Titanic

forum to dedykowane jest wszystkim jednostkom pływającym budowanym w celach cywilnych...

Moderatorzy: crolick, Marmik

Awatar użytkownika
janik41
Posty: 1328
Rejestracja: 2004-07-03, 22:16
Lokalizacja: Kopavogur
Kontakt:

Titanic

Post autor: janik41 »

Jak może forum katastrof obyć się bez Titanica, a więc panowie zaprawszam do dyskusji, gdzieś kiedyś chyba oglądałem że pęknięcia kadłuba były spowodowane użyciem do budowy statku zbyt nawęglonej stali, czyli zbyt twardej. Na ile jest to mitem, a na ile prawdą?
Awatar użytkownika
Maciej
Posty: 2035
Rejestracja: 2004-10-21, 21:40
Lokalizacja: Puszczykowo
Kontakt:

Post autor: Maciej »

O ile się nie mylę on... wyrżnął w górę lodową! :D

Pozdrawiam,
Maciej
krzysiek

Re: Titanic

Post autor: krzysiek »

janik41 pisze:Jak może forum katastrof obyć się bez Titanica, a więc panowie zaprawszam do dyskusji, gdzieś kiedyś chyba oglądałem że pęknięcia kadłuba były spowodowane użyciem do budowy statku zbyt nawęglonej stali, czyli zbyt twardej. Na ile jest to mitem, a na ile prawdą?
elo
Jeśli mnie pamięć nie myli (a może mylić), to czytałem niegdyś, że stal owa była zasiarczona ponad normę (czyli po prostu złej jakości; słabo oczyszczona- huta pewno chciała oszczędzić) i dlatego właśnie była taka krucha i łamliwa.
Awatar użytkownika
mac
Posty: 366
Rejestracja: 2004-10-22, 14:30
Lokalizacja: Gdynia

Post autor: mac »

Awatar użytkownika
janik41
Posty: 1328
Rejestracja: 2004-07-03, 22:16
Lokalizacja: Kopavogur
Kontakt:

Post autor: janik41 »

Maciej pisze:O ile się nie mylę on... wyrżnął w górę lodową! :D

Pozdrawiam,
Maciej
Jak najbardziej, zahaczył o coś białego tyle że uszkodzenia były znacznie większe niż powinny być, tak przynajmniej wynikało z ogędzin wraku. Gdyby stal była dobrej jakości prawdopodobnie nie było by tyle otworów. Chyba. :roll:
krzysiek

Post autor: krzysiek »

Czyli Titanic w rzeczywistości był wielkim kawałem badziewnego złomu?

Z zewnątrz imponujący, ale w środku zbudowany byle szybciej, byle taniej, z byle czego?

Załoga też jakaś taka kiepawa. Kapitan pędzi na oślep powodowany chorą ambicją, mimo iż musiał wiedzieć, że ma wszelkie szanse na władowanie się w iceberga. Załoga pomimo długotrwałej agonii nie potrafi sobie dać nawet rady z maksymalnym wykorzystaniem łodzi pokładowych i ratuje się niemal 2 x mniej ludzi niżby mogło.
Kompetna beznadzieja...
Awatar użytkownika
janik41
Posty: 1328
Rejestracja: 2004-07-03, 22:16
Lokalizacja: Kopavogur
Kontakt:

Post autor: janik41 »

Raczej zbytnia wiara w swe mozliwości i nieomylność człowieka, a to zazwyczaj jest karane przez los.
Gość

Post autor: Gość »

Tak, ale dobrze zaprojektowany okręt mógłby wytrzymać efekty owej przesadnej wiary w siebie.
A gdyby jednak nie wytrzymał to dobrze przygotowana załoga mogłaby zminimalizować liczbę ofiar.

A tak mamy łajbę wykonaną ze szmelcu, dowodzoną przez głupola bez wyobraźni i obsługiwaną przez nieporadną załogę. No i stało się...

Krzysiek
Awatar użytkownika
RyszardL
Posty: 2937
Rejestracja: 2004-05-18, 13:58
Lokalizacja: Perth, Australia

Post autor: RyszardL »

Z tym szmelcem, to trochę przesada.
W tym czasie metalurgia stała na takim poziomie, że nawet kontrola jakości była mocno utrudniona.
Źle wymieszane komponenty spowodowały, że stal nie miała jednolitej struktury i pękała w bardzo niskich temperaturach.
Do katastrofy przyczynił się też fakt, że grodzie wodoszczelne były zbudowane w kadłubie tylko na 70 cm powyżej linii wodnej.
Kiedy kadłub dostawał przegłębienia na dziób, woda zwyczajnie przelewała się do dalszych przedziałów i musiało dojść do zatonięcia.

Załoga nie była źle wyszkolona, a jedynie wykonywała rozkazy.
„Najpierw kobiety i dzieci” i to z lepszych klas, a potem, jak stanie miejsca.
Tylko, że pozbawiono szans na ratunek takie same kobiety i dzieci z klasy emigranckiej, zamykając im drogi wyjścia na pokład.

Nawet te z wyższych nie chciały wsiadać do łodzi ratunkowych, które, przynajmniej na początku, odpływały prawie puste. Brak było zatem zasady bezwzględnego przestrzegania rozkazów „pierwszego po Bogu” w warunkach zagrożenia na morzu.
Za to należy obciążyć odpowiedzialnością kapitana Smitha. Prawdopodobnie jeszcze i za to, że uległ perswazjom prezesa Bruca Ismaila i nakazał rozpalenie pod resztą kotłów, żeby zwiększyć prędkość, chociaż to nie jest do końca udowodnione, bo Smith zginął, a prezes White Star Line nigdy na ten temat nic potem nie powiedział.

Pozdrawiam
Ryszard
UWAGA!
Od 2024 konto prowadzone przez Żonę RyszardaL (Małgorzatę).

====================

http://www.flotyllerzeczne.aq.pl/
http://www.biuletyn2008.republika.pl
"Demokracja to najgorszy z ustrojów - rządy hien nad osłami" Arystoteles
Gość

Post autor: Gość »

No ale jest faktem, że na łodziach zmieściłoby się co najmniej 1100 osób, a weszło ok. 700. Niezbyt to dobrze świadczy o walorach załogi w sytuacjach kryzysowych i chyba nie można zwalać wszystkiego na kapitana. Zresztą łodzie to nie wszystko, na Titanicu było dość drewna i materiałów pływających żeby zmajstrować jakieś prowizoryczne tratwy. Mieli na to 3,5 h. Wystarczyłoby aby zabezpieczały przed bezpośrednim kontaktem z wodą - zimne powietrze nikomu by wielkiej krzywdy nie zrobiło - Carpathia przypłynęła niecałe 2 h po zatonięciu. Jakoś nikt o tym nie pomyślał.
A zresztą w ogóle Smith gnał tak nie wiadomo po co skoro i tak nie miał szans na zdobycie wstęgi...

krzysiek
Awatar użytkownika
RyszardL
Posty: 2937
Rejestracja: 2004-05-18, 13:58
Lokalizacja: Perth, Australia

Post autor: RyszardL »

Krzysztofie,

Załoga nie działała sama. Przy każdej szalupie był oficer, a ten wykonywał rozkazy kapitana.
Faktem jest, że liczba łodzi została ograniczona i to prawie w ostatniej chwili przez nowowprowadzone regulacje morskie w Anglii.
W sumie kierowano się wtedy absolutnym przeświadczeniem, że taki statek nie może zatonąć.
Istotnie, sztorm nie był mu straszny i takiej wielkości statek byłby mu się oparł, ale przebicia kadłuba przez lód, i to w 6 przedziałach, nikt nie przewidział.

Wspominasz o robieniu tratew. No cóż, kto miał do tego głowę i z czego miałby je zrobić.
Zderzenie nastąpiło o 11.40, a o 2.25 „Titanic” zniknął z powierzchni. Przez pierwsze kwadranse nikt nie mógł uwierzyć, że zatonie, a paniusie z 1 i 2 klasy nie chciały nawet słyszeć o opuszczeniu statku.
Przyszedł taki moment, że panika sparaliżowała wszystkich.
Zastanawia mnie fakt, że łodzie, które już odpłynęły od statku, nie posłuchały rozkazu kapitana i nie wróciły po dalszych rozbitków i to w momencie, kiedy jeszcze normalnie stał na prawie równej stępce i nie było paniki.
Zastanawiające jest też to, że w łodziach została masa miejsc wolnych i nie pozwolono ratować się męskiej części pasażerów mimo, że w pobliżu nie było już kobiet, bo te z 3 klasy ginęły w zamkniętych kratami pomieszczeniach na dole. Pospolite, zwykłe morderstwo.

Pozdrawiam
Ryszard
UWAGA!
Od 2024 konto prowadzone przez Żonę RyszardaL (Małgorzatę).

====================

http://www.flotyllerzeczne.aq.pl/
http://www.biuletyn2008.republika.pl
"Demokracja to najgorszy z ustrojów - rządy hien nad osłami" Arystoteles
Janisz
Posty: 28
Rejestracja: 2004-03-24, 18:44
Lokalizacja: Opolskie

Post autor: Janisz »

A znacie to :

'' When anyone asks me how I can best describe my experience of nearly forty years at sea, I merely say uneventful. Of course there have been winter gales and storms and fog and the like, but in all my experience , I have never been in any accident of any sort worth speaking about.
I have seen but one vessel in distress in all my years at sea.... .... I never saw a wreck and have never been wrecked , nor was I in prediament that threatened to end in disaster of any sort........''

I kto to powiedzial ???? Hmmm :?
M.Janisz
Gościu_z_dna

RMS Titanic

Post autor: Gościu_z_dna »

Janisz pisze:A znacie to :

'' When anyone asks me how I can best describe my experience of nearly forty years at sea, I merely say uneventful. Of course there have been winter gales and storms and fog and the like, but in all my experience , I have never been in any accident of any sort worth speaking about.
I have seen but one vessel in distress in all my years at sea.... .... I never saw a wreck and have never been wrecked , nor was I in prediament that threatened to end in disaster of any sort........''

I kto to powiedzial ???? Hmmm :?
Ano pan Extra Master E J Smith... Nosił wilk... ponieśli i jego!
Awatar użytkownika
RyszardL
Posty: 2937
Rejestracja: 2004-05-18, 13:58
Lokalizacja: Perth, Australia

Post autor: RyszardL »

Kolorowa wielce postać. Wypowiada się, że 40 lat na morzu upłynęło bez wydarzeń, a o zderzeniu „Olimpica” z krążownikiem zupełnie zapomniał. Przecież dowodził nim zanim przeszedł na „Titanica”.
Ja się zastanawiam, co skłoniło zarząd Wite Star Line, aby jemu powierzyć dowództwo.
Jego problemy zaczęły się już w dniu odpłynięcia w pierwszy rejs.
Nieumiejętność operowania maszynami spowodowała o włos katastrofę z „City of New York”.
Te statki go przerosły no i wiek Kapitana.
Ryszard
UWAGA!
Od 2024 konto prowadzone przez Żonę RyszardaL (Małgorzatę).

====================

http://www.flotyllerzeczne.aq.pl/
http://www.biuletyn2008.republika.pl
"Demokracja to najgorszy z ustrojów - rządy hien nad osłami" Arystoteles
W M Wachniewski
Posty: 181
Rejestracja: 2005-01-07, 13:05

RMS Titanic

Post autor: W M Wachniewski »

...jak wiecie, RMS TITANIC był dziesiątym wodowanym spośród dwunastu bardziej mi znanych [bo były też dwa dalsze, mniej mi znane] czterokominowych "pasażerów", jakie w latach 1897-1950 pływały sobie w tę i nazad po Atlantyku.
Ta nieco niedorobiona i bardzo nieszczególnie prowadzona łajba zwyczajnie przysłania w ogólnym odczuciu pozostałą jedenastkę tych statków [podnoszących w sumie trzy bandery i pięć flag]. Ów TITANIC był przez pewien czas największym czterokominowcem, jaki kiedykolwiek wszedł na Szlak. Wyprzedziła go ex post jego starsza siostrzyca, RMS OLYMPIC, która dla mnie jest statkiem nieco niedocenionym, choć przesłużyła [jako Stara Niezawodna] kawał czasu.
Wiecie zapewne, że pierwszym, najmniejszym i posiadającym najdłuższą z calego tuzina nazwę był KAISER WILHELM DER GROSSE. Ostatnim, największym i pechowym był za to BRITANNIC, bohater wierutnej bujdy filmowej, o której piszecie w innym miejscu tego Forum.
Najwięcej [aż sześć] czterokominowców podnosiło banderę brytyjską. Zbudowano je w trzech stoczniach dla dwóch armatorów.
Pięć statków nosiło banderę niemiecką. Cała zbieranina niemiecka spod znaku NDLu i HAPAGu powstała w latach 1897-1908 w jednej-jedynej stoczni, a to u Vulcana w... Szczecinie! Dwa ostatnie z owej piątki miały podobno najmocniejsze kiedykolwiek zainstalowane na "pasażerach" tłokowe maszyny parowe. Ostatni czterokominowiec niemiecki - KRONPRINZESSIN CECILIE [niektórzy pisywali swego czasu imię tej księżniczki przez "umlaut", jako CAECILIE] - już nie załapał się na BWA, bo sprzątnęły mu ją sprzed dzioba dwie siostrunie brytyjskie z Clydebank i Newcastle.
Rodzynek francuski - s/s FRANCE z Saint Nazaire - nosił najkrótszą nazwę z całej dwunastki, ale nie przeszkadzało mu to być drugim pod względem szybkości lajnerem tamtych czasów!
Nigdy nie doszło do spotkania całego tuzina w jednym miejscu, nie było też dnia, w którym cała dwunastka znajdowałaby się równocześnie w służbie, bowiem gdy 26 lutego 1914 roku z pochylni w Belfaście spływał [dwunasty i ostatni] ostatni BRITANNIC - na powierzchni oceanu nie było już [dziesiątego] TITANICA...
S/s BRITANNIC był jedynym czterokominowcem, jaki nigdy nie wszedł na Szlak w swoim właściwym charakterze. TITANIC był jedynym z jedenastu pozostałych, jaki NIGDY nie pokonał Atlantyku [to raczej Atlantyk poradził sobie z nim].
Dwa czterokominowce - MAURETANIA i FRANCE - spłynęły na wodę w Newcastle i St Nazaire w dniu 20 września [odpowiednio 1906 i 1910]. Dla zainteresowanych - dwudziesty września to moje urodziny.
Dokładnie połowa czterokominowców zdobywała BWA, a jedna trzecia powróciła po latach w "następnych [tylko dwukominowych, niestety!] wcieleniach". Były to: DEUTSCHLAND, MAURETANIA, FRANCE i BRITANNIC. Ten ostatni był chyba nawet motorowcem. Nazw LUSITANIA ani TITANIC nie nadano już w ogóle, a co ciekawe - LUSITANIA pojawiła się na morzach bodajże trzy razy i wszystkie trzy noszące ją statki trafiły do Davy Jonesa, odpływając po kolei do Hillao [wtajemniczeni wiedzą, gdzie to jest].
Podobno TITANIC ma powrócić jeszcze raz w setną rocznicę pamiętnych wydarzeń z 1912 roku, ale zobaczymy... Tymczasem odpływam - kurs Lowlands Low...
Secretary to Mr Davy Jones
W M Wachniewski
Posty: 181
Rejestracja: 2005-01-07, 13:05

TITANIC w dowcipie

Post autor: W M Wachniewski »

1.
Płynie sobie drugi TITANIC w setną rocznicę pamiętnej katastrofy. Kurs: Nowy Jork. Na pokładzie - jak WTEDY - ponad 2200 osób i TEŻ TYLKO SZESNAŚCIE łodzi ratunkowych. 14 kwietnia 2012 roku około dwunastej w nocy czasu pokładowego słyszy: Heej, TITANIC!!! Zapraszam na LODA!
Wnerwił się TITANIC, patrzy - góra lodowa!
- O takiego! - zaryczał syreną, pokazując "gest Kozakiewicza" - drugi raz mnie nie nabierzesz! -
I popłynął dalej...
2.
Walnął TITANIC w górę lodową i tonie. Tonie, tonie, wreszcie zatonął i opadł na dno. Okoliczne wraki w krzyk: "Gdzie ty się tu pchasz, stary Wrraku!"
- O, przepraszam - TITANIC na to - ja jeszcze godzinę temu pływałem!
3.
Walnął TITANIC w górę lodową (BUM!!!), ale NIE ZATONĄŁ i popłynął dalej z górą na dziobie. Dopływa do Nowego Jorku, na brzegu feta jak ta lala, ale nagle zjawia się szef portu i przez megafon "nawija":
- Hallo, TITANIC, z lodami tu nie wolno!!!
4.
Znudził się widać dobry Bóg w niebie, bo razu pewnego, przybrawszy ludzką postać, wybrał się na wycieczkę statkiem po oceanach staruszki-Ziemi. Wsiadł na nową QUEEN MARY i popłynął w rejs "śladami TITANICA".
Dopływa "Maryśka" ciemną nocą na miejsce, gdzie TITANIC zatonął i nagle - z wody wyskakuje liniowiec-czterokominowiec i dalejże całą wstecz!
Pan Bóg popatrzył, sięgnął do kieszeni po "komórkę", wykręcił numer i zawołał:
- Halo! Św. Piotr?! Słuchaj-no, kochaneczku, pogoń mi tych twoich aniołków od videa, bo mi tu taśmę odwrotnie puszczają!!!
5.
Dlaczego TITANIC zatonął?
Bo nie nazywał się TITACOŚ.
Secretary to Mr Davy Jones
ODPOWIEDZ