Nie pamiętam już gdzie to wyczytałem, ale Tirpitz został uznany za gotowego operacyjnie po dziewięciu miesiącach od wprowadzenia do służby. Tak więc na jesieni miałby gdzieś z pół roku ćwiczeń za sobą.
Oczywiście mogę się mylić, bo piszę z pamięci.
Jak byś nie był leniwy, to byś znalazł wyliczenia w innym wątku, że ten podziwiany okręcik dostał parę torped i kilka pocisków przed rejsem na dno oceanucochise pisze:"karol pisze:Niestety, prawda jest taka, że odporność na ciosy była żadna i Brytyjczykom udało się go zatopić całkiem łatwo.![]()
![]()
![]()
2 godziny obkładali kuternogę ogniem 356 i 406 to ta żadna odporność? A użycie 4 własnych opancerzonych puszek + całej gamy innego tałatajstwa ze stratami po 1 z każdej strony to łatwizna?....Aż boje się zapytać jak wygląda trudne zatopienie i lepsza niż żadna odporność....
Chwila moment, czy aby na pewno? I kto się na opancerzeniu koncentruje?MacGreg pisze:Ja bym sie nie koncentrowal na ''odpornosci'' Bismarcka. Opancerzenie to tylko jeden z elementow skladowych okretu. ''B'' wcale nie byl wyjatkowo odporny , czy niezatapialny, byl duzy, ale czy konstrukcja calosci byla udana.Chyba nie najlepsza.
Wystarczy odpowiedziec sobie na dwa pytania.
1 Dlaczego trafienie jedna torpeda praktycznie pozbawilo okret mozliwosci manewru ?
2 Dlaczego ''B'' przestal prowadzic ogien tylko po 20 min starcia ?
Pytanie dodatkowe . Dlaczego art. plot nie odparla ataku anachronicznych ''tobolkow'' ?
Potęga Bismarcka-prawda czy mit? - Chyba raczej to drugie
Że tak zapytam po rosyjsku... what? Ja nie panimaju w jaki sposób parę torped i parę pocisków załapanych przed ostatnim rejsem "tropami Titanica" broni tezy o "łatwiejszości" zatopieniakarol pisze:Jak byś nie był leniwy, to byś znalazł wyliczenia w innym wątku, że ten podziwiany okręcik dostał parę torped i kilka pocisków przed rejsem na dno oceanuDosłownie.
Ja nie trwierdze i mysle ze nikt nie podwaza tejtezy ze ''B'' byl duzym i nowoczesnym na swoj sposob okretem. Uwazam mianowicie ze jako calosc nie byl ''niezatapialnym'' , ''najpotezniejszym'' i ''najlepszym'' okretem. Krazy wokol niego (lub niej w jezyku angielskim wszystkie okrety to r. zenski) wiele mitow i niedopowiedzen powstalych z roznych powodow. Anglicy wychwalaja go bo zatopil im ''Hood'a'' a wiec musial byc dobry, Niemcy chwala bo oni wybudowali najlepszy okret na swiecie, my Polacy chwalimy, bo on taki wspanialy, a ''Piorum'' mu nawtykal.cochise pisze:Chwila moment, czy aby na pewno? I kto się na opancerzeniu koncentruje?MacGreg pisze:Ja bym sie nie koncentrowal na ''odpornosci'' Bismarcka. Opancerzenie to tylko jeden z elementow skladowych okretu. ''B'' wcale nie byl wyjatkowo odporny , czy niezatapialny, byl duzy, ale czy konstrukcja calosci byla udana.Chyba nie najlepsza.
Wystarczy odpowiedziec sobie na dwa pytania.
1 Dlaczego trafienie jedna torpeda praktycznie pozbawilo okret mozliwosci manewru ?
2 Dlaczego ''B'' przestal prowadzic ogien tylko po 20 min starcia ?
Pytanie dodatkowe . Dlaczego art. plot nie odparla ataku anachronicznych ''tobolkow'' ?
Potęga Bismarcka-prawda czy mit? - Chyba raczej to drugie
Ad1 A powiedz mi która z blaszanek poradziła by sobie lepiej? Biorąc pod uwagę i trafienie i warunki atmosferyczne, bo ja raczej zbyt wielu faworytów to nie widzę
Ad2 tylko po 20? A powiedz ty mi który prowadził dłużej mając skasowany system kierowania ogniem i baraszkując raośnie na całkiem sporej fali?
Co do pytania dodatkowego to chyba już o tym było, ale zapytam o co innego znowu, wskaż mi kto w takich warunkach miał większe sukcesy?Że tak zapytam po rosyjsku... what? Ja nie panimaju w jaki sposób parę torped i parę pocisków załapanych przed ostatnim rejsem "tropami Titanica" broni tezy o "łatwiejszości" zatopieniakarol pisze:Jak byś nie był leniwy, to byś znalazł wyliczenia w innym wątku, że ten podziwiany okręcik dostał parę torped i kilka pocisków przed rejsem na dno oceanuDosłownie.
Jak już wyżej wspomnieliśmy, jedynym powiedzmy że „błędem” był trochę nieostrożne aczkolwiek nie pozbawione podstaw przejście drogą Duńską. Nieostrożne ponieważ przejście było wąskie (około 150Mm) i wbrew rekomendacji dowództwa. Miało jednak swoje podstawy w meldunkach wywiadowczych otrzymanych po opuszczeniu Norwegii.Na jego losie zawazyly jego pewne braki w projekcie I bledy w dowodzeniu.
Fragment rufy który się odłamał, znajdował się za grodzią pancerną zamykającą pomieszczenia maszyny sterowej i był lekką konstrukcją spełniającą mniej więcej taką samą rolę jak „owiewka” w samolocie. Nie wiadomo też tak naprawdę czy odłamała się wcześniej czy dopiero w trakcie opadania okrętu na dno lub w efekcie uderzenia o dno. Nie wiadomo czy uszkodzenie nie zostało pogłębione przez trafienie ciężkim pociskiem. Uszkodzenie to nie miało związku z utratą panowania nad sterami nie miało istotnego wpływu na zdolności manewrowe prędkość ani ogólnie los okrętu.1. ''B'' jak i '''Sharnhorst'' class oraz ''Adm. Hipper'' class mialy te sama wade , a mianowicie slaba konstrukce rufy. W przypadku ''B'' podwode kamery egzaminujace wrak pokazaly ze rufa byla calkiem odseparowana od reszty kadluba czyli ta jedna torpeda nie uszkodzila tylko steru ale spowodowala znacznie wieksze i powazniejsze uszkodzenia rufy.
Po pierwsze, nawet jeśli była to wada to bez znaczenia dla losów okrętu.2. Umieszczenie na ''B'' dzial 15cm o niskim kacie podniesienia tzn nie uniwersalnych, gdzie Anglicy , Amerykanie i Francuzi uzywali armat uniwersalnych, co powodowalo znaczne zwiekszenie wypornosci i wagi , oraz zajmowalo takze przestrzen na pokladzie.
Kto tak twierdzi?3. dzala 10,5cm plot byly kontrolowane przez dwa odzielne systemy kierowania ogniem ( jeden z przodu , drugi z tylu) z ktorymi to ponoc zaloga byla nie do konca calkowicie obeznana.
To nie jest prawda. Kto tą wciąż powtarzającą się bzdurę wyprodukował?4. Nisko polozony poklad pancerny , znacznie nizej niz na wspolczesnych mu okretach amerykanskich czy angielskich, co powodowalo ze chroniona pancerna cytadela byla znacznie mniesza. Praktycznie tylko maszynownia byla chroniona przez pancerna cytadele a reszta tzn cala komunikacja, elektryczne zasilanie i przewody, oraz wszystkie inne podroby byly poza nia.
Na pewno nie w Niemczech.Uwazam ze za te same pieniadze i w tym samym czasie mozna bylo zrobic znacznie lepszy i bardziej zrownowazony okret, co nie znaczy ze wspomniany ''Bismarck'' byl nieudana konstrukcja.
Awaria ta miała chyba niewiele wspólnego z decyzjami dowódcy floty, chyba że odkryłeś iż sam gmerał przy przewodachBledem Lutjensa bylo wyjscie z Baltyku w ciagu dnia a nie noca, co ulatwilo dostrzezenie jego,nie zatankowanie ok 1000 t paliwa w Bergenfiordzie ( z powodu awarii rurociagu ?? (refuelling hose had broken)),
Parę postów wyżej już zwracałem uwagę (zresztą nie tylko ja) na to że nie popełnił tu żadnego błędu, a ty dale swoje?I kontynuowanie misji pomimo duzego ubytku paliwa juz po trafienu ''P of W''
"Rodney" o godz. 10.11 "przywalił" właśnie w rufę "Bismarcka" salwą z najcięższego kalibru (jest to wyraźnie napisane w bitewnym raporcie), a jej kawałki fruwały w powietrzu. To co się w trakcie tonięcia mogło z niej urwać, to prawdopodobnie resztki. Więc na pewno wiadomojogi balboa pisze: Fragment rufy który się odłamał, znajdował się za grodzią pancerną zamykającą pomieszczenia maszyny sterowej i był lekką konstrukcją spełniającą mniej więcej taką samą rolę jak „owiewka” w samolocie. Nie wiadomo też tak naprawdę czy odłamała się wcześniej czy dopiero w trakcie opadania okrętu na dno lub w efekcie uderzenia o dno. Nie wiadomo czy uszkodzenie nie zostało pogłębione przez trafienie ciężkim pociskiem. Uszkodzenie to nie miało związku z utratą panowania nad sterami nie miało istotnego wpływu na zdolności manewrowe prędkość ani ogólnie los okrętu.
Mity, mity i jeszcze raz mity, ale tu chyba nikt nie stara sie mitologizować Bismarcka, ale też chyba i obrzucać go błotem nie ma sensu. Te wszystkie naj zawsze mnie drażnią, jednak pytanie topicu brzmi czy potęga kanclerza to prawda czy mit? Moim zdaniem prawda, był potężna jednostką nie bez wad jednak potężną jak na swój czas. I w takich hipotetycznych i czysto akademickich pojedynkach sam na sam, ciężko wskazać jednostkę która by była zdecydowanym faworytem, a już w czasie kiedy grasował to ja osobiście nie widzę nikogo kto miałby nad nim zdecydowaną przewagę. Piszesz o mitach a ja dziś na jednym z portali czytałem bzdury jakoby byłby zbudowany na planach Bayerna i beznadziejnie opancerzony.MacGreg pisze:Ja nie trwierdze i mysle ze nikt nie podwaza tejtezy ze ''B'' byl duzym i nowoczesnym na swoj sposob okretem. Uwazam mianowicie ze jako calosc nie byl ''niezatapialnym'' , ''najpotezniejszym'' i ''najlepszym'' okretem. Krazy wokol niego (lub niej w jezyku angielskim wszystkie okrety to r. zenski) wiele mitow i niedopowiedzen powstalych z roznych powodow. Anglicy wychwalaja go bo zatopil im ''Hood'a'' a wiec musial byc dobry, Niemcy chwala bo oni wybudowali najlepszy okret na swiecie, my Polacy chwalimy, bo on taki wspanialy, a ''Piorum'' mu nawtykal.
Na pewno, jednak do końca jaki go spotkał doprowadził splot okoliczności a nie zdecydowanie jedno czy drugie.MacGreg pisze:Na jego losie zawazyly jego pewne braki w projekcie I bledy w dowodzeniu.
Jak juz wskazali koledzy niekoniecznie, ale zdaje sie zapominasz, że rufa jest piętą achillesową kazdego okrętu i choćby w przypadku Księciunia też trafienie w rufę było jego gwoździem do trumny mimo innego jej rozwiązania.MacGreg pisze:1. ''B'' jak i '''Sharnhorst'' class oraz ''Adm. Hipper'' class mialy te sama wade, a mianowicie slaba konstrukce rufy.
Wydaje mi się, że te uniwersalne działa są zbytnio zmitologizowane, nie przypominam sobie sytuacji w której wykazały by swoja znaczacą wyższość, nie licząc oszczędności wagowych. Pomijając ograniczenia produkcji to zdaje się Maciej pisał, że Niemcy mając świadomość przewagi Anglii na morzu musieli dać możliwość bronienia się przed siłami lekkimi przeciwnika ponieważ sami nie byli wstanie zapewnić wystarczającej eskorty sil lekkich.MacGreg pisze:2. Umieszczenie na ''B'' dzial 15cm o niskim kacie podniesienia tzn nie uniwersalnych, gdzie Anglicy , Amerykanie i Francuzi uzywali armat uniwersalnych, co powodowalo znaczne zwiekszenie wypornosci i wagi , oraz zajmowalo takze przestrzen na pokladzie.
Co do dział to pierwsze słyszę więc się nie wypowiem, a co do pokładu jak napisal Jogi.MacGreg pisze:3,4
Jak już tu wspomniano w Niemczech raczej nie, choć sam ciekawy jestem definicji tego mitologicznego wręcz określenia "zrównoważony okręt". Co to w ogóle znaczy? Czy okrętu nie buduje się w określonym celu, albo do określonych potrzeb? Czy da się w ogóle porównać potrzeby róznych marynarek? Czy coś co będzie zrównoważone w RN będzie też zrównoważone w KM? Najpiękniejszym przykładem jest tu chyba często podkreślany niewielki zasieg Vittorio Veneto jako wada oczywiście, tylko po co Włochom większy zasięg? Jaka jednostka lepiej by sie wpisywała w Niemieckie plany w czasie kiedy powstawał Kanclerz?MacGreg pisze:Uwazam ze za te same pieniadze i w tym samym czasie mozna bylo zrobic znacznie lepszy i bardziej zrownowazony okret, co nie znaczy ze wspomniany ''Bismarck'' byl nieudana konstrukcja.
No dobra, ale jak niby miałyby wykazać swoją wyższość? Wyższość wykazywały jak dla mnie właśnie tym, że w tej samej masie zmieściło się ich więcej, nawet ze dwa razy więcej. Podwojenie siły ognia plot. to moim zdaniem rzecz nie do pogardzenia. Średnia artyleria służy przede wszystkim do zwalczania niszczycieli i mniejszych jednostek, działa 120-130 mm są do tego moim zdaniem wystarczające (wystarczyłyby i mniejsze, tylko tu już kwestia donośności dochodzi) a ich szybkostrzelność jako ciężkich plot. także jest zadowalająca. Więc czy koniecznie trzeba mieć te 150-tki?cochise pisze:Wydaje mi się, że te uniwersalne działa są zbytnio zmitologizowane, nie przypominam sobie sytuacji w której wykazały by swoja znaczacą wyższość, nie licząc oszczędności wagowych.MacGreg pisze:2. Umieszczenie na ''B'' dzial 15cm o niskim kacie podniesienia tzn nie uniwersalnych, gdzie Anglicy , Amerykanie i Francuzi uzywali armat uniwersalnych, co powodowalo znaczne zwiekszenie wypornosci i wagi , oraz zajmowalo takze przestrzen na pokladzie.
Akurat 150-ki jako broń przeciwlotnicza nie mają wg mnie wielkiego uzasadnienia; za mała jest szybkostrzelność a korzyści z cięższego pocisku iluzoryczne (zanim wynaleziono zapalnik zbliżeniowy to wręcz chyba żadne).Peperon pisze:Ja chciałbym zwrócić uwagę na "uniwersalność" francuskich armat 130 i 152 mm.
Były tak uniwersalne, że na Rysku szybciutko wymienili wieże śródokręcia ze 152-kami na setki.
Nie twierdzę że byli niedojdami. Ale zauważ, że z tego co wiadomo w ramach planowanej przebudowy Gneisenau zamierzano zastosować działa uniwersalne...Peperon pisze: Natomiast z flot drugowojennych to tylko anglosaskie miały artylerię średnią jako uniwersalną. Pozostałe floty budowały lub miały w planach zbudować okręty z osobną artylerią średnią i ciężką przeciwlotniczą. Czy wobec tego Bismarck wyróżniał się tak bardzo in minus, a Niemcy byli niedojdami ?
Do niszczenia statków handlowych wystarczyłby i mniejszy kaliber. W ogóle, zastanówmy się, co by było gdyby na Bismarcku zrezygnować w ogóle ze średniej artylerii i wstawić wyłącznie te przeciwlotnicze 105-ki w stabilizowanych wieżach? Zmieściłoby się ich w tym momencie co najmniej 28 (pewnie więcej). Czy nie wystarczyłyby jako broń przeciwko niszczycielom? Donośność miały co prawda mniejszą od 150-tek (17,7 vs. 23 km) ale czy te 17 km nie wystarczy by utrzymać niszczyciele poza zasięgiem strzału torpedowego? A już na wszystkie mniejsze jednostki to styknie; a nawet więcej niż styknie z uwagi na większą szybkostrzelność. Jedyny minus, że do krążowników już sobie z tego nie postrzelamy (znaczy postrzelamy ale bez wielkiego skutku). Ale czy do nich i tak nie strzelano by z głównego kalibru przede wszystkim?esem pisze:Ale Bismarck miał być raiderem (korsarzem) czyli potrzebował 15cm dział. Na handlowce 38cm pocisków (a przede wszystkim luf) to szkoda.
Tribale wsadziłyby mu parę torped przed ostateczną szarżą pancerników. Może Piorun też.W ogóle, zastanówmy się, co by było gdyby na Bismarcku zrezygnować w ogóle ze średniej artylerii i wstawić wyłącznie te przeciwlotnicze 105-ki w stabilizowanych wieżach?