Ale podstawą zadłużenia wysoko rozwiniętych państw (o silnych gospodarkach) nie są kredyty, tylko obligacje.
Wszystko jedno. Banki kupują obligacje. Ludzie kupując obligacje oddają pieniądze państwu, które je "przejada". Te pieniądze mogłyby wylądować na lokatach zwiększając podaż środków przeznaczonych na kredyty i tym samym zniżając cenę tych kredytów (większa podaż - niższa cena). W ekonomii to się bodajże nazywa "efekt wypychania".
Z dwojga złego, lepsza inflacja niż bezrobocie - a tym "płacono" 20-30 lat temu.
35 lat temu była i inflacja i bezrobocie razem. Przy czym jedno i drugie odziedziczyliśmy po PRL. Inflację w sposób oczywisty. Bezrobocie jako ukryte. To nie III RP, jej władze, wywołały inflację czy bezrobocie - jedne i drugie III RP odziedziczyła!
A nie wpadło ci na myśl, że mogli mieć ku temu powody? Bo ta "demokracja" przez lata gdzieś miała - ich?
Nie. Bo ta demokracja to oni. Spotykałem różnych ludzi w różnych sytuacjach. Sam też nie miałem lekko. Prawda, zawsze trzeba mieć choć trochę szczęścia, ale temu szczęściu ZAWSZE trzeba pomóc. Jeśli ktoś nie chce - niech się niczego nie spodziewa. Owszem, takim ludziom państwo w jakiś sposób winno pomóc. Ale wtedy, gdy ma na to środki. A w każdym razie proporcjonalnie do posiadanych środków. Więc tacy ludzie niczego nadzwyczajnego spodziewać się nie powinni. To naturalne.
Demokracja = wolność. A wolność = odpowiedzialność. Tak to działa.
Powiem tak, mogę zrozumieć, że ktoś che uciec od wolności. W średniowieczu o pozycji osoby nie decydowało to czy był wolny czy nie, ale jakie pełnił stanowisko, jaki miał majątek, pozycję (osoby niewolne mogły mieć pozycję całkiem wysoką). W PRL-u ludzie przyzwyczaili się do tego, że "władza" ma nad nimi kontrolę, ale można wiele pozałatwiać mając znajomości lub za łapówkę itd. Tyle, że to m.in. była przyczyna ogólnego marazmu i biedy. Więc albo jedno, albo drugie.
A do jakich instynktów i do jakiej moralności trafia Platforma, np. obniżając składkę zdrowotną, albo ograniczając wakacje ZUS-owskie?
PO mówi i oferuje to co chcą jej wyborcy. Co nie jest dobrym postępowaniem i nad czym ubolewam (choć nie nad wszystkim - są gorsze rzecz/problemy niż te, które wymieniłeś). To efekt rządów PiS. Każdy, także spora część wyborców PO pyta się "co ja dostanę"? Osobiście, dla siebie. PiS zdemoralizował ludzi, wyborców PO także. Nawet, jeżeli nie wszystkich, to wielu.
Wielokrotnie wspominałem, że w polityce niezbędne są priorytety. W sytuacji gdy walczą ze sobą o władze dwa obozy: pro- i antydemokratyczny, to kwestie ustrojowe są najważniejsze. PO odwołuje się więc do instynktu wolności, demokracji, praworządności. Bo tylko wtedy, gdy te zasady zostaną utrzymane, można będzie rozmawiać o czymś innym. I wtedy, gdy demokracja i praworządność nie będą zagrożone, niech sobie PO przegrywa wybory.
Serio muszę ci wynajdywać cytaty?
Niby nie. Ale chyba jednak tak, bo jak rozumiem ten wywiad ze Stuhrem ma być przykładem? A ja tam NIC nie widzę.
Podam ci przykład. Przed wyborami 2023 lokalna gazeta w moim mieście (wszystko zostało później puszczone na You Tubie, choć nie wszystko do końca było widać) zorganizowała debatę lokalnej posłanki z naszego miasta i Jabłońskiego (Jabłoński i Woś są niestety z mojego miasta, na szczęście jest jeszcze jedna posłanka i senator z PO - parlamentarzystów więc u nas dostatek). Wiedziałem, że publika Jabłońskiego będzie jaka będzie, ale to co zobaczyłem przeszło mimo wszystko moje obawy. Tak na oko może 1/3 była na bani (wielu na pewno), niewybredne okrzyki itp. to standard, szczególnie na początku (później się chyba trochę znudzili), miałem dwie sytuacje, gdy wręcz brali się do bitki. Określenie "motłoch" byłoby tu jak najbardziej na miejscu, przynajmniej do jakiejś połowy z tych zwolenników Jabłońskiego. Oczywiście można uznać, że darzę tych ludzi "pogardą". Ja twierdzę, że nazywam rzecz po imieniu.
Powiem jeszcze, że jakiekolwiek ugrupowanie prodemokratyczne afera na miarę tej kawalerki Nawrockiego by zatopiła. W 2015 roku PO zatopiły podsłuchy z "Sowy i Przyjaciele" w których poza niecenzuralnymi wyrażeniami nie było nic. PiS nie zatopi zaś żadna afera, gdyż elektorat PiS akceptuje nadużycia, chamstwo, przemoc, korupcję, złodziejstwo. Niestety, tak to wygląda. I to nie jest tak, że kimś tu "pogardzam" - stwierdzam fakt. I to nie jest "diagnoza z punktu widzenia mojej klasy". to jest diagnoza obiektywna. Chyba, że zmienimy znaczenie pojęć i chamstwo uznamy za zachowanie obowiązujące i godne pochwały.
Natomiast ciekawym jest, że pogarda "dobrej zmiany" wobec ich przeciwników przechodzi niezauważona. Jak potraktowali osoby niepełnosprawne? Nauczycieli? Lekarzy? To było traktowanie pogardliwe, dezawuujące daną grupę, oczerniające ją. Tego już jednak mało kto widzi. Co ciekawe, nawet z tych, którzy PiS jakimś uwielbieniem nie darzą. Tego do końca zrozumieć nie potrafię.
Zgoda - więc znowu uparcie wracam przykładu, jak się do tego ma próba obniżenia składki zdrowotnej?
Wytłumaczyłem wcześniej. To jest ruch pod określoną grupę. Prawdopodobnie skalkulowany politycznie, że przyniesie więcej korzyści niż strat. Ja tego nie pochwalam (podobnie jak kilka innych działań) ale nie będę się z tego tytułu obrażał. Bo nie ma sensu. Są priorytety, ważniejsze od składki. Aczkolwiek mam świadomość, że każda rzecz ma swą cenę, którą trzeba będzie zapłacić.
Mnie imputujesz naiwność, a sam popełniasz grzech determinizmu
Bo ja jestem deterministą. Umiarkowanym, ale jednak. Jestem zwolennikiem dialektyki jako metody wyjaśniania historii. Z grubsza chodzi tu o to, że nasze życie składa się z rozwiązywania problemów. Gdybyśmy ich nie rozwiązywali, siedzielibyśmy jeszcze na drzewach. Ale rozwiązujemy - i jesteśmy (jako ludzie) gdzie jesteśmy. Rozwiązując jednak jedne problemy, stwarzamy inne - i tak w nieskończoność. Nie ma więc żadnej idealnej krainy wiecznej szczęśliwości. Jest pot, łzy, ciężka praca, niekiedy krew. I tak będzie ZAWSZE. Ale, rozwiązując kolejne problemy (i stwarzając nowe) żyje się nam coraz lepiej, wygodniej, bezpieczniej, dostatniej. Choć pamiętajmy, że nie każdy problem jest rozwiązywany dobrze - rozwiązując problemy możemy popełniać błędy, i to nie raz. Ale właśnie dlatego demokracja jest najlepszym z możliwych ustrojów, gdyż pozwala uczyć się na błędach. A jeśli nie jesteś w stanie się nauczyć - to masz na co zasługujesz. Jesteś kowalem swego losu. Historia pokazała, że w perspektywie dłuższego czasu daje to najlepsze rezultaty
Historię da się przewidzieć, bo wszystko już było (choć w innej postaci - dwa razy do tej samej rzeki nie wejdziesz). Wystarczy umieć "czytać" historię (wcześniej trzeba ją trochę znać i rozumieć). Dialektyka jest tu jak wzór - podstawiasz dane i masz wynik. Aczkolwiek bardzo ogólny - wyznaczający tylko kierunek zmian. Zważ przy tym, że w zacytowanej wypowiedzi zaznaczyłem rzecz bardzo ważną: "przy takiej polityce". A ta polityka może być różna.
Z tym przewidywaniem co się stanie jest jak z prognozowaniem naszego wyglądu za 30-40-50 lat. Antropolog jest to w stanie dość wiernie zrobić. Ale nie przeidzi czy dożyjesz tego wieku. Nie przewidzi, czy np. nie ulegniesz wypadkowi, który zniekształci Ci twarz. Nie przewidzi czy osiwiejesz lub wyłysiejesz itd.
