Triumf wschodzącego słońca

Okręty Wojenne lat 1905-1945

Moderatorzy: crolick, Marmik

Awatar użytkownika
Peperon
Posty: 6656
Rejestracja: 2010-11-05, 14:52
Lokalizacja: z Krakowa

Triumf wschodzącego słońca

Post autor: Peperon »

http://facet.interia.pl/obyczaje/histor ... 23061,7530

Znalazłem coś takiego z Polski Zbrojnej (oryginału nie widziałem). Co Panowie sądzicie o tym ?
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4929
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Re: Triumf wschodzącego słońca

Post autor: Maciej3 »

Artykuł jak artykuł. Powierzchowny. Zastanawia mnie tylko informacja, jakoby Chicago nie był już wyremontowany.
W takim układzie co zatopiły jakiś czas później japońskie samoloty?
I dlaczego jako ilustrację do niego dali zdjęcie któregoś z Clevelandów?
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Awatar użytkownika
Halsey
Posty: 682
Rejestracja: 2007-01-15, 11:24
Lokalizacja: Katowice

Re: Triumf wschodzącego słońca

Post autor: Halsey »

Stan wiedzy sprzed jakichś 30 lat. I niestety błędy, błędy, błędy...
Przykładowo, zespół Mikawy dostrzeżono więcej niż dwukrotnie (samych australijskich Hudsonów, które go dostrzegły, było 2)... Japończycy wcale nie mijali linii dozoru na maksymalnej prędkości... I nie eliminowali krążowników grupy północnej kolejno... Dowódca Quincy nie rozkazał przeciąć japońskiego szyku... S-44 trafił Kako 3, nie 4 torpedami...
Mógłbym wyliczać dalej, ale nie wiem, czy i na ile kogokolwiek to interesuje.
Do you fear death?
Do you fear that dark abyss?
All your deeds laid bare,
all your sins punished?
shigure
Posty: 1242
Rejestracja: 2004-01-04, 21:35
Lokalizacja: szczecin

Re: Triumf wschodzącego słońca

Post autor: shigure »

...dla kogoś kto się tym interesuje to nie warte zachodu a dla zwykłego zjadacza chleba zbyt skomplikowanie aby to pojął. Ostatnio przy takich okazjach zastanawiam się nad sensem umieszczania takich notatek.
Shinano
Posty: 657
Rejestracja: 2004-03-07, 22:25

Re: Triumf wschodzącego słońca

Post autor: Shinano »

shigure pisze:...dla kogoś kto się tym interesuje to nie warte zachodu a dla zwykłego zjadacza chleba zbyt skomplikowanie aby to pojął. Ostatnio przy takich okazjach zastanawiam się nad sensem umieszczania takich notatek.
Może warto - kogoś może zainteresować, z młodego pokolenia na przykład - tego, co przed komputerem więcej czasu spędza niż w szkole :P
Duże koty zjadam na przystawkę.
shigure
Posty: 1242
Rejestracja: 2004-01-04, 21:35
Lokalizacja: szczecin

Re: Triumf wschodzącego słońca

Post autor: shigure »

Shinano gdy słuszę odgłosy dochodzace z pokoju obok gdzie mój syn- przedstawiciel młodego pokolenia- wałkuje od trzech lat on- line CS to pozwalam sobie wątpić w Twe słowa :lol:
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4929
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Re: Triumf wschodzącego słońca

Post autor: Maciej3 »

A jak ja musze mojemu synkowi ( lat 4 ) oraz corce ( lat 2 ) wyciagac ksiazki "o statkach" i pokazywac co i jak, to tli sie jeszcze nadzieja.

niestety dzieci sie zepsuly. Kiedys Dzordz byl de besciak. Teraz najpiekniejszy jest Bismarck ( syn ) i Rysiu ( corka ). Ale moze jeszcze jest nadzieja...
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
shigure
Posty: 1242
Rejestracja: 2004-01-04, 21:35
Lokalizacja: szczecin

Re: Triumf wschodzącego słońca

Post autor: shigure »

Kuj żelazo Macieju, ja jak widzę chyba nie mam szans na zainteresowanie następcy tronu "jedynym słusznym tematem" :?
Shinano
Posty: 657
Rejestracja: 2004-03-07, 22:25

Re: Triumf wschodzącego słońca

Post autor: Shinano »

shigure pisze:Kuj żelazo Macieju, ja jak widzę chyba nie mam szans na zainteresowanie następcy tronu "jedynym słusznym tematem" :?
Twój następca jest jeszcze młody i ma czas. Pójdzie do wojska, to mu się może odmieni :lol:
Duże koty zjadam na przystawkę.
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4929
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Re: Triumf wschodzącego słońca

Post autor: Maciej3 »

Jak na razie armia jest zawodowa. Oby tak zostalo. Mnie wojsko ominelo, pewnie dlatego mi sie nie odmienilo. Ale zaczynalem nie pozniej.
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Shinano
Posty: 657
Rejestracja: 2004-03-07, 22:25

Re: Triumf wschodzącego słońca

Post autor: Shinano »

Maciej3 pisze:Jak na razie armia jest zawodowa. Oby tak zostalo. Mnie wojsko ominelo, pewnie dlatego mi sie nie odmienilo. Ale zaczynalem nie pozniej.
Ja zaczynałem od Flisowskiego w podstawówce - ale wtedy były jeszcze Commodore C-64 i czytanie książek było bardziej pasjonującym zajęciem niż korzystanie z maszyn cyfrowych. :lol:
Duże koty zjadam na przystawkę.
Awatar użytkownika
Peperon
Posty: 6656
Rejestracja: 2010-11-05, 14:52
Lokalizacja: z Krakowa

Re: Triumf wschodzącego słońca

Post autor: Peperon »

Shinano pisze:Ja zaczynałem od Flisowskiego w podstawówce - ale wtedy były jeszcze Commodore C-64 i czytanie książek było bardziej pasjonującym zajęciem niż korzystanie z maszyn cyfrowych. :lol:
Były jeszcze Atarynki :lol: i pół godziny przy wgrywaniu Silent Service :D
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
Awatar użytkownika
Maciej3
Posty: 4929
Rejestracja: 2008-05-16, 11:36

Re: Triumf wschodzącego słońca

Post autor: Maciej3 »

Ja zaczynałem od Flisowskiego w podstawówce - ale wtedy były jeszcze Commodore C-64 i czytanie książek było bardziej pasjonującym zajęciem niż korzystanie z maszyn cyfrowych.
Burżuj, miał w podstawówce "Burzę nad Pacyfikiem" :shock: Albo dobrze wyposażoną bibliotekę w okolicy.
Były jeszcze Atarynki :lol: i pół godziny przy wgrywaniu Silent Service :D
To prawda. Ja co prawda takiej nie miałem, ale znajomi tak. I taśmę na tyle uszkodzoną, że zwykle koło 32 czy 34 minuty robił się "ERROR" i trzeba było od początku. Potem sobie kupili stację dysków. A to był luksus.

A odnośnie dzisiejszych komputerów to jest tak:
- tata, ja chcę do ciebie na kolanka
- To chodź synek.
- tata, strzel tego statka, niech one się szczelają
- Synku, tłumaczyłem Ci, że strzelanie mi się zepsuło, one nie mogą się strzelać
- Kiedy naprawisz?
- Nie wiem ( chyba będę się musiał wziąć za robotę, jak dziecko prosi )
- No to strzel go torpedą
bum
- O jak fajnie. Dlaczego nie tonie?
- Bo to King George V on jest dość odporny na torpedy
- To najsilszejszy statek na świecie?
- Nie, no są silniejsze.
- To daj silniejszego
.
.
- A dlaczego ten zatoną od jednej torpedy?
- Bo to Dido on jest słaby..
itd itp
To działa


A wracając do triumfu wschodzącego słońca.
Halsey - napisz co tam dokładnie nie tak. Może i można to sobie znaleźć szybko i sprawnie, ale jakoś nie mam kiedy i cenię sobie streszczenia 8)
Historia jest najlepszą nauczycielką życia, bo
Jeszcze nigdy, nikogo, niczego nie nauczyła.
Shinano
Posty: 657
Rejestracja: 2004-03-07, 22:25

Re: Triumf wschodzącego słońca

Post autor: Shinano »

Maciej3 pisze:
Ja zaczynałem od Flisowskiego w podstawówce - ale wtedy były jeszcze Commodore C-64 i czytanie książek było bardziej pasjonującym zajęciem niż korzystanie z maszyn cyfrowych.
Burżuj, miał w podstawówce "Burzę nad Pacyfikiem" :shock:
Mój dziadek należał do Partii, więc żaden ze mnie burżuj. Miałem pierwszy tom, a biblioteka w podstawówce miała tom drugi :P Pokaż mi teraz podstawówkę, która ma w czytelni Flisowskiego, albo Klimczyka! :lol:
Maciej3 pisze: Albo dobrze wyposażoną bibliotekę w okolicy.
Były jeszcze Atarynki :lol: i pół godziny przy wgrywaniu Silent Service :D
To prawda. Ja co prawda takiej nie miałem, ale znajomi tak. I taśmę na tyle uszkodzoną, że zwykle koło 32 czy 34 minuty robił się "ERROR" i trzeba było od początku. Potem sobie kupili stację dysków. A to był luksus.
Najlepszą wtedy biblioteką w okolicy była szkolna w SP 35 na Świętobożyców.
Były Atarynki, a jakże! W Silenta 1 i 2 grałem dopiero na Amidze 500 z rozszerzeniem pamięci...

Może sami zaczniemy pisać sprostowania dla artykułów w necie? :D
Duże koty zjadam na przystawkę.
Awatar użytkownika
Halsey
Posty: 682
Rejestracja: 2007-01-15, 11:24
Lokalizacja: Katowice

Re: Triumf wschodzącego słońca

Post autor: Halsey »

Maciej3 pisze: A wracając do triumfu wschodzącego słońca.
Halsey - napisz co tam dokładnie nie tak. Może i można to sobie znaleźć szybko i sprawnie, ale jakoś nie mam kiedy i cenię sobie streszczenia 8)
Proszę uprzejmie. :faja:
Kierunek południowo-zachodni - "Chicago", australijska "Canberra" i dwa niszczyciele.
I HMAS Australia.
Składały się z pięciu ciężkich krążowników ("Chokai", "Aoba", "Kako", "Kinugasa" i "Furutaka") i dwóch lekkich oraz niszczyciela. Były to jednostki nowoczesne
Tylko Chokai od biedy można uznać za nowoczesną jednostkę, choć i on miał za sobą 10 lat służby. Pozostałe okręty zbudowano jeszcze w latach dwudziestych, a nawet wcześniej (Tenryu).
Wszystkie krążowniki dysponowały też ponadprzeciętną liczbą wyrzutni torpedowych
Żaden nie miał więcej niż 8, czyli żadna sensacja. Tacy Brytyjczycy czy Włosi również tyle miewali, Francuzi nawet więcej. Japończycy mieli lepsze torpedy i drugie komplety torped, które mogli szybko załadować, ale o tym autor nie wspomina.
za wszelką cenę starali się uniknąć wykrycia przez lotnictwo alianckie. Mimo to krążowniki japońskie zostały zauważone aż dwukrotnie: przez amerykański okręt podwodny "S-38" i australijski samolot patrolowy Hudson.
Ponadto przez drugiego Hudsona, a wcześniej przez B-17.
Kilka minut po godzinie 23 flagowy krążownik "Chokai" wypuścił w powietrze dwa wodnosamoloty.
Japończycy katapultowali 3 wodnosamoloty pomiędzy 23.00 a 23.13. Tylko jeden z nich pochodził z Chokai, pozostałe z Kako i Aoby.
Japończycy osiągnęli maksymalną prędkość i niezauważenie wyminęli dwa amerykańskie niszczyciele stanowiące zewnętrzną linię dozoru.
Akurat po dostrzeżeniu dozorującego niszczyciela Blue Mikawa rozkazał zmniejszyć prędkość, by zminimalizować ryzyko dostrzeżenia fal dziobowych przez nieprzyjaciela.
O godzinie 1.37 dostrzegli sylwetki dwóch alianckich krążowników.

O 01.36, przy czym uznając początkowo, że widzą 3 krążowniki.
Tymczasem na pokładach dozorujących na kierunku południowo-zachodnim "Canberry" i "Chicago" zagrożenia w ogóle nie dostrzeżono. Dowódcy obu jednostek zdali sobie sprawę z tego, co się dzieje, dopiero gdy wodnosamolot zrzucił nieopodal pławy oświetlające.
Nie zdali sobie sprawy, bo nie było ich wtedy na mostkach.
idące na czele Japończyków "Chokai" i "Furutaka"
Furutaka była dopiero piątym okretem w japońskiej kolumnie.
Łącznie "Canberra" zaliczyła 24 trafienia pociskami kalibru 203 milimetrów.
Być może 27 i więcej, przy czym część mogła być kalibru 120 mm. Poza tym - co jest już dosyć znaną sprawą - wiele wskazuje na to, że została storpedowana przez USS Bagley.
Obok "Chicago" przedefilował cały strzelający do niego zespół japoński
Do Chicago prawie nikt nie strzelał.
Podzieleni na dwie równoległe linie Japończycy wzięli Amerykanów w dwa ognie i kolejno eliminowali trzy ciężkie krążowniki.
Do wszystkich trzech Japończycy zaczęli strzelać mniej więcej w tym samym czasie…
Japońska taktyka była prosta i nie wymagała zaawansowanej techniki. Flagowy "Chokai" oświetlał cel, na którym reszta zespołu miała skupić ostrzał.
… i początkowo zastosowali podział celów w linii. Chokai strzelał do Astorii, Aoba do Quincy, Kako do Vincennes. Kinugasa wykańczał jeszcze wtedy Canberrę.
Najlepiej radziła sobie załoga krążownika "Quincy". (…) Jego dowódca kazał przeciąć szyk jednej z grup japońskich. Zdawał sobie sprawę z bliskiego końca i wydał ostatni rozkaz: "Walcie, ile można".
Komandor Moore nie wydał rozkazu, by przeciąć szyk Mikawy, nawet jeśli Japończykom mogło się tak wydawać. Poinformował tylko swoich artylerzystów, że z obu burt krążownik ma nieprzyjacielskie okręty i polecił sprawić im piekło.
"Quincy" zdobył "bramkę honorową" dla swojego zespołu - jego pocisk rozbił wieżę głównego kalibru na "Chokai" i eksplodował w kabinie operacyjnej.
Quincy trafił Chokai trzema pociskami – dwoma w tę kabinę operacyjną i trzecim w pobliżu dźwigu do podnoszenia wodnosamolotów. W wieżę Chokai trafili artylerzyści Astorii (skądinąd przypadkiem, bo mierzyli do Kinugasy).
USS "Chicago", który już nigdy nie wrócił do służby i został zezłomowany.

Jak już Maciej zauważył powyżej - jest to bzdura.
Dowódca tego okrętu Howard D. Bode obwiniał się za klęski wkrótce po bitwie popełnił samobójstwo.

Bode zastrzelił się 20 kwietnia 1943, więc nie było to wkrótce po bitwie. Jeśli już "wkrótce", to wkrótce po przesłuchaniu przez admirała Hepburna. Nie obwiniał się za klęskę. Obawiał się natomiast (nie bez podstaw), że jego dowodzenie podczas bitwy zostanie napiętnowane.
kapitan John R. Moore, zdołał podejść do przeciwnika i umieścić aż cztery torpedy w burcie krążownika "Kako"
Trzy torpedy.
Do you fear death?
Do you fear that dark abyss?
All your deeds laid bare,
all your sins punished?
Awatar użytkownika
Peperon
Posty: 6656
Rejestracja: 2010-11-05, 14:52
Lokalizacja: z Krakowa

Re: Triumf wschodzącego słońca

Post autor: Peperon »

Maciej3 pisze:
Były jeszcze Atarynki :lol: i pół godziny przy wgrywaniu Silent Service :D
To prawda. Ja co prawda takiej nie miałem, ale znajomi tak. I taśmę na tyle uszkodzoną, że zwykle koło 32 czy 34 minuty robił się "ERROR" i trzeba było od początku...
U kolegi najczęściej "ERROR" lub "BOOT ERROR" wyskakiwał gdzieś koło 295-298 działki licznika. Całość, czyli jedna strona kasety C-60 to 300 działek :lol:
Ludzkość dzieli się na trzy części.
Żywych, zmarłych i tych co na morzu.
ODPOWIEDZ