M. Borowiak - Plamy na banderze

Dokumenty, książki, artykuły prasowe, internetowe, ikonografia, filmy...

Moderatorzy: crolick, Marmik

Awatar użytkownika
Grzechu
Posty: 1629
Rejestracja: 2004-06-29, 16:05
Lokalizacja: Kwidzyn (Powiśle)

Post autor: Grzechu »

Jako że znalazłem tę książkę pod choinką i już zdążyłem przeczytać (to znaczy te rozdziały, których nie było w MFBM II, bo jak słusznie zauważył Crolick 'Plamy na banderze' to kompilacja obu części MFBM - takie dwa w jednym), to mam taką małą refleksję.
Mianowicie zastanawiam się, czy szanowni koledzy nie podchodzą do sprawy zbyt emocjonalnie...
Jak dla mnie jest to książka jak książka - ani lepsza, ani gorsza od innych. Być może autor w wielu przypadkach się myli, być może nie wykorzystał wszystkich źródeł, ale chyba nikt nie ma zamiaru udowadniać, że to co opisuje - nie miało miejsca?
A skoro miało miejsce, to warto było to zasygnalizować.
Można się sprzeczać nad interpretacją tych zdarzeń przez autora, można się zastanowić nad własnym osądem, ale potępianie w czambuł tylko dlatego, że poruszane są wyłącznie sprawy mało chwalebne jakoś mi nie pasuje - ot, po prostu taka konwencja i tematyka pracy. Zresztą, 48 rozdziałów z opisami kontrowersyjnych przypadków to raczej mało jak na prawie trzydziestoletni okres historii PMW, nie sądzicie? O chwilach i latach chwały można poczytać w innych opracowaniach, autorstwa przywoływanego tu J. Pertka czy nawet Kosiarza. Kto zechce, zawsze może po nie sięgnąć. A jeśli ktoś nie zechce? Hmmm... Osobiście nie mam zwyczaju przejmować się opiniami wygłaszanymi przez kogoś, kto opiera się tylko na jednym źródle.

Swoją drogą ciekawe, że jak Dyskant w 'Flotylli Rzecznej...' poświęcił wcale spore kawałki tekstu opisom braku dyscypliny, niekompetencji, zdradom czy choćby stosunkom w kadrze i wśród marynarzy flotylli, to nikt się na niego dziś nie oburza...

Przy okazji - ale to już może w Recenzjach - jakie są Wasze opinie o książkach M. Borowiaka o Unrugu i Mokranach?

PS. Tytuł faktycznie jest prowokujący, ale czymże książka ma przyciągnąć uwagę potencjalnego czytelnika? I tak bardziej mi odpowiada, niż MFBM.
Awatar użytkownika
Marmik
Posty: 4967
Rejestracja: 2006-04-30, 23:49
Lokalizacja: Puck

Post autor: Marmik »

Grzechu pisze: Zresztą, 48 rozdziałów z opisami kontrowersyjnych przypadków to raczej mało jak na prawie trzydziestoletni okres historii PMW, nie sądzicie?
Wystarczająco dużo jeżeli po książkę sięgnie ktoś kto dopiero zaznajmia się z historią PMW. A przecież Mariusz Borowiak sam napisała, że "była jaka była". Ponieważ w żadnej jego dużej pracy nie ma aspektu pozytywnego to wielu czytelników odbierze to za oczywste, iż była to historia usłana wydarzeniami o chrakterze negatywnym.
Grzechu pisze:Osobiście nie mam zwyczaju przejmować się opiniami wygłaszanymi przez kogoś, kto opiera się tylko na jednym źródle.
Tu nie chodzi o przejmowanie się. Dla wielu Borowiak jest właśnie tym źródłem. Nas tu obecnych na forum jest niecały tysiąc (z czego 10% nieaktywnych). Ile tysięcy książek Borowiaka trafiło do księgarń?

Głosy dezaprobaty jakie się tu znalazły nie są wyrazem chęci zamiatania brudów pod dywan, lecz troski o rzetelny obraz historii morskiego rodzaju sił zbrojnych. Cztery prace Borowiaka, które kupiłem i piąta, kótrej nie kupię, są dalekie od owej troski. W zupełności wystarczyłyby obie małe floty BM, a dodatkowe informacje odkryte po ich druku można trzymać na nowe wydanie tychże. Nie trzeba kompilować samego siebie.
Oczywiście nie można mieć pretensji do Mariusza Borowiaka, że chce zarobić. Pytanie tylko po co do zarobku dorabiać zbędną otoczkę? A, przepraszam - po to by więcej zarobić. I tu dochodzimy do kwestii moralności, którą każdy musi rozważać indywidualnie.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Grom

Post autor: Grom »

shigure pisze:Zwłaszcza jeśli jak wspomina Grom,czyta forum ...
Czy Ty wiedąc o takim źródle wiedzy jakim jest FOW nie zaglądałbyś ? Fora mają to do siebie, że częstokroć w dyskusji padają argumenty oparte na dokumentach źródłowych. Wytarczy wywołać dyskusję i naprawdę można się dowiedzieć bardzo wielu rzeczy, podawanych z różnych źródeł.
Grzechu pisze:A skoro miało miejsce, to warto było to zasygnalizować.
Z całą pewnością należało. Tak się jednak składa szanowny kolego, że Pan M.Borowiak napisał wprost o pewnej sprawie "dziś gdy posiadamy komplet dokumentów",a w rzeczy samej posiadał mniej niż 10% zawratości. Czy w związku z tym uważa Kolega, że M.B. przedstawiając cokolwiek, opierając się na kilku papierach (selektwynie oczywiście dobranych) opisuje historię PMW ?
Awatar użytkownika
Grzechu
Posty: 1629
Rejestracja: 2004-06-29, 16:05
Lokalizacja: Kwidzyn (Powiśle)

Post autor: Grzechu »

Marmik pisze:Ponieważ w żadnej jego dużej pracy nie ma aspektu pozytywnego to wielu czytelników odbierze to za oczywste, iż była to historia usłana wydarzeniami o chrakterze negatywnym.
Zaś jak sięgną po inne opracowania, to przeżyją 'szok' taki sam, jak przeżyliśmy my, dowiadując się o mniej jasnych aspektach historii PMW po latach czytania Pertka???
Marmik pisze:Tu nie chodzi o przejmowanie się. Dla wielu Borowiak jest właśnie tym źródłem. Nas tu obecnych na forum jest niecały tysiąc (z czego 10% nieaktywnych). Ile tysięcy książek Borowiaka trafiło do księgarń?
A ile kupiono? Ile przeczytano? I jakie wywarły wpływ na społeczeństwo? Badał to ktoś?
Na zasadzie przeciwieństwa - ile mitów trzeba wykorzenić powstałych po lekturach twórczości np. Kosiarza?
Marmik pisze:Głosy dezaprobaty jakie się tu znalazły nie są wyrazem chęci zamiatania brudów pod dywan, lecz troski o rzetelny obraz historii morskiego rodzaju sił zbrojnych.
Ale to trochę bez sensu, że pretensje kierowane są pod adresem Borowiaka. To tak, jakby od autora pitavali publika wymagała napisania również traktatu filozoficznego o zbawiennych skutkach czynienia dobra lub zabraniała mu pisać w ogóle... Bo publika inaczej odniesie wrażenie, że życie kończy się w sądzie.
Zaś rzetelną historę zawsze można (ba - trzeba! i chyba nawet coś się dzieje w temacie) spisać. Bo na razie mamy tak, że albo wszystko jest cacy polukrowane, albo napisane z wyraźnym zabarwieniem propagandowym, albo w tonacji 'borowiakowej'.
I gdy już ta rzetelna historia powstanie, to na pewno nie powinna pomijać spraw Kłoczkowskiego, Krawczyka, kolizji, awarii i rozgrywek personalnych. Czyż nie?
Marmik pisze:Nie trzeba kompilować samego siebie.
Ja tam się cieszę - nie mogłem nijak dostać I tomu MFBM.
Marmik pisze:Pytanie tylko po co do zarobku dorabiać zbędną otoczkę?
Tylko, że mam nieodparte wrażenie, że bardziej niż Borowiak tę otoczkę tworzymy, dbamy o nią i przejmujemy się nią my :)
Awatar użytkownika
Marmik
Posty: 4967
Rejestracja: 2006-04-30, 23:49
Lokalizacja: Puck

Post autor: Marmik »

Grzechu pisze:Zaś jak sięgną po inne opracowania, to przeżyją 'szok' taki sam, jak przeżyliśmy my, dowiadując się o mniej jasnych aspektach historii PMW po latach czytania Pertka???
Ja tam dawno nic takiego w księgarniach nie widziałem. A należy przyjąć, że aktualny rynek wydawniczy powinien być choć w pewnym stopniu zbalansowany. Nie jest.
Nie należy przyjmować, że ludzie najpierw sięgną po pozycje w bibliotekach czy antykwariatach. Zwłaszcza, że odbiorcą "Plam..." moze być ktoś kto srednio interesuje się flotą, a mocno sensacjami.
Grzechu pisze:A ile kupiono? Ile przeczytano? I jakie wywarły wpływ na społeczeństwo? Badał to ktoś?
No nie bądźmy megalomanami ;) . Tematyka morska jako taka ma minimalny wpływ na społeczeństwo. Zwłaszcza dzisiaj, gdy sprawy morskie nie interesują zbyt wielu ludzi. Tym bardziej trudno rozszerzać grono miłośników rzucając im tego typu publicystykę i praktycznie nic lub niewiele oprócz.
Grzechu pisze:Na zasadzie przeciwieństwa - ile mitów trzeba wykorzenić powstałych po lekturach twórczości np. Kosiarza?
Te mity to pozytywna propaganda. Niezbędna do krzewienia zainteresowania tematyką morską, lecz szkodliwa z poznawczego punktu widzenia. Jest obecna w każdej flocie na świecie i jest dominująca.
Obecnie zajmuję się pewnym przekoloryzowanym zagadnieniem z historii jednej z europejskich flot. Nie robię tego tak by pokazać tylko jedną stronę medalu, a zwłaszcza tę złą. Jakże ciężko jest zachować umiar i wyważyć osądy. Oczywiście ciężko jest gdy się chce, natomiast gdy się nie chce go zachowywać to pióro staje się bardzo lekkie.
Grzechu pisze:Ale to trochę bez sensu, że pretensje kierowane są pod adresem Borowiaka.
...
Zaś rzetelną historę zawsze można (ba - trzeba! i chyba nawet coś się dzieje w temacie) spisać. Bo na razie mamy tak, że albo wszystko jest cacy polukrowane, albo napisane z wyraźnym zabarwieniem propagandowym, albo w tonacji 'borowiakowej'.
Problem jest tego typu, że gdy brakuje rzetelnych prac to tacy "Borowiakowie" stają się wyznacznikami prawdy historycznej. Można rzecz jasna powiedzieć: Nie podoba się to sam napisz lepiej. Niemniej nie każdy ma talent, a jak podkreśliłem sposób przekazywnia ważnych treści to bardziej... dylemat natury... moralnej (?) .
Grzechu pisze:I gdy już ta rzetelna historia powstanie, to na pewno nie powinna pomijać spraw Kłoczkowskiego, Krawczyka, kolizji, awarii i rozgrywek personalnych. Czyż nie?
Ależ oczywiście, że nie powinna pomijać. Problemem ciągle jest mądre stwierdzenie "oprócz, a nie zamiast".
Grzechu pisze:Tylko, że mam nieodparte wrażenie, że bardziej niż Borowiak tę otoczkę tworzymy, dbamy o nią i przejmujemy się nią my
Może i masz rację, ale to nic złego gdy dba się o dobre imię ludzi, którym coś zawdzięczamy. Niezależnie od tego czy w zaistniełej sytuacji politycznej ich walka miała sens czy nie, to nie można rzucać na nich światła przez pryzmat kilkudziesięciu afer. Taką liczbę nazbieralibyśmy w dzisiejszych SZ RP w okresie ostatnich kilku lat, a przecież nie oznacza to ża każdy kto nosi mundur to śmieć. Wielu czytelników nie traktuje słowa pisanego jak wyroczni, ale poruszając się po kilku forach internetowych zauważyłem, że grupa "bezkrytczna" wcale małą nie jest :-( .
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
shigure
Posty: 1242
Rejestracja: 2004-01-04, 21:35
Lokalizacja: szczecin

Post autor: shigure »

"Czy Ty wiedąc o takim źródle wiedzy jakim jest FOW nie zaglądałbyś ? Fora mają to do siebie, że częstokroć w dyskusji padają argumenty oparte na dokumentach źródłowych. " ... Grom zgadzam się z Tobą w 100 % ale w mej wypowiedzi chodziło mi raczej o "sprowokowanie" autora do zabrania głosu ... chyba iż jest zwolennikiem niezbyt słusznej tezy iż "prawda obroni się sama" :lol:
Awatar użytkownika
AvM
Posty: 6377
Rejestracja: 2004-08-03, 01:56

Post autor: AvM »

Uwazem ze ten watek jak juz bylo poprzednio proponowoane przeniesc jako osobny topic do PMW, bo juz nie chodzi o nowe ksiazki, a raczej o cos wiekszego, lub mniejszego jak kto wioli.

AvM
stajek
Posty: 227
Rejestracja: 2005-10-31, 21:58
Lokalizacja: Sulechów

Post autor: stajek »

Nie miałem jeszcze okazji czytać tej pracy aczkolwiek poprzednie są mi znane. Rzeczywiście początkowo zrobiły na mnie pewne wrażenie, po dłuzszej chwili refleksji doszedłem do wniosku, że M.B. nie odkrywa Ameryki. Sam służę w armii i to co on pokazuje to są wyłowione z kontekstu chwile słabości ludzi (nie zawsze obiektywnie rozpatrzone) takich samych jak dziś. Gdybym chciał, to mógłbym o wielu dzisiejszych oficerach (w tym zajmujących podobne stanowiska jak w książkach opisani) pisać całe tomy. To jest zwykła codziennośc wojska jako całości, z tym, ze w tym przypadku wypadająca na czasy wojny. Wojna jako zjawisko nie składa sie wyłącznie z bohaterskich czynów, ale również lat szarzyzny i miernoty, to nic nadzwyczajnego. Dlatego opisywane przez pana M.B. wypadki sa poprostu są poprostu poszukiwaniem taniej sensacji, na której stara sie zarobić korzystając z tego, że ci ludzie o których pisze w pewnym momencie swojego życia uwikłali się w historię, i przestali być anonimowi.
Artyleria Bóg Wojny
Awatar użytkownika
AvM
Posty: 6377
Rejestracja: 2004-08-03, 01:56

Post autor: AvM »

Nie wiem jakie bylo morale zolnierzy pochodzacych z terenow wschodnich,
ktorrzy nagle sie dowiedzioeli ze nie maja gdzie wrocic.

Czy byly jakies polskie protesty po filmie Enigma, gdzie naprawde sprawa Polski jest przegieta

avm
Awatar użytkownika
Marmik
Posty: 4967
Rejestracja: 2006-04-30, 23:49
Lokalizacja: Puck

Post autor: Marmik »

AvM pisze:Czy byly jakies polskie protesty po filmie Enigma, gdzie naprawde sprawa Polski jest przegieta
:?:
Nie wiem jak odebrali go obcokrajowcy. Ja nie zauważyłem przegięcia. To, że zdrajcą był Polak, a okoliczności były nieco naciągane nie oznacza, że czymś nas obrażono. Mało tego. Podkreślono pewne zasługi polskich kryptologów (choć tylko zdawkowo). Dziwię się, że tematyka Katynia została podjęta w Wielkiej Brytanii 6 lat wcześniej niż w kraju nad Wisłą. I choć był on tylko tłem wydarzeń (bo film jest de facto sensacyjny a nie historyczny) to w końcu o Katyniu usłyszały szersze masy.
Ja nie odebrałem postaci Pukowskiego jako wybitnie negatywnej, lecz badziej jako zagubionej (i tu właśnie naciągane było to że pomógł Niemcom, których przeca też miał za co nienwidzić).
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Awatar użytkownika
U1
Posty: 179
Rejestracja: 2007-03-03, 13:08

Post autor: U1 »

Kwestia "Enigmy" przywołana w kotekście Borowiaka jest jak najbardziej właściwa: pokazują to np. nasze reakcje na film - bodajże - U-571. W naszych mediach sporo było narzekań na "ahistoryczność" tego filmu, bo po co było zdobywać Enigme na jakimś U-boocie, koro polscy, genialni matematycy jeszcze przed wojną...

No więc jest miejce dla kolejnego Borowiaka, który wtłoczy do powszechnej świadomosci Polaków, że polscu matematycy NIE ZŁAMALI KODU ENIGMY (ani przed wojną, ani w jej trakcie).

Co zaś do "Plam na banderze"... To bardzo potrzebna książka. Ona wprowadza do historiografii pewne "prawdy wyklete". Co ciekawe sporo z tych rzeczy fukcjonowało gdzieś tam w sferze plotek lub czegoś, o czym głośno pisać się nie powinno. Znałem - jescze w latach 80. - pewnego historyka, który miał wiedzę o tym co się działo na Westerplatte i kto rzeczywiście dowodził obroną tej placówki, ale z roku na rok odkładał publikację. A miał nie tylko wiedzę ale i dokumenty (zaprzysiężone relacje uczestników walk). Ale czekał, żeby "nie kalać" bandery. W archiwym J.Pertka też były wystarczajaće śledy, by teze o załamaniu Sucharskiego postawić. Alw nikt tego expresis verbis nie podał, więc w "oficjalnym obiegu" histrycznym sprawa nie istniała. Postawił ją Borowiak i chwała mu za to.

Jest kilku historyków - spoza głównego nurtu oficjalnej, hagiograficzno-bogojczyźnianej historii - którzy starają się w ostatnich latach otworzyć chociaż lufcik i przewietrzyć zatęchłą atmosferę "izby pamięci" w jaki zamieniła się polska historigrafia.

Można tu wymienić Świętka i jego "Lodową Ścianę" (świetnie udokumentowana historia agenturalnej działalności Piłsudskiego przed rokiem 1918), Gontarczyka "PPR droga do wladzy" czy Paska "Życie zuchwałe" (z tą jestem osobiście wyjątkowo emocjonalnie związany; zobaczcie zażartą dyskusje na forum Muzeum Powstania Warszawskiego -autor ośmielił się postawić tezę, że jeden /a może wiecej/ z bohaterów Powstania był wcześniej sowieckim agentem). W tej kategorii mieści się zarówno Borowiak, jak i np. ks, Zaleski (temu też mówią, ze skoro większość byłą bohaterami, to po co opisywać co inengo niż tylko bohaterstwo).

To swego rodzaju "zagończycy histrii" - ich publikacje nie są (ządna ksiązka nei powinna być!) nową biblią historyczną, która zastąpi wszystkie aktualne podręczniki. Przyszłe podręczniki powinny być wypadkową miezy Pretkiem a Borowiakiem.

Oczywiście książki Borowiaka sprawiają kłopot tym, którzy próbują je czytać "wyrwane z kontekstu" w jakim zostały napisane (to znaczy rozbudowanej "erraty" do Pertka - tylko tyle i aż tyle): to nie kompendium wiedzy o PMW; projekt badawczy brzmiał _zapewne - "wątki przemilczane u Pertka".

Chwała Borowiakowi za to, że dopisał erratę do ksiązki Kona ("atlantyckie patrole") i wiemy co działo się z "Błyskawicą" między 26 października a 3 grudnia 1940 roku - wolę wiedzieć, że była remontowana po niezawinionym przez siebie zderzeniu niż zastanawiać się dlaczego nie patrolowała razem z reszta okrętów zespołu do którego należała (choś akurat w tym wypadku Pertek podaje wszystko co trzeba).

Postulat, aby nie pisać o "wstydliwych" sprawach (jak np. kolozje okrętów) wprowadza wiele zamieszania: jak nie napiszemy, że dowódca np. nieszczyciela nie umiał manewrować, to jego dalsze losy - choćby opisane jak najrzetelniej - beą niezrozumiałe (no bo dlaczego Świrski nie dawał mu dowództwa na możu, tylko trzmał go przy biurku - może był piłsudczykiem?)

Interesujacy jest tez fragment o "tajnym" rejsie "Wilji" do Hiszpanii w 1937.

Co do Kłoczkowskiego to też - podobnie jak Borowiak - chciałbym wyjaśnić istotne niejasności związane z jego pobytem w ZSRR w latach 1940-41. To może być dużo ciekawsze niż rozważania czy w pierwszym tygodniu uciekł bez rozkazu pod wybrzeże szwedzkie, czy nie...
Ostatnio zmieniony 2008-03-02, 09:24 przez U1, łącznie zmieniany 1 raz.
†U1 54°14’N 05°07’E
Awatar użytkownika
karol
Posty: 4062
Rejestracja: 2004-01-05, 12:52

Post autor: karol »

To może być dużo ciekawsze niż rozważania czy w pierwszym tygodniu uciekł bez rozkazu pod wybrzeże szwedzkie, czy nie...
to tak, czy nie? :-D
Użytkownik nieaktywny, ale gadatliwy.
Awatar użytkownika
AvM
Posty: 6377
Rejestracja: 2004-08-03, 01:56

Post autor: AvM »

Co zaś do "Plam na banderze"... To bardzo potrzebna książka.
Jaka czesc dzaialnosci szeroko pojetej mialy opisane wypadki,
czy wplynely na rozwoj wydazen.

Kazdy kto sluzyl w wojsku, przezyl stan wojenny, mowie o mlodszym pokoleniu
ze najgorszy jest powszedni dzien . Przypomina suie fioilm "Na Zachodze bez zmian"

Gdyby praca Pertka miala 10 tomow, byloby ok uzupelnienie o niektore wypaczenia
a tyk proporcje sa ewidentnie zachwiane 2 tomy MFBM+PB przeciw 1x WDMF

Cos mi moja i nie tylko opinia ze Polacy same porazki obchodza, same kleski.
Czemu nie ma Swiet w wielkie polskie zwyciestwa ?

avm
Awatar użytkownika
pothkan
Posty: 4480
Rejestracja: 2006-04-26, 23:59
Lokalizacja: Gdynia - morska stolica Polski
Kontakt:

Post autor: pothkan »

AvM ma rację - wydaje mi się, że właśnie o proporcje tutaj chodzi. Borowiak niejako "żeruje" koncentrując się na mniej chlubnych obszarach naszej historii (w tym wypadku jej wycinka, jakim są dzieje PMW i okolice) na tej samej zasadzie, jak właśnie np. ks. Isakowicz czy J.T. Gross. Z marketingowego punktu widzenia jest to postawa zrozumiała. Gdyby Borowiak miał w swoim dorobku kilka, kilkanaście pozycji dokumentujących ową "zwykłą" (czyli ani skandaliczną, ani hagiograficzną) historię, a potem zajął się owymi przysłowiowymi "plamami na banderze" (lub przemycał je wcześniej, dbając o proporcje). Wyobraźmy sobie, gdyby J. Pertek dożył wolnej Polski (przypominam, zmarł w lipcu 1989 r.) i opisał owe plamy - zupełnie inaczej by to wyglądało. A takie przypadki w historiografii istnieją: czołowy PRL-owski historyk bydgoskiej "krwawej niedzieli" W. Jastrzębski w III RP swoje poglądy częściowo zdementował (choć trochę było to "wychylenie wahadła w drugą stronę"). Drugim problemem jest zasięg: współczesne grono historyków zajmujących się PMW jest raczej nieliczne (zresztą w sumie nigdy nie było liczne), i łatwo M. Borowiakowi było się "wybić" - nawet na zasadzie "nieważne co mówią, byle mówili".

Owszem, "Plamy..." to książka potrzebna, i coś do naszej wiedzy wnosząca. Tyle że tak samo potrzebnych książek (postulatów) nt. polskiej historii morskiej jest dużo więcej.
Awatar użytkownika
Ksenofont
Posty: 2105
Rejestracja: 2004-12-27, 23:28
Lokalizacja: Praga

Post autor: Ksenofont »

Witam!
pothkan pisze:Borowiak niejako "żeruje" koncentrując się na mniej chlubnych obszarach naszej historii (w tym wypadku jej wycinka, jakim są dzieje PMW i okolice) na tej samej zasadzie, jak właśnie np. ks. Isakowicz czy J.T. Gross.
Wyodrębniłbym autorów w rodzaju ks. Isakowicza - oni zajmują się odrębnym tematem (niestety dość ponurym). Natomiast tacy w rodzaju M. Borowiaka starają się zobrzydzić to, czego się tkną...

Takie niestety jest zapotrzebowanie społeczne. Społeczeństwo polskie było i (niestety) jest przyzwyczajane do tego, że jest małym narodem, niemającym żadnego prawa do dumy i do własnej chlubnej tradycji.
U1 pisze:Jest kilku historyków - spoza głównego nurtu oficjalnej, hagiograficzno-bogojczyźnianej historii - którzy starają się w ostatnich latach otworzyć chociaż lufcik i przewietrzyć zatęchłą atmosferę "izby pamięci" w jaki zamieniła się polska historia.
Ha! Gdyby tak było!
Gdyby była oficjalna "hagiograficzno-bogojczyźniana historiografia".
Oficjalna historia to była tylko w PRL.
I choć prezntowała zbliżone do Borowiakowych treści, to nie była ona lufcikiem "przewietrzającym zatęchłą atmosferę", ale wylotem kloaki.
A jej zadaniem było obrzydzenie polskiemu społeczeństwu polskich bohaterów.

Książki Borowiaka doskonale się wpisują w tę ponurą tradycję - pokazują jacy jesteśmy źli, nieudani...

Co z tym robić?
A/ Recenzować książki Borowiaka.
B/ Pisać własne, obiektywne.

@ A/ - niestety, niechętnie piszę się krytyczne recenzje. Crolick mógłby rzucić okiem na "stalowe drapieżniki", Grom - na plamy na banderze. "Mars", "Mówią Wieki", czy "MSiO" powinno to opublikować.
@B/ - niestety z pisaniem obiektywnych dziejów jest kłopot. A właściwie kłopot jest z odbiorcami. Są tak przyzwyczajeni do sowieckiej wizji bezwolnej, wypełnionej nieudacznikami Polski, iż wszelki sugestie, że Polacy nie byli najgorsi - dosłownie - wywołują w nich agresję.

Niegdyś myślałem, że trzeba będzie poczekać pokolenie, aż zmieni się postrzeganie polskich dziejów. Dziś widać coś gorszego. Młode pokolenie nie wie, jakimi zasadami kierowano się pisząc książki w PRL, a to, co tam napisano - przyjmuje za dobrą monetę. A "tfurczość" autorów w rodzaju Czwartosza czy Borowiaka - jedynie wmacnia to peerelowskie zohydzenie...

Pozdrawiam
Ksenofont

Oby nowy rok przyniósł Wszystkim to, co najlepsze!
X
Myślisz, że było zagrożenie, które im umknęło; problem, którego nie poruszyli; aspekt, którego nie rozpatrywali; pomysł, na który nie wpadli; rozwiązanie, którego nie znaleźli?!?
Obrazek
Awatar użytkownika
AvM
Posty: 6377
Rejestracja: 2004-08-03, 01:56

Post autor: AvM »

Niegdyś myślałem, że trzeba będzie poczekać pokolenie, aż zmieni się postrzeganie polskich dziejów. Dziś widać coś gorszego. Młode pokolenie nie wie, jakimi zasadami kierowano się pisząc książki w PRL, a to, co tam napisano - przyjmuje za dobrą monetę. A "tfurczość" autorów w rodzaju Czwartosza czy Borowiaka - jedynie wmacnia to peerelowskie zohydzenie...
Dr. X . tym razem popieram , ogarnia przerazenie co sie widzi i slycszy , bo widze tylko TV Polonia, mam tez TRWAM , ale bez tego wytrwam.

Sam nie wiem jak dzieciam cos mozna przekazac, mam porownanie 22+17+12+12,
co wydaja mi sie ze lepiej poczekac jak beda dorosli i mozna bedzie z nimi rozmawiac

Teraz wciska sie rozne inne bzdury , o zanieczyszczeniu srodowiska, czy szkodliwosci energii atomowej , ktore maja mlodych ludzi przygotowac do placenia olbrzymich podatkow.

Strasznie zla propagende zrobili Kaczory.
Wyodrębniłbym autorów w rodzaju ks. Isakowicza
Tu mysle inaczej , rola kosciola w zachowaniu kultury i swiadomosci anrodowej,
a UB ktora w zasadzie nbyla bezsilna, i produkowala papier.


avm
ODPOWIEDZ