Mit długiej lancy, polegał na tłumaczeniu wszelkich niepowodzeń wyższoscią japońskich torped "tlenowych". Owszem, torpeda typu 93, była bronią bardzo skuteczną, a przede wszystkim niezawodną, ale sama w sobie nie dawałaby Japończykom znaczącej przewagi - główną przyczyną klęsk US Navy było zadufanie wyższego dowództwa, przepełnionego irracjonalną wiarą we wyższość techniczną USA oraz kompletne nierozumienie przez dwie wiodące frakcje istotnych aspektów taktyki sił lekkich. W rezultacie dopiero po Tassafaronga, do dowództw w Pearl Harbor i Noumea zaczęło docierać, iż to przeciwnik dysponuje przewagą w walce nocnej - oczywista po wojnie nikt nie miał zamiaru się przyznawać do tego rodzaju postępowania.Shinano pisze:A o co idzie z tym mitem? I proszę, objaśnij te zapalniki magnetyczne, mamy z Shigure zboczenie na ich punkcieFereby pisze:Mam objaśnić radary, czy zapalniki magnetyczne? A może mit długiej lancy, ukuty przez Amerykanów dla wyjaśnienia niepowodzeń w walce nocnej z Japończykami?shigure pisze:"Warto zauważyć, że Amerykanie przed bitwą także zakładali iż mają przewagę w broni torpedowej" - sorki a skąd masz tą tezę ?
Fereby
Pozdrófki
Tłumaczenie, iż "owszem, popełniliśmy błędy, ale przeciwnik miał lepsze uzbrojenie", jest po prostu znacznie bezpieczniejsze, niż "przeciwnik był lepiej wyszkolony i dowodzony, a my byliśmy skrajnie nieudolni i zadufani w sobie". Nadto jest przekonujące dla laików i można je stworzyć nawet gdy owa przewaga przeciwnika jest nie jest wcale specjalnie wielka, a nawet czysto iluzoryczna ("pancerno-zmotoryzowany" Wehrmacht w 1939, "T-34- najlepszy czołg II wojny"; "niepokonany A6M", itd).
Kwestia zapalników magnetycznych w torpedach Mark 15 (Mark 13 zresztą też), jest w praktyce omawiana co najwyżej półgębkiem, jednak w istocie wyglądała podobnie jak w przypadku torpedy Mark 14 - w założeniu torpeda eksplodując pod dnem atakowanego okrętu, miała łamać mu kil. Zakładano więc, że amerykańskie nosicele torped, są znacznie skuteczniejsze od porównywalnych jednostek przeciwnika, więc będą miały przewagę, nawet gdy przeciwnik ma więcej jednostek i wyrzutni. Szkopuł w tym, że zapalnik magnetyczny nie został wystarczająco przetestowany przed wojną i był w istocie omalże kompletnie niesprawny. Co gorsza, zapalnik uderzeniowy, także nie działał w 1942 jak powinien, choć trudno określić, czy z tych samych przyczyn co jego odpowiedniki w torpedach Mark 14. Szereg wad rozwojowych wykazywała także sama Mark 15 - torpedy rozpadały się w uderzeniu o wodę, nie trzymały nastaw głębokości, zbaczały z toru, niekiedy nawet zataczając pełny okrąg (nie wiadomo, czy przyczyny były te same co w przypadku torped Mark 14 - niewłaściwie zaprojekowany ukad elektrzczny oraz źle zaprojetkowane mocowanie żyroskopu, umożliwiające włożenie go do torpedy "na odwrót"). Podobnie jak w przypadku torped Mark 14, Biuro d.s. Uzbrojenia konsekwentnie twierdziło, że główną i jedyną przyczyną niepowodzeń w wykorzystaniu bojowym zarówno torped, jak zapalników, są błędy personelu (niewłaściwe przechowywanie i konserwacja, nastawianie torped na nazbyt płytki tor, błędy w celowaniu, etc.). Wysokiego szczebla dowódcy i ich sztaby omalże jednogłośnie popierały powyższy pogląd, od czego - rzecz jasna - odżegnywały się po wojnie, zwalając całą winę na "biurokratów" z Biura.
Fereby