Jak ktoś nie ma argumentów to bluzga. Osobiście przyzwyczaiłem się do tego i nie robi to na mnie wrażenie.Czy Panowie będą łaskawi się ogarnąć i nie używać bluzgów?
Skonkretyzuj co uznajesz za "pierdołę" (wybacz Crolick, ale cytujęTy to jesteś jakichś niezniszalny w tym powtarzaniu w koło Macieju tych samych oklepanych pierdół.

I? "Rozjazd" czy jak by to nie nazwać zaczął się już po Locarno. Ale sojusz z Francją pozostał fundamentem polskiego systemu bezpieczeństwa. W małżeństwie tez bywają lepsze i gorsze dni. ale dopóki małżeństwo jest, to gdzie tu widzisz jakiś kardynalny problem?Przedstawionych było w tym wątku wiele źródeł świadczących o dość mocnym rozjeździe między nami i Francją, a nie tylko delikatnym.
??? Przecież wspomniałem o memoriale Blahy. Przykład bardzo dobry na to jak do kontaktów z Polską podchodzili kolejni prezydenci Czechosłowacji. Oczywiście można jeszcze jakieś podać, ale po co? Chciałeś przykład - masz.Nie przedstawiłeś dalej nic co by miało świadczyć o tej większej niechęci ich do nas niż nas do nich
Monachium było między innymi wynikiem naszego migania się od zajęcia stanowiska i poparcia dla Czechów.


Pisałem już, że nasz stosunek do tych wydarzeń był błędny. To był błąd, nawet jeżeli był to także efekt wcześniejszej postawy Czechów. Wpisaliśmy się w bieg wydarzeń. Niezbyt mądrze. Ale pisać, że odpowiadaliśmy za Monachium... To jest jednak moim zdaniem daleko idąca przesada (pisząc bardzo delikatnie).
I co ma to wspólnego z zasadniczym problem dot. alternatywy wobec systemu bezpieczeństwa jaki stworzyliśmy? Że wystąpiliśmy przeciw Czechosłowacji? Prawda, ale jak wspomniałem to było wpisanie się w bieg wydarzeń, na które nie mieliśmy wpływu. Decydowali inni. Odwrócić tu nic nie byliśmy w stanie. Jeżeli zgodziła się Francja (a ta, bo zgodziła się W. Brytania) - my nie mieliśmy pola wyboru.
"Raczej" jasne czy jasne? Bo "raczej", jak sam zauważyłeś, stanowi istotną różnicę.To raczej jasne jest i nie chce mi się nad tym rozwodzić
To łaskawie podaj jakie? I przypominam - dyskusja jest o Polsce i kwestii tego, czy dałoby się coś zrobić by uniknąć katastrofy). Ja uważam, że nie. Ty, jak mniemam, jakieś możliwości widzisz. więc napisz po prostu jakie, nawet tylko hipotetyczne, które dawałyby jakąkolwiek szansę na jakieś lepsze rozwiązanie.Byli ludzie którzy postulowali inne poglądy na ten temat.
Czesi akurat mieli więcej możliwości, choć też ich sytuacja była trudna. Ich sojusz z Francją nie był tak "precyzyjny" jak nasz (zresztą, sami tego chcieli). A Francuzi nie kwapili się do jakichś zdecydowanych ruchów bez W. Brytanii. Chamberlain zaś... robił to co robił. Ale nawet biorąc to pod uwagę Czesi mieli o wiele większe pole manewru niż my.
To źle to zrobiłeś, bo tego tak nie odebrałem.Zwróciłem ci uwagę jak łatwo można stworzyć narrację, że inaczej się nie dało.
Ależ da się. Przecież właśnie powoli wychodzimy z UE a być może nawet z NATO. I to robią ci, którzy aktualnie rządzą. Tylko czy o to chodzi? Patrząc w ten sposób to i w okresie międzywojennym była alternatywa dla polskiej polityki zagranicznej. Tylko że efekt jej, w mojej ocenie, byłby znacznie gorszy niż tej polityki, którą prowadzono. Byłaby tylko inna katastrofa, trochę później, ale znacznie gorsza.Teraz da się inaczej? No nie da się dopóki inni ludzie nie dojdą do władzy i dopiero wtedy się nagle dowiemy, że się da inaczej.
Gdy piszę, że inaczej się nie dało, to m.in. mam na myśli.