Ksenofont i polskie OP

Omówienia i recenzje nowych książek, artykułów, publikacji

Moderatorzy: crolick, Marmik

Awatar użytkownika
SmokEustachy
Posty: 4542
Rejestracja: 2004-01-06, 14:28
Lokalizacja: Oxenfurt
Kontakt:

Post autor: SmokEustachy »

Jacek Bernacki pisze:
Dzie są działa dla statków???? Statki nasze żeby być w konwoju potrzebują uzbrojenia, było na składzie? Kupił je ktoś? A 12 armat 152mm dla Batorego i Sobieskiego w funkcji krążowniczej gdzie są?
No co Ty Smoku? Lebelka w dłoń i heja, heja szabelka!
:-)
http://history.serw.com.pl/hist/michel.html
radarro
Posty: 546
Rejestracja: 2006-09-11, 12:58

Post autor: radarro »

- Szanowne koleżeństwo, czy dysponujecie materiałami z 1924 r., na podstawie których powstał zamysł posiadania takich a nie innych 9 OP ?

Wracam do artykułu
1. po uważnym przeczytaniu "cytowanych" opinii datowanych z 1926 r. można za pewnik przyjąć, że Swirski założył, w wariancie N przy jednoczesnej utracie baz, potrzebę posiadanie okrętów nawodnych jedynie w okresie pierwszych 9 dni wojny. Innymi słowy, akceptował utratę zdolności bojowych KTT po 9 dniach, innymi słowy akceptował potencjalne zakończenie działalnosci bojowej tych okrętów po 9 dniach.

Szperając wczoraj, znalazłem opinię, że pod koniec lat 30-ych koszt nowoczesnego KTT był równy kosztom wystawieniu dywizji pancernej. Opinia służy jedynie wyobrażeniu, jak dużym kosztem było wybudowanie KTT, a nie sugestia, na co wydawać przedwojenną kasę.

2. Na podstawie przedstawionych dkumentów z analizy 1937 wynika, że dla realizacji naszych celów dla OP, KMW oceniła, że ważniejsza była prędkość nawodna OP, nie ilość OP. Z przedstawionych szkiców pościgu w położeniu nawodnym OP za celem poruszającym się z prędkością marszową można wywnioskować, że w analizie brakuje kontrakcji eskorty po wykonaniu ataku.Zanurzony, ukrywający się przed reakcją eskorty OP, miałby niewielkie szanse aby dogonić i ponowić atak i wykorzystać posiadane i wciąż załadowane pozostałe wt.

- Nie chcecie tego przedyskutować ?

3. Uznano również, że wyposażenie OP w max ilość wt zwiększa możliwość rażenia.

- Czy na Orłach było możliwe jednoczesne wypracowywanie danych do zwalczania wykonania dwóch ataków jednocześnie [chodzi np. o jednoczesny strzał z dziobu i z biodra do dwóch różnych celów]?

4. Wtorpedowe dziobowe. W oparciu o powyższe kwestie, czy nie lepszym rozwiązaniem było wymóg OP z max ilością wt dziobowych, np 6x533, lub 8x450. Oczywiście pojawia się pytanie, czy w połowie 1935 r. ktokolwiek potrafił upakować tyle wt na dziobie ?. Ale skoro można było wymóc montaż 12wt na Orle, lub 7x120 na KTT to raczej dostalibyśmy wianuszek ofert.
:oops: Ech ten kapitalizm, cudowne czasy.

PS. IMO większa ilość wolniejszych [15w, 5000 mm, ekonomiczne diesle], średnich[670 t, wlk/cena], uzbrojonych w baterię dziobowych 6-8 wt [450-533] zrealizowałaby nadrzędny oczekiwany cel przedstawionych w artykule założeń
- skuteczne wystrzelenie max ilości torped w kierunku celu zakładając ograniczoną ilość [realnie jeden kontakt = jeden atak] kontaktów bojowych
- naprowadzanie pozostałych OP na cel.
Ostatnio zmieniony 2008-01-17, 15:53 przez radarro, łącznie zmieniany 2 razy.
Na początku było słowo!
Koncentracja słów - Informacja
Koncentracja informacji - Energia
Koncentracja energii - Materia
Informacja + Energia + Materia = Życie
Slowo to życie!

Używaj Słów ostrożnie, gdyż mogą zabić!
Awatar użytkownika
karol
Posty: 4424
Rejestracja: 2004-01-05, 12:52

Post autor: karol »

Nie ma MSiO w Tczewie, czy ktoś zeskanował może ten artykuł, albo sam autor może mi go udostępni? Bo gadam na temat czegoś, czego nawet nie czytałem kurna keane@epf.pl jakby co.
Użytkownik nieaktywny, ale gadatliwy.
Grom

Post autor: Grom »

Najpierw zacznę od tego:
Jacek Bernacki pisze:A co wchodziłoby w skład "Armady Desantowej"? Warto trzymać tam dwa okręty podwodne (w tym Gangutkillera z najlepszym podwodniakiem we Flocie)? I po co desant?
Moja odpowiedź jedyna:
Ty w 2008 roku wiesz, że nie było alternatywy desantu w 1939 roku. Oni przed 1939 musieli zakładać wszystkie możliwości i ewentualności. Sugestia na temat Kłocza jest fatalnym objawem dyletanctwa. Proszę unikać takich sformuowań bo to co wiesz nie jest warte funta kłaków.
Jacek Bernacki pisze:I ta niepodważalna przewaga niemieckiego lotnictwa nie potrafiła skasować Gryfa z minowcami pierwszego dnia wojny i zrobiła to dopiero wtedy kiedy stał w porcie bez możliwości ruchu i ze zniszczonymi Boforsami. Imponujące.
Bardzo mi przykro, że niemieccy lotnicy nie odnieśli sukcesu w sposób w jaki Ty byś chciał. Jednakże według ich przełożonych i kolegów z Kriegsmarine fakt uniemożliwienia operacji postawienia min przez Gryfa był niezaprzeczalnym sukcesem. Co innego osiągnięcie celu strategicznego, a co innego chciejstwo spektakularnych zwycięst.
Awatar użytkownika
Jacek Bernacki
Posty: 431
Rejestracja: 2007-03-15, 13:32
Lokalizacja: Siecień k/Płocka

Post autor: Jacek Bernacki »

Chwilunia! Jaka sugestia wobec Kłocza, bo czegoś tu nie dostrzegam?
Czy ja coś sugerowałem? W którym miejscu? Proszę wskaż mi, bo być może po kilkunastu godzinach wpatrywania się w cyfry w pracy nie mogę tego zauważyć (to określenie nie zawiera ironii żeby było jasne).
A w kwestii niemieckich lotników zwróciłem uwagę na drobny fakt, że wszystkie ich zatopienia to jednostki stojące w porcie lub nieuzbrojone.
Rozróżnij cele strategiczne od zatopienia wrogiej jednostki.
Twierdzę, że może warto było zaryzykować i działać Wichrem zamiast wygaszać kotły. Ale to już offtopic.
Co to za ludzie?
Co za różnica ważne, że są!
Grom

Post autor: Grom »

Jacek Bernacki pisze:to określenie nie zawiera ironii żeby było jasne
Przyjmuję za dobrą monetę.
Jacek Bernacki pisze:A w kwestii niemieckich lotników zwróciłem uwagę na drobny fakt, że wszystkie ich zatopienia to jednostki stojące w porcie lub nieuzbrojone.Rozróżnij cele strategiczne od zatopienia wrogiej jednostki.
Twierdzę, że może warto było zaryzykować i działać Wichrem zamiast wygaszać kotły. Ale to już offtopic.
Cel mimo wszystko osiągnęli: "Rurkę" trafił szlag. Po to tam polecieli. Zatopienie Gryfa pozostało już tylko kwestią czasu. Najważniejsze było nie dopuścić akcji minowania do skutku. I to im się udało.
Pewnie warto było uzyć Wichra. W tym względzie brak jakiejkolwiek opozycji z mojej strony. Tylko to jest wciąż kwestia wykonania, a nie planowania, o którym pisał Kseno.
Awatar użytkownika
SmokEustachy
Posty: 4542
Rejestracja: 2004-01-06, 14:28
Lokalizacja: Oxenfurt
Kontakt:

Post autor: SmokEustachy »

I. Czyli - gdyby szykowali się do planu R to by kupili działa dla statków i krążowników pomocniczych. We wariancie N stykło by ustawienie tych dział jako nadbrzeżnych i juz. Widzę, że to oczywiste jest.

II Proszę o uporządkowanie dyskusji z wielu wątków:
1. Stachiewicz był zwolennikiem zniszczenia niszczycieli. Świrski wyjadnał ocalenie 3 za cenę WIchra i też Gryfa.
2. OP dostały też rozkazy mocno autodestrukcujne.
3. Pojawił się pogląd, że Świrski zdradził i dał dowódcom okrętów tajemne rozkazy, odmienne od oficjalnych poleceń NW. Kto jest zwolennikiem tego poglądu?

III
Grom:
Ty w 2008 roku wiesz, że nie było alternatywy desantu w 1939 roku. Oni przed 1939 musieli zakładać wszystkie możliwości i ewentualności.
Jeśli "zakładali wszystkie mozliwości" to czemu zarówno 26 sierpnia, jak i 1 wrzesnia byliśmy rozpaczliwie nieprzygotowani do odparcia desantu?
Awatar użytkownika
Jacek Bernacki
Posty: 431
Rejestracja: 2007-03-15, 13:32
Lokalizacja: Siecień k/Płocka

Post autor: Jacek Bernacki »

Wracając do planowania.
Nie podoba mi się to, że tak bardzo patrzyliśmy na wschód.
Ja wiem, że "tam musi być jakaś cywilizacja", ale za bardzo się przejmowaliśmy Ruskimi. Czy byliśmy w stanie się przed nimi obronić?
Raz się udało, ale podobno wtedy znaliśmy ich szyfry i mogliśmy czytać korespondencję radiową. Czy takie możliwości mieliśmy także później?
Niestety nic o tym nie wiem.
Przygotowywaliśmy się do wojny z ZSRR, a musieliśmy walczyć z Niemcami. W wojnie tej (myślę o '39 roku) nasze okręty nie miały sukcesów, chociaż raz mało brakowało (nie liczę M85, bo to przypadek).
Karol podczas dyskusji o ataku Sępa na niszczyciel Friedrich Ihn stwierdził, że torpedy mieliśmy na Ganguty.
Chcę zapytać jak bardzo skomplikowana i czasochłonna jest zmiana głębokości zanurzenia torpedy?
A jak to wygląda w przypadku min, bo odnoszę wrażenie, że byliśmy ambitni i polowaliśmy tylko na grubego zwierza.
Co to za ludzie?
Co za różnica ważne, że są!
Awatar użytkownika
SmokEustachy
Posty: 4542
Rejestracja: 2004-01-06, 14:28
Lokalizacja: Oxenfurt
Kontakt:

Post autor: SmokEustachy »

Jacek Bernacki pisze:Wracając do planowania.
Nie podoba mi się to, że tak bardzo patrzyliśmy na wschód.
Ja wiem, że "tam musi być jakaś cywilizacja", ale za bardzo się przejmowaliśmy Ruskimi. Czy byliśmy w stanie się przed nimi obronić?
Plan R był wygodniejszy niż N z wielu względów. Choćby dlatego, że atak szedł na kresy a nie na centrum.
2. Najpierw udowodnij, że szykowali się do czegokolwiek, czyli do jakiejkolwiek wojny, przed resetem marzec/kwiecień 1939..
Grom

Post autor: Grom »

Jacek Bernacki pisze:Wracając do planowania.
Nie podoba mi się to, że tak bardzo patrzyliśmy na wschód.
Ja wiem, że "tam musi być jakaś cywilizacja", ale za bardzo się przejmowaliśmy Ruskimi. Czy byliśmy w stanie się przed nimi obronić?
Raz się udało, ale podobno wtedy znaliśmy ich szyfry i mogliśmy czytać korespondencję radiową. Czy takie możliwości mieliśmy także później?
Niestety nic o tym nie wiem.
Przygotowywaliśmy się do wojny z ZSRR, a musieliśmy walczyć z Niemcami. W wojnie tej (myślę o '39 roku) nasze okręty nie miały sukcesów, chociaż raz mało brakowało (nie liczę M85, bo to przypadek).
Karol podczas dyskusji o ataku Sępa na niszczyciel Friedrich Ihn stwierdził, że torpedy mieliśmy na Ganguty.
Chcę zapytać jak bardzo skomplikowana i czasochłonna jest zmiana głębokości zanurzenia torpedy?
A jak to wygląda w przypadku min, bo odnoszę wrażenie, że byliśmy ambitni i polowaliśmy tylko na grubego zwierza.
Wydaje się, że głównym powodem była oczywiście eknomia, ale nie do końca. Dużo czasu poświęciłem na zbadanie sprawy Sępa i F.I. wnioski jakie się nasunęły odrobinkę mnie samego zaskoczyły. Otóż wraży DD uciekł spod torped ponieważ Salamon mogąc użyć salwy - użył jednej torpedy. Tak. Piszę salwy ponieważ metoda ataku torpedowego w PMW przewidywała użycie salwy/wachlarza. Sposób w jaki uzyskiwano salwę to zupełnie inna bajka. Natomiast Salamon miał możliwość i powinien był użyć salwy zamiast pojedyńczej torpedy. Dlatego niepowodzenie leży tylko i wyłącznie w gestii dowódcy okrętu. Z drugiej strony był taki facet O.Kretschmer, który miał pewne powiedzonko na temat jednej torpedy.
Wszelkich zmian ustawień torped dokonywano przy aparatach torpedowych.
Awatar użytkownika
Jacek Bernacki
Posty: 431
Rejestracja: 2007-03-15, 13:32
Lokalizacja: Siecień k/Płocka

Post autor: Jacek Bernacki »

Dzięki, o to właśnie mi chodziło. Nie moge przeboleć tego niepowodzenia.
Z 400 m mogli Niemców klepnąć w ramię, a dostali kopa w cztery litery.
Salamon właśnie przeskoczył Kłoczkowskiego w moim prywatnym rankingu (żart). Zastanawiam się czy ta torpeda miałą szansę się uzbroić?
Co to za ludzie?
Co za różnica ważne, że są!
Grom

Post autor: Grom »

Jacek Bernacki pisze:Dzięki, o to właśnie mi chodziło. Nie moge przeboleć tego niepowodzenia.
Z 400 m mogli Niemców klepnąć w ramię, a dostali kopa w cztery litery.
Salamon właśnie przeskoczył Kłoczkowskiego w moim prywatnym rankingu (żart). Zastanawiam się czy ta torpeda miałą szansę się uzbroić?
Na otarcie łez. Mogę dodać, że statystyki skuteczności ataków torpedowych w RN podczas WW2 z "Encyclopedia of British Submarines 1901-1955 " Paula Ackermana są w tym względzie nie mniej zaskakujące. Otóż wydawałoby się, że wraz ze spadkiem dystansu do celu powinna wzrastać skuteczność. Tym czasem w rzeczywistości najwyższą skuteczność bo, aż 46% miały ataki przeprowadzone na dystansie 1000 – 2000 jardów morskich, na drugim miejscu ze skutecznością 42% były ataki przeprowadzone z dystansu poniżej 1000 jardów morskich. Przy czym jako główą przyczynę niepowodzenia ataków torpedowych autor upatruje w "zbyt małej liczbie torped w pojedyńczej salwie".

Tak więc źle nie było. Znam gorszych. Nawet słynny HMS Venturer potrafił przestrzelić nie 1 tylko 4 torpedami ;)
Awatar użytkownika
SmokEustachy
Posty: 4542
Rejestracja: 2004-01-06, 14:28
Lokalizacja: Oxenfurt
Kontakt:

Post autor: SmokEustachy »

Grom pisze:
Jacek Bernacki pisze:Dzięki, o to właśnie mi chodziło. Nie moge przeboleć tego niepowodzenia.
Z 400 m mogli Niemców klepnąć w ramię, a dostali kopa w cztery litery.
Salamon właśnie przeskoczył Kłoczkowskiego w moim prywatnym rankingu (żart). Zastanawiam się czy ta torpeda miałą szansę się uzbroić?
Na otarcie łez. Mogę dodać, że statystyki skuteczności ataków torpedowych w RN podczas WW2 z "Encyclopedia of British Submarines 1901-1955 " Paula Ackermana są w tym względzie nie mniej zaskakujące. Otóż wydawałoby się, że wraz ze spadkiem dystansu do celu powinna wzrastać skuteczność. Tym czasem w rzeczywistości najwyższą skuteczność bo, aż 46% miały ataki przeprowadzone na dystansie 1000 – 2000 jardów morskich, na drugim miejscu ze skutecznością 42% były ataki przeprowadzone z dystansu poniżej 1000 jardów morskich. Przy czym jako główą przyczynę niepowodzenia ataków torpedowych autor upatruje w "zbyt małej liczbie torped w pojedyńczej salwie".

Tak więc źle nie było. Znam gorszych. Nawet słynny HMS Venturer potrafił przestrzelić nie 1 tylko 4 torpedami ;)
Zwracam też uwagę, że Salamon w ogóle coś strzelał! A może trafił, tylko torpeda coś nie ten tego no?
Grom

Post autor: Grom »

SmokEustachy pisze:Zwracam też uwagę, że Salamon w ogóle coś strzelał! A może trafił, tylko torpeda coś nie ten tego no?
Już J.Pertek powoływał się na papiery z Z-14 gdzie stoi, że wymanewrowali torpedę.
Awatar użytkownika
Jacek Bernacki
Posty: 431
Rejestracja: 2007-03-15, 13:32
Lokalizacja: Siecień k/Płocka

Post autor: Jacek Bernacki »

Popieram Smoku.
A tak w ogóle to cud, że ich niemiachy nie skasowały.
I tutaj trochę teoria o tym, że Orły były za duże na Baltyk nieco się chwieje. Dużemu okrętowi trudniej się przyczaić na płytkich wodach, a Sępu (forma gramatyczna intencjonalna) się udało.
Co to za ludzie?
Co za różnica ważne, że są!
Awatar użytkownika
SmokEustachy
Posty: 4542
Rejestracja: 2004-01-06, 14:28
Lokalizacja: Oxenfurt
Kontakt:

Post autor: SmokEustachy »

Jacek Bernacki pisze:Popieram Smoku.
A tak w ogóle to cud, że ich niemiachy nie skasowały.
I tutaj trochę teoria o tym, że Orły były za duże na Baltyk nieco się chwieje. Dużemu okrętowi trudniej się przyczaić na płytkich wodach, a Sępu (forma gramatyczna intencjonalna) się udało.
Sępowi.
"się udało" a "jest optymalny" to niebo a ziemia.
ODPOWIEDZ