Louhi, a sprawa polska, czyli poszukiwanie drogi...

Wszelkie tematy związane z PMW

Moderatorzy: crolick, Marmik

Awatar użytkownika
Marmik
Posty: 5085
Rejestracja: 2006-04-30, 23:49
Lokalizacja: Puck

Louhi, a sprawa polska, czyli poszukiwanie drogi...

Post autor: Marmik »

Temat uważam za tak ważny, że pozwoliłem sobie na zacytowanie w całości felietonu Marka Błusia z portalu Morza i Oceany. Uczyniłem tak z uwagi na to, że późniejsze odnalezienie felietonów za pomocą linków do portalu bywa bardzo trudne, a poruszone kwestie są tak istotne, że nie można przejść nad nimi do porządku dziennego. Bynajmniej nie chodzi o to, aby zaznajomić użytkowników FOW z Louhi. Istotne jest to co wynika filozofii tworzenia sił morskich państwa (dla jasności przypominam, że pojęcie siły morskie to nie to samo co marynarka wojenna).
Marek Błuś na portalu Morza i Oceany pisze: Louhi czyli pani na miotle

W maju fińska marynarka wojenna wprowadziła do służby swój największy okręt nazywając go tradycyjnie imieniem czarownicy z rodzimej mitologii – Louhi. Wydawałoby się, że pojawienie się na Bałtyku okrętu charakteryzującego się tego rodzaju „naj” powinno wywołać żywą reakcję prasy, przynajmniej branżowej. Tymczasem milczą uparcie zarówno pisma fachowe (mimo że latem „Przegląd Morski” poświecił artykuł flocie wojennej Finlandii), jak i te bardziej hobbistyczne. Trzeba się temu zaniechaniu zdziwić, chociażby dlatego, że Louhi można opisać jeszcze wieloma wyrażeniami przymiotnikowymi w stopniu najwyższym: najbardziej uniwersalny, najsilniejszy, najciekawszy, najdziwniejszy albo najtrudniejszy do zaklasyfikowania. Jest to bowiem jednocześnie statek ratownictwa ekologicznego i stawiacz min, holownik ratowniczy i kablowiec (zbiorniki na zanieczyszczenia służą jako ładownie na kabel), lodołamacz i bazowiec dla zdalnie sterowanych robotów podwodnych, transportowiec i zaopatrzeniowiec. Na tym możliwości okrętu się nie kończą – może służyć jako jednostka badawcza, hydrograficzna, szkolna albo pracować przy budowlach hydrotechnicznych (wyglądem i koncepcją przypomina naszego cywilnego w 100 procentach Kapitana Poinca). Louhi powstał za pieniądze z budżetu cywilnego instytutu ochrony środowiska, ale z myślą o służbie dla wszystkich instytucji państwowych, natomiast jego eksploatację powierzono wojskowym.

Jak zinterpretować nasze zupełne desinteressement niezwykłym okrętem Louhi? Wydaje się, że wynika ono z niedostatków debaty o przyszłości polskiej Marynarki Wojennej. Cechują ją bowiem skrajności – z jednej strony pojawiają się projekty (projektowanie jest to, niestety, tylko forma debatowania) okrętów ekspedycyjnych w rodzaju słynnego Mistrala, z drugiej mamy lament (raczej uzasadniony) nad praktyką reanimacji jednostek cokolwiek przestarzałych zamiast budowania nowych. Tymczasem Louhi pokazuje elementy trzeciej drogi, podobnej do opisanej na tych łamach reformy duńskiej marynarki wojennej („Wojna ruska pod banderą biało-czerwoną – może być z krzyżem”) – przekształcenie w ponadresortowy organ, który zajmuje się całokształtem bezpieczeństwa na morzu.
Oszczędności, jakie przynosi inwestycja w rodzaju Louhi, są oczywiste – zamiast budować i utrzymywać kilka statków, których podstawowym zajęciem jest dyżurowanie (czytaj: postój przy kei), wydaje się pieniądze na jeden. Nadto dyżur przeciwrozlewowy nie doznaje uszczerbku, jeśli podczas takowego odbywa się szkolenie, na przykład, operatorów zdalnie sterowanych kutrów trałowych.
Pieniężne korzyści z wielofunkcyjności są oczywiste, więc tematu nie trzeba rozwijać, natomiast mniej oczywiste są pożytki jakie z okrętów rodzaju Louhi odnosi marynarka wojenna, a szerzej, obronność.
Po pierwsze, służba na Louhi znacząco zwiększa doświadczenie morskie kadry – nie chodzi tu tylko o tak zwane opływanie, ale o wszechstronną praktykę podczas wykonywania rozmaitych zadań na morzu. Przypomnijmy współczesną duńską doktrynę obronną – ponieważ nie wiadomo, do jakiej wojny się przygotowywać, warto „wojować” z rozmaitymi, cywilnymi przeciwnościami, bo wówczas łatwiej będzie zmierzyć się z nieznanym.
Po drugie, podczas działań przy własnych brzegach, gdy można korzystać z rozmaitych „parasoli” (lotniczego, elektronicznego) rozpostartych z lądu, na platformę dla niektórych rodzajów uzbrojenia i militarnego wyposażenia nadaje się adaptowany statek cywilny. Niekiedy będzie nawet lepszy od okrętu bojowego – przy złej pogodzie albo zalodzeniu atutami Louhi są się jego masa, moc maszyn i grubość blach poszycia.

Skandynawski pomysł, żeby pływające miotły służyły pod banderą wojenną, warto rozważyć, gdyż PMW niechybnie czeka kolejna redukcja sił okrętowych. Naszej flocie grozi utrata masy krytycznej a nawet zdolności do walki z prostymi zagrożeniami. Dlatego – oprócz kwestii, co dalej z kadłubem o kryptonimie Gawron – warto postawić pytanie, jakimi cywilnymi obowiązkami należałoby dociążyć PMW i jakie środki przekazać jej z cywilnej puli?
http://www.morzaioceany.com.pl/

Chwilowo powstrzymam się od szerszego komentarza i zostawię tę sprawę do indywidualnych przemyśleń, ale jako wisienkę do tortu (?) dorzucę cytat z artykułu Tomasza Przybylskiego i Roberta Władzikowskiego (Przegląd Morski 2/2010).
Po analizie argumentów kmdr. Mirosława Ogrodniczuka można by się zgodzić nawet, że strefa ta powinna być domeną Straży Granicznej, a nie MW. Przyjęcie takiego rozwiązania spowoduje jednak, że w niedalekiej przyszłości to właśnie Straż Graniczna uzyska środki na pozyskanie średniej wielkości jednostek patrolowych.
[..]
Po wprowadzeniu budżetu zadaniowego osiągnięcie pełnego bezpieczeństwa w EEZ będzie jednym z wyszczególnionych w nim zadań. Jeżeli przypadnie ono Straży Granicznej, to tylko ona uzyska środki na jego realizację. Podobnie będzie z kwestią kontroli informacyjnej nad cywilną sytuacją morską (w NATO określanej jako MSA). Rezygnacja z prowadzenia tych wynikających z jednego z trzech głównych celów Polski w zakresie aktywności na morzu w okresie pokoju działań znacznie zawęzi spektrum zadań wykonywanych przez MW.
Nie wiem jak to odbierają Koledzy (bo to tylko fragment artykułu i aby wyczuć klimat trzeba przeczytać całość), ale ja nie mam wątpliwości, że obrazuje to typowo polskie konkurowanie o wpływy oraz fundusze (to tylko jeden z licznych przykładów), a nie działania zmierzające do synergii w obszarze bezpieczeństwa morskiego państwa.

PS
Jako mały dodatek link do zdjęcia okrętu, od którego zaczął się ów wątek.
Zdjęcie Louhi na shipspotting.com
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Colonel
Posty: 511
Rejestracja: 2010-03-31, 08:29
Kontakt:

Re: Louhi, a sprawa polska, czyli poszukiwanie drogi...

Post autor: Colonel »

Marmik pisze:.
... typowo polskie ...
Gdyby nie te slowa to byłbym w 105% za, tak to tylko 99,9%
MiKo
Admin FOW
Posty: 4050
Rejestracja: 2004-01-07, 09:02

Re: Louhi, a sprawa polska, czyli poszukiwanie drogi...

Post autor: MiKo »

Marmik pisze:Jako mały dodatek link do zdjęcia okrętu, od którego zaczął się ów wątek.
Zdjęcie Louhi na shipspotting.com
Się nie dziwie, że nie piszą - wygląda paskudnie!

PS
Przepraszam za dysmerytorykę...
Awatar użytkownika
Marmik
Posty: 5085
Rejestracja: 2006-04-30, 23:49
Lokalizacja: Puck

Re: Louhi, a sprawa polska, czyli poszukiwanie drogi...

Post autor: Marmik »

Colonel pisze:
Marmik pisze:.
... typowo polskie ...
Gdyby nie te slowa to byłbym w 105% za, tak to tylko 99,9%
Myślę, że można sobie pozwolić na odrobinę realizmu, zamiast np. szowinizmu. Spójrzmy prawdzie w oczy i zadajmy sobie proste pytanie: Dlaczego inni potrafią, a my nie?
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Awatar użytkownika
pothkan
Posty: 4577
Rejestracja: 2006-04-26, 23:59
Lokalizacja: Gdynia - morska stolica Polski
Kontakt:

Re: Louhi, a sprawa polska, czyli poszukiwanie drogi...

Post autor: pothkan »

MiKo pisze:Się nie dziwie, że nie piszą - wygląda paskudnie!
Mnie tam się podoba. Zresztą wygląda dość typowo - wielozadaniowiec z kadłubem lodołamacza.
Awatar użytkownika
de Villars
Posty: 2231
Rejestracja: 2005-10-19, 16:04
Lokalizacja: Kraków
Kontakt:

Re: Louhi, a sprawa polska, czyli poszukiwanie drogi...

Post autor: de Villars »

Nie dziwie się że nikt nie pisze - jednostka nadająca się do wszystkiego oprócz zadań bojowych mało kogo zainteresuje..
Si vis pacem, para bellum
http://springsharp.blogspot.com/
domek
Posty: 1657
Rejestracja: 2004-01-09, 04:44

Re: Louhi, a sprawa polska, czyli poszukiwanie drogi...

Post autor: domek »

Marmik pisze:Myślę, że można sobie pozwolić na odrobinę realizmu, zamiast np. szowinizmu. Spójrzmy prawdzie w oczy i zadajmy sobie proste pytanie: Dlaczego inni potrafią, a my nie?
Bo na sile staramy sie budowac jednostki o ksztalcie wojennym nawet jak sa nam calkowicie zbedne .... patrz niszczyciele min :lol:

pozdrawiam
Awatar użytkownika
crolick
Posty: 4130
Rejestracja: 2004-01-05, 20:18
Lokalizacja: Syreni Gród
Kontakt:

Re: Louhi, a sprawa polska, czyli poszukiwanie drogi...

Post autor: crolick »

Marmik pisze:
Colonel pisze:
Marmik pisze:.
... typowo polskie ...
Gdyby nie te slowa to byłbym w 105% za, tak to tylko 99,9%
Myślę, że można sobie pozwolić na odrobinę realizmu, zamiast np. szowinizmu. Spójrzmy prawdzie w oczy i zadajmy sobie proste pytanie: Dlaczego inni potrafią, a my nie?
W 1918 roku jakoś potrafiliśmy. I co tamci to nie Polacy byli??
Podczas gdy Kłapouchy wszystkim się zadręcza,
Prosiaczek nie może się zdecydować, Królik wszystko kalkuluje,
a Sowa wygłasza wyrocznie - Puchatek po prostu jest...
Awatar użytkownika
Marmik
Posty: 5085
Rejestracja: 2006-04-30, 23:49
Lokalizacja: Puck

Re: Louhi, a sprawa polska, czyli poszukiwanie drogi...

Post autor: Marmik »

Otóż pewną "normą" jest to, że potrafimy się sprężać w trudnych czasach dlatego proszę nie mieszaj spraw. Louhi, niezależnie od swej urody, jest przykładem grupowego myślenia w jednym kierunku. Zresztą nie jedynym znanym mi w Finlandii.
de Villars pisze:Nie dziwie się że nikt nie pisze - jednostka nadająca się do wszystkiego oprócz zadań bojowych mało kogo zainteresuje..
I tu jest właśnie problem tzn., że nie interesuje to hobbystów, speców o wielkich armat itd to ja rozumiem. Gorzej gdy w czasach poszukiwania drogi nie interesuje to poszukiwaczy. A przecież o jednostce tej bardzo trudno powiedzieć, że skoro jest do "wszystkiego" to jest do niczego.
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
marek8
Posty: 1943
Rejestracja: 2011-07-01, 12:22

Re: Louhi, a sprawa polska, czyli poszukiwanie drogi...

Post autor: marek8 »

Warto też zwrocić wagę na nieco szerszy kontekst historyczny, który zazwyczaj umyka, a którym jest zerowy związek emocjonalny z handlem morskim...
Otóż RP leży i leżała stosunkowo blisko dwóch mórz - co jednak w minimalnym stopniu oddziaływało na politykę jej władz w dowolnych czasach. Ot choćby czasy XVI, XVII czy wreszcie XVIII wieku flot dookoła dostatek - w każdym z bogastych dzis krajów koncpcja handlu morkskiego i towarzysząca jej marynarka wojenna ewolucyjnie się rozwija a u nas mamy skromniutkie aż wstyd epizodziki...:( mające udawać, ze było coś takiego jak "polityka morska Rzeczpospolitej" Otóż może się ze mną nie zgodzicie ale nie było... i zupełnie w innych kierunkach była skierowana uwaga tych czynników, które w krajach które bierzemy za wzór decydowały o rozwoju morskim...
Zainteresowanie rodzimych "byznesów" zazwyczaj kończyło się na etapie sprzedaży krajowego towaru przez pośrednika czy zakupu także przez pośrednika czegoś luksusowego w Gdańsku...:)
Tradycje było nie było się w jakimś tam jednak stopniu dziedziczy - gdy jej kompletnie brak to o co i do kogo mieć pretensję? :)
Zobaczycie, ze bedzie tak jak było - jakaś tam symboliczna wynikająca ze zobowiązań międzynarodowych "flota" która nijak nie będzie pasować do rzeczywistych krajowych potrzeb - no chyba , ze bardzo "doraźnie" do nich zaadaptowana i stare dobre ewentualne czekanie na pomoc sojuszników... o której kosztach zazwyczaj się skromnie zapomina... A może warto byłoby wiedzieć ile lat spłacało się zobowiązania za odblokowanie przez Holendrów Gdańska w czasach Potopu...:)
POzdrawiam
domek
Posty: 1657
Rejestracja: 2004-01-09, 04:44

Re: Louhi, a sprawa polska, czyli poszukiwanie drogi...

Post autor: domek »

crolick pisze:W 1918 roku jakoś potrafiliśmy. I co tamci to nie Polacy byli??
W wiekszosci nie :P

pozdrawiam
Adam
Posty: 1774
Rejestracja: 2005-09-06, 12:58

Re: Louhi, a sprawa polska, czyli poszukiwanie drogi...

Post autor: Adam »

Louhi - okręt ciekawy, choć dość nietypowy jak na marynarkę wojenną - podobne, wielozadaniowe jednostki są raczej domeną administracji cywilnej i Finlandia nie jest tu wyjątkiem. Jednak w większości krajów także marynarka wojenna posiada podobne okręty które w różnym stopniu uzupełniają jednostki cywilne, takie jak właśnie Louhi. Nie inaczej jest i w naszym kraju - wszak okręty ratownicze i hydrograficzne MW wykonują masę zadań na rzecz szeroko pojętej administracji. Przykładem niech będzie choćby penetracja wraków i akcje ratownicze, w tym te wymagające akcji nurków (tu MW ma wręcz wyłączność). Zadania te realizują obecnie jednostki pływające Dywizjonu Zabezpieczenia Hydrograficzego MW i Dywizjonu Okrętów Wsparcia 3 FO, w praktyce dwa okręty hydrograficzne i dwa okręty ratownicze - cała czwórka wiekowa, co przekłada się na dość niską efektywność wykorzystania i pociąga za sobą koszty. W sumie zastąpienie całej czwórki jedną - dwiema jednostkami wielozadaniowymi, budowanymi według podobnej idei jak Louhi jest całkiem sensowne. Spora część wykonywanych przez nie zadań i tak będzie wykonywana na rzecz administracji państwowej. Co więcej, taki okręt będzie przystosowany do bazowania pojazdów podwodnych i w ograniczonym zakresie może też pełnić funkcję niszczyciela min, spełniając zadania stawiane okrętom tej klasy w czasie pokoju (idea amegnetycznego niszczyciela min, tak jak Kormoran II, jest już obecnie uznawana za przestarzałą).
I taki okręt, będący sposobem na modernizację floty jednostek pomocniczych (hydrograficznych/ratowniczych) jest całkiem sensownym pomysłem, co więcej idealnym na dzień dzisiejszy - otrzymujemy nowoczesny okręt (okręty) zabezpieczenia, przydatny dla służb cywilnych, jednocześnie redukujemy koszty i wycofujemy leciwe jednostki mało przystające do dzisiejszych realiów.
Chyba nawet był gdzieś prezentowany pomysł podobnej inwestycji - zaprojektowanie wspólnej platformy, na której powstał by: okręt hydrograficzny, ratowniczy i szpiegowski (dla zastąpienia kolejnej pary "matuzalemów" floty). Według mnie, lepiej budować tu bardziej uniwersalne, wielozadaniowe jednostki, a nie pojedyncze, specjalizowane okręty.
Natomiast taki okręt jak Louhi nie jest lekarstwem na spadek potencjału bojowego floty - tu ciągle Gawron jest bardzo dobrym pomysłem, tyle, że niech to będą minimum trzy jednostki. Natomiast jaki jest sens budowy Kormorana II, przynajmniej w obecnie proponowanej formie (kadłub amagnetyczny) - nie wiem.

Według mnie, przyszłość ku której należy dążyć, to mała, nowoczesna flota: 3 Gawrony, może jakieś jednostki rakietowe (Orkany w obecnej formie), 2 - 3 okręty podwodne, okręt logistyczny (Czernicki na razie "ujdzie"), jedna - dwie uniwersalne jednostki zabezpieczenia (takie jak opisane powyżej), może za 2 -3 niszczyciele min, ale nie takie jak Kormoran II, może w formie bardziej uniwersalnej jednostki, okręt szpiegowski (bo tego wymaga chyba od nas NATO do "spoglądania na Kaliningrad) i to wszystko. Jaki jest sens utrzymywania dywizjonów do niczego nieprzydatnych "plastusi" i także wątpliwej przydatnych okrętów desantowych? Do tego Kaszub i różne tym podobne "wynalazki". Oczywiście to mrzonki - Panowie Admirałowie i Komandorzy muszą mieć etaty i potrzebują sporo podwładnych, a tych zapewnią tylko liczne, wiekowe jednostki, wymagające licznych załóg i nie ma znaczenia, że jednostki te przez większość czasu "walczą" przy kei. Nowoczesnych jednostek będzie mniej i będą wymagały znacznie mniej licznych załóg, w efekcie i Admirałów i Komandorów będzie potrzeba też znacznie mniej.
Awatar użytkownika
Orlik
Posty: 874
Rejestracja: 2008-12-15, 18:14

Re: Louhi, a sprawa polska, czyli poszukiwanie drogi...

Post autor: Orlik »

Z tym poszukiwaniem drogi jest ciężko. Czasem wydaje mi się, że nie mamy ani wiedzy, ani chęci, żeby stworzyć jakiś kompleksowy program rozwoju sił morskich, który by uwzględniał potrzeby nie tylko MW, ale również administracji morskiej. A tego właśnie trzeba, żeby takie projekty jak Louhi mogły powstawać. Teoretycznie od 2008 roku mamy międzyresortowy zespół ds. polityki morskiej ( http://www.mi.gov.pl/2-4a702f128f0c7.htm ), który ma opracować "Politykę morską RP", jednak i tam zadania MW w zakresie bezpieczeństwa morskiego ograniczają się do monitoringu obszarów morskich oraz wsparcia innych podmiotów (SG, MSPiR itd.), natomiast nie widać próby budowy wspólnego systemu. Nadal pokutuje u nas "patriotyczne" dbanie o własny resort, instytucję, budżet itp.. A przecież morze mamy wspólne.
Ostatecznie nie kadłub, działa, czy torpedy, ale ludzie decydują o wartości okrętu.
Adam
Posty: 1774
Rejestracja: 2005-09-06, 12:58

Re: Louhi, a sprawa polska, czyli poszukiwanie drogi...

Post autor: Adam »

NEAFC Dlatego jedyną sensowną rzeczą która mogła się udać niesławnej koalicji prawicowo-narodowo-blokadowej było, nie mniej, niesławne Ministerstwo Gospodarki Morskiej. Utworzone by móc w ogóle utworzyć koalicję, w efekcie, chyba niezależnie od intencji jego twórców zaczęło bardzo ładnie centralizować wszelkie służby "morskie" rozrzucone po różnych ministerstwach (Urzędy Morskie, MSPiR- SAR, OIRM, Departament Rybołówstwa itd). Była szansa z skoordynowanie ich działań, być może utworzenie realnego centrum koordynacyjnego, a może nawet czegoś na kształt Coast Guardu. Oczywiście, gdyby "wziął się" za to ktoś mądry i z wizją, bo owej koalicji wyszło to raczej przypadkowo. Niestety, potem przyszło "czyszczenie" po "poprzednikach" i ministerstwo zlikwidowano, a wszelkie służby i departamenty powróciły do "starych" ministerstw, a szkoda, bo był "zaczyn"do utworzenia sprawnej administracji morskiej.

Ciekawa jest sprawa budowy dużych patrolowców dla SG - była szansa na pieniądze po wejściu do Schengen (zbudowano za nie cztery szybkie "pościgowce"), ale sprawę tak przedłużano, że nic z tego nie wyszło i pieniądze przepadły. Co ciekawe w tym samym czasie MW w "planach na przyszłość" zaczęła głośno mówić o budowie 10 "patrolowców", nie wiadomo po co i na co. W efekcie jesteśmy chyba jedynym państwem nadbałtyckim które nie ma możliwości egzekwowania prawa we własnej strefie ekonomicznej, bo nie ma jednostki która mogłaby tam przebywać na ciągłym patrolu. W efekcie kłusować można do woli, chyba, że będą interweniowały jednostki szwedzkie lub niemieckie. Nie mamy też możliwości wysłania patrolowca do ochrony rybołówstwa na północnym Atlantyku, gdzie mamy kwoty połowowe i łowimy ryby, a praktycznie każde inne państwo (w tym Szwecja, Niemcy itd) regularnie wysyła tam jednostki, które działają w ramach konferencji regulujących rybołówstwo (np. NEAFC i NAFO, których Polska jest też członkiem i korzysta z praw do kwot połowowych).
Awatar użytkownika
Marmik
Posty: 5085
Rejestracja: 2006-04-30, 23:49
Lokalizacja: Puck

Re: Louhi, a sprawa polska, czyli poszukiwanie drogi...

Post autor: Marmik »

Orlik, skoro już wywołałeś temat prac komisji (w telegraficznym skrócie odnoszę się do nich w "dodatku" do nowego wydania "Koncepcji...") to polecam wszystkim forumowiczom przejrzenie wypracowanych złożeń do polityki morskiej.

A kontynuując wątek bardziej militarny to dla ogólnej wiedzy (niestety przejrzystości raczej ciężko się doszukać) warto zerknąć na ostatni raport (za 2010 r) z przebiegu realizacji polityki morskiej.
Straż Graniczna
W zakresie współpracy międzynarodowej realizowała działania pod kątem ochrony morskiej granicy państwowej i sprawowania nadzoru nad obszarami morskimi na płaszczyźnie dwustronnej z Policją Federalną Republiki Federalnej Niemiec, Służbą Graniczną Federalnej Służby Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej, Policją i Strażą Przybrzeżną Szwecji, Strażą
Graniczną Finlandii, Litwy, Łotwy i Estonii. Na płaszczyźnie wielostronnej współdziałano ze służbami granicznymi innych państw, w ramach projektów pod egidą Agencji Operacyjnego Zarządzania Granicami Zewnętrznymi Unii Europejskiej – FRONTEX, Konferencji Współpracy Służb Granicznych Państw Regionu Morza Bałtyckiego (BSRBCC), a także działań w zakresie polityki morskiej pod kątem ochrony granic morskich UE (projekt EUROSUR).
Komendant Morskiego Oddziału Straży Granicznej i Dowódca Centrum Operacji Morskich Marynarki Wojennej kontynuowali współpracę z administracją morską w zakresie wymiany informacji monitorowanych jednostek pływających, których zachowanie świadczy o działalności, która może mieć wpływ na szeroko rozumiane bezpieczeństwo. System SWIBŻ pełni funkcję platformy dystrybucji informacji pomiędzy służbami operacyjnymi współpracującymi w zakresie bezpieczeństwa morskiego. Dystrybucja informacji odbywa się pomiędzy Centrum Operacji Morskich MW, Służbą Krajowego Koordynatora Ostrzeżeń Nawigacyjnych BHMW, Centralnym Ośrodkiem Nadzoru Zautomatyzowanego Systemu Radarowego Nadzoru polskich obszarów morskich, urzędami morskimi oraz innymi ogniwami pozamilitarnymi.
Marynarka Wojenna podejmowała następujące działania w zakresie bezpieczeństwa morskiego:
- współpraca z państwami leżącymi w basenie Morza Bałtyckiego w ramach programu Sea Surveillance Cooperation Baltic Sea (SUCBAS), z zakresu wymiany danych uzyskanych z narodowych źródeł informacji oraz wymiany wiedzy uzyskanej
z analizy narodowych danych i informacji,
- udział Marynarki Wojennej w programie Maritime Surveillance (MARSUR), którego celem jest znalezienie rozwiązań, pozwalających na stworzenie wspólnego rozpoznanego obrazu sytuacji morskiej – Recognized Maritime Picture (RMP), niezbędnego do wykonywania zadań związanych ze Wspólną Europejską Polityką Bezpieczeństwa i Obrony,
- kontynuacja współpracy w ramach Maritime Situational Awareness (MSA) z krajami bałtyckimi poprzez zaangażowanie w program państw regionu Morza Bałtyckiego pod nazwą Sea Surveillance Cooperation Baltic Sea (SUCBAS) oraz Wielonarodowym Eksperymencie 6 (MNE-6),
- współpraca ze Strażą Graniczną oraz innymi jednostkami administracji morskiej nad stworzeniem planu zintegrowanej ochrony i obrony portów, uwzględniającym użycie dostępnych sił Marynarki Wojennej na wypadek bezpośredniego zagrożenia atakiem terrorystycznym,
- udział w akcjach ratowniczych i ćwiczeniach w zakresie poszukiwania i ratowania życia na morzu SAR (Search and Rescue) oraz zwalczaniu zagrożeń na morzu (neutralizacja bomb, min głębinowych, torped oraz innych materiałów niebezpiecznych).
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Awatar użytkownika
Marmik
Posty: 5085
Rejestracja: 2006-04-30, 23:49
Lokalizacja: Puck

Re: Louhi, a sprawa polska, czyli poszukiwanie drogi...

Post autor: Marmik »

Adam pisze:Co ciekawe w tym samym czasie MW w "planach na przyszłość" zaczęła głośno mówić o budowie 10 "patrolowców", nie wiadomo po co i na co.
To przekłamanie wynikające z problemów klasyfikacyjnych. W rzeczywistości owe szybkie "patrolowce" miały być wielozadaniowymi jednostkami bardziej przypominającymi duże ścigacze rakietowe/ZOP. Proszę zwrócić uwagę, że np. okręty typu 143A lub Hamina opisywane są w Jane'sie w sekcji "patrol forces". To takie odmienne pojmowanie sił "patrolowych" w dotychczasowym systemie i w NATO. Pisałem o tym już chyba ze trzy razy na tym forum, a widzę, że nadal sprawa wzbudza emocje.

Na marginesie dodam, że najnowszy Jane's urzeczony gigantomanią klasyfikuje nasze Orkany nie jako PGGM, ale jako FSGM, co jest niezgodne z jakąkolwiek znaną mi zasadą klasyfikacyjną, no i w sumie z logiką. Przy okazji wcale nie wymienia już naszych Tarantul :shock: .
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
ODPOWIEDZ