Z tym dzieckiem to przesada. Ale fakt, że mocarstwem, to oni jeszcze wtedy nie byli. W 1949 złapali oddech, ponieważ stali się mocarstwem atomowym. Ale nie oznacza to bynajmniejm że mogli już wtedy komuś podskoczyć. Głównie chodzi o zasoby ludzkie - a te jak wszyscy wiemy, ZSRR musiało mieć duże dla zaspokojenia swoich metod walki.Ksenofont pisze:W latach 1945-1950 ZSRS był bezbronny niczym dziecko: wystarczy popatrzeć na kika rzeczy - m.in. ilość czołgów wyprodukowaną w tych latach (ach te T-44!!!), ale przede wszystkim na działania polityczne: Sowieci nie robili niemal niczego, co niepodobało się USA. Dopiero w 1949 roku złapali oddech, naprężyli muskuły - co jednak zakończyło się bankructwem i zwijaniem imperium po śmierci Stalina...
Nie do końca tak. Do samej prewencji to im żaden sojusz nie był potrzebny, tylko "oficjalna prośba" o stacjonowanie wojsk... Myślę, że sojusz (jego struktury dowodzenia) miał faktycznie znaczenie, w przypadku konfrontacji z zachodem.Ksenofont pisze: A o tym, czy sojusz jest obronny, czy agresywny, to ja nie będę dyskutował: sojusze mogą być albo obronne, albo prewencyjne
Układ Warszawski był sojuszem prewencyjnym - vide 21 VIII 1968.
NATO - to sojusz obronny - żadna akcja prewencyjna mu się chyba nie przydarzyła?!?
Z kolei w NATO sprawa wyglądała inaczej. USA dyktowało reszcie warunki nie na zasadzie odbierania suwerenności, lecz strachu. Europa zachodnia bez USA stawała się w latach 60-tych i 70-tych łatwym łupem dla ZSRR. A więc można powiedzieć, że był to sojusz strachu.
Nie ma się zresztą co sprzeczać. Ci co byli w NATO nie bardzo mieli wyjście i ci co byli w UW też nie. Obydwa sojusze były obliczone na kofrontacje z tym drugim i na nic innego (powtarzam, że prewencyjne działania w ramach UW to była taka przylepa do zadań głónych - a ty Ksenofoncie próbujesz z tego zrobić element główny).
Tak samo USA (oczywiście nie w ramach NATO) prowadziło wojny prwencyjne - też multum.
Jakich zasobów? Czego? Węgla? Ropy? Rud? Wszystkiego? O czym piszesz?Ksenofont pisze: Swoją drogą ZSRS i jego satelity miały 11% zasobów surowcowych świata, reszta była w posiadaniu USA i sojuszników, więc nic dziwnego, że ubodzy chcieli zbarać posiadajacym, a posiadający nie przejmowali się za bardzo ubogimi...
Ja też bym się chętnie dowiedział. Podziel się tą informacją, bo ja kartę mobilizacyjną mam w domu.Ksenofont pisze: Na całe szczęście dzisiaj jesteśmy satelitą USA, a nie ZSRS i przynajmniej wiemy, za co będziemy umierać...
Pozdrawiam
Ksenofont[/quote]
pozdr
Andrev