Parshall a Guadalcanal 15/11

Okręty Wojenne lat 1905-1945

Moderatorzy: crolick, Marmik

Fereby
Posty: 358
Rejestracja: 2005-06-27, 13:28

Post autor: Fereby »

Shinano pisze:
Fereby pisze:
shigure pisze:"Warto zauważyć, że Amerykanie przed bitwą także zakładali iż mają przewagę w broni torpedowej" - sorki a skąd masz tą tezę ?
Mam objaśnić radary, czy zapalniki magnetyczne? A może mit długiej lancy, ukuty przez Amerykanów dla wyjaśnienia niepowodzeń w walce nocnej z Japończykami?

Fereby
A o co idzie z tym mitem? I proszę, objaśnij te zapalniki magnetyczne, mamy z Shigure zboczenie na ich punkcie :-)

Pozdrófki
Mit długiej lancy, polegał na tłumaczeniu wszelkich niepowodzeń wyższoscią japońskich torped "tlenowych". Owszem, torpeda typu 93, była bronią bardzo skuteczną, a przede wszystkim niezawodną, ale sama w sobie nie dawałaby Japończykom znaczącej przewagi - główną przyczyną klęsk US Navy było zadufanie wyższego dowództwa, przepełnionego irracjonalną wiarą we wyższość techniczną USA oraz kompletne nierozumienie przez dwie wiodące frakcje istotnych aspektów taktyki sił lekkich. W rezultacie dopiero po Tassafaronga, do dowództw w Pearl Harbor i Noumea zaczęło docierać, iż to przeciwnik dysponuje przewagą w walce nocnej - oczywista po wojnie nikt nie miał zamiaru się przyznawać do tego rodzaju postępowania.

Tłumaczenie, iż "owszem, popełniliśmy błędy, ale przeciwnik miał lepsze uzbrojenie", jest po prostu znacznie bezpieczniejsze, niż "przeciwnik był lepiej wyszkolony i dowodzony, a my byliśmy skrajnie nieudolni i zadufani w sobie". Nadto jest przekonujące dla laików i można je stworzyć nawet gdy owa przewaga przeciwnika jest nie jest wcale specjalnie wielka, a nawet czysto iluzoryczna ("pancerno-zmotoryzowany" Wehrmacht w 1939, "T-34- najlepszy czołg II wojny"; "niepokonany A6M", itd).

Kwestia zapalników magnetycznych w torpedach Mark 15 (Mark 13 zresztą też), jest w praktyce omawiana co najwyżej półgębkiem, jednak w istocie wyglądała podobnie jak w przypadku torpedy Mark 14 - w założeniu torpeda eksplodując pod dnem atakowanego okrętu, miała łamać mu kil. Zakładano więc, że amerykańskie nosicele torped, są znacznie skuteczniejsze od porównywalnych jednostek przeciwnika, więc będą miały przewagę, nawet gdy przeciwnik ma więcej jednostek i wyrzutni. Szkopuł w tym, że zapalnik magnetyczny nie został wystarczająco przetestowany przed wojną i był w istocie omalże kompletnie niesprawny. Co gorsza, zapalnik uderzeniowy, także nie działał w 1942 jak powinien, choć trudno określić, czy z tych samych przyczyn co jego odpowiedniki w torpedach Mark 14. Szereg wad rozwojowych wykazywała także sama Mark 15 - torpedy rozpadały się w uderzeniu o wodę, nie trzymały nastaw głębokości, zbaczały z toru, niekiedy nawet zataczając pełny okrąg (nie wiadomo, czy przyczyny były te same co w przypadku torped Mark 14 - niewłaściwie zaprojekowany ukad elektrzczny oraz źle zaprojetkowane mocowanie żyroskopu, umożliwiające włożenie go do torpedy "na odwrót"). Podobnie jak w przypadku torped Mark 14, Biuro d.s. Uzbrojenia konsekwentnie twierdziło, że główną i jedyną przyczyną niepowodzeń w wykorzystaniu bojowym zarówno torped, jak zapalników, są błędy personelu (niewłaściwe przechowywanie i konserwacja, nastawianie torped na nazbyt płytki tor, błędy w celowaniu, etc.). Wysokiego szczebla dowódcy i ich sztaby omalże jednogłośnie popierały powyższy pogląd, od czego - rzecz jasna - odżegnywały się po wojnie, zwalając całą winę na "biurokratów" z Biura.

Fereby
Fereby
Posty: 358
Rejestracja: 2005-06-27, 13:28

Post autor: Fereby »

jogi balboa pisze:
Fereby pisze:Pewnie to ma na myśli, szkopuł w tym, że uszkodzenia wcale nie były tak poważne, jak to potem sztab Halseya usiłował przedstawiać.
A moim zdaniem uszkodzenia były poważne, kilkadziesiąt trafień spowodowało poważne uszkodzenia opancerzenia jednej barbety, co najmniej jednej płyty pancerza bocznego, dużej części końcówek systemu kierowania ogniem i wyposażenia radarowego, części instalacji paliwowej. Do tego dochodzą inne uszkodzenia już we wnętrzu cytadeli pancernej spowodowane innymi czynnikami, z czego do najważniejszych należy zaliczyć poważną awarię zasilania. Bez przeprowadzenia poważnego przeglądu połączonego z remontem pancernik nie nadawał się do dalszej służby w pierwszej linii.
A co to jest "służba na pierwszej linii"? Chodzi ci o służbę czynną? Zgodnie z założeniami Sił Bojowych (które już co prawda wtedy nie istniały, ale budowano według nich ten pancernik) tak uszkodzony okręt mając sprawne dalmierze, CIC, układ kierowania ogniem, nadawał się do służby czynnej, choć jego wartość bojowa byłaby uznana za ograniczoną (w normalnych warunkach załoga byłaby w stanie przeprowadzić istotne dla wartości bojowej naprawy we własnym zakresie).
Fereby pisze:
jogi balboa pisze:
Na jego nieszczęście, założenie brytyjskich teoretyków z czasów gdy Kongres debatował o typie "Nevada", że jednostki z opancerzeniem "wszystko albo nic", są wrażliwe na ogień z krótkiego dystansu, okazało się błędne
No jeśli chodzi o tę bitwę, to raczej okazało się słuszne.
Skoro jakoby układ opancerzenia japońskich krażowników liniowych był skuteczniejszy na krótkich dystansach od "wszystko albo nic" (zwłaszcza tak nieudanego jak na typie "South Dakota"), to jak to się stało, że 16" pocisk "Washingtona" wystrzelony z krótkiego dystansu zdołał przebić pancerz w tak newralgicznym punkcie jak osłona maszynki sterowej?
Sorki za ten oftopik ale nie mogę się powstrzymać, postaram się go w miarę szybko udławić ;)
Nie ma sprawy, bo to się w istocie ściśle wiąże z tematem (wystarczy sprawdzić kiedy Kondo uczęszczał do Eta Jima i co robił tuż przed wojną) - mógłbyś więc na początek porównać grubość pancerzy cytadeli pancernej, gdzie usytuowano przedział maszynki sterowej, na typach "Kongo" i "Nevada"?
Nie mam i nie miałem zamiaru niczego porównywać, w kazdym razie nie w tym temacie ponieważ nie uważam aby miało to z nim cokolwiek wspólnego a osoba która go założyła z pewnością sobie tego nie życzy. Tutaj zakwestionowałem konkretną jednoznaczną wypowiedź i tylko do niej zamierzam się odnosić. Jeśli chcesz podyskutować, to załóż osobny temat, chociaż sugerowałbym raczej kontynuację jednego z kilkunastu już istniejących. :wink:
Wygląda, jak gdybyś nie rozumiał kontekstu tej wypowiedzi - otóż dotyczyło konkretnego posunięcia taktycznego jednego z dowódców, który postanowił stoczyć walkę na określonym dystansie, ponieważ w kraju, który był najbliższym sojusznikiem Japonii jakiś czas wcześniej, taktycy floty zakładali, iż zastosowany na krążownikach liniowych tego kraju układ opancerzenia, sprawdza się lepiej na owym dystansie nad pancernikami z "układem wszystko albo nic" (zreszta w ogóle nad pancernikami z dowolnym układem opancerzenia).
PS. Opis trafień, w tym rzeczonego maszynki sterowej, został ostatnio zamieszczony na dws.org w temacie dotyczącym zatonięcia Kirishimy.
Halsey pisze:Hehehe, racja - masz na myśli, że pewien BB z AoN dostał tam niezły łomot? :-D
Łomot który ów BB dostał to oczywiście jedno, ja mam konkretnie na myśli pewne trafienie pociskiem 8” który zgodnie z tabelkami aczkolwiek zupełnie ignorując ekwiwalent wychylenia pancerza o 19˚, „urwał” go dokładnie tyle ile powinien. W związku z tym uważam że pocisk cięższego kalibru zachowałby się analogicznie, czyli przebił się na tą samą tabelaryczną głębokość, co oznacza że obawy brytyjskich teoretyków były słuszne. I tym sposobem oftop uważam za zamknięty. :papa: :)
Mógłbyś sprecyzować, o jakie "obawy brytyjskich teoretyków" ci chodzi? Bo raczej nie zamykasz w owymi "obawami" (zauważ, że nikt tu o żadnych ""obawach teoretyków brytyjskich" dotąd nie wspominał), a raczej otwierasz.

Zgodnie z powyższą "tabelaryczną logiką", uzbrojenie główne pancerników typu "Iowa", było w stanie swobodnie penetrować pancerz główny "Yamato", o ile tylko zbliżyć się na odpowiednio małą odległość. Założenie, iż krążownikowi liniowemu uda się wyeliminować pancernik, samemu nie odnosząc jeszcze poważniejszych uszkodzeń, nawet jeśli zdoła w jednym kawałku przebyć strefę bezpieczeństwa, zostało uznane za ułudę już po Bitwie Jutlandzkiej.

Fereby
Ostatnio zmieniony 2010-09-07, 20:22 przez Fereby, łącznie zmieniany 1 raz.
Fereby
Posty: 358
Rejestracja: 2005-06-27, 13:28

Post autor: Fereby »

Halsey pisze:
shigure pisze:...i zapalniki magnetyczne.
... A jak już będzie pisał o amerykańskich torpedach, to mógłby przy okazji skrobnąć parę zdań o tym, jak zachowały się torpedy Gwina.
A po co? Wspomnę za to o czymś ciekawszym - zwyczajowo złożono to na karb błędów załogi, dodając okazyjnie "wpływ możliwych, niewykrytych uszkodzeń doznanych w trakcie walki".

Fereby
jogi balboa
Posty: 2823
Rejestracja: 2007-01-18, 16:39

Post autor: jogi balboa »

Wygląda, jak gdybyś nie rozumiał kontekstu tej wypowiedzi
Nie interesuje mnie kontekst, tylko następujące stwierdzenie: założenie brytyjskich teoretyków z czasów gdy Kongres debatował o typie "Nevada", że jednostki z opancerzeniem "wszystko albo nic", są wrażliwe na ogień z krótkiego dystansu, okazało się błędne
Moim zdaniem nie okazało się i uzasadniłem swoje zdanie. :x
MiKo
Admin FOW
Posty: 4050
Rejestracja: 2004-01-07, 09:02

Post autor: MiKo »

Fereby pisze:
Halsey pisze:
shigure pisze:...i zapalniki magnetyczne.
... A jak już będzie pisał o amerykańskich torpedach, to mógłby przy okazji skrobnąć parę zdań o tym, jak zachowały się torpedy Gwina.
A po co? Wspomnę za to o czymś ciekawszym - zwyczajowo złożono to na karb błędów załogi, dodając okazyjnie "wpływ możliwych, niewykrytych uszkodzeń doznanych w trakcie walki".

Fereby
Ja może coś przeoczyłem w tym wątku, ale o co chodzi z torpedami Gwina? Co złożono na karb błędów załogi?
Awatar użytkownika
Halsey
Posty: 682
Rejestracja: 2007-01-15, 11:24
Lokalizacja: Katowice

Post autor: Halsey »

Właśnie Fereby, napisz nam, co miałeś na myśli. Jak sam widzisz, od czasu do czasu pojawiają się wątpliwości, co też właściwie chciałeś oznajmić pisząc to czy tamto.

Poza tym oferowałeś się objaśnić radary niszczycieli Lee. Będziesz uprzejmy?
Fereby
Posty: 358
Rejestracja: 2005-06-27, 13:28

Post autor: Fereby »

jogi balboa pisze:
Wygląda, jak gdybyś nie rozumiał kontekstu tej wypowiedzi
Nie interesuje mnie kontekst, [...]
I właśnie tu jest pies pogrzebany... Dlatego radziłbym jednak się z kontekstem zapoznawać, nim zabierzesz się za odpowiadanie na posty. Unikniesz w ten sposób offtopowych wywodów o obawach Brytyjczyków, o których w poście na który odpowiadałeś, zwyczajnie nie było.
tylko następujące stwierdzenie: założenie brytyjskich teoretyków z czasów gdy Kongres debatował o typie "Nevada", że jednostki z opancerzeniem "wszystko albo nic", są wrażliwe na ogień z krótkiego dystansu, okazało się błędne
Moim zdaniem nie okazało się i uzasadniłem swoje zdanie. :x
Wprost przeciwnie: podsumowałeś swoje wywody stwierdzeniem co oznacza że obawy brytyjskich teoretyków były słuszne - obawy mieli owszem brytyjscy teoretycy, ale krytyczni względem wspomnianej doktryny taktycznej krążowników liniowych Fishera! A to raczej zaprzeczenie twojej tezy.

Fereby
Ostatnio zmieniony 2010-09-10, 17:19 przez Fereby, łącznie zmieniany 6 razy.
Fereby
Posty: 358
Rejestracja: 2005-06-27, 13:28

Post autor: Fereby »

MiKo pisze:
Fereby pisze:
Halsey pisze: ... A jak już będzie pisał o amerykańskich torpedach, to mógłby przy okazji skrobnąć parę zdań o tym, jak zachowały się torpedy Gwina.
A po co? Wspomnę za to o czymś ciekawszym - zwyczajowo złożono to na karb błędów załogi, dodając okazyjnie "wpływ możliwych, niewykrytych uszkodzeń doznanych w trakcie walki".

Fereby
Ja może coś przeoczyłem w tym wątku, ale o co chodzi z torpedami Gwina? Co złożono na karb błędów załogi?
Patrz choćby przypis w "Guadalcanalu" Morissona, czemu "Gwin" zatopił "Benhama" w taki, a nie inny sposób.

Fereby
Ostatnio zmieniony 2010-09-10, 18:01 przez Fereby, łącznie zmieniany 1 raz.
Fereby
Posty: 358
Rejestracja: 2005-06-27, 13:28

Post autor: Fereby »

Halsey pisze:Właśnie Fereby, napisz nam, co miałeś na myśli. Jak sam widzisz, od czasu do czasu pojawiają się wątpliwości, co też właściwie chciałeś oznajmić pisząc to czy tamto.
Więc objaśniam, o co chodzi w moich zastrzeżeniach co do zwrotu "służba w pierwszej linii", użytego przez użytkownika "Jogi Balboa" - "first line (battleship)" w oficjalnej nomenklaturze US Navy znaczyło coś zgoła odmiennego niż jednostka w "czynnej służbie".
Poza tym oferowałeś się objaśnić radary niszczycieli Lee. Będziesz uprzejmy?
Oferowałem się omówić radary niszyczycieli Lee, tak samo jak Parshall, we wspomnianej wypowiedzi na temat amerykańskiej oraz japońskiej taktyki walki nocnej, miał na myśli wyłącznie drugą bitwę pod Guadalcanalem. Więc może lepiej jednak się z tą wypowiedzią dokładniej zapoznaj, bo pojawiają się wątpliwości, czy właściwie rozumiesz sens tego co Parshall powiedział i w jakim kontekście.

Fereby
Awatar użytkownika
Halsey
Posty: 682
Rejestracja: 2007-01-15, 11:24
Lokalizacja: Katowice

Post autor: Halsey »

Fereby pisze: przypis w "Guadalcanalu" Morissona
A kto to jest Morisson?
Fereby pisze: niszyczycieli Lee
Co to jest niszyczyciel?
Fereby pisze: bezecennego czasu
Jakiego czasu?
Awatar użytkownika
Marmik
Posty: 5085
Rejestracja: 2006-04-30, 23:49
Lokalizacja: Puck

Post autor: Marmik »

Jak daję słowo, w ilu jeszcze wątkach będziecie się "przepychać"? Ja rozumiem, że się nie obrażacie itp, ale zdecydowanie zbyt często swoimi niepotrzebnymi wycieczkami wykraczecie poza ramy merytorycznej dyskusji. Jak mnie coś najdzie to skończy się dwudniowym przymknięciem jakiegoś wątku, by dać czas na coś przyjemniejszego. Na szczęście niebawem wyjeżdżam na nieco dłużej na południe Europy, więc sprawę zostawię Crolickowi :P .

Pozdrawiam,
Marmik
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
Awatar użytkownika
Halsey
Posty: 682
Rejestracja: 2007-01-15, 11:24
Lokalizacja: Katowice

Post autor: Halsey »

Marmik pisze:Jak mnie coś najdzie to skończy się dwudniowym przymknięciem jakiegoś wątku
OK Szefie, zamykajcie więc czym prędzej, i to na dobre. Bo inaczej szykuje się tu taki sam bajzel, jak w temacie o Nevadzie. Cel założenia tego wątku już osiągnąłem - nikt, ale to nikt nie podał literatury zaprzeczającej stwierdzeniu Parshalla, i to mi wystarczy.
Ja już gdzie indziej napisałem, że nie uważam Fereby'ego za poważnego dyskutanta. Teraz już tylko żarty sobie zeń stroję, a okazji co chwila dostarcza przednich. Będzie rozkaz przestać się nabijać, przestanę. Z szacunkiem dla FOW.
No to teraz już do tematu.
Fereby pisze: Oferowałem się omówić radary niszyczycieli Lee, tak samo jak Parshall, we wspomnianej wypowiedzi na temat amerykańskiej oraz japońskiej taktyki walki nocnej, miał na myśli wyłącznie drugą bitwę pod Guadalcanalem. Więc może lepiej jednak się z tą wypowiedzią dokładniej zapoznaj, bo pojawiają się wątpliwości, czy właściwie rozumiesz sens tego co Parshall powiedział i w jakim kontekście.
Ktoś tu być może odczuwa potrzebę dokonania osobistej egzegezy słów Parshalla, ale ja nie. Po pierwsze dlatego, że rozumiem, co znaczą użyte przez Parshalla sformułowania during that battle oraz in this particular fight. Po drugie zaś - i przede wszystkim - wiem, co Parshall chciał przekazać, gdyż to samo czarno na białym napisał Richard Frank w Guadalcanalu (i sądzę, że nie mamy tu do czynienia z przypadkową zbieżnością poglądów):

Obrazek
Fereby pisze: Mit długiej lancy, polegał na tłumaczeniu wszelkich niepowodzeń wyższoscią japońskich torped "tlenowych". Owszem, torpeda typu 93, była bronią bardzo skuteczną, a przede wszystkim niezawodną, ale sama w sobie nie dawałaby Japończykom znaczącej przewagi - główną przyczyną klęsk US Navy było zadufanie wyższego dowództwa, przepełnionego irracjonalną wiarą we wyższość techniczną USA oraz kompletne nierozumienie przez dwie wiodące frakcje istotnych aspektów taktyki sił lekkich. W rezultacie dopiero po Tassafaronga, do dowództw w Pearl Harbor i Noumea zaczęło docierać, iż to przeciwnik dysponuje przewagą w walce nocnej - oczywista po wojnie nikt nie miał zamiaru się przyznawać do tego rodzaju postępowania.
Powyższe to kolejne opowieści dziwnej treści, próba stopienia garści znanych faktów z własnego autorstwa wymysłami - czego efektem są głównie zwały bezużytecznego żużla. Chcecie wiedzieć, jak dokładnie się rzecz miała po Tassafaronga, przeczytajcie sobie ten fragment Guadalcanalu Franka:

Obrazek

A tu jeszcze cytat z dopiero co wydanego po polsku tomu Morisona Przełamanie Bariery Bismarcka:

Obrazek

I to chyba wystarczy, jeśli chodzi o rzekome tłumaczenie wszelkich niepowodzeń wyższością japońskich torped "tlenowych", szczególnie przez dowództwa w Pearl Harbor i Noumea... Po Tassafaronga figę do nich zaczęło docierać!
W podobnym tonie jest też w innych książkach, ale to może przy okazji.
Fereby pisze:Mam objaśnić radary (...) ?
Tak, masz je wreszcie objaśnić.
jogi balboa
Posty: 2823
Rejestracja: 2007-01-18, 16:39

Post autor: jogi balboa »

I właśnie tu jest pies pogrzebany... Dlatego radziłbym jednak się z kontekstem zapoznawać...
Niezależnie od kontekstu, stwierdzenie o którym mowa jest nieprawdziwe. A to że nie wiadomo po co sformułowałeś zdanie o którym mowa w taki a nie inny sposób, w efekcie prowokując offtop, to już inna sprawa. Więc zamiast próbować obracać kota ogonem, przyznaj lepiej że wyraziłeś się niefortunnie, wtedy nikt nie będzie miał się do czego przyczepić.
Więc objaśniam, o co chodzi w moich zastrzeżeniach co do zwrotu "służba w pierwszej linii", użytego przez użytkownika "Jogi Balboa" - "first line (battleship)" w oficjalnej nomenklaturze US Navy znaczyło coś zgoła odmiennego niż jednostka w "czynnej służbie".
Każdy, w tym również Ty, niezależnie od nomenklatury i moich ewentualnych błędów związanych z nieznajomością owej nomenklatury, doskonale zrozumiał co użytkownik "Jogi Balboa" miał na myśli. Jeśli więc już musisz, to ogranicz się do krótkiej rzeczowej wypowiedzi prostującej błędy związane z nomenklaturą, a skoncentruj raczej na sednie sprawy (chociaż tutaj wypadałoby już skończyć offtop) zamiast mydlić przez kolejnych 10 postów. Tak czy siak nie licz na to że dam się zbić z tropu i wciągnąć w jakieś poboczne dyskusje.
Awatar użytkownika
Marmik
Posty: 5085
Rejestracja: 2006-04-30, 23:49
Lokalizacja: Puck

Post autor: Marmik »

No dobra. Dwa dni pauzy na pooglądanie telewizji, albo spacer.
Po weekendzie możecie wrócić do wymiany zdań, ale błagam... nie w obecnej formie.

Pozdrawiam,
Marmik



Odblokowany, ale nie zawaham się powtórzyć dzwonka na przerwę, jeżeli będzie to konieczne. Zróbcie przysługę mi i innym forumowiczom (niekoniecznie w tej kolejności) i postarajcie się bez uszczypliwości, bez pisania, że ktoś czegoś nie jest w stanie pojąć, nie rozumie, nie dociekł itd.
Tezy i argumenty, bez zbędnych komentarzy i żartów.

Pozdrawiam,
Marmik
To co dla innych jest brzegiem morza, dla marynarza jest brzegiem lądu.
MiKo
Admin FOW
Posty: 4050
Rejestracja: 2004-01-07, 09:02

Post autor: MiKo »

Fereby pisze:
MiKo pisze:
Fereby pisze: A po co? Wspomnę za to o czymś ciekawszym - zwyczajowo złożono to na karb błędów załogi, dodając okazyjnie "wpływ możliwych, niewykrytych uszkodzeń doznanych w trakcie walki".
Fereby
Ja może coś przeoczyłem w tym wątku, ale o co chodzi z torpedami Gwina? Co złożono na karb błędów załogi?
Patrz choćby przypis w "Guadalcanalu" Morissona, czemu "Gwin" zatopił "Benhama" w taki, a nie inny sposób.
Fereby
Gwin stracił pierwsze cztery torpedy w trakcie walki – powylatały mu z wyrzutni wiec to raczej nie o te chodzi. Potem strzelał do Benhama: jedna przed dziobem, jedna eksplodowała przedwcześnie, jedna poszła zygzakiem, jedna za rufą - czyli jak najbardziej zgodnie z przewidywaniami. Nie wiem jak można przypisać obsłudze niekompetencję dla trzech róznych przypadków. Szukałem tych oskarżeń "o błędach załogi" - nie ma u Morisona, Hammela, Roscoe, Musicanta, Franka (choć tam jest ciekawy przypis o uwagach XO Benhama na temat torpedowania przez Gwina - do niego żeby dotrzeć...).
Fereby
Posty: 358
Rejestracja: 2005-06-27, 13:28

Post autor: Fereby »

Halsey pisze:
Fereby pisze: Mit długiej lancy, polegał na tłumaczeniu wszelkich niepowodzeń wyższoscią japońskich torped "tlenowych". Owszem, torpeda typu 93, była bronią bardzo skuteczną, a przede wszystkim niezawodną, ale sama w sobie nie dawałaby Japończykom znaczącej przewagi - główną przyczyną klęsk US Navy było zadufanie wyższego dowództwa, przepełnionego irracjonalną wiarą we wyższość techniczną USA oraz kompletne nierozumienie przez dwie wiodące frakcje istotnych aspektów taktyki sił lekkich. W rezultacie dopiero po Tassafaronga, do dowództw w Pearl Harbor i Noumea zaczęło docierać, iż to przeciwnik dysponuje przewagą w walce nocnej - oczywista po wojnie nikt nie miał zamiaru się przyznawać do tego rodzaju postępowania.
Powyższe to kolejne opowieści dziwnej treści, próba stopienia garści znanych faktów z własnego autorstwa wymysłami - czego efektem są głównie zwały bezużytecznego żużla. Chcecie wiedzieć, jak dokładnie się rzecz miała po Tassafaronga, przeczytajcie sobie ten fragment Guadalcanalu Franka:

[cut]

A tu jeszcze cytat z dopiero co wydanego po polsku tomu Morisona Przełamanie Bariery Bismarcka:

[cut]

I to chyba wystarczy, jeśli chodzi o rzekome tłumaczenie wszelkich niepowodzeń wyższością japońskich torped "tlenowych", szczególnie przez dowództwa w Pearl Harbor i Noumea... Po Tassafaronga figę do nich zaczęło docierać!
Owszem i to chyba wystarczy, jeśli chodzi o twój pogląd, że w 1942 roku dowództwa w Pearl Harbor i Noumea tłumaczyły swoje porażki w starciach sił lekkich tym, że przeciwnik dysponuje torpedami o lepszych parametrach. Ja pisałem wyłącznie, że po Tassafaronga do owych dowództw zaczęło docierać, iż to przeciwnik ma przewagę w walce nocnej.

Zdajesz się przy tym nie wiedzieć, że "mit długiej lancy" zaczął pełnić funkcję dyżurnego tłumaczenia amerykańskich niepowodzeń w walce nocnej dopiero... po wojnie. Z drugiej strony jestem ci naprawdę wdzięczny, iż przywołałeś chyba najklasyczniejszą wersję mitu, autorstwa Morissona - podstawą tego rodzaju opowieści omalże zawsze jest "z przyczyn od nas niezależnych, nie mieliśmy pojęcia, iż przeciwnik ma takie dobre uzbrojenie". Po czym należy wskazać winnych we własnych szeregach - tutaj jest nim niesprecyzowana grupa ludzi w Waszyngtonie, która nie poinformowała na czas kogo należy. Niestetety, wiarygodność tej maści twierdzeń Morissona jest co najmniej wątpliwa (że jakaś grupka oficerów w Waszyngtonie, ośmieliłaby się ukrywać informacje na temat japońskich torped przed Laytonem, a zwłaszcza już samym Głównodowodzącym Floty Pacyfiku, można włożyć między baśnie).
W podobnym tonie jest też w innych książkach, ale to może przy okazji.
W 1942 Raplh Christie, parokrotnie prosił Halseya, by ten wsparł jego wysiłki mające na celu przekonanie decydentów US Navy do wprowadzenie do służby torped Mark 16, motywując to m.in. że wedle doniesień wywiadu, przeciwnik dysponuje już "podobnymi torpedami" (AIB dowiedziało się tego od jednego z jeńców). Mógłbyś podać, z Morissona, czy tych "innych książek" jakiej odpowiedzi udzielił mu Halsey?

Warto zauważyć, iż mój adwersarz nie zaprzecza już nawet, iż Lee nie zakładał, że przeciwnik ma przewagę w broni torpedowej.

Fereby
ODPOWIEDZ