Okręty żaglowe w rezerwie
Okręty żaglowe w rezerwie
Czy w czasach żaglowych okrętów wojennych stosowano instytucję okrętów w rezerwie? Takich, które zbudowane dla marynarki wojennej, w czasie wojny [pomyłka, chodziło o czas pokoju - przyp. R] nie znajdowały się w służbie czynnej, ale np. zakonserwowane (jak?) albo wydzierżawione?
Ostatnio zmieniony 2009-08-06, 20:31 przez Ramond, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Posty: 4482
- Rejestracja: 2006-05-30, 08:52
- Lokalizacja: Gdańsk
Jak najbardziej, chociaż przede wszystkim dotyczyło to oczywiście okrętów wojennych w okresach pokoju, kiedy zdecydowaną większość marynarzy w każdej flocie demobilizowano (dla oszczędności), a trudno było z tego powodu przeznaczać sprawne żaglowce na opał. Podczas wojny zjawisko trzymania okrętów w rezerwie było rzadsze, ale też się zdarzało – np. w danym momencie potrzebowano wielu małych jednostek, a istniało znikome prawdopodobieństwo stoczenia generalnej bitwy. Wtedy część zbędnych (chwilowo) liniowców wycofywano do rezerwy, by ich załogi przerzucić na liczne drobnoustroje. Żaglowce wycofywano też formalnie do rezerwy, kiedy wymagały długiego remontu lub planowano ich przebudowę (np. na transportowce, okręty szpitalne), kiedy musiały długo czekać na nowego dowódcę i taniej je było trzymać bez załogi itd. Znacznie rzadziej trafiało się wypożyczanie okrętów wojennych poza marynarkę, chociaż i ono miało miejsce. Królowie francuscy wynajmowali swoje jednostki korsarzom i spółkom handlowym (np. do transportu niewolników), Anglicy rozmaitym stowarzyszeniom społecznym i charytatywnym (znam tylko jeden przypadek wydzierżawienia okrętu Royal Navy do celów korsarskich).
Oczywiście te okręty w rezerwie, które aktywnie eksploatowano (chociaż poza marynarką wojenną), wymagały takiej samej konserwacji jak w normalnej służbie.
Natomiast żaglowce stojące w portach starano się chronić dość prostymi metodami – zdejmowano z nich maszty całkowicie lub pozostawiano tylko kolumny. Nad pokładami rozpinano namioty z wodoszczelnego płótna albo budowano tymczasowe dachy drewniane. Na pokładzie zostawiano szkieletową załogę, która miała za zadanie kontrolować stan, dokonywać bieżących napraw i czynności konserwacyjnych (smołowanie małych powierzchni, malowanie, opukiwanie z rdzy, wymiana pojedynczych gnijących desek, wietrzenie, suszenie, wymiana wody zęzowej itp.). W zaawansowanym XIX wieku trzymano rezerwowe żaglowce nawet w wielkich halach (takich jak współczesne hangary), chociaż była to bardzo kosztowna metoda i czasami przynosząca skutki odwrotne do oczekiwanych.
Krzysztof Gerlach
Oczywiście te okręty w rezerwie, które aktywnie eksploatowano (chociaż poza marynarką wojenną), wymagały takiej samej konserwacji jak w normalnej służbie.
Natomiast żaglowce stojące w portach starano się chronić dość prostymi metodami – zdejmowano z nich maszty całkowicie lub pozostawiano tylko kolumny. Nad pokładami rozpinano namioty z wodoszczelnego płótna albo budowano tymczasowe dachy drewniane. Na pokładzie zostawiano szkieletową załogę, która miała za zadanie kontrolować stan, dokonywać bieżących napraw i czynności konserwacyjnych (smołowanie małych powierzchni, malowanie, opukiwanie z rdzy, wymiana pojedynczych gnijących desek, wietrzenie, suszenie, wymiana wody zęzowej itp.). W zaawansowanym XIX wieku trzymano rezerwowe żaglowce nawet w wielkich halach (takich jak współczesne hangary), chociaż była to bardzo kosztowna metoda i czasami przynosząca skutki odwrotne do oczekiwanych.
Krzysztof Gerlach