janik41 pisze:Sprawa jest tego rodzaju że chodzi o odnalezienie dokumentów służby jednego z Polaków, zwróciła się do mnie rodzina tego człowieka z pytaniem o umiejscowienie dokumentów dawnej Floty Cesarskiej. Niestety nie podali ani stopnia ani nazwiska. Tylko tyle że ich dziadek pochodził z okolic Zbaraża.
No cóż, taki "zestaw informacji" sprawę trochę utrudnia

.
Generalnie: W Kriegsarchiv
gros dokumentacji personalnej dotyczącej oficerów i podoficerów jest wydzielona i znajduje się oddziale
Personalevidenzen; jego były długoletni szef, dr Christoph Tepperberg, zawsze bardzo życzliwy Polakom, jest aktualnie dyrektorem KA.
Owo wydzielenie
nie dotyczy jednak akt oficerów marynarki, które są przechowywane w oddziale
Marine-Archiv, wraz z innymi aktami dotyczącymi Kriegsmarine.
Nasza sugestia byłaby taka: niech Twoi znajomi napiszą po prostu do KA (choćby po polsku - Tepperberg sobie poradzi

), podając wszelkie posiadane informacje o swoim przodku (nazwisko i stopień jednak byłyby mile widziane

) i poproszą o wykonanie kserokopii z akt, posiadanych przez KA. Z tym nie ma problemu; jeszcze kilka lat temu była to (w pewnym zakresie) usługa bezpłatna, teraz niestety trzeba już płacić za kopie.
Ponieważ
Janik41 pisze:temat CK Floty jest mało znany aczkolwiek bardzo ciekawy i każda dyskusja o tym wnosi jakieś nowe informacje.
to jeszcze kilka słów na temat "morskiego" zasobu KA (choć nie możemy uchodzić za specjalistów):
Kriegsarchiv posiada akta dotyczące floty od II połowy XVIII wieku (te najstarsze zachowane to spisy marynarzy). Są tu akta wszystkich kolejnych inkarnacji instytucji kierujących marynarką od początku XIX wieku (
Marine-Departement, tzw.
Altes Marinearchiv, Min. Marynarki, Sekcja Marynarki w Min. Wojny), akta Naczelnego Dowództwa Marynarki (
Marineoberkommando) w Wenecji i Trieście (od końca epoki napoleońskiej), część akt poszczególnych dowództw morskich (mniej więcej od początku rządów Franciszka Józefa), większość dzienników okrętowych i akt poszczególnych jednostek (+/- od końca epoki napoleońskiej), akta i rozkazy poszczególnych jednostek i oddziałów marynarki, akta szkół marynarki od początku XIX w. (m.in. Akademii Marynarki) itd. Dużo jest oczywiście dokumentacji rachunkowo-księgowej (cały XIX i XX w.).
Sporą część akt stanową akta personalne: konduitlisty i listy kwalifikacyjne oficerów, akta podoficerów i marynarzy: asenterunkowe, osobowe (
Grundbuchsblaetter), emerytalne, sądowe
etc. Tu jedna mała uwaga: niestety po I wojnie światowej część akt przekazano do Polski (decydowało tu miejsce zamieszkania delikwenta), stąd istnieje zawsze pewne ryzyko, iż akt osobowych jakiegoś marynarza KA może nie posiadać

.
Prócz tego w opisywanym oddziale KA znajdują się archiwa: planów okrętowych (
Marineplanarchiv), zbiór map morskich (
Seekartensammlung) i zdjęć - okrętów, stoczni, portów i osób (
Marinebildarchiv). Ogólnie procent zachowania akt jest duży, ale nie kompletny.
Całe KA (w tym
Marine-Archiv) mieści się w nowoczesnym budynku, oddanym do użytku jakieś 10 lat temu (poprzednio KA mieściło się w sanym centrum Wiednia, w tzw.
Stiftkaserne). Dojazd łatwy: linią U3 do stacji końcowej Erdberg, która jest zaraz koło archiwum.
Co do słownika W. Patera to obiecujemy, że najdalej w święta coś skrobniemy.
I jeszcze na koniec, aby zamknąć temat zdjęć w książce
W służbie Cesarza i Króla, to sprawa wyglądała tak: zasadniczy zrąb książki powstał już 20 (!) lat temu jako praca doktorska. Jak było w tych czasach z możliwościami kwerend zagranicznych - niektórzy forumowicze pewnie pamiętają. Dość na tym, że wtedy Janek nie gromadził zdjęć swych bohaterów, m.in. dlatego, że nie było wówczas żadnych planów ani możliwości wydania pracy drukiem. Ot, zebrał trochę przypadkowo i przy okazji garść portretów.
Problem pojawił się dopiero po latach, kiedy książka miała być opublikowana. Ale wtedy okazało się, że stoimy wobec konieczności oddzielnej całościowej kwerendy: materiału ikonograficznego. Co gorsza, jej rezultat musiał być dość połowiczny, gdyż (z poprzednich badań, przy innych okazjach) było już wiadomo, że zdjęć części generałów w ogóle nie da się odnaleźć, części są jedynie zdjęcia w cywilu, a do niektórych - tylko portrety lub litografie. Materiał będący do dyspozycji "od ręki" był niekompletny i heterogeniczny.
Koszty, o których pisze Ksenofont, pewnie by się podniosły, alemniej przez konieczność zrobienia wkładki w książce, ile przez konieczność płacenia w różnych austriackich archiwach i muzeach (za reprodukcje zdjęć). Na dodatek książka miała być wydana w roku 2000, a rok ten się już kończył, autor zaś właśnie jednocześnie się habilitował i zbierał do wyjazdu na placówkę dyplomatyczną (jako attache kulturalny) do Berlina. W tej sytuacji doszło do wydania książki bez zdjęć. Nikt bowiem nie widział sensu dawania fotografii tych najbardziej znanych osobistości (których fotografie można znaleźć gdzie indziej). I tak już zostało.
Crolick pisze:W książkach zawierających biogramy IMO obowiązkiem autora jest zamieszczenie zdjęcia opisywanej osoby.
Niby tak... tu argument Ksenofonta
wie się, jak to "coś" wyglądało niezbyt ma zasosowanie. Ale co ze Staweckim, nie mówiąc o PSB?
Pozdrawiamy