Przyczyn WW2 (wydzielone z tematu Wrzesień)
"wojna wybuchła w sposób gwałtowny, w skutek prowokacji sowieckiej."
Szanowny panie Ksenofoncie - własnie napisałeś na nowo całą historie XX wieku...
Prosze mnie poprawić, jeśli źle zrozumiałem - Twoim zdaniem II wojna światowa wybuchła na skutek sowieckiej prowokacji, której ofiarą do spółki padły miłujące pokój Niemcy, oraz Anglia, Francja, no i jakaś Polska?
Dotychczas myślałem, że granice absurdu nie istnieją. Okazuje się, że nie miałem racji...
Szanowny panie Ksenofoncie - własnie napisałeś na nowo całą historie XX wieku...
Prosze mnie poprawić, jeśli źle zrozumiałem - Twoim zdaniem II wojna światowa wybuchła na skutek sowieckiej prowokacji, której ofiarą do spółki padły miłujące pokój Niemcy, oraz Anglia, Francja, no i jakaś Polska?
Dotychczas myślałem, że granice absurdu nie istnieją. Okazuje się, że nie miałem racji...
Głupota nie boli...ale męczy bliźnich
Nooo... Ja również zdecydowanie poproszę Ksenofonta o bliższe wyjaśnienie takiej interpretacji!Leszek pisze:"wojna wybuchła w sposób gwałtowny, w skutek prowokacji sowieckiej."
Szanowny panie Ksenofoncie - własnie napisałeś na nowo całą historie XX wieku...
Prosze mnie poprawić, jeśli źle zrozumiałem - Twoim zdaniem II wojna światowa wybuchła na skutek sowieckiej prowokacji, której ofiarą do spółki padły miłujące pokój Niemcy, oraz Anglia, Francja, no i jakaś Polska?
Dotychczas myślałem, że granice absurdu nie istnieją. Okazuje się, że nie miałem racji...
Nie czuję się na siłach, by dyskutować z taką hipotezą, ale też zdrowy rozsądek mówi, że coś tu jest nie tak.
A czy kolega Leszek uwaza ze chlopaki usiadly do stolu 23.VIII i w try miga podpisali uklad?!Leszek pisze:Nie, nie wątpię, iż układ ze Stalinem rozwiązał wiele problemów Hitlera. Ale decyzja o ataku na Polskę zapadła w Berlinie wiosną 1939. A układ podpisano 23 sierpnia.
A co do prowokacji francusko - brytyjskiej... Hmmm. A kto był prowokowany? Hitler? Czy POlska?

Najpierw Hitler chcial paktowac z Polska, ale po tym jak mu Beck powiedzial A takiego wala to poszedl gdzie indziej...
Podczas gdy Kłapouchy wszystkim się zadręcza,
Prosiaczek nie może się zdecydować, Królik wszystko kalkuluje,
a Sowa wygłasza wyrocznie - Puchatek po prostu jest...
Prosiaczek nie może się zdecydować, Królik wszystko kalkuluje,
a Sowa wygłasza wyrocznie - Puchatek po prostu jest...
Witam!
Słowo "rada" także. nawet słowo "radziecki" funkcjonuje - nie dość, że w polszczyźnie popularnej, to nawet w fachowym języku historiograficznym. Mniej więcej od XIV wieku dłow "radziecki" w polszczyźnie administracyjno-historycznej tyczy się jsiąg radzieckich - czyli średniowieczno-nowożytnego odpowiednika ksiąg hipotecznych. Jest więc to słowo w polszczyźnie naukowej synonimem porządku prawnego.
Tymczasem "sowiet" to bardzo specyficzna rada: robotników i chłopów. Inteeligencja, twórcy, rzemieślnicy, ziemianie, przędsiebiorcy, architekci, prawnicy, nauczyciele, studenci, analitycy rynku nieruchomości są z "sowietu" wykluczeni. Można więc używać zamiast "sowiet" terminu "rada robotniczo-chłopska" ale Związek Sicjalistycznych Republik Rad Robotniczo-Chłopskich" jest dość skomplikowanym wyrażeniem. Poza tym słowo "sowiet" jest słowem bedącym synonimem bałaganu i bezhołowia.
Dlatego też prawidłowy termin naukowy to właśnie "sowiecki", ale oczywiście w mowie potocznej można używać sztucznie narzuconego terminu "radziecki". Naukowiec jednak nie powinien tak czynić.
We wszystkich językach świata używa się terminu sowiecki. Polski jest wyjątkiem (jednym z dwóch). Dlaczego? Dlatego, że słowo "sowiecki" było po 1920 roku jednym z najstraszliwszych epitetów - dzisiaj taki ładunek negatywnych emocji niosłoby słowo będące połączeniem złodzieja, bękarta i agenta. W momencie normowania stosunków polsko-sowieckich postarano się wymyśleć jakieś słowo mające neutralne konotacje. Sięgnięto do staropolskiego "radziecki" i używano go w oficjalnych dokumentach i rządowych publikacjach - np. "Roczniku Statystycznym". Po wojnie słowo "sowiecki" zostało zakazane (bodajże w 1949 roku) i był na nie zapis cenzury. Po roku 1990 cenzurę zlikwidowano, więc czemu nie wrócić do poprawnej, nieskrępowanej cenzurą polszczyzny?
Napisał także o tym Leszek Moczulski w swojej fenomenalnej książce "Wojna Polska, Rozgrywka dyplomatyczna w przededniu wojny i działania obronne we wrześniu październiku 1939" wydanej w 1972 w Poznaniu.
Książka była jego doktoratem, napisanym tak mądrze, że cenzorzy nie mogli się do niej przyczepić. Jednak gdy zaczęła się dyskusja, okazało się, że wystarczy poprzestawiać rozdziały, a wychodzi straszliwie prawdziwa książka, wskazująca wyraźnie jak doszło do wojny i kto się o nią najbardziej starał. Moczulskiego wyrzucono z Uniwersytetu Warszawskiego, wsadzono do paki, Wydawnictwo Poznańskie zamknieto, nakład zmielono (potem ukazywała się w wydawnictwach emigracyjnych).
Wcześniej, w 1964 roku, w Londynie Aleksander Bregman wydał książkę "Najlepszy sojusznik Hitlera. Studium współpracy niemiecko-sowieckiej 1939-1941" z dość ciekawym wątkiem marynistycznym: dokąd uciekła "Bremen" z Ameryki? Gdzie niemieckie rajdery odsyłały swoje pryzy? Którędy na pacyfik przeszedł Komet? Skąd niemieckie niszczycielei miały paliwo, którymi zatankowały się w Narviku?Można Kupić ją tu:
http://www.ltw.com.pl/index.php?v=5&opis=true&pos=4
Najnowszymi pracami polskimi dotyczącymi genezy II Wojny są dwie prace:
Marka Kornata "Polska 1939 roku wobec Paktu Ribbentrop-Mołotow" Warszawa 2002 (za którą dostał nagrodę Klio: http://www.culture.pl/pl/culture/artyku ... _klio_2003 )
oraz
Sławomira Dębskiego "Między Berlinem a Moskwą, stosunki niemiecko-sowieckie 1939-1941. Warszawa 2003. Ta poraca zawiera jakieś 980 pozycji bibliograficznych - można do nich sięgnąć. Tutaj Recenzja: http://www.historycy.pl/Strony/Recenzja ... erlin.html
Jeśli natomiast chcecie czogoś napisanego nie przez "Polaka-oszołoma"
co nieco na ten temat jest w ksiązce Heinza Magenheimera "Hilter- strategia klęski" Warszawa 2002 (tytuł oryginału jest mniej pretensjonalny: "Die Militarstrategie Deutschlands 1940-1945"). Do nabycia w Empikach - Warto kupić.
Warto je wszystkie przeczytać.
Szczególnie istotne są wydarzenia z 10 marca 1939 roku - wówczas chyba zadecydowano o wojnie.
Pozdrawiam
Ksenofont
Moczulskiego trzeba po prostu mieć, jeśli się chce dyskutować o 1939 roku.
Jarku, słowo "sowiet" występuje w języku polskim.jareksk pisze:Błąd - nie było prowokacji sowieckiej (radzieckiej - słowo sowiet w języku polskim chyba nie istnieje, a rada i owszem). Była prowokacja francusko-brytyjska - Monachium, gwarancje dla Polski, udawanie rozmów z ZSRR itd.
Słowo "rada" także. nawet słowo "radziecki" funkcjonuje - nie dość, że w polszczyźnie popularnej, to nawet w fachowym języku historiograficznym. Mniej więcej od XIV wieku dłow "radziecki" w polszczyźnie administracyjno-historycznej tyczy się jsiąg radzieckich - czyli średniowieczno-nowożytnego odpowiednika ksiąg hipotecznych. Jest więc to słowo w polszczyźnie naukowej synonimem porządku prawnego.
Tymczasem "sowiet" to bardzo specyficzna rada: robotników i chłopów. Inteeligencja, twórcy, rzemieślnicy, ziemianie, przędsiebiorcy, architekci, prawnicy, nauczyciele, studenci, analitycy rynku nieruchomości są z "sowietu" wykluczeni. Można więc używać zamiast "sowiet" terminu "rada robotniczo-chłopska" ale Związek Sicjalistycznych Republik Rad Robotniczo-Chłopskich" jest dość skomplikowanym wyrażeniem. Poza tym słowo "sowiet" jest słowem bedącym synonimem bałaganu i bezhołowia.
Dlatego też prawidłowy termin naukowy to właśnie "sowiecki", ale oczywiście w mowie potocznej można używać sztucznie narzuconego terminu "radziecki". Naukowiec jednak nie powinien tak czynić.
We wszystkich językach świata używa się terminu sowiecki. Polski jest wyjątkiem (jednym z dwóch). Dlaczego? Dlatego, że słowo "sowiecki" było po 1920 roku jednym z najstraszliwszych epitetów - dzisiaj taki ładunek negatywnych emocji niosłoby słowo będące połączeniem złodzieja, bękarta i agenta. W momencie normowania stosunków polsko-sowieckich postarano się wymyśleć jakieś słowo mające neutralne konotacje. Sięgnięto do staropolskiego "radziecki" i używano go w oficjalnych dokumentach i rządowych publikacjach - np. "Roczniku Statystycznym". Po wojnie słowo "sowiecki" zostało zakazane (bodajże w 1949 roku) i był na nie zapis cenzury. Po roku 1990 cenzurę zlikwidowano, więc czemu nie wrócić do poprawnej, nieskrępowanej cenzurą polszczyzny?
Hmmm.... Nie moim zdaniem. Nie odkrywam żadnej Ameryki - chyba że przed Wami. To było dość jasne i oczywiste w roku 1939, tylle tylko, że w PRL nie można było o tym mówić. Pisali jednak o tym i Europejczycy i Amerykanie i Polacy na emigracji.Leszek pisze:Prosze mnie poprawić, jeśli źle zrozumiałem - Twoim zdaniem II wojna światowa wybuchła na skutek sowieckiej prowokacji, której ofiarą do spółki padły miłujące pokój Niemcy, oraz Anglia, Francja, no i jakaś Polska?
Dotychczas myślałem, że granice absurdu nie istnieją. Okazuje się, że nie miałem racji...
Napisał także o tym Leszek Moczulski w swojej fenomenalnej książce "Wojna Polska, Rozgrywka dyplomatyczna w przededniu wojny i działania obronne we wrześniu październiku 1939" wydanej w 1972 w Poznaniu.
Książka była jego doktoratem, napisanym tak mądrze, że cenzorzy nie mogli się do niej przyczepić. Jednak gdy zaczęła się dyskusja, okazało się, że wystarczy poprzestawiać rozdziały, a wychodzi straszliwie prawdziwa książka, wskazująca wyraźnie jak doszło do wojny i kto się o nią najbardziej starał. Moczulskiego wyrzucono z Uniwersytetu Warszawskiego, wsadzono do paki, Wydawnictwo Poznańskie zamknieto, nakład zmielono (potem ukazywała się w wydawnictwach emigracyjnych).
Wcześniej, w 1964 roku, w Londynie Aleksander Bregman wydał książkę "Najlepszy sojusznik Hitlera. Studium współpracy niemiecko-sowieckiej 1939-1941" z dość ciekawym wątkiem marynistycznym: dokąd uciekła "Bremen" z Ameryki? Gdzie niemieckie rajdery odsyłały swoje pryzy? Którędy na pacyfik przeszedł Komet? Skąd niemieckie niszczycielei miały paliwo, którymi zatankowały się w Narviku?Można Kupić ją tu:
http://www.ltw.com.pl/index.php?v=5&opis=true&pos=4
Najnowszymi pracami polskimi dotyczącymi genezy II Wojny są dwie prace:
Marka Kornata "Polska 1939 roku wobec Paktu Ribbentrop-Mołotow" Warszawa 2002 (za którą dostał nagrodę Klio: http://www.culture.pl/pl/culture/artyku ... _klio_2003 )
oraz
Sławomira Dębskiego "Między Berlinem a Moskwą, stosunki niemiecko-sowieckie 1939-1941. Warszawa 2003. Ta poraca zawiera jakieś 980 pozycji bibliograficznych - można do nich sięgnąć. Tutaj Recenzja: http://www.historycy.pl/Strony/Recenzja ... erlin.html
Jeśli natomiast chcecie czogoś napisanego nie przez "Polaka-oszołoma"

Warto je wszystkie przeczytać.
Szczególnie istotne są wydarzenia z 10 marca 1939 roku - wówczas chyba zadecydowano o wojnie.
Pozdrawiam
Ksenofont
Moczulskiego trzeba po prostu mieć, jeśli się chce dyskutować o 1939 roku.
Myślisz, że było zagrożenie, które im umknęło; problem, którego nie poruszyli; aspekt, którego nie rozpatrywali; pomysł, na który nie wpadli; rozwiązanie, którego nie znaleźli?!?


Moczulskiego nie posiadam wprawdzie na półce, ale czytałem. Pozostałych pozycji nie znam. Wyjaśnij jednak łaskawie prostaczkom, jakim to cudem Hitler, zdecydowany na rozwój Niemiec poprzez podbój został ofiarą sowieckiej prowokacji? Stalin doskonale wykorzystał okazję, którą mu Hitler stworzył - to zgoda. Ale do wojny dążyli obaj - nie tylko Wujek Joe, ale i niejaki Adolf Schickelgruber.
Głupota nie boli...ale męczy bliźnich
- Darth Stalin
- Posty: 1202
- Rejestracja: 2005-01-23, 23:35
- Lokalizacja: Płock
To ja polecam jeszcze Ernsta Topitscha "Wojna Stalina. Długofalowa strategia radziecka wobec Zachodu jako racjonalna polityka siły", Ossolineum 1996 [pierwsze wydanie niemieckie wyszło jeszcze w 1985 roku]
to taki "niemiecki Suworow" - chociaż jego praca wyszła w popularnym druku wcześniej od prac tegoż (niewolnych zresztą od błędów, ale to kolejny temat), to jednak jest zadziwiając zgodna z tezami W.S. w wielu istotnych punktach.
W skrócie:
Towarzysz Stalin wielokrotnie mówił (i nie tylko on, zaczął jeszcze Włodzimierz Iljicz), że Rewolucja Światowa wybuchnie dopiero wtedy, gdy lud pracujący świata będzie na tyle wyczerpany Drugą Wojną Imperialistyczną, że z ochotą poderwie się do walki i z radością przywita Armię Czerwoną - oswobodzicielkę, przynoszącą wyzwolenie z kajdan kapitalizmu, imperializmu i faszyzmu...
Problem stanowiły dwie rzeczy:
1. przygotowanie odpowiednio silnej Armii Czerwonej (jak pokazał to rok 1920, na "internacjonalistyczną solidarność klasy robotniczej" nie zawsze można liczyc, zatem trzeba mieć odpowiedni argument skłaniający ją dio poparcia Swiatowej Rewolucji.
2. wybuch tejże Wojny => na co z początku nie miał wpływu, ale starał się go sobie zapewnić, aby móc wejść do gry w odpowiednim momencie (interwencja ACz w chwili, gdy obie strony są wyczerpane i niezdolne do przeciwdziałania)
AH coraz wyraźniej pokazywał, że za ciasno mu w Niemczech, i że szuka dla siebie większej sceny, głosząc to otwarcie i wielokrotnie). Mniej więcej od Monachium coraz więcej znaków na niebie wskazywało, że sytuacja się zaognia, chociaż jeszcze nie tak strasznie. Stalin miał tą wielką przewagę, że miał wspaniały wywiad (któremu nie zawsze wierzył, ale to inna bajka... nie on jeden zresztą , inni przywódcy również
), który dostarczał mu aktualnych informacji o kulisach europejskiej (i nie tylko) polityki [Sorge był nie tyle szpiegiem, co szefem siatki "agentów wpływu"; Komisja Kongresu bodaj w 1946 roku stwierdziłą, że Japonia poszła "na południe" pod wpływem opinii produkowanych przez doradców japońskich oficjeli, pracujących dla Stalina...] => mógł zatem wykorzystywać okazje stwarzane mu przez innych.
Marzec 1939 - Czechosłowacja; stary porządek się sypie, WB i F zaczynają się denerwować coraz bardziej; pewna bariera psychologiczna zostaje przekroczona: AH w Monachium obiecał, że już przestanie, ta tu klops - zrobił ich w balona i oszukał, a oni stracili twarz i wiarygodność => zatem przy kolejnym "wyskoku" AH nie będą mieli wyjścia i zapewne zaatakują (a co najmniej wypowiedzą wojnę, co niekoniecznie jest tożsame w czasie, ale może oznaczać dlugotrwałą wojnę na wyczerpanie, co jak najbardziej oznacza warunki korzystne dla rozwoju sytuacji rewolucyjnej). Wie (być może od Bormanna lub od innych agentów w otoczeniu AH), że Adolf ma ochotę na więcej, ale sie boi, że w końcu dostanie po łapach. I tu ma rację - AH ma ochotę na dominację na kontynencie, budowę imperium kolonialnego (chociaż jednocześnie szuka porozumienia z WB; ale kolonie sa przeszkodą nie do pzreskoczenia; podobnie hegemonia w Europie kogokolwiek jest sprzeczna z brytyjskimi interesami). Należy zatem spowodować, aby AH "wyskoczył" o jeden raz za dużo, a wtedy powinno już pójść "z górki".
Za chwilę mamy Kłajpedę i słynne przemówienie "o kasztanach, których Sowietskij Sojuz nie będzie dla nikogo wyciągał z ognia", a z drugiej strony - "bałtycką" mowę Becka. Czyli widać, że coś się szykuje między Polską a NIemcami; przygotowania wojenne po obu stronach nie są tajemnicą dla zorientowanych "w temacie" "odpowiedzialnych towarzyszy z wiadomych służb"
Jednocześnie Hitler jest w kiepskiej sytuacji strategicznej - naokoło sami wrogowie, żadnych przyjaciół.
Żeby wzmocnić swoją pozycję Miłujący Pokój Towarzysz Stalin organizuje konferencję w Moskwie z przedstawicielami WB i F - "w celu omówienia sprawy zachowania pokoju" (ze strony sowieckiej bardzo wysoki szczebel - tow. Woroszyłow jako szef delegacji). To już jest dla AH koszmar - nie dość, że z jednej strony WB i F, z drugiej RP, to jeszcze do tego może się władować Związek Sowiecki, który ma co prawda po drodze Polaków i kraje bałtyckie, ale jakby co, to znowu się zwali rosyjski walec jak w Wielkiej Wojnie... i cześć pieśni, nawet bez Jankesów...
I nagle, jednocześnie z rozmowami w Moskwie, Mołotow zastępuje Litwinowa, a jednocześnie sygnały z ambvasady w Berlinie sugerują, że możnaby się dogadać mimo różnic ideologicznych.=> czyli zamiast potencjalnego wroga, nowy sojusznik, szczególnie cenny jeżeli chodzi o surowce strategiczne.
Rozmowy w Moskwie zostają zerwane...
A Adolf dochodzi do wniosku, ze jak się dogada ze Stalinem, to wszystko mu się uda. Nie wie tylko, że Stalin wie, że WB i F są zdecydowane dać mu po łapach, mimo wszystko...
I tu włąśnie jest sens prowokacji: jej ofiarą stał się Adolf Hitler
Stalin mu powiedział: "dogadajmy się, masz wolną rękę, ja ci pomogę"
Adolf podpisuje układ; po czym Anglicy ogłaszaja publicznie gwarancje bezpieczeństwa. Chwila wahania... ale jego "spece" od dyplomacji (Ribbentrop
) i wywiadu (Canaris - hehehe... jeden z większych spiskowców w jego otoczeniu...
) podpowiadają mu, że zachód nie zrobi nic.
Stalin wie, że będzie inaczej, więc już się zbiera, zwołuje na 1 września Zjazd Delegatów Ludowych
i zarządza niejawną mobilizację ACz.
1 września AH atakuje, licząc na pomoc STalina z drugiej strrony. A tu siurpryza pierwsza - ni ma... co najwyżej pomoc radionawigacyjna (radiostacja w Mińsku), ale ACz ani widu, ani słychu... 3 września siurpryza druga - WB i F WYPOWIADAJĄ WOJNĘ!!! co prawda ofensywy jeszcze nie ma, ale kto wie, co będzie za kilka dni czy tygodni...
wreszcie 17 września, gdy Wehrmacht "zrobił swoje", wchodzi ACz, oficjalnie jako nieomal "siły pokojowe"
, "chroniące miejscową ludność przed grozą wojny, w obliczu upadku miejscowych władz". Ale oficjalnie wojny między RP a ZSRS nie ma...
I tutaj się okazuje, w co wdepnął Adolf: wojna z Zachodem, któremu mimo wszystko trudno byłoby się wyplątać z wojny bez pokonania NIemiec (czyli pomocy sojusznikowi - Polsce), a z drugiej strony nieobliczalny "partner", który jednak jest jedynym dostępnym źródłem surowców wojennych...
Teraz Towarzysz Stalim może swobodnie manipulować kurkami z ropą i zbożem, stalą i aluminium, itd. itp...samemu zbierając siły do "wyzwolenia"...
czy Szanowni Koledzy już to widzą?
w wielu miejscach z Xeno się nie zgadzam, ale PROWOKACJA SOWIECKA rzeczywiście była, tyle, że nie w tym miejscu, w który mco niektórzy jej szukali...
proponuję w tym miejscu odwołanie do lektury Słońca Ludzkości: "Dzieła", t.7 s. 24, wyd. Warszawa 1950: "Ale jezeli wojna się zacznie, to nam nie wypadnie siedzieć z założonymi rękami, nam wypadnie wystąpić, ale wystąpiś jako ostatni. I my wystąpimy po to, żeby rzucić decydujący ciężar na szalę, ciężar, który mógłby przeważyć" [wystąpienie z 1925 roku, bodaj na Zjeździe WKP(b)]
Ale kto w 1925 roku czytał wystąpienia Towarzysza Stalina??
Ani Hitler, ani ci, którzy mieli zostać przywódcami Zachodu za 14 lat...
Tylko Towarzysz Stalin był cały czas ten sam, reszta się zmieniała, AH dopiero w 1933 roku doszedł do władzy (zresztą przy znaczącym udziale Towarzysza Stalina właśnie) - a Geniusz Pokojowej Koegzystencji Między Narodami w tym czasie co robił?...
to taki "niemiecki Suworow" - chociaż jego praca wyszła w popularnym druku wcześniej od prac tegoż (niewolnych zresztą od błędów, ale to kolejny temat), to jednak jest zadziwiając zgodna z tezami W.S. w wielu istotnych punktach.
W skrócie:
Towarzysz Stalin wielokrotnie mówił (i nie tylko on, zaczął jeszcze Włodzimierz Iljicz), że Rewolucja Światowa wybuchnie dopiero wtedy, gdy lud pracujący świata będzie na tyle wyczerpany Drugą Wojną Imperialistyczną, że z ochotą poderwie się do walki i z radością przywita Armię Czerwoną - oswobodzicielkę, przynoszącą wyzwolenie z kajdan kapitalizmu, imperializmu i faszyzmu...
Problem stanowiły dwie rzeczy:
1. przygotowanie odpowiednio silnej Armii Czerwonej (jak pokazał to rok 1920, na "internacjonalistyczną solidarność klasy robotniczej" nie zawsze można liczyc, zatem trzeba mieć odpowiedni argument skłaniający ją dio poparcia Swiatowej Rewolucji.
2. wybuch tejże Wojny => na co z początku nie miał wpływu, ale starał się go sobie zapewnić, aby móc wejść do gry w odpowiednim momencie (interwencja ACz w chwili, gdy obie strony są wyczerpane i niezdolne do przeciwdziałania)
AH coraz wyraźniej pokazywał, że za ciasno mu w Niemczech, i że szuka dla siebie większej sceny, głosząc to otwarcie i wielokrotnie). Mniej więcej od Monachium coraz więcej znaków na niebie wskazywało, że sytuacja się zaognia, chociaż jeszcze nie tak strasznie. Stalin miał tą wielką przewagę, że miał wspaniały wywiad (któremu nie zawsze wierzył, ale to inna bajka... nie on jeden zresztą , inni przywódcy również
Marzec 1939 - Czechosłowacja; stary porządek się sypie, WB i F zaczynają się denerwować coraz bardziej; pewna bariera psychologiczna zostaje przekroczona: AH w Monachium obiecał, że już przestanie, ta tu klops - zrobił ich w balona i oszukał, a oni stracili twarz i wiarygodność => zatem przy kolejnym "wyskoku" AH nie będą mieli wyjścia i zapewne zaatakują (a co najmniej wypowiedzą wojnę, co niekoniecznie jest tożsame w czasie, ale może oznaczać dlugotrwałą wojnę na wyczerpanie, co jak najbardziej oznacza warunki korzystne dla rozwoju sytuacji rewolucyjnej). Wie (być może od Bormanna lub od innych agentów w otoczeniu AH), że Adolf ma ochotę na więcej, ale sie boi, że w końcu dostanie po łapach. I tu ma rację - AH ma ochotę na dominację na kontynencie, budowę imperium kolonialnego (chociaż jednocześnie szuka porozumienia z WB; ale kolonie sa przeszkodą nie do pzreskoczenia; podobnie hegemonia w Europie kogokolwiek jest sprzeczna z brytyjskimi interesami). Należy zatem spowodować, aby AH "wyskoczył" o jeden raz za dużo, a wtedy powinno już pójść "z górki".
Za chwilę mamy Kłajpedę i słynne przemówienie "o kasztanach, których Sowietskij Sojuz nie będzie dla nikogo wyciągał z ognia", a z drugiej strony - "bałtycką" mowę Becka. Czyli widać, że coś się szykuje między Polską a NIemcami; przygotowania wojenne po obu stronach nie są tajemnicą dla zorientowanych "w temacie" "odpowiedzialnych towarzyszy z wiadomych służb"
Żeby wzmocnić swoją pozycję Miłujący Pokój Towarzysz Stalin organizuje konferencję w Moskwie z przedstawicielami WB i F - "w celu omówienia sprawy zachowania pokoju" (ze strony sowieckiej bardzo wysoki szczebel - tow. Woroszyłow jako szef delegacji). To już jest dla AH koszmar - nie dość, że z jednej strony WB i F, z drugiej RP, to jeszcze do tego może się władować Związek Sowiecki, który ma co prawda po drodze Polaków i kraje bałtyckie, ale jakby co, to znowu się zwali rosyjski walec jak w Wielkiej Wojnie... i cześć pieśni, nawet bez Jankesów...
I nagle, jednocześnie z rozmowami w Moskwie, Mołotow zastępuje Litwinowa, a jednocześnie sygnały z ambvasady w Berlinie sugerują, że możnaby się dogadać mimo różnic ideologicznych.=> czyli zamiast potencjalnego wroga, nowy sojusznik, szczególnie cenny jeżeli chodzi o surowce strategiczne.
Rozmowy w Moskwie zostają zerwane...
A Adolf dochodzi do wniosku, ze jak się dogada ze Stalinem, to wszystko mu się uda. Nie wie tylko, że Stalin wie, że WB i F są zdecydowane dać mu po łapach, mimo wszystko...
I tu włąśnie jest sens prowokacji: jej ofiarą stał się Adolf Hitler
Stalin mu powiedział: "dogadajmy się, masz wolną rękę, ja ci pomogę"
Adolf podpisuje układ; po czym Anglicy ogłaszaja publicznie gwarancje bezpieczeństwa. Chwila wahania... ale jego "spece" od dyplomacji (Ribbentrop

Stalin wie, że będzie inaczej, więc już się zbiera, zwołuje na 1 września Zjazd Delegatów Ludowych
1 września AH atakuje, licząc na pomoc STalina z drugiej strrony. A tu siurpryza pierwsza - ni ma... co najwyżej pomoc radionawigacyjna (radiostacja w Mińsku), ale ACz ani widu, ani słychu... 3 września siurpryza druga - WB i F WYPOWIADAJĄ WOJNĘ!!! co prawda ofensywy jeszcze nie ma, ale kto wie, co będzie za kilka dni czy tygodni...
wreszcie 17 września, gdy Wehrmacht "zrobił swoje", wchodzi ACz, oficjalnie jako nieomal "siły pokojowe"
I tutaj się okazuje, w co wdepnął Adolf: wojna z Zachodem, któremu mimo wszystko trudno byłoby się wyplątać z wojny bez pokonania NIemiec (czyli pomocy sojusznikowi - Polsce), a z drugiej strony nieobliczalny "partner", który jednak jest jedynym dostępnym źródłem surowców wojennych...
Teraz Towarzysz Stalim może swobodnie manipulować kurkami z ropą i zbożem, stalą i aluminium, itd. itp...samemu zbierając siły do "wyzwolenia"...
czy Szanowni Koledzy już to widzą?
w wielu miejscach z Xeno się nie zgadzam, ale PROWOKACJA SOWIECKA rzeczywiście była, tyle, że nie w tym miejscu, w który mco niektórzy jej szukali...
proponuję w tym miejscu odwołanie do lektury Słońca Ludzkości: "Dzieła", t.7 s. 24, wyd. Warszawa 1950: "Ale jezeli wojna się zacznie, to nam nie wypadnie siedzieć z założonymi rękami, nam wypadnie wystąpić, ale wystąpiś jako ostatni. I my wystąpimy po to, żeby rzucić decydujący ciężar na szalę, ciężar, który mógłby przeważyć" [wystąpienie z 1925 roku, bodaj na Zjeździe WKP(b)]
Ale kto w 1925 roku czytał wystąpienia Towarzysza Stalina??
Ani Hitler, ani ci, którzy mieli zostać przywódcami Zachodu za 14 lat...
Tylko Towarzysz Stalin był cały czas ten sam, reszta się zmieniała, AH dopiero w 1933 roku doszedł do władzy (zresztą przy znaczącym udziale Towarzysza Stalina właśnie) - a Geniusz Pokojowej Koegzystencji Między Narodami w tym czasie co robił?...
DARTH STALIN - Lord Generalissimus Związku Socjalistycznych Republik Sithów
Owszem - to był Towarzysz Stalin... i na niego nie znaleźli rozwiązania...
Owszem - to był Towarzysz Stalin... i na niego nie znaleźli rozwiązania...
- Darth Stalin
- Posty: 1202
- Rejestracja: 2005-01-23, 23:35
- Lokalizacja: Płock
Tyle tylko, że Adolf miał nadzieję, że Polska wpadnie mu w łapki bez przeszkód, w ten czy inny sposób. Nawet wojna z Polską nie miała mieć dalszych konsekwencji => nie spodziewał się reakcji WB i F! Wojna "pełnoskalowa" miała byc dopiero gdzieś około 1942-44 roku; wiedział, ze do pokonania WB i zdobycia kolonii niezbedna jest silna flota, a ta miała być gotowa dopiero około 1944 roku; wcześniejsze starcie z WB,. F i pewnie jeszcze USA groziło szybkim upadkiem.Leszek pisze:Moczulskiego nie posiadam wprawdzie na półce, ale czytałem. Pozostałych pozycji nie znam. Wyjaśnij jednak łaskawie prostaczkom, jakim to cudem Hitler, zdecydowany na rozwój Niemiec poprzez podbój został ofiarą sowieckiej prowokacji? Stalin doskonale wykorzystał okazję, którą mu Hitler stworzył - to zgoda. Ale do wojny dążyli obaj - nie tylko Wujek Joe, ale i niejaki Adolf Schickelgruber.
Stalin go w tym utwierdził i zaoferował pomoc, w ten sposób jak gdyby "przerywając okrążenie" Niemiec
Patrz mój post powyżej
DARTH STALIN - Lord Generalissimus Związku Socjalistycznych Republik Sithów
Owszem - to był Towarzysz Stalin... i na niego nie znaleźli rozwiązania...
Owszem - to był Towarzysz Stalin... i na niego nie znaleźli rozwiązania...