Czy spotterzy to jelenie ?...
: 2009-12-27, 14:34
Można sobie to zautomatyzować lub uprościć przez użycie programików do obróbki i katalogowania grafiki (niektóre maja funkcję "watermarking'u" lub "stemplowania" zdjęć), np. XnView, FastStone, IfranView chyba też, albo przeznaczonych wyłącznie do tego, np. waterMark (http://www.photo-freeware.net/watermark-v2.php).Marek T pisze:Oczywiście lepiej, aby wszelkie prawa autorskie były zachowane. Ale warto się o to samemu zatroszczyć. Jeżeli umieszczam zdjęcie mego autorstwa w sieci w rozdzielczości nadającej się do dalszej publikacji, staram się NA ZDJĘCIU zapisać informację o autorze. Zauważyłem, że podobnie postępują niektórzy użytkownicy, np. na stronie "Shipspotting". Wymaga to nieco pracy, ale w mojej opinii jest pożyteczne.
Właśnie prawdopodobnie z taką sytuacją mamy do czynienia m.in. właśnie tu: http://seaword.weebly.com/uploads/3/1/9 ... 8_orig.jpg gdzie wykadrowanie "wycięło" informację ©.Marek T pisze: Jeżeli ktoś takie zdjęcie ściągnie i wytnie napis, to działał świadomie i jest zwykłą świnią i oszustem.
Widzę, że podkreślasz (zapewne z duża dozą racji) aspekt praktyczny, życiowy problemu.Marek T pisze:Ale jeżeli autor puszcza zdjęcie na żywioł i informacja o autorze nie jest związana ze zdjęciem (tzn. jej zapisanie wymaga jakiś dodatkowych czynności) to - powiem delikatnie - jest to nieostrożne.
no, chyba w takim przypadku (niewiadomego źródła pochodzenia zdjęcia) nie należy go w ogóle publikować (nieznajomość statusyu prawnego obiektu nie usprawiedliwia niewłaściwego obchodzenia się z obiektem)...Marek T pisze:Dawniej każdą odbitkę można było opatrzeć pieczątką z nazwiskiem autora. Ale mogło się zdarzyć, że z jakichś powodów fotografik włożył kilka(naście) odbitek do koperty i tylko na niej napisał swoje nazwisko. W ogniu redakcyjnej walki odbitki rozeszły się po działach i po miesiącu nikt nie pamiętał, kto je wykonał. I do kogo mieć pretensje?
Dokładnie tak.polsteam pisze:Jednak idąc dalej (sprowadzając sprawe do absurdu, a chyba nie o to chodzi) - by się całkowicie uchronić przed naruszeniem własnych praw autorskich należałoby po prostu w ogóle swojego dzieła nie publikować...
Już chyba była o tym dyskusja. Sprowadzając sprawę do miłego nam absurdu - takie podejście nie pozwalałoby np. publikować archiwalnych zdjęć z prywatnych albumów. Właściciel albumu nie żyje, nie ma możliwości ustalenia autora (bo często właściciel albumu nie był autorem zdjęcia), więc nie publikujemy PRAKTYCZNIE ŻADNYCH zdjęć z rejsów w latach np. latach 60tych.polsteam pisze:... chyba w takim przypadku (niewiadomego źródła pochodzenia zdjęcia) nie należy go w ogóle publikować (nieznajomość statusyu prawnego obiektu nie usprawiedliwia niewłaściwego obchodzenia się z obiektem)...
- tak mi się wydaje...
jest jakiś okres przedawnienia (tzn. termin wygaśnięcia) praw autorskich dot. fotografii (i wszelkich utworów objętych prawem autorskim) - chyba 70 lat... więc fotografie sprzed 1940 można publikować "bez zastanowienia"...Marek T pisze:Już chyba była o tym dyskusja. Sprowadzając sprawę do miłego nam absurdu - takie podejście nie pozwalałoby np. publikować archiwalnych zdjęć z prywatnych albumów. Właściciel albumu nie żyje, nie ma możliwości ustalenia autora (bo często właściciel albumu nie był autorem zdjęcia), więc nie publikujemy PRAKTYCZNIE ŻADNYCH zdjęć z rejsów w latach np. latach 60tych.