliwe, żeby wyokrętował chorego w jakimś szwedzkim lub fińskim porcie .
Uwagi:
Odrzuciłem rozważany plan atatkowania pancerników npla przez nasze okręty podwodne: pancerniki trzymały się blisko brzegu na głębokościach uniemożliwiających manewrowanie i poza tym były stale otoczone przez ścigacze.
Slaw