Dawno mnie nie było...
Aktualnie skończyłem numer 11, co oznacza, że mocno zwolniłem.
Przyznaję, iż miałem chwile zwątpienia, a oprócz tego wakacje i naprawdę sporo roboty.
Ten numer polegał na przyklejaniu listewek do szkieletu (w tym numerze 40), moja technika jest wysoce nieefektywna, ale mam nadzieję, że porządna. Naklejam listewkę na dwie wręgi, jak podeschnie do trzeciej, jak podeschnie do czwartej a potem piątej. Oznacza to jedną listewkę dziennie (a co dzień nie mam czasu i często chęci po pracy). Pod koniec nieco dopracowałem technikę gumek i zacisków więc przyspieszyłem, ale z drugiej strony to były najłatwiejsze listewki.
Mam nadzieję, mimo wszystko nieco przyspieszyć (w końcy już ponad 30 numerów kupiłem).
Tak wygląda to teraz:
ps. W końcu muszę kupić sobie prawdziwy aparat...