Maciej3 pisze:
A wracając do triumfu wschodzącego słońca.
Halsey - napisz co tam dokładnie nie tak. Może i można to sobie znaleźć szybko i sprawnie, ale jakoś nie mam kiedy i cenię sobie streszczenia

Proszę uprzejmie.
Kierunek południowo-zachodni - "Chicago", australijska "Canberra" i dwa niszczyciele.
I HMAS
Australia.
Składały się z pięciu ciężkich krążowników ("Chokai", "Aoba", "Kako", "Kinugasa" i "Furutaka") i dwóch lekkich oraz niszczyciela. Były to jednostki nowoczesne
Tylko
Chokai od biedy można uznać za nowoczesną jednostkę, choć i on miał za sobą 10 lat służby. Pozostałe okręty zbudowano jeszcze w latach dwudziestych, a nawet wcześniej (
Tenryu).
Wszystkie krążowniki dysponowały też ponadprzeciętną liczbą wyrzutni torpedowych
Żaden nie miał więcej niż 8, czyli żadna sensacja. Tacy Brytyjczycy czy Włosi również tyle miewali, Francuzi nawet więcej. Japończycy mieli lepsze torpedy i drugie komplety torped, które mogli szybko załadować, ale o tym autor nie wspomina.
za wszelką cenę starali się uniknąć wykrycia przez lotnictwo alianckie. Mimo to krążowniki japońskie zostały zauważone aż dwukrotnie: przez amerykański okręt podwodny "S-38" i australijski samolot patrolowy Hudson.
Ponadto przez drugiego Hudsona, a wcześniej przez B-17.
Kilka minut po godzinie 23 flagowy krążownik "Chokai" wypuścił w powietrze dwa wodnosamoloty.
Japończycy katapultowali 3 wodnosamoloty pomiędzy 23.00 a 23.13. Tylko jeden z nich pochodził z
Chokai, pozostałe z
Kako i
Aoby.
Japończycy osiągnęli maksymalną prędkość i niezauważenie wyminęli dwa amerykańskie niszczyciele stanowiące zewnętrzną linię dozoru.
Akurat po dostrzeżeniu dozorującego niszczyciela
Blue Mikawa rozkazał zmniejszyć prędkość, by zminimalizować ryzyko dostrzeżenia fal dziobowych przez nieprzyjaciela.
O godzinie 1.37 dostrzegli sylwetki dwóch alianckich krążowników.
O 01.36, przy czym uznając początkowo, że widzą 3 krążowniki.
Tymczasem na pokładach dozorujących na kierunku południowo-zachodnim "Canberry" i "Chicago" zagrożenia w ogóle nie dostrzeżono. Dowódcy obu jednostek zdali sobie sprawę z tego, co się dzieje, dopiero gdy wodnosamolot zrzucił nieopodal pławy oświetlające.
Nie zdali sobie sprawy, bo nie było ich wtedy na mostkach.
idące na czele Japończyków "Chokai" i "Furutaka"
Furutaka była dopiero piątym okretem w japońskiej kolumnie.
Łącznie "Canberra" zaliczyła 24 trafienia pociskami kalibru 203 milimetrów.
Być może 27 i więcej, przy czym część mogła być kalibru 120 mm. Poza tym - co jest już dosyć znaną sprawą - wiele wskazuje na to, że została storpedowana przez USS
Bagley.
Obok "Chicago" przedefilował cały strzelający do niego zespół japoński
Do
Chicago prawie nikt nie strzelał.
Podzieleni na dwie równoległe linie Japończycy wzięli Amerykanów w dwa ognie i kolejno eliminowali trzy ciężkie krążowniki.
Do wszystkich trzech Japończycy zaczęli strzelać mniej więcej w tym samym czasie…
Japońska taktyka była prosta i nie wymagała zaawansowanej techniki. Flagowy "Chokai" oświetlał cel, na którym reszta zespołu miała skupić ostrzał.
… i początkowo zastosowali podział celów w linii.
Chokai strzelał do
Astorii,
Aoba do
Quincy,
Kako do
Vincennes.
Kinugasa wykańczał jeszcze wtedy
Canberrę.
Najlepiej radziła sobie załoga krążownika "Quincy". (…) Jego dowódca kazał przeciąć szyk jednej z grup japońskich. Zdawał sobie sprawę z bliskiego końca i wydał ostatni rozkaz: "Walcie, ile można".
Komandor Moore nie wydał rozkazu, by przeciąć szyk Mikawy, nawet jeśli Japończykom mogło się tak wydawać. Poinformował tylko swoich artylerzystów, że z obu burt krążownik ma nieprzyjacielskie okręty i polecił sprawić im piekło.
"Quincy" zdobył "bramkę honorową" dla swojego zespołu - jego pocisk rozbił wieżę głównego kalibru na "Chokai" i eksplodował w kabinie operacyjnej.
Quincy trafił
Chokai trzema pociskami – dwoma w tę kabinę operacyjną i trzecim w pobliżu dźwigu do podnoszenia wodnosamolotów. W wieżę
Chokai trafili artylerzyści Astorii (skądinąd przypadkiem, bo mierzyli do
Kinugasy).
USS "Chicago", który już nigdy nie wrócił do służby i został zezłomowany.
Jak już Maciej zauważył powyżej - jest to bzdura.
Dowódca tego okrętu Howard D. Bode obwiniał się za klęski wkrótce po bitwie popełnił samobójstwo.
Bode zastrzelił się 20 kwietnia 1943, więc nie było to wkrótce po bitwie. Jeśli już "wkrótce", to wkrótce po przesłuchaniu przez admirała Hepburna. Nie obwiniał się za klęskę. Obawiał się natomiast (nie bez podstaw), że jego dowodzenie podczas bitwy zostanie napiętnowane.
kapitan John R. Moore, zdołał podejść do przeciwnika i umieścić aż cztery torpedy w burcie krążownika "Kako"
Trzy torpedy.