Witam !
Czyżby kolega sugerował odbudowę dawnego znaczenia Ligi Morskiej i Rzecznej
To zapewne znacznie głębszy i poważniejszy problem, niż z tylko samej Ligi, chociaż i ona mogłaby mieć w tym wszystkim swój tak znaczący i udział i wkład.
Wiele wskazuje na to, że jako naród, społeczeństwo odwróciliśmy się plecami tak od morza jak i od większości spraw z nim związanych. Prawdopodobnie we współczesnych nam czasach zabrakło wyobraźni, konsekwencji, i pomysłów - za ten stan są [wg mnie] winni wszyscy ci, którzy "bawili" się władzą przez ostatnie blisko 20 lat. Ten fakt, tak zachłysnął poszczególne ekipy rządowe [tak z lewa, prawa jak i centrum], że każda z nich w porównaiu z poprzednią, chciała być bardziej reformatorska, postępowa, liberalna itp., itd. Każda dziedzina życia [społecznego, gospodarczego etc. etc.] musiała być zmieniana, poprawiana, modyfikowana co w ostatecznym rezultacie zamiast wzmacniać poszczególne struktury [np. gospodarki] prowadziło do ich osłabiania, odosobnienia i zerwania delikatnych ale ważnych wzajemnych powiązań gospodarczych. Brak istotnych korelacji pomiędzy poszczególnymi rodzajami gałęzi przemysłu doprowadziło do ich wzajemnych dysfunkcji, a w rezulatacie do destrukcji tego, co niegdyś całkiem przyzwoicie funkcjonowało - uważam, że tzw. gospodarka morska jest tego najlepszym przykładem.
Współczene państwo zachowuje się tak, jakby ta ważna przecież gałąź gospodarki narodowej nie miała dla tego kraju żadnego znaczenia - pozostawiony sam sobie przemysł stoczniowy i kooperujący z nim przemysł metalurgiczny, kooperanci przemysłu okrętowego [kto jest w stanie wymienić jednym tchem te firmy, które już upadły, a uprzednio żyły z dostaw dla przemysłu okrętowego ?] - to wszystko działa na zasadzie naczyń połączonych.
A stan tego systemu jest fatalny. Ale stan ten przekłada się na ogólny stan wszystkich spraw morskich - w tym również i PMW. To wręcz zdumiewające, że w naszym kraju nie ma sił, możliwości i środków na zbudowanie [a raczej odtworzenie] własnej floty tak rybackiej, handlowej jak i wojennej [vide Gawron - ile lat może trwać budowa jednego okrętu, inne kraje za ten czas - 7 lat - wybudowałyby np. 2 lotniskowce]. Mamy jeszcze stocznie i porty, ale z tego faktu już niewiele zapewne dla nas samych wynika. Po prostu mamy, na zasadzie odnotowania tego jako faktu czy stwierdzenia.
O ile gospodarka morska [której de facto tak naprawdę juz nie ma] będzie postrzegana jako zbędny, kłopotliwy i uciążliwy balast, z którym nie bardzo wiadomo co zrobić i jak nim zarządzać, o ile nie uzyska ona ponownie odrębny status jednego z kluczowych działów, to chyba na jakąkolwiek poprawę w wielu dziedzinach w mijających kolejnych latach [a będzie to zawsze czas stracony] nie można liczyć.
Jak dla mnie, stan floty wojennej i nie tylko, jest odbiciem stanu ogólnego całokształtu spraw morskich, które w tym kraju mają coraz to mniejsze znaczenie.
Brakuje wychowania i nauczania zrozumienia dla ważności spraw morskich i faktu, że jedna z granic, to granica morska i tego faktu nie należy ignorować lub też udawać, że on nie istnieje.
Brakuje dzisiaj ludzi tego pokroju co Kwiatkowski, Ocioszyński, Rummel i wielu innych, dla których sprawy morskie tego kraju, ich rozwój i umacnianie stały się niemal zadaniem ich życia.
Pzdr.