już wszystko jasne z polskimi stoczniami...

forum to dedykowane jest wszystkim jednostkom pływającym budowanym w celach cywilnych...

Moderatorzy: crolick, Marmik

Awatar użytkownika
Wicher
Posty: 1253
Rejestracja: 2006-06-12, 04:33
Lokalizacja: UK

Post autor: Wicher »

No panie Piotrze - teraz czekamy na publiczne przeprosiny narodu Żydowkiego za te pana słowa:
Piotr S. pisze:Lista akcjonariuszy United Internatinal Trust z siedzibą na Antylach Eli Reifman, Ron Al Dor, Guy Bernstein, Yacov Elinav, Gad Goldstein, Hadas Gazit Kaiser, Uzi Netanel, Naamit Salomon, Ido Schechter - sprawdźcie hasłoUnited International Trust -sami swoi nie ma co . Przecież to wszystko zostało ustawione to już nie ulega wątpliwości ,dlaczego tych zakładów nie sprzedano pewniakom jak nam to mówiono z Kataru i Kuwejtu ,którzy mają olbrzymie państwowe pieniądze a sprzedano żydom z raju podatkowego na Antylach gdzie teraz wmawia sie nam ,że to są inwestorzy ,którzy pochodzą z państw arabskich? jak od wielu dni nam to wałkowano
dodam więcej - to to sama grupa ludzi która była z ...wiązana z Fortis Intertrust który czynił zakusy na stocznię już w roku 2007. Znaczy się wszystko poszło tak jak miało pójść - doprowadzono do upadłości jak podpowiadała komisarz Kroes i majątek idzie w odpowiednie ręce i to za cene jednego większego statku ciekawe ile ci nowi inwestorzy musieli by zapłacić za zbudowanie takiego zakładu od podstaw wyszkolenie ludzi itp .
http://fow.pl/forum/viewtopic.php?p=100329#100329

Coś pana spisek nie wypalił - mieli być Zydzi a są Katarczycy...
:-D
Za dzień, za dwa, za noc, za trzy choć nie dziś...
Za noc, za dzień doczekasz się, wstanie świt...
Piotr S.
Posty: 2412
Rejestracja: 2006-05-24, 18:48

Post autor: Piotr S. »

Niby kogo? i za co? mam przepraszać to co poprzednio napisałem to były wiadomosci z portali biznesowo gospodarczych gdzie po nazwie firmy krzaka dochodzono do takich wniosków, bo były wyrażne powiązania które na to wskazywały ,że naprawdopodobniej kapitał jest Izraelski
Awatar użytkownika
karol
Posty: 4449
Rejestracja: 2004-01-05, 12:52

Post autor: karol »

A co niby spekulant żyd ma do Narodu Żydowskiego? To temu Narodowi należą się przeprosiny za takie łączenie stereotypów Wichrze. :-D
Użytkownik nieaktywny, ale gadatliwy.
Awatar użytkownika
SmokEustachy
Posty: 4559
Rejestracja: 2004-01-06, 14:28
Lokalizacja: Oxenfurt
Kontakt:

Post autor: SmokEustachy »

Czy Piotr S musi przepraszać???
http://www.rp.pl/artykul/5,328671.html
Qinvest tylko reprezentuje nabywcę. Sam bezpośrednio nim nie jest - usłyszała „Rz” w biurze zarządu banku w Dausze
Stocznie w Szczecinie i Gdyni wciąż nie znają swojego nabywcy
źródło: Fotorzepa
Stocznie w Szczecinie i Gdyni wciąż nie znają swojego nabywcy
+zobacz więcej

* Grad pewny transakcji sprzedaży stoczni

– Zaszło nieporozumienie. Jesteśmy doradcą, nie inwestorem – taką informację przekazał wczoraj agencji Bloomberg Shahzad Shahbaz, prezes QInvest. To samo usłyszała „Rz” w biurze zarządu banku w Dausze.

Na wtorkowej konferencji prasowej spółki Polskie Stocznie, która ma przejąć aktywa obu zakładów, minister skarbu Aleksander Grad wskazał jako właściwego inwestora, który kupił majątek zakładów w Gdyni i Szczecinie, właśnie QInvest. To największy bank inwestycyjny Kataru. Taką samą informację przekazała spółka Polskie Stocznie, choć z komunikatu opublikowanego na stronie ministerstwa 17 czerwca wynikało, że QInvest razem z Qatar Islamic Bank złożył tylko gwarancje finansowe nabywcy tych aktywów – spółce Stichting Particulier Fonds Greenrights zarejestrowanej na Antylach Holenderskich. Ale QInvest dziś twierdzi, że jest jedynie doradcą. – QInvest jest bankiem świadczącym pełen zakres usług inwestycyjnych, a nie funduszem inwestycyjnym. Występujemy jako doradca dla klientów, którzy są w trakcie zakupu tych aktywów – takie oświadczenie „Rz” dostała wczoraj od QInvest. – Niestety, nie możemy ujawnić, kim są ci klienci. Transakcja jest teraz w fazie due dilligence – dodano.

– Dla nas partnerem jest Stichting Particulier Fonds Greenrights, czyli nabywca stoczniowych aktywów – mówi „Rz” Maciej Wewiór, rzecznik resortu skarbu. – Ta spółka poinformowała nas, że dostała gwarancje od QInvest i Qatar Islamic Bank – mówi. Jan Ruurd de Jonge, prezes Polskich Stoczni, potwierdził tylko w rozmowie z „Rz”, że QInvest jest przedstawicielem inwestorów.

Co do QInvest i posiadającego w nim 25 proc. udziałów Qatar Islamic Bank wszystko jest jasne – udziałowcy obu firm to biznesmeni znad Zatoki Perskiej. Szefem rady nadzorczej QInvest i członkiem władz Qatar Islamic Bank jest syn premiera i ministra spraw zagranicznych Kataru. To naturalne w krajach Zatoki Perskiej, gdzie większość majątków należy do rodziny szejków, czyli do rządu, który prowadzi interesy, budując firmy wielopoziomowe, co powoduje trudności w ustaleniu, co jest inwestycją rządową, a co rodzinną.

Resort skarbu nie podał natomiast wciąż bliższych informacji na temat SPFG, choć obiecał, że do końca czerwca ujawni wszystkie dane o faktycznym inwestorze. Brak też informacji o spółce United International Trust, którą pierwotnie miał reprezentować (w rzeczywistości jest to najprawdopodobniej rodzaj organizacji zarządzającej, która reprezentuje fundatorów SPFG). Obie są nieznane w branży. – Nie wiemy nic na temat tych firm – mówi „Rz” Reinhard Lueken ze zrzeszenia stoczni europejskich.

Zgodnie ze specustawą stoczniową SPFG wylicytował w maju w otwartym i nieograniczonym przetargu aktywa Stoczni Gdynia za ponad 270 mln zł netto i Stoczni Szczecińskiej Nowa za ponad 94 mln zł netto. Do 21 lipca ma wpłacić pieniądze.
:
Piotr S.
Posty: 2412
Rejestracja: 2006-05-24, 18:48

Post autor: Piotr S. »

http://biznes.onet.pl/nasz-dziennik-isd ... rasa-detal
Inwestor ukraiński ISD na progu bankructwa ,co oznacza dla stoczni w Gdańsku nie musze mówić .
Tajemniczy inwestor Z Kataru też naprawdobodobniej coś kombinuje bo nie sądze ,że zwykły list jest przyczyną .
Dla Tuskolandi oznacza to wielką porażke dla państwa wręcz armagedon nie spotykany nigdzie na świecie aby w jednym czasie utracić cały przemysł stoczniowy a tak to może wyglądać.
Awatar użytkownika
Marmik
Posty: 5085
Rejestracja: 2006-04-30, 23:49
Lokalizacja: Puck

Post autor: Marmik »

Piotr S. pisze:Dla Tuskolandi oznacza...
Gorąca prośba do wszystkich użytkowników FOW by nie przelewać swoich sympatii czy antypatii politycznych na łamy forum. Zapisy Tuskolandia, PiSuary, POpaprańcy itp. pasują bardziej do pożałowania godnych komentarzy na Onecie czy WP lub do rynsztoka, gdzie wolałbym żeby zostały. FOW to dyskusja o sprawach morskich, a nie Hyde Park i lecznica kompleksów. Jeżeli ktoś chce używać wspomnianych zwrotów to proszę - tylko w Psycholach.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Piotr S.
Posty: 2412
Rejestracja: 2006-05-24, 18:48

Post autor: Piotr S. »

Według Janusza Korwina Mikke sprawa stoczni to przekręt gigant
http://fakty.interia.pl/tylko_u_nas/new ... 44209,3439
Awatar użytkownika
Wicher
Posty: 1253
Rejestracja: 2006-06-12, 04:33
Lokalizacja: UK

Post autor: Wicher »

W 2007 r. podczas prawyborów we Wrześni Korwin-Mikke z mównicy ogłosił, że "Polska nie jest dla Murzynów". Szydził również z niepełnosprawnej dziewczynki dopytując się, czy na lekcjach wychowania fizycznego ćwiczy na wózku. Potem powiedział jej, że nie puściłby swojego dziecka do klasy integracyjnej w której uczyłyby się rownież dzieci niepełnosprawne. Na sam koniec zaś jej matce powiedział, że córka zaraża inne dzieci śmiercią i ona jako matka dziecka niepełnosprawnego też jest zarażona śmiercią.

Gratuluję "autorytetu" Piotrze...


Wichrze - z polityką proszę do 'Psycholi'. Tutaj mówi o STATKACH.


crolick
Za dzień, za dwa, za noc, za trzy choć nie dziś...
Za noc, za dzień doczekasz się, wstanie świt...
Piotr S.
Posty: 2412
Rejestracja: 2006-05-24, 18:48

Post autor: Piotr S. »

Rosjanie kupili stocznie w Rostocku i Wismarze
http://www.tvn24.pl/-1,1615136,0,1,rosj ... omosc.html
nie byłoby w tym nic ciekawego gdyby nie to ,że Polskim stoczniom być może zostało już nie całe dwie godziny nadzieji bo do tej pory Katarczycy nie wpłacili pieniędzy i aż strach pomyśleć co będzie po północy.
Piotr S.
Posty: 2412
Rejestracja: 2006-05-24, 18:48

Post autor: Piotr S. »

Rząd niemiecki w odróżnieniu do ekipy Donalda Tuska nie szuka egzotycznych inwestorów dla swoich stoczni. Najpierw Berlin znalazł dla producentów okrętów w Rostocku i Wismarze inwestora z rosyjskimi gwarancjami rządowymi. Teraz dla stoczni w Hamburgu znajdą się zapewne państwowe zamówienia dla marynarki wojennej.

Niemieccy stoczniowcy mogą spać spokojnie. Nikt im nie opowiada baśni z tysiąca i jednej nocy o katarskich szejkach z walizkami pieniędzy. Zamiast tego dostali pakiet skutecznych działań rządowych. Efekt - większość miejsc pracy w stoczniach zostanie utrzymana. Najpierw niemiecki rząd w porozumieniu z Moskwą znalazł rosyjskiego inwestora dla stoczni bałtyckich. Stocznie Wadan kupił rosyjski biznesmen zasiadający w radzie nadzorczej Gazpromu, 53-letni były rosyjski minister energetyki Igor Jussufow oraz jego 28-letni syn Witalij, zatrudniony w dziale public relations tego koncernu, powiązanego z Kremlem. Nowy inwestor zamiast statków kontenerowych obiecał kontrakty na zakup lodołamaczy do poszukiwania złóż gazu w Arktyce oraz platform wiertniczych do wydobywania gazu z morza i przewozu skroplonego LNG.

Teraz, jak dowiedział się "Nasz Dziennik" w federalnym ministerstwie obrony, zakłady stoczniowe w Hamburgu Blohm + Voss Schiffswerft und Maschinenfabrik, które są własnością koncernu Thyssen Krupp AG, otrzymają od niemieckiego rządu dodatkowe zamówienia na okręty wojenne, aby w ten sposób uratować koncern od bankructwa.

Biuro prasowe stoczni Blohm + Voss w Hamburgu w rozmowie z nami odmawia na razie komentarzy na ten temat, nie zaprzeczając ani nie potwierdzając tych doniesień.

Natomiast płk Markus Krammel z biura prasowego niemieckiego resortu obrony potwierdził nam, że faktycznie do ministerstwa wpłynął poselski wniosek złożony przez eksperta do spraw budżetu i obronności, posła SPD Johannesa Kahrsa dotyczący sprawdzenia, czy niemiecki rząd jest w stanie już w tej chwili zamówić w hamburskiej stoczni okręty. Pułkownik nie chciał nam powiedzieć, jakie szanse powodzenia ma ten wniosek, stwierdzając jedynie, że jest w tej chwili dokładnie analizowany.

Zdaniem dziennika "Weser Kurier" z Bremy, wniosek zostanie bez problemu zakwalifikowany i marynarka niemiecka zamówi fregatę typu F125 oraz korwetę typu K131, które będą budowane wcześniej niż wstępnie planowano. Inwestycja warta kilkaset milionów euro będzie finansowana przez niemiecki rząd. Najpierw rząd planował złożyć zamówienie dopiero w 2014 i 2015 roku, ale w związku z trudną sytuacją finansową szczególnie stoczni Blohm + Voss przyspieszył decyzję o kilka lat. Większość niemieckich agencji prasowych informuje, że kontrakt ten uzyskał już wstępną aprobatę federalnego ministerstwa obrony.

Rządowe kontrakty są jedynym ratunkiem dla hamburskiego (byłego) potentata stoczniowego, który poprzedni rok gospodarczy zamknął na minusie jednego miliarda euro. Kilka dni temu stalowy koncern Thyssen Krupp AG z Dusseldorfu, a konkretnie holding stoczniowy ThyssenKrupp Marine Systems (TKMS) poinformował, że ze względu na bardzo trudną sytuację finansową zamierza sprzedać wszystkie stocznie, czyli Blohm + Voss w Hamburgu, stocznie HDW w Kilonii oraz stocznie północne (Nordseewerke) w Emden. Spekulowano nawet, że koncern znalazł już inwestora, ale informacje te nie zostały ani przez Kruppa, ani przez żadne stocznie potwierdzone.

Rząd niemiecki, przyspieszając zamówienia na okręty wojenne, uratował 1,7 tys. miejsc pracy zagrożonych likwidacją. Już kilka tygodni temu koordynator rządowy do spraw stoczni Dagmar Woehrl poinformowała, że rząd zamierza je chronić poprzez dostęp do miliardowych kredytów i gwarancji kredytowych oraz zwiększanie publicznych i wojskowych zamówień na okręty, statki strażackie, ratownicze, pomocy technicznej czy policyjne.

http://www.portalmorski.pl/Niemieckie-s ... tarua13579

Szczególnie warto zwrócic uwage w tym temacie ,że Rząd niemiecki aby ratować własny przemysł okrętowy zamawia okrety ,które planował zamówić w póżniejszym terminie szczególnie polecam to premierowi Tuskowi ,który jak wiemy bierze przykład z Niemiec .
Wymownym jest też to ,że nabywcą na dwie stocznie w Wismarze i Rostoku jest Rosja a nie egzotyczny Arab z bajki. Tusk musi sie jeszcze dużo uczyć oby w tym wypadku na nauke nie było za póżno
W SMW też jest już nie wesoło co Pan na to premierze

http://portalmorski.pl/Stocznia-Marynar ... osoba13575
Marek S.
Posty: 682
Rejestracja: 2004-07-06, 15:21
Lokalizacja: Węgierska Górka k/Żywca

Post autor: Marek S. »

Jestem ciekaw co by pisano gdyby stocznie polskie sprzedano powiązanym z Kremlem przemysłowcom rosyjskim. :lol:
Marek T
Posty: 3270
Rejestracja: 2004-01-04, 20:03
Lokalizacja: Gdynia

Post autor: Marek T »

To może już lepiej było faktycznie sprzedać te stocznie starozakonnym?
Awatar użytkownika
Grzechu
Posty: 1658
Rejestracja: 2004-06-29, 16:05
Lokalizacja: Kwidzyn (Powiśle)

Post autor: Grzechu »

Piotr S. pisze:(...)
Znowu odgrzewane kotlety :(

To ja też odgrzeję ;)
Zwłaszcza to:
Grzechu Pią Maj 15, 2009 15:36 pisze:Możesz pokrótce wyjaśnić, dlaczego poprzednie rządy pompowały w nasze stocznie publiczne pieniądze zamiast wesprzeć je zamawiając w nich statki?
A tutaj całość:
Grzechu Pią Maj 15, 2009 15:36 pisze:Tymczasem nie doczekałem się od dwójki oponentów odpowiedzi na podstawowe pytania - podobnie jak większość dyskutantów nie doczekała się odpowiedzi na swoje (a pytałem, bo jestem zwyczajnie głupi w tej tematyce - mialem nadzieję na oświecenie, a jedynym odzewem był zalew cytatów luźno bądź wcale z nimi powiązanych...).

Pozwoliłem sobie je tutaj zbiorczo zebrać dla ułatwienia sprawy oponentom:
Grzechu pisze:Bardzo chętnie poczytam, co poprzednie rządy - z dowolnej opcji politycznej po 1989 r. - zrobiły konkretnie (podkreślam - KONKRETNIE - daty, fakty, konsekwencje finansowe, społeczne i polityczne) dla polskiej gospodarki morskiej.
Chętnie przeczytam, kto personalnie odpowiada za udzielenie stoczniom takiej pomocy ze strony państwa, która mogłaby zostać (i w konsekwencji - została) uznana za pomoc niedozwoloną.
Kto, kiedy i z ramienia jakiej partii (bo chyba nie ma wątpliwości, że stocznie to od zawsze była sprawa bardziej polityczna niż godpodarcza) podejmował decyzje o przekazywaniu stoczniom publicznych pieniędzy?
Grzechu pisze:Gdzie byli ci wszyscy eksperci, doradcy i filozofowie w czasie, gdy akces negocjowano? Dlaczego potem kolejny rząd (tak, tak, chodzi mi o ten PiSowski) nie podjął działań zmierzających do renegocjacji?
Nie znali prawa europejskiego? Nie wiedzieli czym to grozi? Nie mieli wizji albo perspektywy? A może mieli jakiś genialny plan, tylko znowu wyborcy im nie zaufali?
Grzechu pisze:Ale skąd w takim razie od dekady (?) taki opór, aby stocznie sprywatyzować? Zwłaszcza, że był to warunek ich dalszego istnienia?
OK, ja nawet mogę się zgodzić z tym, że obecny rząd jest tak głupi, że nie wie jak się do tego zabrać.
Proszę tylko o oświecenie w jaki sposób zabierał się do tego i co zdziałał ten mądry i słuszny rząd... Poprzedni, wcześniejszy, i jeszcze wcześniejszy.
(...)
Jeszcze jedno pytanie, bo rzuciła mi się w oczy mnogość zastosowanych przymiotników 'polskie' - chodzi o to, żeby były POLSKIE stocznie, czy o to, by W POLSCE były stocznie?
Grzechu pisze:Możesz pokrótce wyjaśnić, dlaczego poprzednie rządy pompowały w nasze stocznie publiczne pieniądze zamiast wesprzeć je zamawiając w nich statki?
Grzechu pisze:Napisz proszę co w wypunktowanych przez Ciebie sprawach zrobił rząd PISowski. (Przyznaję się bez bicia, że nawet nie wiem, czy robił cokolwiek - po prostu nie interesuje mnie babranie się w gnojowniku zwanym polityką.)
Jeśli jednak robił (a miał na to sporo czasu!), i jeśli dalej trwa stan rzeczy który krytykujesz (mimo że było sporo czasu na zmiany!), to czy możesz z czystym sumieniem powiedzieć, że ta popierana przez Ciebie opcja jest najskuteczniejsza, najmądrzejsza, najpraktyczniejsza, naj..., naj..., naj...?
Co prawda nie spodziewam się odpowiedzi na którekolwiek z nich - są zbyt niewygodne (ale nie są tendencyjne!!!)...
Niewygodne dlatego, że odpowiadając na nie nijak nie da się zakamuflować co najmniej równie żałosnej niekompetencji i braku mądrości polityków spod znaku PIS, co regularnie atakowanych obecnie na fali populizmu jako jedynych winnych polityków spod znaku PO.

Licząc się ze skrzętnym ich pominięciem (nie pasują do tezy, więc udajemy, że ich nie ma...) deklaruję jednak, że mimo wszystko od czasu do czasu wstawię w ten temat dla przypomnienia powyższy zestawik. (Co 10 postów oponentów? Co 15? Co 20? Zobaczymy...)
Może zrobi się to dla wszystkich nudne, a może jednak spowoduje, że koledzy oponenci chwilkę się zastanowią i być może coś na interesujące mnie - a być może nie tylko mnie - tematy napiszą.
Awatar użytkownika
Marmik
Posty: 5085
Rejestracja: 2006-04-30, 23:49
Lokalizacja: Puck

Post autor: Marmik »

Nadmienię, że również oczekiwałbym wywodów podejmujących próbę odpowiedzi na pytanie Grzecha, a nie przepisywania informacji z portali. A jeżeli już się to czyni to najlepiej robić to z rozeznaniem w temacie np.
Piotr S. pisze:W SMW też jest już nie wesoło co Pan na to premierze
W SMW od zawsze jest niewesoło, bo to najbardziej zbiurokratyzowana stocznia w Polsce, co pośrednio zawarto w przytaczanym tekście. Problem tym, że trzeba było zrobić z nią porządek już dawno i oprzeć o zasady logiki, a nie o przysłowiowe załatwianie za flaszkę. W tym kontekście redukcja, jeżeli ma obejmować sferę nieprodukcyjną, jest jak najbardziej celowa i nie wiem (znaczy wiem, ale nie powiem) czemu odwlekano ją tyle lat.

Reasumując, dobrze byłoby, żeby pojawiała się tu namiastka dyskusji, a nie monolog dramatyczny. Dobrze byłoby również, aby dyskusja opierała się na argumentach rzeczowych, a nie np. emocjonalnych. Dobrze byłoby przed bezkrytycznym zacytowaniem portali informacyjnych (a wiadomo jaki jest poziom) poddać treści swoistej analizie.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Awatar użytkownika
polsteam
Posty: 1552
Rejestracja: 2005-09-16, 21:03
Lokalizacja: Gdynia
Kontakt:

Post autor: polsteam »

"Wprost"

Dokumenty CBA potwierdzają istnienie Grupy Trzymającej Stocznie

2009-10-11 20:36

"Wprost" dotarł do informacji CBA, przesłanej najważniejszym osobom w państwie 5 i 9 października 2009 w sprawie nieprawidłowości przy sprzedaży majątku stoczni gdyńskiej i szczecińskiej. Urzędnicy Agencji Rozwoju Przemysłu S.A., podległego ministerstwu Aleksandra Grada „czynili wszystko co w ich mocy, aby zapewnić zwycięstwo w przetargach (na odkupienie majątku stoczni gdyńskiej i szczecińskiej – rzyp. red.) wybranemu przez siebie inwestorowi Stiching Particulier Fonds Greenrights (znanemu potocznie Katarczykami – przyp red.)”, wynika z dokumentów, jakie na ręce Donalda Tuska złożył Mariusz Kamiński.

„Działania te prowadzone były nie tylko wbrew interesom ekonomicznym państwa, ale również wbrew zdrowemu rozsądkowi, co zostanie dalej wykazane" – pisze w raporcie do szefa rządu Kamiński. Raport zawiera między innymi zapisy rozmów telefonicznych Wojciecha Dąbrowskiego, szefa ARP z jego zastępcą Jackiem Goszczyńskim (zaufanym człowiekiem Aleksandra Grada, który kiedyś był dyrektorem Departamentu Nadzoru Właścicielskiego i Prywatyzacji I w resorcie skarbu).

„Uprzywilejowane traktowanie jednego z oferentów uwidoczniło się już na etapie czynności wstępnych, obejmujących rejestrację podmiotów zamierzających wziąć udział w przetargu" – mówi raport CBA. Przetarg na majątek stoczni ogłoszono 16 marca 2009 roku. Podmioty zainteresowane przystąpieniem do niego, miały do 30 kwietnia złożyć oświadczenie rejestracyjne i wpłacić wadium. Katarczycy nie wpłacili pieniędzy w terminie. Czas przelewu i przewalutowanie trwały do 8 maja. Katarczycy nie zostali jednak wykluczeni z przetargu. 7 maja ogłoszono przedłużenie terminu wpłaty wadium właśnie do 8 maja.

30 kwietnia, w dniu w którym wadium miało znaleźć się na koncie zarządcy kompensacji, Wojciech Dąbrowski, szef ARP rozmawiał z jednym ze swych pracowników (prawdopodobnie Piotrem S., dyrektorem oddziału warszawskiego ARP). S. informował swojego przełożonego:
- „Jest oświadczenie od przyjaciół, ale nie ma kasy i może nie być – niech oni prześlą potwierdzenie przelewu, niech prześlą faks z dowodem nadania kasy",
oraz:
- Jest drugi problem też taki no kurwa niech oni by przesłali potwierdzenie przelewu, by potem bank był w stanie zaksięgować to z dzisiejszą datą, ja się po prostu boję, że będą nieprzyjaciele, rozumiesz… Niech oni by dzisiaj faks nadali z dowodem wysłania tych środków, to dla nas jest jakimś argumentem później, nie, nawet jak to wadium, my próbowaliśmy dzwonić do tego Japa, prokurenta, ale on twierdzi, ze biuro zamknięte itd., ja nie wiem, czy tego wyżej nie trzeba, ja nie wiem, czy Jacek (Goszczyński – przyp. red.), czy ty zadzwonić, ja nie chcę wiesz… ale tu po prostu chodzi informacja, kurwa u nas służby finansowe donoszą, za przeproszeniem, że co z tego, że jest oświadczenie, jak nie ma i się boję przyjaciół z innym kapitałem i innych inwestorów."

W pierwszym dniu przetargu 13 maja 2009 okazało się, że katarski inwestor potrzebuje więcej czasu na „uzgodnienia". Chciał wycofać się z przetargu. Przystąpił do niego po tym jak – według raportu CBA – „w toku konsultacji pomiędzy Ministrem Skarbu Państwa Aleksandrem Gradem, wiceministrem Skarbu Państwa Zdzisławem Gawlikiem oraz obydwoma prezesami Agencji Rozwoju Przemysłu S.A. ustalono strategię, zgodnie z którą czyniący problemy inwestor uzyska zapewnienie, że jeśli przystąpi natychmiast do przetargu i zwycięży w nim, to w razie zaistnienia takiej potrzeby, przetarg zostanie unieważniony ze względów formalnych pod koniec maja".

13 maja 2009 przedstawiciel Katarczyków ostatecznie zalogował się do prowadzonego w Internecie przetargu. Zanim to się stało tak prowadzący przetarg raportował Wojciechowi Dąbrowskiemu:
- „ Na razie mamy 2 osoby, ale nie te, które chcemy", niecałą godzinę później:
- „Siedmiu, ale brakuje"

Po tej informacji, Wojciech Dąbrowski dzwoni do Jacka Goszczyńskiego, swojego zastępy, i mówi:
- „Cześć, siedem sztuk jest, ale oczekiwanego jeszcze nie ma… natomiast wyobraź sobie, że wszystkie komputery padły w całej stoczni, zawirusowane oprócz jednego, wiesz wczoraj z Nojszewskim rozmawiałem, żeby jeden tempest, wiesz ustawić niezależnie poza siecią, zupełnie zasilany inaczej i Internet ciągniety inaczej".

Goszczyński odpowiada:
- „Nie wykluczam, że chodziło o to, żeby dojść do…, nie tylko zablokować, tylko, żeby jeszcze dodatkowe jakiejś… informacje wyciągane".

Wojciech Dąbrowski dzwoni więc do wiceministra skarbu Zdzisława Gawlika i informuje:
- „To znaczy jest 7 sztuk, na razie na ma jeszcze tego"
Gawlik odpowiada:
- „Tego naszego…?"
Dąbrowski mówi też Gawlikowi, że od Jacka Goszczyńskiego dowiedział się, iż:
- „… szef szefów, że tak powiem ma rozmawiać z Katarem".


Z dalszej części raportu wynika między innymi, że przez cały czas trwania przetargu, urzędnicy państwowi informowali przedstawiciela katarskiego inwestora o tym, jakie oferty składają pozostałe podmioty.

Katarzyna Kozłowska, OL



"Głos Szczeciński"

CBA twierdzi, że Katarczycy chcący kupić stocznię wcale nie istnieli

Piotr Jasina / gs24.pl, Katarzyna Kozłowska, Michał Krzymowski / wprost.pl

Z materiałów CBA, do których dotarł "Wprost” wynika, że "katarski inwestor” nie tylko nie miał pieniędzy na zakup stoczni, ale mógł w ogóle nie istnieć.


(Fot. Archiwum)

Po aferze hazardowej mamy kolejną - stoczniową. Zdaniem senatora PiS, Zbigniewa Romaszewskiego, jeszcze poważniejszą. Główną rolę znów odgrywa szef CBA, który poinformował najważniejsze osoby w państwie o możliwych nieprawidłowościach dotyczących prowadzenia przetargów na sprzedaż majątku obu stoczni.

Z materiałów, zdaniem dziennikarzy "Wprost" wynika, iż przetargi były ustawiane. A Agencja robiła wszystko, by wygrali Katarczycy. Mieli być faworyzowani od samego początku. Zdaniem szefa CBA szefowie ARP działali wbrew interesowi państwa. Świadczy o tym chociażby fakt, że Stiching Particulier Fonds Greenrights nie wpłacił wadium w terminie do 30 kwietnia. Mimo to uczestniczył w przetargu, bo zarządca wydłużył czas wpłacenia wadium do 8 maja. W tym dniu wadium wpłacili właśnie Katarczycy.

Z materiałów wynika także, że katarski inwestor chciał się wycofać. Minister skarbu Aleksander Grad, jego zastępca Zdzisław Gawlik, szef Agencji Rozwoju Przemysłu Wojciech Dąbrowski mieli zapewnić Katarczyków, iż jeśli przystąpią do przetargu, to w razie potrzeby zostanie on później unieważniony z przyczyn formalnych.

Tygodnik na potwierdzenie przytacza fragmenty rozmów telefonicznych między szefem ARP i zastępcą Jackiem Goszczyńskim, zaufanym człowiekiem ministra skarbu. To nie wszystkie zarzuty, jakie padły w kontekście prywatyzacji stoczni. Związkowcy "Stoczniowca" z Gdyni mówią o wyprowadzaniu pieniędzy ze stoczni przez spółki córki, wydzielone i potem sprzedane po zaniżonej wartości.

- To są wypowiedzi wyrwane z kontekstu, niepełne - wyjaśniał dziś Wojciech Dąbrowski, prezes ARP podczas konferencji prasowej. - Terminy wpłaty wadiów nie były określone w ustawie stoczniowej, zarządca kompensacji miał prawo przedłużyć termin wpłaty wadium. Wszyscy uczestnicy przetargu zostali o tym fakcie poinformowani. Nie tylko Katarczycy wpłacili wadium po 30 kwietnia, także inni oferenci. Do dzisiaj nikt z uczestników nie zgłosił zastrzeżeń do przetargu. Dąbrowski przyznał, iż katarski inwestor był zainteresowany majątkiem do produkcji stoczni, prowadzono z nim rozmowy jak z każdym.

- Przetarg obserwowały niezależne komisje i obserwatorzy Unii - dodał. - Nie było możliwości wpływania na wynik przetargu. Jedynym kryterium była cena. - Robiliśmy wszystko, co możliwe, by była kontynuacja produkcji stoczniowej. A tylko ten inwestor wpłacił wadia na kluczowe elementy majątku obu stoczni.

Prezes ARP nie chciał komentować udziału w delegacji Katarczyków handlarza bronią. Potwierdził, tylko iż był on w delegacji z Kataru.

Czy afera może wpłynąć na proces prywatyzacji stoczni?

Longin Komołowski, poseł zaangażowany w przygotowanie ustawy stoczniowej stwierdził, że o to właśnie się boi.

- Nie podejmę się komentowania informacji medialnych, które do mnie docierają w tej sprawie - powiedział. - Ale na pewno nie sprzyja to prywatyzacji. Co więcej, rząd zamiast skupiać się właśnie na kwestiach związanych z kolejnym przetargiem, ratowaniu sektora, czy kolejnych firm takich jak Zakłady Chemiczne, będzie tracił energię na wyjaśnianie kolejnych afer. A nie ma już czasu do stracenia.
reklama



Z materiałów CBA, do których dotarł „Wprost” wynika, że „katarski inwestor” nie tylko nie miał pieniędzy na zakup stoczni, ale mógł w ogóle nie istnieć. Według analizy Biura, jedną z głównych postaci w całej sprawie był za to libański handlarz bronią Rahman Abdul El-Assir, który domagał się od Ministerstwa Skarbu zwrotu prowizji za sprzedaż polskiej broni wyprodukowanej przez Bumar S.A.

Oto fragment dokumentu CBA:

„Najbardziej zaskakujące wydaje się jednak ustalenie źródła pochodzenia kwoty ponad 26 mln zł wpłaconej jako wadium. Otóż, jak się okazuje, wpłaty tej dokonał z własnych pieniędzy Abdul El-Assir, który w przeszłości pośredniczył w sprzedaży broni produkowanej przez Bumar S.A. na całym świecie, i z tego tytułu wysuwa wobec tej spółki roszczenia z tytułu prowizji(…).

Okoliczność wpłacenia kwoty wadium przez tą a nie inną osobę nie pozostawała bez wpływu na przebieg negocjacji prowadzonych przez wyłonionego w przetargu inwestora z przedstawicielami ARP. Jak się okazuje, warunkiem wstępnym przystąpienia do rozmów mających na celu sfinalizowanie sprzedaży majątku stoczni, jest zagwarantowanie przez stronę polską, że w wypadku ich niepowodzenia , wadium zostanie zwrócone. Oznaczałoby to nie tylko pogwałcenie warunków przetargu, ale także ustawienie się w skrajnie niekorzystnej sytuacji negocjacyjnej, jednak nawet tego typu okoliczność nie powoduje u Dąbrowskiego i Gościńskiego zmiany przekonania o konieczności zawarcia umowy podmiotem reprezentowanym przez „Stichting Particulier Fonds Greenrights”. Po drugie, udział w sprawie Abdula Rahmana El-Assira powoduje, że kolejnym polem negocjacyjnym staje się zaspokojenie jego roszczeń wobec Bumaru. W związku tym szefowie ARP rozważali nawet zawarcie z nim ugody przewidującej wypłatę należności w ratach, z zastosowaniem zabezpieczenia na akcjach Bumar S.A. Ponadto Abdul Rahman El-Assir dążył jedynie do zniwelowania zagrożenia własnych interesów majątkowych, domagając się gwarancji zwrotu wadium, podczas gdy sam nie był w stanie przedstawić zapewnienia o gotowości zakupu majątku przez poważnych inwestorów.

Katarzyna Kozłowska, Michał Krzymowski / wprost.pl

Więcej w internetowym wydaniu „Wprost” www.wprost.pl
Awatar użytkownika
polsteam
Posty: 1552
Rejestracja: 2005-09-16, 21:03
Lokalizacja: Gdynia
Kontakt:

Post autor: polsteam »

JANECKI: Afera stoczniowa to największa afera III RP


2009-10-11 16:02
Najwyżsi urzędnicy Ministerstwa Skarbu Państwa (MSP) oraz Agencji Rozwoju Przemysłu (ARP) przeprowadzili fikcyjny przetarg na sprzedaż majątku stoczni w Gdyni i Szczecinie. Z dokumentów przesłanych przez Mariusza Kamińskiego, szefa CBA, do najważniejszych osób w państwie wyłania się obraz totalnego bezprawia, degrengolady i łamania zasad.
REKLAMA

Operacja CBA o kryptonimie „Hornet" ujawniła, że przetarg na sprzedaż majątku stoczni od początku do końca był ustawiony. Uczestniczyli w tym bezpośrednio wiceminister skarbu Zdzisław Gawlik oraz prezes ARP Wojciech Dąbrowski i jego zastępca Jacek Goszczyński. Z dokumentów CBA wynika, że o sprawie wiedział minister skarbu Aleksander Grad.

Przetarg był ustawiony tak, żeby wygrał go tylko jeden podmiot – Stiching Particulier Fonds Greenrights. Na początku przesunięto termin rejestracji uczestników przetargu, żeby Greenrights wpłacił na czas wadium. Potem kombinowano, jak uniemożliwić rozpoczęcie licytacji, bo ten właściwy podmiot potrzebuje czasu na konsultacje. A już podczas licytacji szefowie ARP i urzędnicy ministerstwa skarbu złamali wszelkie reguły. Cały czas byli w kontakcie ze „swoim" oferentem, pomagając mu w licytacji (nawet wtedy, gdy zawodziło go internetowe połączenie), co stawiało „wybrańca” w uprzywilejowanej sytuacji. Próbowano nawet manipulować zegarem odmierzającym czas podczas licytacji: zastanawiano się, czy nie można go spowolnić dla innych niż „swój” uczestników licytacji, żeby ten „właściwy” wiedział wszystko przed innymi.
Z dokumentów CBA wynika, że Greenrights miał określoną kwotę do wylicytowania, o czym wiedzieli urzędnicy MSP i ARP i ich zadaniem było niedopuszczenie, by wygrał ktoś inny. Pomagali więc „swojemu" przekazując korzystne informacje (cały czas byli z nim w kontakcie), ale także naciskając na innych uczestników przetargu. Jednym perswadowali, że opłaci im się przegrać, innych naciskali, by się wycofali, bo stracą na swoim uporze. Wynika z tego, że urzędnicy polskiego państwa świadomie i celowo nie dopuścili do sprzedaży majątku stoczni innym podmiotom i po wyższej cenie niż ta wylicytowana przez Greenrights. Otwarte jest pytanie, dlaczego urzędnicy MSP i ARP byli za wszelką cenę (także łamiąc prawo) gotowi pomagać tylko jednemu podmiotowi. Co takiego im zaoferowano, że z wielką gorliwością naginali bądź łamali prawo oraz kompromitowali swoje urzędy i przełożonych?

Dokumenty CBA dowodzą, że operacja z ustawieniem przetargu służyła przede wszystkim libańskiemu handlarzowi bronią Abdulowi Rahmanowi El-Assirowi. To on wpłacił wadium w imieniu Greenrights. El-Assir domagał się, by urzędnicy MSP oraz ARP zapewnili mu zwrot wadium, gdyby nie dopełnił warunków umowy. I urzędnicy robili wszystko, żeby El-Assirowi wadium zwrócono. Sam Libańczyk zainteresowany był wyłącznie odzyskaniem od Bumaru SA kwot należnych mu prowizji za handel bronią polskiej spółki. Urzędnicy MSP i ARD gotowi byli zabezpieczyć go udziałami Bumaru, byle tylko doszło do transakcji.
I tu pojawia się problem, czy tzw. katarski inwestor w ogóle istniał. Bo z dokumentów CBA wynika, że wtedy, gdy po wygraniu aukcji Greenrights zaczął kręcić, to polska strona na siłę szukała jakiegoś „katarskiego łącznika", żeby się nie skompromitować (co groteskowe, nie wiedziano nawet, jak przedstawić zwycięzcę przetargu, bo ten nie chciał nic o sobie ujawnić). Z podsłuchanej rozmowy między ministrem Gradem a prezesem ARP Dąbrowskim wynika, że na siłę szukano jakiegoś katarskiego inwestora, który by się podłączył pod ofertę El-Assira. Oznaczałoby to, że minister Grad wiedział, iż katarska oferta to fikcja.

Teraz powstaje pytanie, czy całe to przedsięwzięcie było spiskiem z udziałem El-Assira, który coś wymiernego polskim urzędnikom obiecał, dlatego znalazł tak gorliwych pomocników. A może zostali oni przez Libańczyka zwyczajnie wykorzystani i oszukani? Późniejsze szukanie ratunku za wszelką cenę mogło być tylko grą przed premierem Tuskiem. A może operacja od początku była trefna, czyli ustawiana jako przyszłe wspólne przedsięwzięcie urzędników MSP i ARP oraz „Katarczyków", którzy zarobiliby na sprzedaży wylicytowanych terenów pod inwestycje nie mające nic wspólnego z przemysłem stoczniowym? „Katarczycy” wiedząc, że wszystko jest ustawione mogli się wystraszyć odpowiedzialności karnej i finansowej, bo przecież cały przetarg (i jego konsekwencje) mógł zostać unieważniony.

Z podsłuchanych rozmów, w tym z udziałem ministra Aleksandra Grada, wynika, że nie jest on mimowolną ofiarą tej afery, lecz jej pierwszoplanowym uczestnikiem. Jeśli w dodatku oszukiwał premiera Tuska nie mówiąc mu prawdy, sprawa jest jeszcze poważniejsza. W każdym razie pozostawanie ministra Grada na stanowisku w tej sytuacji wydaje się wykluczone.

Oprócz niebywałej kompromitacji polskiego państwa, afera z ustawieniem przetargu na majątek stoczni może spowodować daleko idące konsekwencje finansowe dla budżetu. Bo oszukani uczestnicy przetargu mogą skarżyć państwo polskie o wysokie odszkodowania. Nie warto już nawet przypominać, że ta oszukańcza operacja zaszkodziła samym stoczniom – teraz już nikt nie kupi ich za taką cenę, za jaką mogły być sprzedane. A ile firm kooperujących ze stoczniami zbankrutowało bądź zbankrutuje? A ilu ludzi straciło pracę?

Stanisław Janecki
redaktor naczelny
ODPOWIEDZ