Big Five cz.2
Nie wiem dako czy będziesz obiektywnyAnonymous pisze:no fujnicpon pisze:zgadza sie!seawolf pisze:pomyliliście się, napisał, że wyszła na tarczy...![]()
nigdy by mi nie przyszlo do glowy
ze Nali cos takiego przejdzie przez gardlo... eee... klawiature
ze nawet tak pomysleliscie ,ja kupilem i czytam dokladnie .Na forum Nali przedstawie uwagi .Na razie mam kilkanascie ale chce jeszcze pogrzebac w innych pozycjach zeby nie pisac glupot
- SmokEustachy
- Posty: 4487
- Rejestracja: 2004-01-06, 14:28
- Lokalizacja: Oxenfurt
- Kontakt:
wiesz ze nigdy nie jestemMiKo pisze:Nie wiem dako czy będziesz obiektywnyAnonymous pisze:no fujnicpon pisze: zgadza sie!![]()
nigdy by mi nie przyszlo do glowy
ze Nali cos takiego przejdzie przez gardlo... eee... klawiature
ze nawet tak pomysleliscie ,ja kupilem i czytam dokladnie .Na forum Nali przedstawie uwagi .Na razie mam kilkanascie ale chce jeszcze pogrzebac w innych pozycjach zeby nie pisac glupot
Hej smoku a wiedziałeś, że Big5 miały tez dostać nową siłownię dzięki czemu miały ciągnąć nawet 24 knoty. Jeszcze z dwa i już można by je zaliczyć do fast battleships (tak sobie myślę, że 26w to takie minimum chyba). Wówczas nie byłyby już odgruzowanymi rzęchami... ![Mruga 2 ;)](./images/smilies/icon_oczko.GIF)
No ale niestety Amerykanie postanowili użyć ich jako monitory...
No ale niestety Amerykanie postanowili użyć ich jako monitory...
moim skromnym zdaniem nie mniej jak 28 węzłów (wyjątkowo 27 jak to było z Musashi)seawolf pisze:Hej smoku a wiedziałeś, że Big5 miały tez dostać nową siłownię dzięki czemu miały ciągnąć nawet 24 knoty. Jeszcze z dwa i już można by je zaliczyć do fast battleships (tak sobie myślę, że 26w to takie minimum chyba). Wówczas nie byłyby już odgruzowanymi rzęchami...
No ale niestety Amerykanie postanowili użyć ich jako monitory...
Użytkownik nieaktywny, ale gadatliwy.
- SmokEustachy
- Posty: 4487
- Rejestracja: 2004-01-06, 14:28
- Lokalizacja: Oxenfurt
- Kontakt:
-
- Posty: 1190
- Rejestracja: 2004-04-05, 09:06
- Lokalizacja: Sopot
Big Five cz.2
W przedmowie Autor pisze, że "wiele zamieszczonych w niniejszej monografii informacji nigdy nie była oficjalnie podawanych do wiadomości, co stało się możliwe dopiero dzięki pozyskaniu przeze mnie kilku nieoficjalnych źródeł" (styl jak w oryginale). W zderzeniu z tekstem okazuje się to być dużą megalomanią, bowiem książka jest oparta na kilku powszechnie znanych (czasem cytowanych, a czasem nie) pozycjach, z pominęciem natomiast fundamentalnej książki Friedmana o pancernikach US Navy, a także bez dostępu do wielu cząstkowych materiałów, jakie przez lata ukazywały się w Warship International.
A poza tym co to są "nieoficjalne informacje" w odniesieniu do tak starych jednostek. Prywatne listy marynarzy do żon ?
W przypisie nr 100 na str.62 Autor kpi sobie bez żadnego związku z tematem z "publicystów-miłośników teorii "prędkość to pancerz" brytyjskiego pierwszego lorda morskiego Johna Fishera z lat I wojny światowej" Czy ktoś z Kolegów zna takiego miłośnika ?
A poza tym co to są "nieoficjalne informacje" w odniesieniu do tak starych jednostek. Prywatne listy marynarzy do żon ?
W przypisie nr 100 na str.62 Autor kpi sobie bez żadnego związku z tematem z "publicystów-miłośników teorii "prędkość to pancerz" brytyjskiego pierwszego lorda morskiego Johna Fishera z lat I wojny światowej" Czy ktoś z Kolegów zna takiego miłośnika ?
Panie Tadeuszu! Ja znam jednego takiego, hehehe
Dla mnie styl pisania kol. Lipieckiego, już nawet bez czepiania się detali, jest nie do przyjęcia. Czyta się to fatalnie, człowiek irytuje się co kilka zdań i zamiast swoistej przyjemności, na jaką liczy obcując z ładnie wydaną monografią, zaczyna żałować wydanych pieniędzy!
Wtręty w stylu "ten okręt prawdopodobnie był lepszy od tamtego", albo "ten pancernik był prawdodopodobnie najlepszym okrętem wojennym" są nieznośne, nahalne i... zupełnie niepotrzebne. Monografie tego typu, jakie wydaje AJ Press nie są przeznaczone dla gospodyń domowych i w zasadzie nie ma sensu uświadamianie czytelnika co było (prawdopodobnie!) najlepsze a co najgorsze. Zadaniem autora powinno być jak najbardziej rzetelne opracowanie tematu i powstrzymanie się od tak durrnych stwierdzeń...
Mnie jednak jest szczególnie miło, że kolega Lipiecki - wielki autorytet od pancerników US Navy - tym razem wykonał plany w skali 1:400 do Colorado i Californi osobiście! Miło mi szczególnie dlatego, że przerysował dokładnie mój własny plan "Californii" rekonstruowany przeze mnie w 1996 roku i opublikowany na łamach "Profili Morskich". Skąd mam pewność, że to dokładne przerysowanie? Ano dlatego, że popełniłem tam kilka poważnycyh błędów, a Sławomir Lipiecki przerysował je zupełnie bezkrytycznie. W dodatku uzupełnił deskowaniem kompletnie nie trzmającym skali planu i w dodatku zadeskował spore obszary stalowych pokładów pancernika, gdzie naprawdę desek nigdy nie było...
Dla mnie styl pisania kol. Lipieckiego, już nawet bez czepiania się detali, jest nie do przyjęcia. Czyta się to fatalnie, człowiek irytuje się co kilka zdań i zamiast swoistej przyjemności, na jaką liczy obcując z ładnie wydaną monografią, zaczyna żałować wydanych pieniędzy!
Wtręty w stylu "ten okręt prawdopodobnie był lepszy od tamtego", albo "ten pancernik był prawdodopodobnie najlepszym okrętem wojennym" są nieznośne, nahalne i... zupełnie niepotrzebne. Monografie tego typu, jakie wydaje AJ Press nie są przeznaczone dla gospodyń domowych i w zasadzie nie ma sensu uświadamianie czytelnika co było (prawdopodobnie!) najlepsze a co najgorsze. Zadaniem autora powinno być jak najbardziej rzetelne opracowanie tematu i powstrzymanie się od tak durrnych stwierdzeń...
Mnie jednak jest szczególnie miło, że kolega Lipiecki - wielki autorytet od pancerników US Navy - tym razem wykonał plany w skali 1:400 do Colorado i Californi osobiście! Miło mi szczególnie dlatego, że przerysował dokładnie mój własny plan "Californii" rekonstruowany przeze mnie w 1996 roku i opublikowany na łamach "Profili Morskich". Skąd mam pewność, że to dokładne przerysowanie? Ano dlatego, że popełniłem tam kilka poważnycyh błędów, a Sławomir Lipiecki przerysował je zupełnie bezkrytycznie. W dodatku uzupełnił deskowaniem kompletnie nie trzmającym skali planu i w dodatku zadeskował spore obszary stalowych pokładów pancernika, gdzie naprawdę desek nigdy nie było...
MacGregor
Autor
Ho ho, zazdrosc az bucha.
To sie nazywa recenzja tendencyjna (choc kilka fragmentow z niej jest cennych). Nie potrafiac podwazyc zawartosci merytorycznej, dobieramy sie do stylu szukajac dziury w calym, albo tez walczymy o wylacznosc na wydawanie monografii - bo tym to traci. Zadziwiajaca jest polska zawisc w kregach shiploverskich. Naprawde trudno doszukac sie jej podloza.
Jak powszechnie wiadomo, to pisanie pod dyktando jednej konkretnie osoby jest nie do przyjecia. Jest wiele osob, ktore wlasnie taki styl uznaja za swoiste "objawienie" wsrod powszechnych stereotypow i ogolnie przyjetym zasadom "strachu przed nazywaniem spraw po imieniu". Nie ma mowy by kazdy autor pisywal dziela poprawne politycznie i w tym samym stylu co inni. Czasy socjalizmu sie skonczyly. A tak na marginesie, to inny profil monografii. Nie jest to na pewno publikacja modelarska, a plany pogladowe wystepuja w niej "z musu". Nasuwa sie tez pewne powiedzenie - kto pierwszy jest bez winy niech rzuci kamien. Powiedzenie to przychodzi do glowy tym chetniej, jesli popatrzymy sobie np. na model pancernika typu GKV stworzony przez Pana G. Nowaka, ktory nie widzec czemu w miejsce oslon przeciwodlamkowych zamiescil... okna. O zawartosci merytorycznej w monografii USS "California" lepiej nie wspominac, dla dobra ogolnego, zas plany Californi pochodza wprost z Floating Drydock Walkowiaka.
P.S. Na zakonczenie pragne nadmienic, ze jest wielkim tchurzostwem chec obsmarowywania kogos za plecami, nie majac odwagi stanac z podmiotem twarza w twarz, a jest ku temu mozliwosc. gdybym byl osoba chamska, ignorowalbym takie recenzje. Ale kazda recenzja jest dla mnie cenna, tyle ze powinno sie mi dawac mozliwosc obrony.
To sie nazywa recenzja tendencyjna (choc kilka fragmentow z niej jest cennych). Nie potrafiac podwazyc zawartosci merytorycznej, dobieramy sie do stylu szukajac dziury w calym, albo tez walczymy o wylacznosc na wydawanie monografii - bo tym to traci. Zadziwiajaca jest polska zawisc w kregach shiploverskich. Naprawde trudno doszukac sie jej podloza.
Jak powszechnie wiadomo, to pisanie pod dyktando jednej konkretnie osoby jest nie do przyjecia. Jest wiele osob, ktore wlasnie taki styl uznaja za swoiste "objawienie" wsrod powszechnych stereotypow i ogolnie przyjetym zasadom "strachu przed nazywaniem spraw po imieniu". Nie ma mowy by kazdy autor pisywal dziela poprawne politycznie i w tym samym stylu co inni. Czasy socjalizmu sie skonczyly. A tak na marginesie, to inny profil monografii. Nie jest to na pewno publikacja modelarska, a plany pogladowe wystepuja w niej "z musu". Nasuwa sie tez pewne powiedzenie - kto pierwszy jest bez winy niech rzuci kamien. Powiedzenie to przychodzi do glowy tym chetniej, jesli popatrzymy sobie np. na model pancernika typu GKV stworzony przez Pana G. Nowaka, ktory nie widzec czemu w miejsce oslon przeciwodlamkowych zamiescil... okna. O zawartosci merytorycznej w monografii USS "California" lepiej nie wspominac, dla dobra ogolnego, zas plany Californi pochodza wprost z Floating Drydock Walkowiaka.
P.S. Na zakonczenie pragne nadmienic, ze jest wielkim tchurzostwem chec obsmarowywania kogos za plecami, nie majac odwagi stanac z podmiotem twarza w twarz, a jest ku temu mozliwosc. gdybym byl osoba chamska, ignorowalbym takie recenzje. Ale kazda recenzja jest dla mnie cenna, tyle ze powinno sie mi dawac mozliwosc obrony.