Krążowniki w wojnie rosyjsko-japońskiej

Okręty Wojenne do 1905 roku

Moderatorzy: crolick, Marmik

Napoleon
Posty: 4669
Rejestracja: 2006-04-21, 14:07
Lokalizacja: Racibórz

Post autor: Napoleon »

Zacznijmy od tego, że eskadrę krążowników Aleksieiew (bo on zadecydował pod koniec 1903 roku aby siły główne przeniosły się do Port Artura) pozostawił we Władywostoku nie tyle po to by zwalczać japońską żeglugę ale by odciągnąć od Port Artura część sił Połączonej Floty. Bardzo często jego intencje są źle odczytywane i przez to krytykowane. Niesłusznie!!! Osobiście uważam, że było to posunięcie bardzo dobre.

Przeciw japońskiej żegludze krążowniki władywostockie zbyt wiele zdziałać nie mogły (choć po lipcowym rajdzie oceanicznym stawki frachtów i ubezpieczeń poszły prawie o 20 % w górę, co gospodarce japońskiej przyniosło ogromne straty - o tym też trzeba pamiętać), bo większość (80-85 %) japońskiego importu i eksportu szło przez Jokohamę i Kobe, ewentualnie także Osakę, a więc porty oceaniczne, leżące w dużej odległości od Władywostoku. Japończykom wystarczyło patrolować cieśninę Tsugaru i Soyę aby ostrzec statki o przejściu rosyjskich krążowników na Pacyfik - miałyby wówczas wystarczająco dużo czasu by się schronić w portach (co się sprawdziło w lipcu 1904).
Trudno też było Rosjanom zagrozić liniom komunikacyjnym z Koreą, bo Cieśnina Koreańska była relatywnie łatwa do upilnowania. Aleksiejew liczył jednak, że aktywna eskadra krążowników bazująca we Władywostoku, nawet jeżeli nie zada nieprzyjacielowi dużych strat, to odciągnie jego znaczne siły od Port Artura. I jak się okazało - miał rację.
Togo początkowo zapowiedział, że w ogóle nie będzie osłaniał portów japońskich. Do osłony Cieśniny Koreańskiej (i w praktyce szlaków, którymi dostarczano posiłki i zaopatrzenie do Korei a potem do Mandżurii) skierował początkowo tylko okręty III Eskadry Kataoki, licząc, że to wystarczy. Aktywność Rosjan była jednak na tyle duża, że musiał w marcu oddeteszować tam także 4 krążowniki pancerne Kamimury (nie licząc zespołu krążowników Uriu), co w istotny sposób osłabiło jego siły pod Port Arturem. A teraz policzmy: na początku wojny przeciw 7 rosyjskim pancernikom i krążownikowi pancernemu w Port Arturze miał 6 pancerników (nie liczę Chin Yen) i 6 krążowników pancernych - miał więc wyraźnie przewagę. Potem stracił na minach 2 pancerniki i dostał wsparcie w postaci 2 krążowników pancernych, Rosjanie zaś stracili 1 pancernik. Wiosną Togo musiał jednak skierować do Cieśniny Koreańskiej 4 krążowniki pancerne Kamimury. Ze cenę pozostawienia we Władywostoku 3 krążowników pancernych, na dodatek nie nadających się w praktyce do toczenia regularnej bitwy (nie po to te okręty były budowane!) Rosjanie pozbawili Togo 4 jednostek tej klasy, dodajmy budowanych specjalnie w celu staczania bitew. To chyba dobry interes!?
W rezultacie 10 sierpnia na Morzu Żółtym przeciw 6 rosyjskim pancernikom Togo miał tylko 4 pancerniki i 3 krążowniki pancerne (Chin Yen i Asama dotarły na pole bitwy pod koniec jej trwania). Czyli de facto była równowaga sił.
Co więcej, pamiętać należy, że Japończycy walczyli taktyką L, która wymagała współdziałania dwóch zespołów - sił głównych i szybkiego zespołu manewrowego. Jak ta taktyka działała gdy Togo miał odpowiednie siły - pokazała bitwa pod Cuszimą (pominę tu ewidentne błędy Rożestwieńskiego). A przecież krążowniki typu Asama były tak naprawdę budowane pod tę taktykę (w zasadzie, koncepcyjnie, były one prekursorami późniejszych krążowników liniowych - można zaryzykować takie stwierdzenie). W bitwie na Morzu Żółtym ich rolę miał pełnić III dywizjon Dewy, mający w swym składzie tylko Yakumo i 3 krążowniki typu Kasagi/Takasago. Jak się okazało, jego potencjał był zbyt mały aby zrobić na Rosjanach większe wrażenie i Witgeft mógł po prostu nie zwracać nań uwagi. Dlatego też wygrał pierwszą fazę a bitwę przegrał (czy też raczej Rosjanie przegrali) przez przypadek (lub jak kto woli pech). W sumie bowiem należało im się zwycięstwo (tak często krytykowany Witgeft okazał się, moim zdaniem, znakomitym taktykiem).
A wszystko to dzięki pozostawieniu we Władywostoku 3 krążowników pancernych, z których w Port Arturze pożytek byłby mały...
Tu był "pies pogrzebany". Zadanie strat japońskiej żegludze miało znaczenie drugorzędne.

Chyba napisze o tym artykuł do MSiO :wink:
miller
Posty: 431
Rejestracja: 2004-12-26, 13:29
Lokalizacja: Lublin/Opole Lubelskie

Post autor: miller »

Panie Piotrze nie ma się co zastanawiać... Zwłaszcza, że zostało tu dużo mitów do rozwiania i spore pole do dyskusji... :)

Pozdrawiam
ODPOWIEDZ