już wszystko jasne z polskimi stoczniami...

forum to dedykowane jest wszystkim jednostkom pływającym budowanym w celach cywilnych...

Moderatorzy: crolick, Marmik

Tadeusz Klimczyk
Posty: 1315
Rejestracja: 2004-04-05, 09:06
Lokalizacja: Sopot

już wszystko jasne z polskimi stoczniami...

Post autor: Tadeusz Klimczyk »

Oho ! Zaraz tu przyjdą i wyprostują nam światopogląd na POLSKI. Już nas do PO zaszufladkowali, w dalszej kolejności jesteśmy: liberałami, bezbożnikami, rodzice byli w KPP a my sikaliśmy do chrzcielnicy. Mamy klapki na oczach a może i nawet podejrzanych mocodawców.

Tyle, że to nie jest śmieszne ale żenujące.
Awatar użytkownika
polsteam
Posty: 1552
Rejestracja: 2005-09-16, 21:03
Lokalizacja: Gdynia
Kontakt:

Post autor: polsteam »

właśnie uważam, że nie można bazować w dyskusji na "światopoglądzie", bo i tak "nie trafi"... (żadna ze stron nie ustąpi ze swojego stanowiska, ani nie da się chociaż częściowo przekonać...)


trzeba konkretów i pragmatyki...


dla przykładu: jeżeli nie zachowamy (jakimś kosztem) własnego przemysłu okrętowego, to:

- w przyszłości zapłacimy za to o wiele więcej (będąc uzależnionym od cen dyktowanych przez innych, którzy w określonych niszach rynkowych wykorzystają to, że staną się monopolistami, bo będą pozbawieni konkurencji z naszej strony)

- poniesiemy ogromne koszty społeczne (w znacznej mierze przeliczalne na koszty wymierne)... nie da się wszystkich (licznych) ludzi wyrzuconych z zamykanych stoczni "przekwalifikować" na branże "hi-tech", na bursztyniarstwo i na agro-turystykę... - mówiąc skrótem myślowym...
(i nie chodzi mi tu o tych konkretnych teraz zwalnianych, którzy x lat przepracowali w stoczniach i teraz trudno im się przebranżowić, tylko o dłuższą perspektywę czasową i o części populacji, które mogą / muszą zajmowac się przemysłami tradycyjnymi i "nowymi" - usługami, high-tech, etc.)
Awatar użytkownika
Grzechu
Posty: 1658
Rejestracja: 2004-06-29, 16:05
Lokalizacja: Kwidzyn (Powiśle)

Post autor: Grzechu »

polsteam,
Wszystko co piszesz to jest generalnie prawda.
Nie wiem jak innych, ale mnie osobiście wkurza (by nie napisać dosadniej) tylko to, że całą winą obarcza się obecny rząd.

Siedzisz (siedzicie) w tym pewnie głębiej niż ja, który czerpię wiedzę na ten temat z 'Naszego Morza' i mniej lub bardziej poważnej publicystyki internetowej.
Skoro
polsteam pisze:trzeba konkretów i pragmatyki...
to odpowiedz proszę na moją prośbę:
Grzechu Sob Mar 07, 2009 4:47 pisze:Bardzo chętnie poczytam, co poprzednie rządy - z dowolnej opcji politycznej po 1989 r. - zrobiły konkretnie (podkreślam - KONKRETNIE - daty, fakty, konsekwencje finansowe, społeczne i polityczne) dla polskiej gospodarki morskiej.
Chętnie przeczytam, kto personalnie odpowiada za udzielenie stoczniom takiej pomocy ze strony państwa, która mogłaby zostać (i w konsekwencji - została) uznana za pomoc niedozwoloną.
Kto, kiedy i z ramienia jakiej partii (bo chyba nie ma wątpliwości, że stocznie to od zawsze była sprawa bardziej polityczna niż godpodarcza) podejmował decyzje o przekazywaniu stoczniom publicznych pieniędzy?
Będę zobowiązany za oświecenie...

No i jeszcze jedno.
Gdzie byli ci wszyscy eksperci, doradcy i filozofowie w czasie, gdy akces negocjowano? Dlaczego potem kolejny rząd (tak, tak, chodzi mi o ten PiSowski) nie podjął działań zmierzających do renegocjacji?
Nie znali prawa europejskiego? Nie wiedzieli czym to grozi? Nie mieli wizji albo perspektywy? A może mieli jakiś genialny plan, tylko znowu wyborcy im nie zaufali?
Jakakolwiek twierdząca odpowiedź na 4 ostatnie pytania dyskwalifikuje i dyskredytuje w oczywisty sposób także 'opcję PiS '. Mylę się?
Marek T
Posty: 3270
Rejestracja: 2004-01-04, 20:03
Lokalizacja: Gdynia

Post autor: Marek T »

Czy ktoś wiedzący może nam przypomnieć kiedy ostatni raz Stocznia Gdynia sprzedała zbudowany statek z zyskiem?
Ile potem wynosił średni deficyt na każdym statku?

A jak to wyglądało w innych naszych "sztandarowych" stoczniach?
Marek T
Posty: 3270
Rejestracja: 2004-01-04, 20:03
Lokalizacja: Gdynia

Post autor: Marek T »

Bump ...
Awatar użytkownika
polsteam
Posty: 1552
Rejestracja: 2005-09-16, 21:03
Lokalizacja: Gdynia
Kontakt:

Post autor: polsteam »

Zimny cynizm Platformy

Piotr Kobalczyk 27-04-2009, ostatnia aktualizacja 27-04-2009 06:31

Moi partyjni koledzy przestraszyli się komisarz ds. konkurencji w UE Neelie Kroes i podali jej nasze stocznie na tacy – wytyka Krzysztof Zaremba, szczeciński senator, który w czwartek wystąpił z Platformy

[ Nie po to mój dziadek rezerwował tereny pod stocznię, bym milczał, gdy się ją niszczy. Nawet za cenę legitymacji partii cieszącej się wielkim poparciem – mówi Krzysztof Zaremba. Na zdjęciu podczas piątkowej konferencji prasowej przed Stocznią Szczecińską, na której wyjaśniał powody odejścia z PO ]

Rz: Odszedł pan, bo musiał?

Krzysztof Zaremba: Nie musiałem. Chciałem. Uznałem, że nie ma już innego wyjścia.

W PO twierdzą, że pan zrezygnował, bo wiedział, że i tak pana usuną, gdyż napisał pan bardzo krytyczny wobec rządu list otwarty do premiera w sprawie stoczni. Chcą zbagatelizować pański gest?

Proszę ich pytać. Ja odszedłem w proteście przeciw polityce prowadzonej przez PO i rząd wobec polskich stoczni. A właściwie przeciw brakowi tej polityki. Byłem i jestem zwolennikiem Polski w strukturach UE, ale nie możemy zgadzać się na wszystko, co nam Unia dyktuje. Tym bardziej że w ramach UE państwa traktowane są nierówno, co szczególnie widać w przypadku unijnej polityki wobec stoczni.

Powiedział pan publicznie, że Donald Tusk boi się Brukseli.

Bo tak jest. Moi partyjni koledzy przestraszyli się komisarz UE ds. konkurencji Neelie Kroes i podali jej nasze stocznie na tacy. I to w sytuacji, gdy rządy Francji, Wielkiej Brytanii, Włoch, Niemiec czy Holandii dotują swoje przemysły lub przynajmniej podają im kroplówkę w postaci publicznych pieniędzy po to, by przetrwały. I tam nikt się nie przejmuje, co mówi Bruksela. Kiedy ktoś zapytał prezydenta Francji o poważny państwowy wkład w stocznię Saint Nazaire, ten tylko fuknął. A nam się każe nasze stocznie demontować i my potulnie tego słuchamy. Dodajmy, stocznie z portfelami zamówień, które produkowały wysokiej jakości konstrukcje cenione przez światowych armatorów. Na dodatek przy dobrym kursie dolara.

Proszę mi pokazać jakąkolwiek stocznię w Europie likwidowaną w taki sposób jak nasze.

To kto jest winien? Unia czy rząd Tuska?

Winnego trzeba zawsze najpierw szukać u siebie. Wchodząc do UE, rząd Leszka Millera nie wynegocjował okresu przejściowego na restrukturyzację polskich stoczni. To jest praprzyczyna. Ale podejmując ostatnie negocjacje z Brukselą, należało grać twardo. Lech Wałęsa, będąc niedawno w Szczecinie, powiedział, że już kilka miesięcy temu trzeba było walnąć pięścią w stół w sprawie stoczni i powiedzieć: wy dotujecie takie i takie firmy, a my będziemy wspierać stocznie i sprzedamy je dopiero wtedy, gdy będzie koniunktura.

Do tego czasu można przecież produkować nie tylko statki, ale też konstrukcje mostów czy elementy elektrowni wiatrowych. Stoczniom trzeba pomóc przeżyć. Ja już w ubiegłym roku usiłowałem przekonywać kolegów z partii, że trzeba coś zrobić, bo będzie katastrofa. Tymczasem dostrzegałem tylko totalny defetyzm. We wrześniu zapytałem jednego z najbardziej wpływowych ministrów, co będzie z naszymi stoczniami.

Kogo?

Sławomira Nowaka, szefa gabinetu premiera.

I co odpowiedział?

Że „jak to, co będzie. Nic nie będzie. Będzie upadłość”. To było powiedziane bez refleksji, z zimnym cynizmem.

Z cynizmem?

Nie widziałem żadnej woli walki. Tylko chęć szybkiego ucięcia problemu. Będąc do końca lojalnym członkiem PO, próbowałem zmienić te decyzje od wewnątrz, składając w Senacie szereg poprawek do tzw. specustawy, która teoretycznie miała zapewnić sprzedanie stoczni „w biegu”. To, co mnie uderzyło w toku tych prac, to paraliżujący strach przed komisarz Kroes.

Kto się jej tak strasznie bał?

Najbardziej wystraszeni byli przedstawiciele Ministerstwa Skarbu. Okazało się też, że na nikim nie robią wrażenia szokujące wypowiedzi wysokiej rangi urzędników unijnych, np. że „Polska nie może produkować statków” albo kierowane do potencjalnych inwestorów zainteresowanych stocznią szczecińską: „A po co rozmawiacie z rządem, przecież będzie upadłość. Kupicie masę upadłościową”. Okazało się, że to nieistotne, bo to były „wypowiedzi prywatne”.

15 maja ze stoczni w Szczecinie odchodzi ostatnia grupa spawaczy. A nie po to mój dziadek (pierwszy powojenny prezydent Szczecina – red.) rezerwował tereny pod przyszły rozwój stoczni, bym milczał, gdy się ją nieodwracalnie niszczy. Nawet za cenę legitymacji partii cieszącej się wielkim poparciem.

List otwarty do premiera był ostatnią próbą zwrócenia uwagi na problem stoczni. Miałem świadomość, że skoro go napisałem, pożegnam się z partią.

Powiedział pan publicznie, że Platforma to już nie jest ta sama partia, jaką pan współzakładał. Ma pan na myśli coś więcej niż tylko sprawę stoczni?

Że niby to było wiadro, które przelało wannę, jak kiedyś trafnie powiedział Ludwik Dorn? Zdecydowała sprawa stoczni, ale inne też miały znaczenie. Wystarczy się przyjrzeć temu, co się ostatnio dzieje w PO, także w Szczecinie: afera narkotykowa, afera z zamówieniami publicznymi, polityka kadrowa podporządkowana liderom, zachowania posłów Stanisława Gawłowskiego i Sławomira Nitrasa, którzy traktują zachodniopomorską PO jakby nadal prowadzili wspólnie prywatną firmę.

Obserwowałem jednak, co się stanie, szczególnie po głośnej aferze narkotykowej z udziałem szefa sejmiku województwa Michała Łuczaka i członka zarządu powiatu polickiego Cezarego Atamańczuka. Nic się nie stało. Owszem, funkcje i legitymacje stracili, ale ich promotorzy nie ponieśli żadnej politycznej odpowiedzialności.

Sławomir Nitras jest jedynką w Szczecinie w eurowyborach, ale mówi się, że to banicja, a nie nagroda.

Naprawdę? Ale to tak, jakby zamiast na Sybir zesłać kogoś na Krym, w dodatku pullmanem. Niestety, kierownictwo PO poważnie traktuje promotora nieodpowiedzialnych działaczy, a Oczywiście polityka informacyjna musi istnieć, ale medialne triki to może być przyprawa, a nie główne danie
senatora, który broni polskich stoczni – sekuje. Oczywiście polityka informacyjna musi istnieć, ale medialne triki to może być przyprawa, a nie główne danieMoże
dlatego, że Grzegorz Schetyna bał się, że mu Nitras wyprowadzi posłów do Stowarzyszenia Polska XXI? Jeśli się wyciąga konsekwencje – idiotyczne zupełnie – w stosunku do Zyty Gilowskiej, a w podobnej sytuacji wobec szefa klubu parlamentarnego nie (chodzi o zatrudnianie bliskich w biurze parlamentarnym Zbigniewa Chlebowskiego – red.), to znaczy, że PO ma naprawdę problem podwójnych standardów.

Ale to panu zarzucano prowadzenie własnej polityki. PO miała postawić na Nitrasa, bo pan nie był tak skuteczny jak on. Poza tym od dawna jest pan skonfliktowany z liderami PO w regionie.

Trudno, żeby w sytuacji, jaka panuje w szczecińskiej PO, pokornie milczeć. A w polityce rządzi dziś brutalna praktyka, bezideowość i fetysz skuteczności. Nie ma debaty, nie ma dyskusji. Są tylko obrazki, narracja, propaganda, żołnierska dyscyplina, ubezwłasnowolnienie parlamentarzystów i esemesowe instrukcje. Ja już nawet sobie tak ustawiłem telefon, że jak przychodziły, to się automatycznie kasowały. To zresztą problem nie tylko PO.

Ale jeszcze kilka miesięcy temu, gdy wrzało wokół szczecińskich afer, pan powtarzał, że wierzy w standardy PO. A dziś?

Kiedy wstępowałem do PO, odpowiedziałem na apel Płażyńskiego, Olechowskiego, Tuska, że potrzebna jest nowa jakość. Właśnie dyskusja, otwartość, prawybory. Teraz mamy normalną partię, ze wszystkimi wadami, jakie wytykaliśmy poprzednikom.

Płażyńskiego i Olechowskiego nie ma już dawno w PO. Nie ma Gilowskiej, Rokity. Odeszli również inni niepokorni. Teraz pan.

Nie dałem się partii sformatować. Wiem, że występuję w słusznej sprawie.

Zapraszam do Szczecina za pół roku, gdy miasto odczuje skutki decyzji rządu. W połowie powiatów mojego regionu już jest dwucyfrowe bezrobocie. Ludzie zaczną się w końcu domagać konkretnych rozwiązań. Oczywiście polityka informacyjna musi istnieć, ale medialne triki to może być przyprawa, a nie główne danie. Tymczasem zamiast kastrować pedofili, kastruje się Szczecin i Gdynię. Zamiast poważnych decyzji mamy grę zabawkami: in vitro, euro będzie czy nie będzie albo hasanie Palikota. Janusz zresztą nie pohasałby nawet tygodnia, gdyby Tusk miał coś przeciwko temu.

Ostro krytykuje pan swoją byłą partię i jej szefa, bo czuje się pan rozczarowany?

Jestem rozczarowany, ale nie odbiera mi to jasności widzenia. Donald Tusk chce być prezydentem, wobec tego wszystkie działania partii są temu podporządkowane. Tylko po co chce tę władzę zdobyć? Chciałbym, żeby chodziło o coś więcej niż tylko teatr i rozgrywki wewnątrzpartyjne. Na marginesie – podejrzewam, że następny do wycięcia, z tych większych, będzie Chlebowski. Jako efekt rywalizacji ze Schetyną i Komorowskim o fotel premiera po Tusku.

Dlaczego więc jeszcze w ubiegłym tygodniu był pan w partii?

Dopóki jest szansa, że uda się coś zmienić, trzeba próbować. Przyszedł jednak moment, że trzeba było powiedzieć: tak albo nie.

Co dalej z pańską karierą polityczną? PiS, Stronnictwo Demokratyczne Pawła Piskorskiego czy Polska XXI?

Jako senator niezależny nadal mogę działać i budować poparcie wokół ważnych spraw. Oczywiście, były różne telefony, a teraz mam jeszcze większą chęć na politykę, bo rezygnując z członkostwa w PO, poczułem ulgę. Jakbym otworzył okno w zatęchłym pokoju. Chcę jednak podkreślić, że mimo wielu słów krytycznych wobec swojej byłej partii nie stanąłem po przeciwnej stronie. Stanąłem po prostu po stronie stoczniowców. Po stronie obywateli – zgodnie z jednym z haseł PO, które wziąłem sobie do serca.

Rzeczpospolita
Awatar użytkownika
polsteam
Posty: 1552
Rejestracja: 2005-09-16, 21:03
Lokalizacja: Gdynia
Kontakt:

Post autor: polsteam »

2009-04-24 09:57:21

Pod prąd

Żywemu szykują trumnę...

Wyobraźmy sobie - oto jest człowiek chory, ale jeszcze żywy, wyleczyć by go można, po porządnej kuracji odzyskałby siły i wigor. Ale ktoś ważny, gdzieś z zagranicy, a więc dla tutejszych guru, mówi im: wara, tego karmić nie wolno, niechaj zdycha. Macie mu zrobić pogrzeb w maju! *

I któż to tak biernie, w niewolniczej pokorze patrzy jak żywego będą do trumny wpychać? Polacy, naród znany z wielu romantycznych powstań (w tym dwóch sensownych)...

Stocznia jeszcze lśniąca z dala dźwigami i suwnicami, jeszcze tętniąca z wolna słabnącym ruchem, odlicza swe dni do zaplanowanej śmierci. Zaplanowanej cynicznie wiele lat wcześniej przez przywódców Unii Europejskiej.

Tymczasem elita kraju, który z obcej władzy woli spychany jest z drugiego do trzeciego świata (z półświata do ćwierćświata), w dzikiej ekstazie liczy flaszki wódki w kancelarii prezydenta. Trwa co prawda rytualne biadolenie, no bo wypada się smucić. Decydenci obecni zwalają winę na poprzedników i palcem o palec nie kiwną.

Sejm przyjął gładko makiaweliczną ustawę, która zachęca samych stoczniowców do ucieczki z tonącego zakładu. Prezydent to gładko podpisał. Czy jakiś współczesny Rejtan próbuje zatrzymać tok destrukcji?

Otóż jest... Może nie Rejtan, ale jednak dzielny młody człowiek, który ma polskie i szczecińskie sumienie. Senator Krzysztof Zaremba, który już parę lat temu dowiódł, że Szczecin, polski Szczecin, leży mu na sercu. Czy uda mu się obudzić polski instynkt w kręgach naszych „zeuropeizowanych” elit? Przypomnijmy sobie rok 1980. Jakim to olbrzymem jest naród, gdy połowa jego dorosłej części (10 milionów) zjednoczy się w walce o wspólny cel!

A wiatr z Brukseli już niesie czarną pogłoskę. Słynna pani komisarz Kroes chce odrzucić też projekt restrukturyzacji Stoczni Gdańskiej. Wizja Polski bez budownictwa okrętowego i przemysłu maszynowego rysuje się jako groźba coraz bardziej realna. To ostania już szansa na działanie. Jutro będzie za późno.

Janusz ŁAWRYNOWICZ

* 70 lat temu pewien nerwowy brunet zażądał od Polaków korytarza. I napotkał polskie „nie”.
miller
Posty: 431
Rejestracja: 2004-12-26, 13:29
Lokalizacja: Lublin/Opole Lubelskie

Post autor: miller »

Witam,

Marek T zadał bardzo konkretne choć bolesne pytanie i myślę, że bez odpowiedzi na nie dyskusja nie ma sensu. Czy tego chcemy czy nie żyjemy w warunkach gospodarki rynkowej. Działalność gospodarcza, która nie przynosi zysku nie może być ot tak dotowana. Bo nie dotuje Państwo tylko MY. Nawet jeśli wszyscy użytkownicy tego Forum zadeklarują jakieś kwoty to nie byliby w stanie utrzymać deficytowych stoczni... swoją drogą, kto zrezygnuje z opieki medycznej na rzecz posiadania w kraju stoczni, zakładów zbrojeniowych, produkcji własnych samolotów, samochodów? Nie można mieć wszystkiego jeśli zasoby są ograniczone. Ktoś jest gotów zwiększyć podatek, żeby ratować stocznie? Ja mógłbym się zdecydować na parę procent ekstra :wink: , choć już płacę za dużo :-( , ale mój brat już nie dołożyłby grosza bo nie podziela moich sentymentów.

Zawodowo zajmuję się upadłościami. Upadłość to jest proces wieloletni. Kiosk ruchu, firma rodzinna mogą upaść na skutek jednej błędnej decyzji, czy kilkumiesięcznego zawirowania na rynku, ale firmy z dużym kapitałem chylą się ku upadłości latami. Zazwyczaj jest tak, ze jest strata parę lat, ale nikt nic nie robi, bo kapitał jest duży, a potem jest za późno. Gdyby nawet decyzją polityczną, kosztownym niewątpliwie sprzeciwem uratowano stocznie polskie w 2008 czy 2009 r. to na ile? do kiedy?

Pieniądze trzeba wydawać racjonalnie. Zwłaszcza cudze.

Pozdrawiam

A stoczni szkoda, tak jak szkoda tysiąca innych rzeczy których nie dało się uratować z braku pieniędzy...
Awatar użytkownika
ZzB
Posty: 110
Rejestracja: 2004-02-13, 08:21
Lokalizacja: Reda k/Gdyni

Post autor: ZzB »

polsteam pisze:jeżeli nie zachowamy (jakimś kosztem) własnego przemysłu okrętowego, to:
- w przyszłości zapłacimy za to o wiele więcej (będąc uzależnionym od cen dyktowanych przez innych, którzy w określonych niszach rynkowych wykorzystają to, że staną się monopolistami, bo będą pozbawieni konkurencji z naszej strony)
Rynek nie znosi próżni - jak gdzieś pojawi się żyła złota to ZAWSZE znajdzie się mnóstwo chętnych żeby się do niej podłączyć. A wtedy ceny MUSZĄ spaść. Chyba że jakieś państwo będzie oburącz bronić panujących na swoim terenie monopoli - vide gaz i prąd w naszej Najjaśniejszej.
Poza tym w grę wchodzi doświadczenie i znajomość technologii. A wątpię, żeby niedochodowe - bo dotowane - przedsiębiorstwo przejmowało się takimi "drobiazgami". Bo po co inwestować w siebie, skoro pieniążki I TAK BĘDĄ, boć to przecież nasza DUMA-NARODOWA. A jak działają firmy utrzymywane na siłę chyba nie muszę tłumaczyć bo wystarczy popatrzeć wokół (Poczta Polska, PKP, Telekomunikacja Polska zanim pojawiła się konkurencja czy na ten przykład kopalnie)
polsteam pisze: - poniesiemy ogromne koszty społeczne (w znacznej mierze przeliczalne na koszty wymierne)... nie da się wszystkich (licznych) ludzi wyrzuconych z zamykanych stoczni "przekwalifikować" na branże "hi-tech"
Każda zmiana niesie za sobą koszty społeczne.
Mechaniczne krosna wybiły większość manufaktur, samochód załatwił woźniców, kowali, budowniczych powozów itepe... A wredna Thatcherowa pozamykała kopalnie.
Rozumiem - idąc Twoim tokiem myślenia - że powinniśmy utrzymywać produkcję Maluchów, telewizorów Unitra czy komputerów Meritum ?

Litości.
ZzB
Awatar użytkownika
polsteam
Posty: 1552
Rejestracja: 2005-09-16, 21:03
Lokalizacja: Gdynia
Kontakt:

Post autor: polsteam »

miller pisze:Witam,

Marek T zadał bardzo konkretne choć bolesne pytanie i myślę, że bez odpowiedzi na nie dyskusja nie ma sensu.

odniosę się do tego, o co pytał Marek

ale - przepraszam - później (z prozaicznego powodu - braku czasu / zadań zawodowych)
Piotr S.
Posty: 2412
Rejestracja: 2006-05-24, 18:48

Post autor: Piotr S. »

Takie pytanie ,które zadał Pan Marek można zadać dla wielu dziedzin gospodarki ,kilku poprzedników powołuje sie tutaj na rynek, jaki pytam ,ten prawdziwy wolny nie istnieje od wielu lat zarówno w europie jak i USA gdzie monopole zniszczyły konkurencje.

Mówicie Panowie o opłacalnosci i zysku ze sprzedaży statku ,to powiem wam ,że mało która stocznia na
świecie przynosi czysty zysk , a co najciekawsze to właśnie stocznie wychodzą w całym łańcuchu budowy statku najgorzej gdyż to one finalizują budowe statku .

Ale nie jest on najważniejszy w tym rozrachunku , problem wszak budowy statków to także podwykonawcy ,którzy w przeciwieństwie do stoczni wychodzą na tym na prostą zamykając sprzedaż wyposażenia z zyskiem pomimo ,że stoczniom na tym interesie najtrudniej zarobić to podwykonawcy w dużej mierze są benificjentami zysków w przemysle okretowym dlatego bo wiążą dużą liczbe zakładów i firm we wzajemnych powiazaniach co przekłada sie na dużą liczbe zatrudnionych .

I dladego zlikwidowanie Polskich stoczni to ewidentny sabotaż w stosunku do tych firm nikt tak nie postępuje na świecie rzadne argumenty mówiące tutaj rynku nic nie wnoszą do logiki w jakich funkcjonują firmy o podobnych problemach złożonosci ,i nikt nikomu nie powie uczciwie czy zbudował statek z zyskiem czy nie ,bo to nie sadzenie ziemniaków tylko złożony proces finansowania gdzie w końcowym rozliczeniu od daty podpisania umowy zachodzi wiele róznych mechanizmów ,które nie pozwalają jednoznacznie określić zyskowności i opłacalnosci dla stoczni ,co powoduje ,że stocznie należy traktować zupełnie inaczej niż firmy detaliczne .
Przykładem niech będzie Cegielski ,który juz teraz odczuwa skutki idiotycznych decyzji Tuska i jego rządu ,a dotyczy to tego ,że podwykonawcy Cegielskiego już zaczynają mieć problemy i tak mamy cały łańcuszek ,który po zerwaniu powali wszystkich ,którzy w tym uczestniczą .

Przykład z Niemiec czytałem kiedyś artykół odnośnie finansowania ich firm ,mowa była o tym co Niemcy uważają za słuszniejsze w przypadkach gdy firmy nie przynoszą zysków i są dotowane .
Odpowiedz była jedna dotowanie jest koniecznoscią gdyż firmy ,które są na niewielkich minusach łatwiej utrzymać niż dokonać czystej likwidacji ,która kosztuje dużo więcej co wiąże sie ze zniszczeniem łańcucha powiążań oraz zwolnień ludzi ,na których trzeba płacić pieniądze już ze zmniejszonego budrzetu bo dokonano likwidacji .
Tak robią i myślą Niemcy a jak robili to i robią polacy dokładnie odwrotnie niszczą firmy do zera a pózniej rząd szuka pieniedzy w postaci podatków np: ekologicznego od starych samochodów , to zupełna sprzeczność .
Moglibyśmy przyjąć ,że jest konkurencja ale jej nie ma od wielu dziesiatek lat działalnosć dużych firm oparta jest na zasadzie monopoli i dotacji i dlatego nie powinniśmy wymagać aby nasze stocznie były czysto zyskowymi zakładami gdyż aktualny swiatowy rynek już nie daje takich możliwości .
Należy też zadać pytanie co dalej ,najlepiej zlikwidować bo tak najprościej ,tylko co w zamian bo idąć sposobem myślenia tych co zlikwidowali stocznie należało by zamknąć i zlkiwidować pól polski - PKP ,LOT , zakłady zbrojeniowe ,rolnictwo ,szkoły służbe zdrowia itd tylko co nam zostanie na końcu co z ludzmi ? mamy kryzys miejsc pracy nie ma i nie będzie na zachodzie też bo tam też pracujemy tylko jak długo jeszcze .

Pare wcześniejszych postów polsteam napisał i wyjasnił jakie skutki poniesie Polska gdy dokona tej chaniebnej likwidacji stoczni, nad wyraz są one widoczne a w zasadzie bedą widoczne ze skutkiem tragicznym dla Polski bo to nie ulega najmniejszym watpliwoscią ,ja jak najbardziej sie pod tym podpisuje bo to są prawdziwe i słuszne wywody ,w każdym innym przypadku bedzie to zdrada racji stanu bo tak to wygląda w przypadku likwidacji stoczni .
Tadeusz Klimczyk
Posty: 1315
Rejestracja: 2004-04-05, 09:06
Lokalizacja: Sopot

już wszystko jasne z polskimi stoczniami...

Post autor: Tadeusz Klimczyk »

rzadne argumenty mówiące tutaj rynku nic nie wnoszą do logiki w jakich funkcjonują firmy o podobnych problemach złożonosci ,i nikt nikomu nie powie uczciwie czy zbudował statek z zyskiem czy nie ,bo to nie sadzenie ziemniaków tylko złożony proces finansowania gdzie w końcowym rozliczeniu od daty podpisania umowy zachodzi wiele róznych mechanizmów ,które nie pozwalają jednoznacznie określić zyskowności i opłacalnosci dla stoczni ,co powoduje ,że stocznie należy traktować zupełnie inaczej niż firmy detaliczne
Zapewniam, że na świecie istnieją firmy o jeszcze większych "problemach złożoności" niż stocznie i dają sobie doskonale radę z określeniem, co im sie opłaca a co nie. Nie bardzo rozumiem skąd ta "palma" na punkcie stoczni - to są zakłady jak każde inne. Idąc tym tropem żaden zakład nie mógłby na świecie zbankrutować bo:

- nikt nie wie do końca czy się opłacał
- zawsze są jacyś podwykonawcy, którzy bedą musieli sobie szukać innych zleceniodawców
- straci pracę X osób

Czymże to wyróżnia się stocznia na tle innych zakładów pracy, że jej istnienie zalicza się do składowych racji stanu ? Co to jest firma detaliczna ? Czyżby taka, której związki zawodowe są zbyt małe albo ich nie ma więc politycy nie wykazują nią zainteresowania ?

No i na koniec się powtórzę - zacznijmy walkę o polskość od zmuszenia się do wysiłku posługiwania się językiem polskim.
Piotr S.
Posty: 2412
Rejestracja: 2006-05-24, 18:48

Post autor: Piotr S. »

A tym sie wyróżnią , że jedynie jeszcze stocznie wiążały w Polsce w taki sposób ilościowo nasze firmy .które miały oparcie w budowie statków , i jak zawsze będe pytał co w zamian? podałem przykład niemiecki , który w ich warunkach i sposobie myślenia nie przybliży ich do sadzenia żiemniaków co w naszym przypadku stanie sie faktem , lub juz sie stało .
miller
Posty: 431
Rejestracja: 2004-12-26, 13:29
Lokalizacja: Lublin/Opole Lubelskie

Post autor: miller »

Ja się obawiam dotowania, bo to jest zgubny mechanizm, zwalnia z troski o wynik finansowy. Jaki jest sens dotowania stoczni z pieniędzy jej podwykonawców, którzy mają zysk i płacą podatki?

Poza tym jak coś jest państwowe to jest niczyje... Spadło z nieba trzeba wydać. To do niczego nie prowadzi. Nie stać nas na takie imprezy. Niemcy mogą sobie podotować coś przez jakiś czas, a le i u nich nie jest to poza rolnictwem jakiś wieloletni standard.

Jeśli chcemy dotacji na stocznie to powiedzmy skąd wziąć... Budżet się nie dopina... Odpłatna służba zdrowia... już widzę protesty z górnikami i stoczniowcami na przedzie, no dobra nie dajmy w tym roku na ZUS, zaprotestują albo ci sami - przywileje emerytalne, albo emeryci, wydłużmy wiek emerytalny - zaprotestują wszyscy a zwłaszcza górnicy, bo do siedemdziesiątki nie da się fedrować, zabierzmy wojsku - zaprotestuje zbrojeniówka, bo produkuje tylko dla naszej armii, zabierzmy marynarce zaprotestuje FOW ;)

Nie ma lekko. W życiu trzeba pracować i robić to co przynosi zarobek, a nie to co by się chciało.

Koszty społeczne zamknięcia stoczni będą pewnie spore, ale jakie sa koszty niedofinansowania służby zdrowia, szkolnictwa?
Jakie są koszty nieracjonalnej polityki skarbowej?
Piotr S.
Posty: 2412
Rejestracja: 2006-05-24, 18:48

Post autor: Piotr S. »

Jeżeli tak uważasz to powiedz co wolał byś dotować KRUS ,który nie przynosi nic kompletnie czy stocznie gdzie firmy podwykonawcze nieżle sobie radzą .
To kwestia wyboru i odpowiedz sobie dlaczego akurat wybrano likwidacje stoczni wszak KRUS to tylko rok w rok 17 mld złoty z budrzetu ,ale takich jak oni jest wiecej , czemu akurat stocznie nie zastanawiałes sie ? pomyśl
miller
Posty: 431
Rejestracja: 2004-12-26, 13:29
Lokalizacja: Lublin/Opole Lubelskie

Post autor: miller »

Nie jestem zwolennikiem dotowania nikogo. Jestem przeciwnikiem prawa do wcześniejszej emerytury. W obecnym kształcie. Jestem przeciwnikiem KRUS.

Nie jestem zwolennikiem interwencjonizmu państwowego na bieżąco, a kiedy jest potrzebny to niech będzie promował to na czym powinno zależeć tj przedsiębiorczość poprzez ulgi podatkowe i inne mechanizmy, które wiążą się z prowadzeniem działalności rynkowej, a nie byciem np. byciem górnikiem, rolnikiem, nauczycielem, czy lekarzem.

Zastanawia mnie koncepcja tego prawie idealnego tworu jakim jawi się przemysł stoczniowy... Dostawcy zarabiają (mają zysk), podwykonawcy (mają zysk) są zadowoleni, odbiorcy mają dobry produkt są zadowoleni, stoczniowcy są zadowoleni, tylko główny wykonawca-stocznia ma stratę... to na mój gust, albo ktoś nie umie liczyć, albo mamy do czynienia z jakąś aferą... budowa statków po dumpingowych cenach? niegospodarność?

Marek T zapytał się kiedy zbudowano statek z zyskiem. Jeśli ja w ramach swojej działalności chcę zrobić coś dla kolegi po kosztach, albo dla koleżanki gratis, to znaczy, że do koleżanki dołożę, a do kolegi pewnie dołożę, bo koszty zawsze mogą skoczyć, dlatego muszę parę innych prac wykonać z zyskiem, żeby mnie stać było na "gest" i takie zasady obowiązują wszędzie bez względu na skalę prowadzonej działalności... z tym, że jak ktoś ma większy majątek to może mieć dłużej gest zanim pójdzie pod wodę...
ODPOWIEDZ