Czy spotterzy to jelenie ?...
Oczywiście lepiej, aby wszelkie prawa autorskie były zachowane.
Ale warto się o to samemu zatroszczyć. Jeżeli umieszczam zdjęcie mego autorstwa w sieci w rozdzielczości nadającej się do dalszej publikacji, staram się NA ZDJĘCIU zapisać informację o autorze. Zauważyłem, że podobnie postępują niektórzy użytkownicy, np. na stronie "Shipspotting". Wymaga to nieco pracy, ale w mojej opinii jest pożyteczne. Jeżeli ktoś takie zdjęcie ściągnie i wytnie napis, to działał świadomie i jest zwykłą świnią i oszustem.
Ale jeżeli autor puszcza zdjęcie na żywioł i informacja o autorze nie jest związana ze zdjęciem (tzn. jej zapisanie wymaga jakiś dodatkowych czynności) to - powiem delikatnie - jest to nieostrożne.
Dawniej każdą odbitkę można było opatrzeć pieczątką z nazwiskiem autora. Ale mogło się zdarzyć, że z jakichś powodów fotografik włożył kilka(naście) odbitek do koperty i tylko na niej napisał swoje nazwisko. W ogniu redakcyjnej walki odbitki rozeszły się po działach i po miesiącu nikt nie pamiętał, kto je wykonał. I do kogo mieć pretensje?
Ale warto się o to samemu zatroszczyć. Jeżeli umieszczam zdjęcie mego autorstwa w sieci w rozdzielczości nadającej się do dalszej publikacji, staram się NA ZDJĘCIU zapisać informację o autorze. Zauważyłem, że podobnie postępują niektórzy użytkownicy, np. na stronie "Shipspotting". Wymaga to nieco pracy, ale w mojej opinii jest pożyteczne. Jeżeli ktoś takie zdjęcie ściągnie i wytnie napis, to działał świadomie i jest zwykłą świnią i oszustem.
Ale jeżeli autor puszcza zdjęcie na żywioł i informacja o autorze nie jest związana ze zdjęciem (tzn. jej zapisanie wymaga jakiś dodatkowych czynności) to - powiem delikatnie - jest to nieostrożne.
Dawniej każdą odbitkę można było opatrzeć pieczątką z nazwiskiem autora. Ale mogło się zdarzyć, że z jakichś powodów fotografik włożył kilka(naście) odbitek do koperty i tylko na niej napisał swoje nazwisko. W ogniu redakcyjnej walki odbitki rozeszły się po działach i po miesiącu nikt nie pamiętał, kto je wykonał. I do kogo mieć pretensje?
Można sobie to zautomatyzować lub uprościć przez użycie programików do obróbki i katalogowania grafiki (niektóre maja funkcję "watermarking'u" lub "stemplowania" zdjęć), np. XnView, FastStone, IfranView chyba też, albo przeznaczonych wyłącznie do tego, np. waterMark (http://www.photo-freeware.net/watermark-v2.php).Marek T pisze:Oczywiście lepiej, aby wszelkie prawa autorskie były zachowane. Ale warto się o to samemu zatroszczyć. Jeżeli umieszczam zdjęcie mego autorstwa w sieci w rozdzielczości nadającej się do dalszej publikacji, staram się NA ZDJĘCIU zapisać informację o autorze. Zauważyłem, że podobnie postępują niektórzy użytkownicy, np. na stronie "Shipspotting". Wymaga to nieco pracy, ale w mojej opinii jest pożyteczne.
Właśnie prawdopodobnie z taką sytuacją mamy do czynienia m.in. właśnie tu: http://seaword.weebly.com/uploads/3/1/9 ... 8_orig.jpg gdzie wykadrowanie "wycięło" informację ©.Marek T pisze: Jeżeli ktoś takie zdjęcie ściągnie i wytnie napis, to działał świadomie i jest zwykłą świnią i oszustem.
Widzę, że podkreślasz (zapewne z duża dozą racji) aspekt praktyczny, życiowy problemu.Marek T pisze:Ale jeżeli autor puszcza zdjęcie na żywioł i informacja o autorze nie jest związana ze zdjęciem (tzn. jej zapisanie wymaga jakiś dodatkowych czynności) to - powiem delikatnie - jest to nieostrożne.
Jednak idąc dalej (sprowadzając sprawe do absurdu, a chyba nie o to chodzi) - by się całkowicie uchronić przed naruszeniem własnych praw autorskich należałoby po prostu w ogóle swojego dzieła nie publikować...
Warto jednak pamiętać, ze litera prawa jest taka, że utwór jest chroniony prawem autorskim niezależnie od tego, czy "przystawiono na nim pieczątkę" z informacją - w czyjej gestii jest Copyright.
no, chyba w takim przypadku (niewiadomego źródła pochodzenia zdjęcia) nie należy go w ogóle publikować (nieznajomość statusyu prawnego obiektu nie usprawiedliwia niewłaściwego obchodzenia się z obiektem)...Marek T pisze:Dawniej każdą odbitkę można było opatrzeć pieczątką z nazwiskiem autora. Ale mogło się zdarzyć, że z jakichś powodów fotografik włożył kilka(naście) odbitek do koperty i tylko na niej napisał swoje nazwisko. W ogniu redakcyjnej walki odbitki rozeszły się po działach i po miesiącu nikt nie pamiętał, kto je wykonał. I do kogo mieć pretensje?
- tak mi się wydaje...
Dokładnie tak.polsteam pisze:Jednak idąc dalej (sprowadzając sprawe do absurdu, a chyba nie o to chodzi) - by się całkowicie uchronić przed naruszeniem własnych praw autorskich należałoby po prostu w ogóle swojego dzieła nie publikować...
Już chyba była o tym dyskusja. Sprowadzając sprawę do miłego nam absurdu - takie podejście nie pozwalałoby np. publikować archiwalnych zdjęć z prywatnych albumów. Właściciel albumu nie żyje, nie ma możliwości ustalenia autora (bo często właściciel albumu nie był autorem zdjęcia), więc nie publikujemy PRAKTYCZNIE ŻADNYCH zdjęć z rejsów w latach np. latach 60tych.polsteam pisze:... chyba w takim przypadku (niewiadomego źródła pochodzenia zdjęcia) nie należy go w ogóle publikować (nieznajomość statusyu prawnego obiektu nie usprawiedliwia niewłaściwego obchodzenia się z obiektem)...
- tak mi się wydaje...
jest jakiś okres przedawnienia (tzn. termin wygaśnięcia) praw autorskich dot. fotografii (i wszelkich utworów objętych prawem autorskim) - chyba 70 lat... więc fotografie sprzed 1940 można publikować "bez zastanowienia"...Marek T pisze:Już chyba była o tym dyskusja. Sprowadzając sprawę do miłego nam absurdu - takie podejście nie pozwalałoby np. publikować archiwalnych zdjęć z prywatnych albumów. Właściciel albumu nie żyje, nie ma możliwości ustalenia autora (bo często właściciel albumu nie był autorem zdjęcia), więc nie publikujemy PRAKTYCZNIE ŻADNYCH zdjęć z rejsów w latach np. latach 60tych.
- pothkan
- Posty: 4575
- Rejestracja: 2006-04-26, 23:59
- Lokalizacja: Gdynia - morska stolica Polski
- Kontakt:
W sumie to sprawa copyrightu zdjęć chyba prosi się o jej rewizję. Kiedyś zdjęcie można było opublikować tylko w książce lub czasopiśmie. Obecnie, w dobie internetu, zrobić to może każdy. A i wydawcy oraz autorzy traktują to różnie: rygorystycznie uczciwych jak Marek T jest niewielu - bardzo często przecież korzysta się ze zdjęć z własnych kolekcji (albo np. muzealnych), a przecież niekoniecznie (a czasem wcale) nie własnego autorstwa. A nierzadko wogóle problem jest omijany, a źródło ilustracji sprowadzane do krótkiego "zbiory autora" lub "internet".
Ja na swojej stronie przyjąłem zasadę chyba wyśrodkowaną: o zgodę na wykorzystanie użytych zdjęć nie pytam (na początku próbowałem, ale w 90% przypadków nie było żadnej odpowiedzi, lub nie dało się autora namierzyć), ale staram się zawsze podać źródło, autora lub właściciela kolekcji. Swoją drogą, często ponownie spotykam "swoje" zdjęcia (poznaję po zmniejszeniu i kadrowaniu) na innych stronach lub forach... rzadko z zaznaczeniem, skąd wzięte. Z zasady nie komentuję tego... co ciekawe, gdy raz to zrobiłem (i to mimochodem, bo sedno postu sprowadzało się do uwgai merytorycznej odnośnie okrętu, a przede wszystkim złego podpisu pod zdjęciem), to mnie tak po IP zbanowali, że do dziś nie mogę tam wejść
Ja na swojej stronie przyjąłem zasadę chyba wyśrodkowaną: o zgodę na wykorzystanie użytych zdjęć nie pytam (na początku próbowałem, ale w 90% przypadków nie było żadnej odpowiedzi, lub nie dało się autora namierzyć), ale staram się zawsze podać źródło, autora lub właściciela kolekcji. Swoją drogą, często ponownie spotykam "swoje" zdjęcia (poznaję po zmniejszeniu i kadrowaniu) na innych stronach lub forach... rzadko z zaznaczeniem, skąd wzięte. Z zasady nie komentuję tego... co ciekawe, gdy raz to zrobiłem (i to mimochodem, bo sedno postu sprowadzało się do uwgai merytorycznej odnośnie okrętu, a przede wszystkim złego podpisu pod zdjęciem), to mnie tak po IP zbanowali, że do dziś nie mogę tam wejść

-
- Posty: 787
- Rejestracja: 2007-10-27, 00:01
Oskar, poruszyłeś bardzo ciekawy temat. Jak wygląda sprawa kiedy właściciel kolekcji udziela zgodę na publikacje zdjęć, których nie jest autorem. Myśle tutaj o archiwach, muzeach i osobach prywatnych.
Czy fakt, że ktoś kto ma w kolekcji zdjęcia sprzed 1940 r. upoważnia go do udzielania zgody na publikacje ? A takie coś spotkałem na sieci.
Jefe
Czy fakt, że ktoś kto ma w kolekcji zdjęcia sprzed 1940 r. upoważnia go do udzielania zgody na publikacje ? A takie coś spotkałem na sieci.
Jefe
Ponieważ nie mam ŻADNYCH zdjęć własnych okrętów mnie interesujących (z II wojny światowej) to i niczego w praktyce nie zamieszczam. A mój "spis" okrętów staje się suchą wyliczanką. Rysować też zbytnio nie potrafię. Jedyne moje są zdjęcia modeli. Ochrona praw autorskich często prowadzi do uniemożliwienia poszerzenia swojej wiedzy. Do absurdu już dawno doszliśmy. Teraz idziemy dalej.
Fax et tuba