Flota francuska po klesce
-
- Posty: 285
- Rejestracja: 2004-10-03, 17:16
- Lokalizacja: Siedlce
Flota francuska po klesce
Zastanawia mnie jedno zagadanienie, czemu Niemcy po pokonaniu Francji nie sięgnęły po tą część okrętów francuskich która była teoretycznie w zasięgu ręki? Do portów brytyjskich popłyneła tylko część floty. Chyba nie musze tu nikogo przekonywać, że przejęcie tych okrętów znacznie wzmocniłoby Niemców, a osłabiło pozycje RN. Działania Anglików dowodza, że bardzo sie tego bali. A więc czy macie jakieś teorie czemu??
Kiedyś czytałem artykół na ten temat , dlaczego niemcy nie wcielali okrętów francuzkich do swojej floty ,powodem głównym było zupełnie odmienne wyposażenie okretów francuzkich , które skomplikowało by zaopatrzenie i serwis, gdzie wymagało by to olbrzymich nakładów na utrzymywanie dodatkowych lini produkcyjnych ,które częściowo uległy zniszczeniu lub sabotażowi w okupowanej francji
Brytyjczycy nie mieli tego problemu?Piotr S. pisze:Kiedyś czytałem artykół na ten temat , dlaczego niemcy nie wcielali okrętów francuzkich do swojej floty ,powodem głównym było zupełnie odmienne wyposażenie okretów francuzkich , które skomplikowało by zaopatrzenie i serwis, gdzie wymagało by to olbrzymich nakładów na utrzymywanie dodatkowych lini produkcyjnych ,które częściowo uległy zniszczeniu lub sabotażowi w okupowanej francji
Bez wchodzenia w szczegóły, to było chyba zupełnie odwrotnie, czyli Niemcy sięgali po wszystko co się da, tyle że admirał Darlan, pomimo że "miał się ku Niemcom" (a przynajmniej taką łatkę mu przylepiono), do ostatniej chwili usuwał im sprzed nosa wszystko co tylko dało się wyciągnąć z portów przez Niemców zajmowanych i odsyłał do Afryki, za Atlantyk i gdzie się tylko da. Poza tym Niemcy honorowali strefę nieokupowaną. Jak przestali ją honorować, to był Tulon.
Z opisów ogólnego marazmu wojska francuskiego w ostatnich dniach kampanii 1940r. wyłamują się właśnie dramatyczne starania marynarzy i stoczniowców francuskich do wyciągnięcia okrętów nawet z doków i stoczni, byle nie dostali ich Niemcy. A co było na pochylniach to zdaje się niszczono.
Oczywiście że problemy z nietypowym wyposażeniem zniechęcały Niemców do sięgania po okręty bardzo zużyte czy mocno uszkodzone.
Z opisów ogólnego marazmu wojska francuskiego w ostatnich dniach kampanii 1940r. wyłamują się właśnie dramatyczne starania marynarzy i stoczniowców francuskich do wyciągnięcia okrętów nawet z doków i stoczni, byle nie dostali ich Niemcy. A co było na pochylniach to zdaje się niszczono.
Oczywiście że problemy z nietypowym wyposażeniem zniechęcały Niemców do sięgania po okręty bardzo zużyte czy mocno uszkodzone.
- Krzysztof Miller
- Posty: 206
- Rejestracja: 2005-08-08, 11:25
- Lokalizacja: Łańcut
W przypadku ORP Burza dokonano pewnych modernizacji w W. Brytanii, wymieniono wyposażenie na brytyjskie, pierwszą przednią armatę zamieniono na "jeża", pelotki szły wg Royal Navy. Nie chcieli kupowacpo zawyżonych cenach części i amunicji od Niemców 

[...] prawdziwa wojna — a kilka prawdziwych wojen widziałem — pod względem porządku i ładu do złudzenia przypomina ogarnięty pożarem burdel.
Jaskier, Pół wieku poezji
Jaskier, Pół wieku poezji
Mam wrażenie, że podpisując kapitulację Francji w czerwcu 1940 Niemcy nie zakładali dłuższej wojny na morzu z RN a francuskie okręty i tak nie mogły wejść do służby od razu, oprócz kompatybilności wyposażenia jest jeszcze (chyba ważniejsza) kwestia kadr, kimś trzeba te okręty obsadzić.
Po drugie Niemcy musiałyby zająć całą Francję poważnie zwiększając liczebność wojsk stacjonujących tam (i nigdzie nie walczących), a dając protezę państwa mocno uspokoili zapędy partyzanckie Francuzów.
Po drugie Niemcy musiałyby zająć całą Francję poważnie zwiększając liczebność wojsk stacjonujących tam (i nigdzie nie walczących), a dając protezę państwa mocno uspokoili zapędy partyzanckie Francuzów.
Paco ubiegłeś mnie.Paco pisze:Mam wrażenie, że podpisując kapitulację Francji w czerwcu 1940 Niemcy nie zakładali dłuższej wojny na morzu z RN a francuskie okręty i tak nie mogły wejść do służby od razu, oprócz kompatybilności wyposażenia jest jeszcze (chyba ważniejsza) kwestia kadr, kimś trzeba te okręty obsadzić.
Po drugie Niemcy musiałyby zająć całą Francję poważnie zwiększając liczebność wojsk stacjonujących tam (i nigdzie nie walczących), a dając protezę państwa mocno uspokoili zapędy partyzanckie Francuzów.
Czy na tych okrętach po ich zajęciu przez Niemcy miałby kto pływać?
-
- Posty: 285
- Rejestracja: 2004-10-03, 17:16
- Lokalizacja: Siedlce
A ciekawe kto pływał np. na setkach ubotów? Że o milionowej armii ladowej nie wspomne. Muminki? Fakt szkolenie troche by potrwało ale daloby by im naprawde potężna flote. Zresztą w najgorszym razie cześć okretow chetnie przejeli by Włosi.PawBur pisze: Czy na tych okrętach po ich zajęciu przez Niemcy miałby kto pływać?
Ja zadałem pytanie bo nie wiem, ale wydaje mi się że:poszukiwacz pisze:A ciekawe kto pływał np. na setkach ubotów? Że o milionowej armii ladowej nie wspomne. Muminki? Fakt szkolenie troche by potrwało ale daloby by im naprawde potężna flote. Zresztą w najgorszym razie cześć okretow chetnie przejeli by Włosi.PawBur pisze: Czy na tych okrętach po ich zajęciu przez Niemcy miałby kto pływać?
1. Bez wątpienia na u-bootach pływali niemieccy marynarze, tylko z tego co pamiętam to w morzu na patrolu bojowym było ok. 1/3 tych okrętów, inne w tym czasie zajęte były szkoleniem załóg, remontami itp. - ale może się mylę.
2. Potem piszesz o milionowej armii - czy przypadkiem nie pojawia sie taki okres wojny że ta właśnie armia + lotnictwo ma coraz większe potrzeby kadrowe? A załoga u-boota jest jednak wiele mniejsza niż okrętu nawodnego.
Pewnie, że na okrętach podwodnych pływali marynarze, z braku ludzi ściągani również z dużych okrętów nawodnych Kriegsmarine. Co innego przygotować do rejsu i wyszkolić uboota z sześdziesięcioma członkami załogi i kilkoma doświadczonymi oficerami, a co innego nawet niszczyciel ze sto piećdziesięcioma.
Opływani oficerowie, kilku podoficerów i z zielonej załogi można szybko uczynić groźną broń. Na okręcie podwodnym w trakcie ataku nad wszystkim jest w stanie czuwać kilku ludzi, o czym nie ma mowy na jednostce nawodnej.
ORP Burza przyzwoicie spisywała się w Wielkiej Brytanii, ale najpierw została poważnie przygotowana do tego poprzez zmianę wyposażenia na brytyjskie i naprawę czy też dorobienie odpowiednich części. Tak można robić z pojedyńczym okrętem a nie z całą flotą. Z resztą w tym czasie każdy niszczyciel był na wagę złota.
Opływani oficerowie, kilku podoficerów i z zielonej załogi można szybko uczynić groźną broń. Na okręcie podwodnym w trakcie ataku nad wszystkim jest w stanie czuwać kilku ludzi, o czym nie ma mowy na jednostce nawodnej.
ORP Burza przyzwoicie spisywała się w Wielkiej Brytanii, ale najpierw została poważnie przygotowana do tego poprzez zmianę wyposażenia na brytyjskie i naprawę czy też dorobienie odpowiednich części. Tak można robić z pojedyńczym okrętem a nie z całą flotą. Z resztą w tym czasie każdy niszczyciel był na wagę złota.
Maciej Błocki
Ja myślę że była jeszcze jedna przyczyna. Mało kto zdaje sobie sprawę ze statusu prawnego Francji tzw. Vichy. Kapitulacja Francji oznaczała oddanie części ziem Niemcom i zaprzestanie działań militarnych. Na resztach ziem kontynuowało swój byt państwo Francuskie - z dwoma ale: stolica musiała zostać wyprowadzona z Paryża, który znalazł się na terenie okupowanym i dokonał się przewrót rządowy w wyniku którego do władzy dzoszli ludzie sympatyzujący z własnymi zwycięzcami. Jednak było to niepodległe (co nie znaczy niezależne!) państwo z własną flotą, prowadzące politykę zagraniczną i uznawane przez wiele państw świata.
Ja akurat jestem zdziwiony tym argumentem o braku części - bo Anglicy nie mieli z nimi specjalnego problemu - więc Niemcy nie powinni miec tym bardziej - bo w ich rece dostała się cała infrastruktura.
Natomiast ciekawi mnie ile okrętów było w tym czasie na terenie podległym NIemcom?
Bo mi sie wydaje, że tylko kilka i to jeszcze w stanie budowy(które notabene dokończono, jak chociazby UF-2 czy całą serie francuskich Flowerów)
A resztą stała albo na południu, albo w koloniach...
Natomiast ciekawi mnie ile okrętów było w tym czasie na terenie podległym NIemcom?
Bo mi sie wydaje, że tylko kilka i to jeszcze w stanie budowy(które notabene dokończono, jak chociazby UF-2 czy całą serie francuskich Flowerów)

A resztą stała albo na południu, albo w koloniach...
Przecież po Tulonie Niemcy i Włosi "wyciągali" co się dało,remontowali i wcielali do służby,dlatego nie sądzę aby nie byli zainteresowani tym co "wpadło" im w ręce w 1940 r.Po prostu jak twierdzi Emden było tego tyle co kot napłakał.A trudności personalne ?.Nie mam danych ale nie sądzę aby miała tu mejsce sytuacja Polaków z przejęciem Parisa - 1940 r.i Niemcy nie szkolą już marynarzy ? 