załoga na XVIIw okręcie wojennym
Interesuje mnie struktura załogi na XVII w okręcie wojennym. Ilu marynarzy było potrzebnych do obsługi dział, masztów itp. Jakich specjalistów potrzebował okręt do sprawnego działania i ilu mógł miec żołnierzy piechoty morskiej na pokładzie?
Byłbym bardzo wdzięczny gdyby ktoś mógł podzielic się ze mną swoja wiedzą na ten temat
załoga na XVIIw okręcie wojennym
-
- Posty: 4455
- Rejestracja: 2006-05-30, 08:52
- Lokalizacja: Gdańsk
Oczywiście nie ma uniwersalnej odpowiedzi na to pytanie. Równie oczywiste jest, że zarówno bezwględna liczba załogi ulegała zmianie w ciągu tych stu lat składających się na XVII wiek (generalnie - rosła), jak i zmieniały się proporcje (na korzyść artylerzystów i na niekorzyść żołnierzy piechoty morskiej, w miarę jak malała rola abordażu, a rosła - artylerii).
Jednak można posłużyć się wybranymi przykładami. I tak, po pierwsze proszę zajrzeć tu na FOW do tematu "Duński liniowiec Friderich (1649)", ostatni post Pothkana.
Inne:
- angielski Triumph z 1603 r. miał 340 marynarzy i 120 żołnierzy
- angielski Speedwell miał w 1619 r. tylko 66 artylerzystów na 36 dział
- Eugeniusz Koczorowski podaje szacunkowe liczby dla polskich okrętów z bitwy pod Oliwą - na pierwszym miejscu liczba łasztów, na drugim liczba dział, na trzecim liczba marynarzy, na czwartym liczba żołnierzy: 200-31-50-100; 200-31-60-100; 100-17-45-80; 150-20-50-80; 90-16-35-70; 80-12-30-50; 60-10-30-50; 100-8-25-80; 120-13-30-80; 130-10-35-80;
- pod koniec XVII wieku na okrętach francuskich zdarzały się następujące proporcje - na pierwszym miejscu liczba oficerów i podoficerów, na drugim miejscu liczba marynarzy, na trzecim miejscu liczba żołnierzy: 120-515-265; 113-435-252; 110-360-230; 100-303-197; 86-274-140; 83-230-137; 81-200-119; 68-188-94; 65-160-75; 48-134-68; 45-95-60.
Krzysztof Gerlach
Jednak można posłużyć się wybranymi przykładami. I tak, po pierwsze proszę zajrzeć tu na FOW do tematu "Duński liniowiec Friderich (1649)", ostatni post Pothkana.
Inne:
- angielski Triumph z 1603 r. miał 340 marynarzy i 120 żołnierzy
- angielski Speedwell miał w 1619 r. tylko 66 artylerzystów na 36 dział
- Eugeniusz Koczorowski podaje szacunkowe liczby dla polskich okrętów z bitwy pod Oliwą - na pierwszym miejscu liczba łasztów, na drugim liczba dział, na trzecim liczba marynarzy, na czwartym liczba żołnierzy: 200-31-50-100; 200-31-60-100; 100-17-45-80; 150-20-50-80; 90-16-35-70; 80-12-30-50; 60-10-30-50; 100-8-25-80; 120-13-30-80; 130-10-35-80;
- pod koniec XVII wieku na okrętach francuskich zdarzały się następujące proporcje - na pierwszym miejscu liczba oficerów i podoficerów, na drugim miejscu liczba marynarzy, na trzecim miejscu liczba żołnierzy: 120-515-265; 113-435-252; 110-360-230; 100-303-197; 86-274-140; 83-230-137; 81-200-119; 68-188-94; 65-160-75; 48-134-68; 45-95-60.
Krzysztof Gerlach
Szwedzki Solen zatopiony w bitwie pod Oliwą miał załogę liczącą 14 oficerów, podoficerów i funkcyjnych, 35 szeregowych marynarzy, 8 (sic!) artylerzystów (nie licząc konstabla uwzględnionego w liczbie oficerów) - na 38 dział! - oraz 150 żołnierzy piechoty morskiej.
Vasa miał 35 oficerów, podoficerów i funkcyjnych (w tym konstabla), 90 szeregowych marynarzy, 20 artylerzystów (na 64 działa!) oraz 300 żołnierzy piechoty morskiej.
Zwracają uwagę olbrzymie ilości piechociarzy i znikoma ilość artylerzystów - nie wiem, czy wystarczyłoby po jednym do jednoczesnego odpalenia wszystkich dział z jednej burty... Przy tym Speedwell z 66 artylerzystami na 36 dział wygląda znakomicie
Natomiast Koczorowski podaje, że ilości piechoty morskiej na polskich okrętach pod Oliwą były większe niż normalnie - zaokrętowano ich ze względu na bitwę w niewielkiej odległości od bazy.
Vasa miał 35 oficerów, podoficerów i funkcyjnych (w tym konstabla), 90 szeregowych marynarzy, 20 artylerzystów (na 64 działa!) oraz 300 żołnierzy piechoty morskiej.
Zwracają uwagę olbrzymie ilości piechociarzy i znikoma ilość artylerzystów - nie wiem, czy wystarczyłoby po jednym do jednoczesnego odpalenia wszystkich dział z jednej burty... Przy tym Speedwell z 66 artylerzystami na 36 dział wygląda znakomicie
Natomiast Koczorowski podaje, że ilości piechoty morskiej na polskich okrętach pod Oliwą były większe niż normalnie - zaokrętowano ich ze względu na bitwę w niewielkiej odległości od bazy.
Nie do wiary. Liczba artylerzystów mniejsza od liczby dział.
W takim razie żołnierze musieli mieć przeszkolenie w obsłudze armat i działać pod kierownictwem artylerzystów.
W takim razie żołnierze musieli mieć przeszkolenie w obsłudze armat i działać pod kierownictwem artylerzystów.
http://www.flotyllerzeczne.aq.pl/
http://www.biuletyn2008.republika.pl
"Demokracja to najgorszy z ustrojów - rządy hien nad osłami" Arystoteles
http://www.biuletyn2008.republika.pl
"Demokracja to najgorszy z ustrojów - rządy hien nad osłami" Arystoteles
Nie należy mylić artylerzystów z osobami obsługującymi działo. Tak naprawdę nie ma potrzeby by było ich więcej niż po 1 na każdą sztukę i taki były standardy w wieku XVIII. W państwach Burbonów przewidywano że na każde działo będzie przypadał jeden artylerzysta z korpusu, jeden żołnierz piechoty morskiej a resztę będą stanowili marynarze. Zresztą tego 1 artylerzystę na działo też się rzadko kiedy udało osiągnąć. Nie zapominajmy, że obsługa to wykonywanie kilkunastu mechanicznych czynności, wystarczał jeden mózg i a reszta to po prostu mięśnie (nic czego by nie można nauczyć nawet względnego głupka przez kilka tygodni intensywnego treningu ). W czasie bitwy przy zredukowanych żaglach do obsługi takielunku wystarczało kilkudziesięciu ludzi, reszta spokojnie mogła obsługiwać działa. Tak było od momentu wprowadzenia linii bitwy.
Pierwsza połowa wieku to inna para kaloszy. Na obsłudze faktycznie trzeba się było znać i artylerią zajmowali się faktycznie nieomal sami artylerzyści (czasami wykorzystujacy w roli mięśni marynarzy czy żołnierzy). Wtedy nie odpalano jednak kilkunastu salw pełnoburtowych na godzinę, lecz co najwyżej kilka dziennie (nawet w czasie intensywnej bitwy). Tych kilkudziesięciu artylerzystów na okręcie miało więc czas by działa załadować i podtoczyć (całkiem możliwe że nawet tego nie robiono) we własnym zakresie.
Pierwsza połowa wieku to inna para kaloszy. Na obsłudze faktycznie trzeba się było znać i artylerią zajmowali się faktycznie nieomal sami artylerzyści (czasami wykorzystujacy w roli mięśni marynarzy czy żołnierzy). Wtedy nie odpalano jednak kilkunastu salw pełnoburtowych na godzinę, lecz co najwyżej kilka dziennie (nawet w czasie intensywnej bitwy). Tych kilkudziesięciu artylerzystów na okręcie miało więc czas by działa załadować i podtoczyć (całkiem możliwe że nawet tego nie robiono) we własnym zakresie.