ciekawe pytanie.Jak wyglądały wewnątrz kominy siłowni węglowych ?
Czy był to jeden wspólny wylot (jak od przydomowego pieca) czy też kilka osobnych przewodów otoczonych wspólnym płaszczem ?
A może jeden komin podzielony wewnętrznymi przegrodami na osobne przewody ?
Czy wyloty (czyli zakończenie komina) były po prostu końcem przewodów dymowych czy montowano na nich jakieś przerywacze ciągu, kierownice dymu i takie tam...?
I jak takie kominy się czyściło ? Bo w końcu palenie węglem zawsze skutkuje sadzą na ściankach.
Podejrzewam, że początkowo komin był bydowany dla urządzenia. Kiedy powiększono ilość kotłów , zwłaszcza na okrętach wojennych, zaszła konieczność łączenia wydechów z kotłów do jednego komina. Na rysunku Domka wygląda, że odlot z kotłów na dolocie do komina był wspólny. Jest tam coś co wygląda na klapę odcinającą (damper), co pozwala zamknąć odlot kotła, który nie jest w użyciu.
Obecnie każde urządzenie ma swój niezależny przewód spalin do komina, zaś same kominy są na tyle wielkie, żę można w nim pomieścić szereg odlotów spalin, oraz dodatkowo wentylatory wyciągowe powietrza dla maszynowni. Nawiew powietrza dla maszynowni - obecnie- jest to oddzielne pomieszczenie, gdzie znajdują się filtry i wentylatory nadmuchowe.
Wypalanie sadzy robiono okresowo i na statkach opalanych węglem, paliwem płynnym , jak i na statkach z silnikami wysokoprężnymi. Inżektory do wypalania są zamontowane na kolektorach wydechowych i ładnie to wygląda, zwłaszcza w nocy. Obecnie, my na naszych statkach, tego nie robimy.
Jefe