W kontekście treści korespondencji niezdolność K wcale nie byłka taka oczywista. Nie był ani martwy, ani tym bardziej warzywem zatem nie podpadał pod żaden z akapitów RSO.Marmik pisze:W kontekście dowodzenia ma jedno, oczywiste znacznie. Tu nie ma zabawy w semantykę czy frazeologię. Niezdolny = nie może dowodzić. Mogą być wielorakie przyczyny niezdolności, znaczenie jest jedno.
Co powinien pozostawiam rozważaniom na przytoczonym przykładzie babci i wąsów (wybacz jeśli brzmi jak ironia).Marmik pisze:Powinien nie mieć wątpliwości, że należy przyjąć nowego dowódcę.
Jaki akwen ? Jak do tej pory trzymam swoje wodze fantazji, ponieważ wolę poszukiwać racjonalnych i logicznych rozwiązań. Skoro mam być bardziej konkretny to może odpowiesz czym grozi nie zakmnięcie grodzi wodoszczelnych na okręcie podwodnym podczas bombardowania.Marmik pisze:Jeżeli już tak wszechobecne stało się wchodzenie w głowę bohaterów wydarzenia to raz jeden jedyny puszczę wodze fantazji (przy uwzględnieniu Twoich interpretacji).
K. umył ręce, bo wiedząc, że G. nie ma wystarczających zdolności do dowodzenia okrętem nie chciał by załoga szemrała, że "stary" ich zostawił. Niech się martwi DF. Nie skorzystał z być może najlepszego rozwiązania dla okrętu, czyli pójścia pod Hel. Zamiast tego skierował okręt na akwen, w którym nie toczono żadnych działań wojennych i gdzie obecność okrętu podwodnego uzasadniona mogła być jedynie chęcią przetrwania.
I Sęp, i Ryś i Żbik i nawet Wilk. Czy były one racjonalnie używane ? Nie ma to żadnego znaczenia. Krawczyk - samobójca, Salamon i spółka - dochodzenia, Kłoczkowski - zdrajca. Wszystkie 5 i wszystkie nieudaczniki. Jakiś dziwny pomór, albo materiał ludzki strasznie cienki. Dziś też tak to wygląda ? A może pasuje tu reguła - punkt widzenia zależy od punktu siedzenia ?Marmik pisze:Tak czy owak "Orzeł" opuścił rejon działań wojennych. Czy był tam potrzebny? Czy okręty podwodne były racjonalnie używane? Nie ma to znaczenia dla takiego elementu jak okręt.
Marmik pisze:Jakie to ma znaczenie w kontekście mojej wcześniejszej wypowiedzi
Takie, że Majewski posługiwał się metodą RWD. Łatwo było mu unikać odpowiedzialności za narażenie okrętów podwodnych na internowanie. To właśnie dlatego Unrug tak bardzo podkreślił, że kazał płynąć do Szwecji, a nie Estonii. Kurka, tylko i w Szwecji im tego peryskopu dać nie chcieli.
Marmik pisze:W oparciu RSO i przedstawione dane, tak. Jak wielokrotnie wspominałem, dane czerpię od Was (czyli od badaczy sprawy, nie tylko zabierających tu głos, choć głównie). Nie mogę wdawać się w polemikę co do nieznanych mi szczegółów, zeznań itd. Po prostu ich nie mam. Na podstawie tego co mam formułuję taki wniosek. Jest on jednoznaczny dla określonego zbioru danych.
W oparciu o podległość służbową jako dowódca okrętu nie masz żadnych argumentów opartych na RSO. Otrzymujesz rozkaz (wyraz zaufania jeśli masz jakąkolwiek możliwość wyboru), następnie wykonujesz go, i meldujesz o wykonaniu. O ile masz po temu możliwości i czas. Taka była, jest i będzie reguła w wojsku Marmiku, a Ty doskonale o tym wiesz. To co jest napisane w RSO zostaje zastąpione rozkazem przełożonego, a jako podwładny masz tylko jedno wyjście - wykonać tak jak zostało to przewidziane rozkazem przełożonego. Jeśli chcesz dyskutować z przełożonymi w czasie wojny to Twoja sprawa, daj Bóg jeśli nie kończy się to sądem wojennym. Być może w obecnych czasach zasada rozkazodastwa i drogi służbowej w polskim wojsku zależy od punktu siedzenia. K nie poczuwał się do pouczania ich co mają mu rozkazać i co stoi w RSO. Nie zrzucił odpowiedzialności na G, choć mógł to zrobić. Obrócić się tyłkiem na koi zdać obowiązki i olać całość. Jako chory okupować orłowy kibelek i wypuszczać plamy "oleju". Czy wtedy zadowoliłby wszystkich sceptyków ? I jako nieprawnik nie gratuluję żadnemu umysłowi, który nie dostrzega zapalnika tej sprawy ukrytego na redzie Tallina.