W pogoni za prawdą
: 2007-03-08, 17:39
Skoro Marek Błuś w ostatnim MSiO, tak niezmiernie ubolewa nad ciszą panującą po publikacji Radka Wysockiego o kopertach, to pozwolę sobie zabrać głos by choć trochę ukoić ból p. Marka 
Zacznę może od tej mniej przyjemnej części - od wytknięcie błędów merytorycznych, które niestety się tam znajdują. Poza tym wspomnianym już przez JB - http://fow.pl/forum/viewtopic.php?p=66661#66661 wg mojej wiedzy znajdują się tam następujące nieprawidłowości:
- Obie mapy są niewłaściwe. Przy jednej z nich słusznie zaznaczono iż jest błędna, przy drugiej nie [ta kolorowa]. Przy czym ta druga mapa wzięta z nFOW jak się okazało jest wzięta z księżyca. Zupełnie nie rozumiem czemu dysponując oryginalnym rozkazem ani Autor ani nikt z redakcji nie usiadł i na jego [tzn rozkazu] podstawie nie narysował mapy. Wystarczy trochę pomyśleć, a mapa 'sama' się narysuje
- Przy okazji wspominania o 'słynnym' radjogramie Autor trzykrotnie podaje nieścisłe informacje. Po pierwsze przytoczona w artykule treść radjogramu jest minimalnie niezgodna z oryginałem - http://fow.pl/forum/viewtopic.php?p=51283#51283 po drugie nie jestem historykiem i po trzecie dokument ten jest zacytowany wprost z archiwów - CAW, Sprawozdania z działań w kampanii wrześniowej 1939 roku II/3/9, Wyciąg z książki szyfrowanych depesz O.R.P. Sęp
- Autor zarzuca całej MW 'totalną amatorszczyznę' twierdząc, że 'nikt nie wiedział o dwóch umowach zawartych rok wcześniej przez wszystkie państwa skandynawskie i bałtyckie'. Mówiąc oględnie, p. Marek rozmija się w tym miejscu z prawdą. Dowodem na to jest raport nieznanego oficera streszczający Zasady Neutralności Danji, Finlandji, Islandji, Norwegji i Szwecji ogłoszone na podstawie Deklaracji podpisanej w Sztokholmie 27.V.1938 roku, CAW, KMW I.300.21.54. Oskarżać jest łatwo - poszukać w archiwum już trudniej...
- Kwestia kpt. mar. Grudzińskiego. W jednym miejscu Autor słusznie nazywa go współpracownikiem II Oddziału w drugim 'Dwójkarzem'. Niestety to drugie określenie jest nieuprawnione. Grudziński nie był bowiem pracownikiem II Oddziału. Był tak zwanym oficerem informacyjnym Samodzielnego Referatu Informacyjnego Dowódcy Floty [zresztą przypuszczalnie nie jedynym na pokładzie Orła], czyli stosując dzisiejszą terminologię był TW. Regularnym 'Dwójkarzem' był za to kpt. mar. Karpiński. Jako ciekawostkę mogę dodać, że każdy of. inf. miał obowiązek posiadanie na okrętach własnej sieci konfidentów [czyli OZI], co z kolei rodzi pytanie kto nim był na Orle.
Teraz jeśli chodzi o moje odczucia dotyczące tez zawartych w artykule. Dyskusja zamarła bo:
(1) Nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie kwestionował faktu, iż proces był sfingowany
(2) Ocena zachowania Kłoczkowskiego [głównie tyczy się to opuszczenia sektora dozoru] jest diametralnie różna wśród różnych użytkowników: od całkowitego poparcia dla tego czynu, po całkowite potępienie. I tak jak na dzisiejszej scenie politycznej obie strony okopały się w swoich tezach i nosa nie wystawią. Rzekłbym że dyskusja nie sprowadziła się w końcu do argumentów czy przesłanek merytorycznych, lecz do osobistych odczuć i wniosków wyciąganych z tych samych źródeł. Bo naprawdę nie sposób dociec czy Kłoczkowski stchórzył czy tez się zatruł. To czy ktoś wierzy w jedną bądź drugą wersję jest całkowicie arbitralne i nie można tego nijak argumentować. Wtedy można dyskutować długo i namiętnie, tylko po co?! Bo bliżej prawdy nikt dzięki temu ni będzie. Ze swej strony dodam, że nie oceniając czemu to zrobił, Kłoczkowski wychodząc 5.IX z sektora najzwyczajniej w świecie złamał rozkaz.
(3) Oskarżenie Kłoczkowskiego o zdradę [bo chyba tak mam interpretować słowa o 'dostarczeniu nietkniętego okrętu na miejsce'?!] to już ostre słowa i jeśli padły oczekiwałbym ze strony p. Marka pewnych uzasadnień takiej tezy. Skądinąd znana sprawa z holenderską 'panienką' to trochę mało, bo poza wspomnieniami Pławskiego w tym względzie nic nie wiadomo, nawet tego jak ta Pani się nazywała. Więc poszlaka jest już na samym początku rozmyta...
(4) Rzeczone zdjęcie książki depesz szyfrowanych z Rysia o których koledzy wspominali jest dostępne od 1985 roku w ksiażce Rudzkiego na str. 128 (nawet lepszej jakości niż to z MSiO
)
To by było chyba na tyle.
Pozdrawiam,
Andrzej S. Bartelski (Crolick)
PS. No i ten potworek stylistyczny - 'totumfacki' Wolbek
Uhh p. Marek chyba za dużo naczytał się Smoka Eustachego. Brrr
PS2. Być może kwestia ciszy nad wspomnianym artykułem nie była by dla p. Marka tak zaskakująca gdyby wiedział, że naprawdę zainteresowani tą kwestią znali zawartość kopert już przeszło od 1/2 roku więc publikacja w MSiO nie była dla nich żadną nowością...
Zacznę może od tej mniej przyjemnej części - od wytknięcie błędów merytorycznych, które niestety się tam znajdują. Poza tym wspomnianym już przez JB - http://fow.pl/forum/viewtopic.php?p=66661#66661 wg mojej wiedzy znajdują się tam następujące nieprawidłowości:
- Obie mapy są niewłaściwe. Przy jednej z nich słusznie zaznaczono iż jest błędna, przy drugiej nie [ta kolorowa]. Przy czym ta druga mapa wzięta z nFOW jak się okazało jest wzięta z księżyca. Zupełnie nie rozumiem czemu dysponując oryginalnym rozkazem ani Autor ani nikt z redakcji nie usiadł i na jego [tzn rozkazu] podstawie nie narysował mapy. Wystarczy trochę pomyśleć, a mapa 'sama' się narysuje
- Przy okazji wspominania o 'słynnym' radjogramie Autor trzykrotnie podaje nieścisłe informacje. Po pierwsze przytoczona w artykule treść radjogramu jest minimalnie niezgodna z oryginałem - http://fow.pl/forum/viewtopic.php?p=51283#51283 po drugie nie jestem historykiem i po trzecie dokument ten jest zacytowany wprost z archiwów - CAW, Sprawozdania z działań w kampanii wrześniowej 1939 roku II/3/9, Wyciąg z książki szyfrowanych depesz O.R.P. Sęp
- Autor zarzuca całej MW 'totalną amatorszczyznę' twierdząc, że 'nikt nie wiedział o dwóch umowach zawartych rok wcześniej przez wszystkie państwa skandynawskie i bałtyckie'. Mówiąc oględnie, p. Marek rozmija się w tym miejscu z prawdą. Dowodem na to jest raport nieznanego oficera streszczający Zasady Neutralności Danji, Finlandji, Islandji, Norwegji i Szwecji ogłoszone na podstawie Deklaracji podpisanej w Sztokholmie 27.V.1938 roku, CAW, KMW I.300.21.54. Oskarżać jest łatwo - poszukać w archiwum już trudniej...
- Kwestia kpt. mar. Grudzińskiego. W jednym miejscu Autor słusznie nazywa go współpracownikiem II Oddziału w drugim 'Dwójkarzem'. Niestety to drugie określenie jest nieuprawnione. Grudziński nie był bowiem pracownikiem II Oddziału. Był tak zwanym oficerem informacyjnym Samodzielnego Referatu Informacyjnego Dowódcy Floty [zresztą przypuszczalnie nie jedynym na pokładzie Orła], czyli stosując dzisiejszą terminologię był TW. Regularnym 'Dwójkarzem' był za to kpt. mar. Karpiński. Jako ciekawostkę mogę dodać, że każdy of. inf. miał obowiązek posiadanie na okrętach własnej sieci konfidentów [czyli OZI], co z kolei rodzi pytanie kto nim był na Orle.
Teraz jeśli chodzi o moje odczucia dotyczące tez zawartych w artykule. Dyskusja zamarła bo:
(1) Nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie kwestionował faktu, iż proces był sfingowany
(2) Ocena zachowania Kłoczkowskiego [głównie tyczy się to opuszczenia sektora dozoru] jest diametralnie różna wśród różnych użytkowników: od całkowitego poparcia dla tego czynu, po całkowite potępienie. I tak jak na dzisiejszej scenie politycznej obie strony okopały się w swoich tezach i nosa nie wystawią. Rzekłbym że dyskusja nie sprowadziła się w końcu do argumentów czy przesłanek merytorycznych, lecz do osobistych odczuć i wniosków wyciąganych z tych samych źródeł. Bo naprawdę nie sposób dociec czy Kłoczkowski stchórzył czy tez się zatruł. To czy ktoś wierzy w jedną bądź drugą wersję jest całkowicie arbitralne i nie można tego nijak argumentować. Wtedy można dyskutować długo i namiętnie, tylko po co?! Bo bliżej prawdy nikt dzięki temu ni będzie. Ze swej strony dodam, że nie oceniając czemu to zrobił, Kłoczkowski wychodząc 5.IX z sektora najzwyczajniej w świecie złamał rozkaz.
(3) Oskarżenie Kłoczkowskiego o zdradę [bo chyba tak mam interpretować słowa o 'dostarczeniu nietkniętego okrętu na miejsce'?!] to już ostre słowa i jeśli padły oczekiwałbym ze strony p. Marka pewnych uzasadnień takiej tezy. Skądinąd znana sprawa z holenderską 'panienką' to trochę mało, bo poza wspomnieniami Pławskiego w tym względzie nic nie wiadomo, nawet tego jak ta Pani się nazywała. Więc poszlaka jest już na samym początku rozmyta...
(4) Rzeczone zdjęcie książki depesz szyfrowanych z Rysia o których koledzy wspominali jest dostępne od 1985 roku w ksiażce Rudzkiego na str. 128 (nawet lepszej jakości niż to z MSiO

To by było chyba na tyle.
Pozdrawiam,
Andrzej S. Bartelski (Crolick)
PS. No i ten potworek stylistyczny - 'totumfacki' Wolbek

PS2. Być może kwestia ciszy nad wspomnianym artykułem nie była by dla p. Marka tak zaskakująca gdyby wiedział, że naprawdę zainteresowani tą kwestią znali zawartość kopert już przeszło od 1/2 roku więc publikacja w MSiO nie była dla nich żadną nowością...