Tego numeru okrętów nie mam, więc tej części nie czytałem, także odnoszę się tylko do tego co Wy napisaliście.
Przeciwlotnicze 356-ki
Bo były.
Nie ma co się śmiać, choć oczywiście nie była to ich „podstawowa” funkcja.
Jak sobie Brytole dołożyli do swoich HAFCów ABUnity, to mogli teoretycznie całkiem skutecznie do obrony przeciwlotniczej używać artylerii głównej. Z praktyki użycia tych wynalazków, wychodzi że do nadlatujących samolotów można było oddać jedną pełną, albo dwie połówkowe salwy. Strzelanie „na wiwat” w stylu japońskim pomijam.
Podczas operacji Halberd któryś z NelRodów ( nie pomnę który ) strzelał ze swoich 406 tek do samolotów. Relacja którą czytałem jest dość mętna ( podchodzi o jakiegoś uczestnika walki nie kogoś kto by się znał na rzeczy ), ale odnoszę wrażenie z opisu, że raczej właśnie chodziło o sposób strzelania charakterystyczny dla użycia ABU, choć tak naprawdę jest na tyle mętny, że jakby kto chciał może uznać, że to po prostu strzelanie w wodę przez samolotami torpedowymi coby im utrudnić życie.
Niestety nie mam wspomnień wskazujących na podobne użycie dział Prince of Wales podczas tej samej operacji ( tym bardziej pod Kuantanem ), czy w ogóle przy jakimkolwiek Żorżu, ale możliwość taka istniała.
Na ile taki ogień był skuteczny to zupełnie inna sprawa.
Sądząc jednak z tego co piszesz Miko, to jednak autor trochę pojechał, bo jeden dziobowy i jeden rufowy HSFC to trochę „nie teges”, podobnie jak dalmierze stereoskopowe, ale jak wspomniałem, samego tekstu nie czytałem, więc odnoszę się do tego co Ty napisałeś, nie samego artykułu.
Pewnie miały amunicję VT
Czemu nie. Technicznie do zrobienia – tylko po co?
W latach 41-43 gdy by się to naprawdę przydało ( choćby na Śródziemnym ) to jeszcze tych zapalników nie było. A w 44 jak już były, to po co było się w to bawić.