Dokładnie tak to zrozumiałem1. Dziwne zachowanie wieży było przed felernym trafieniem a nie po
5 cali na górze i 7 poniżej, teoretycznie ani jedno ani drugie nieprzemijalne przy kącie uderzenia rzędu 30 stopni. Ale w twoim cytacie jest mowa o trafieniu w pokład… albo coś źle rozumiem.Wędrówka pocisku po pokładzie byłaby dość trudna. W przypadku Jean Barta ( czy Prince of Wales i wędrówki pocisku 203 mm ) wędrówka pocisku była dość swobodna, bo przebiło się najpierw poszycie o grubości zerozero nic, a potem rykoszetowało od płyt pancernych i innych takich. W Przypadku Hooda trza było przebić się przez zewnętrzny pancerz ( przypominam na Hhoodzie był pancerz na całej wysokości burty w tym rejonie ).
Na wspomnianej stronie Hooda jest mowa o „dziwnym” zachowaniu niemieckich zapalników.W tym przypadku następowała aktywacja zapalnika ( i oczywiście jakieś tam spowolnienie w czasie przebijania - o ile to dyskusyjne ) - jeśli od tego by się nie aktywował to by się nie aktywował. Jeśli brać pod uwagę drogę jaką musiałby przebyć pocisk żeby dotrzeć do barbet, to wcześniej musiał eksplodować. Chyba żeby pocisk miał nadnaturalnie długą zwłokę porównywalną z japońskimi.
Prince of Wales znajdował się z tyłu za Hoodem, z tej perspektywy „przed masztem blisko burty” oznacza na pewno jedynie „blisko masztu na prawo od niego”. Trudno byłoby nam ustalić dokładne miejsce. Zmierzyłem odległość od masztu do wieży, wychodzi mi około 40 metrów. Przy dystansie pomiędzy 15 a 20km odpowiada to kątowi upadku pomiędzy 10 a 16 stopni, co oznacza że pocisk który uderzył w okolicy masztu mógłby dotrzeć w okolice dolnej części barbety wieży X (chyba się nie pomyliłem ponieważ późno jużPrzed głównym masztem ( niech będzie dokładnie na wysokości ) do najbliższej barbety masz ~50 m w linii prostej.
Z tego co pamiętam u podstawy przy pokładzie pancernym coś rzędu 6-7 cali. Nie za dużo jak na piętnastocalowy pocisk.Warto pamiętać, że barbeta w kadłubie też miała jakąś grubość.
Przywiązujesz zbyt dużą wagę do tych superprecyzyjnych teoretycznych wyliczeńZresztą obliczenia robił kto inny jakiś czas temu
Dlatego że ty robisz dokładnie na odwrótNie bardzo rozumiem dlaczego próbujesz na siłę wepchnąć podobieństwo do Jutlandii, gdy go po prostu nie było. Znaczy było - było bum, ale inny był "zapalnik" tego bum.
Tymczasem te dwie przesłanki, kłopoty z wieżą Y oraz zauważone trafienie koło masztu, świadczą raczej na korzyść podobieństwa do Jutlandii.
Sam zresztą pisałeś że ”prawdopodobnie zaczęło się od trafienia z magazyn pocisków czterocalowych”. Zgadzam się z tym, z tym że przy tych kątach upadku pocisków margines błędu obejmuje moim zdaniem również barbetę wieży głównego kalibru. Tak czy siak podobieństwo do Jutlandii i tak jest – wybuchowy kordyt. A skąd pewność że „lontem” nie były podajniki dla czterocalówek?