: 2005-06-03, 15:19
To jest qrotko mowic... nieprawdaGrzechu pisze:Mam tylko parę uwagę.
Wszystko to o czym pisałeś to element polityki wewnętrznej i zagranicznej Stalina. Jako szef dużego mocarstwa miał przecież pełne prawo do tego, aby taką politykę (niezależnie od jemu wspołczesnych i obecnych jej ocen) realizować.
Podobnie było z Hitlerem. Co prawda "Mein Kampf" czytałem dawno i tylko fragmenty (lektura była dla mnie tak obmierzła, że dziś mimo dostępności całości 'dzieła' nie mam ochoty jej ponowić), ale czy to nie tam właśnie jeszcze grubo przed dojściem do władzy zostało wyłożone polityczne credo Adolfa? W skrócie: Lebensraum, Drang nach Osten, pokrzywdzone Niemcy mające PRAWO do zadośćuczynienia, walka z komunizmem i bolszewizmem, wreszcie misja do pełnienia której Niemcy są powołane? Przecież to już wtedy określało kurs, jaki przyjmą Niemcy po 1933. I trzeba było być ślepcem, by wszelkie przejawy życia politycznego, społecznego i militarnego Rzeszy pod wodzą Hitlera brać za coś innego niż kurs na wojnę.
Wydaje mi się, że w takim kontekście trudno mówić o spisku, prowokacji lub manipulacji, albo twierdzić, że wojna by nie wybuchła lub że jej wybuch był spowodowany wyłącznie zawarciem paktu niemiecko-radzieckiego. Dlaczego? Dlatego, że niezrealizowanie swoich koncepcji zarówno przez Hitlera jak i Stalina spowodowałoby wcześniej lub później ich polityczne bankructwo (i śmiem twierdzić że również - na zasadzie sinusoidy - załamanie się lub generalną zmianę całej dotychczasowej polityki obu państw).
Czyli prędzej czy później Niemcy musieli ruszyć na wschód, zaś ZSRR na zachód. (Tak mnie przy tym zastanawia przewijający się często rok 1942 - wszyscy mieli być wówczas na coś gotowi... Na co? Na wojnę przy założeniu, że przeciwnik nie zdąży się przygotować? Nie wiem czegoś? Nie doczytałem albo nie zrozumiałem?)
To, że akurat obaj przywódcy mieli zbieżne do pewnego momentu cele, to efekt raczej położenia geopolitycznego Polski niż rzeczywistej chęci ułożenia wzajemnych stosunków.
Ale to już pewnie wszyscy wiecie