Zależy gdzie.Zresztą, czy ja wiem, czy było przed wojną takie powszechne przeświadczenie o wartości i konieczności posiadania lotniskowców – chyba nie bardzo, bo jeszcze nie miały okazji się wykazać.
Wbrew powszechnej opinii w Anglii było parcie na lotniskowce i to duże. Tylko tyle, że miały one spełniać rolę pomocniczą do pancerników. Miały osłabiać ( czytaj spowalniać ) flotę przeciwnika coby pancerniki doszły i ja poszatkowały. Topienie okrętów lotniskowcami uznawano za możliwe, ale niepraktyczne.
Miały też zapewniać rozpoznanie, ochronę przed okrętami podwodnymi, parasol powietrzny nad własną flotą - generalnie wszystko to co w II wojnie robiły.
Może znów będę niepopularny, ale uważam, że akurat w Anglii przejście z pancerników na lotniskowce było chyba najłagodniesze. Do samego końca według Anglików skład porządnego zespołu uderzeniowego specjalnie się nie zmienił, tyle że samoloty miały jeszcze dodatkowo topić przeciwnika, ale też niekoniecznie. Ot nieco zyskały na ważności.
Ale biorąc pod uwagę najważniejszy dla Anglików teatr działań to samymi lotniskowcami nie pofikasz.
Ale nawet jeszcze w czasach "niedoceniania" głównym celem lotniskowców miały być głównie lotniskowce przeciwnika! Jeszcze przed wojna wypisywali takie zalecenia.
Zresztą niech mówią liczby.
Przed wybuchem wojny wybudowano i rozpoczęto.
pancerniki: King George V - 5 szt, Lion 1 ( niech będzie 2 ) szt - razem 7 + klepnięta budowa kolejnych dwóch - razem 9 ( co dalej to się zobaczy )
Lotniskowce: Ark Royal 1 szt, Illustrius 4 szt, Implacable 1 szt + klepnięta budowa kolejnej ( rozpoczęty jeszcze w 39 ) + warstatowy Unicorn. Razem 7 lub 8 z Unicornem.
Ja tam widzę docenienie roli lotniskowca i raczej szansy na rezygnację z nich nie ma
