Dobra Zmiana pisze: ↑
była skierowana do peceeda, któremu chciałem uzmysłowić, że użycie przez niego łatki "histeria klimatyczna" nie za bardzo licuje z przedstawianiem się jako "fanatyk nauki" - albo nauka, albo polityka.
Chyba nie ogarniasz. Albo nauka, albo polityka - ok, więc moim zarzutem jest to, że klimatologia to polityka. Mocno przypadkowy dział nauki który się rozwinął bo zaczęto pompować bardzo duże i łatwe pieniądze. Ilość pieniędzy zależała od poziomu straszenia. Zabawa polegała na tym, że "przewidywano" absolutnie katastroficzne scenariusze z nierealistycznymi przyrostami globalnych temperatur. Sytuacja w której zamiast porządnej nauki mamy sytuację, w której tworzy się tysiące modeli klimatycznych i potem używanie ułamka tych które jeszcze się zgadzają z obserwacjami do ekstrapoloacji nie jest nauką. To tak, jakby w fizyce zrobiono sobie kilka tysięcy konkurencyjnych modeli standardowych...
Strasząc temperaturami globalnymi nie udało się biedakom przewidzieć znacznie szybszego ogrzewania rejonów polarnych.
Takie to rozgrywanie społeczeństw i rządów.
Najbardziej rozbawiło mnie to, że ci ludzie się z tym nawet nie kryją: przy jakimś ostrym skoku powiedzieli, że owszem, ich modele to przewidywały tylko nie chcieli o tym informować bo obawiano się że przestaną ich brać na serio...
Największym problemem jest to, że klimatologia stała się fundamentem agendy ekoaktywistów, którzy zaczęli narzucać swoje szalone wizje świata - z parciem na OZE zamiast energetyki jądrowej.
Gdyby wydać to co poszło na OZE na wytworzenie energetyki jądrowej opartej na torze, mielibyśmy już teraz kilka razy tańszą energię z dostępnymi zasobami na 10 tys. lat.
Czasy energetyki odnawialnej nadejdą samoistnie - gdy pojawią się technologie które to sprawią, że stanie się konkurencyjna cenowo.
Tymczasem na ziemi mamy znacznie poważniejsze problemy "ekologiczne" niż podniesienie się poziomu dwutlenku węgla, i nikt się nimi nie zajmuje - uderzanie w bębenek histerii klimatycznej jest znacznie prostsze i bardziej dochodowe.
Peperon pisze: ↑
Uprzedzając odpowiadam, że wiem o tym i był to efekt rozpoczęcia kultu chciwości i maksymalizacji zysków za wszelką cenę. Był to również koniec pewnego modelu gospodarczego, który mimo wszystko dbał o pracownika.
Upadł komunizm. To nie "warstwy panujące" stały się lepsze w XX wieku, tylko chciały maksymalnie ograniczyć ryzyko wybuchu rewolucji. Z upadkiem komunizmu puściły hamulce: lojalne masy przestały być potrzebne jako choćby żołnierze.
Napoleon pisze: ↑
Nie do końca. Przede wszystkim są dwa główne cele - obniżenie zużycia paliw kopalnych i ochrona środowiska/klimatu. One są zbieżne, ale nie należy je, moim zdaniem, traktować łącznie. To co napisałeś nie dotyczy przejścia na "czystą energię", bo im więcej jej będzie, tym mniej będzie trzeba tej "brudnej". I w Europie i gdzie indziej. A co do reszty, to pewno trochę masz racji. Z tym, że jeśli całą zmianę potraktujemy jako proces, to zjawisko, które opisujesz, będzie miało coraz mniejsze znaczenie.
Brutalnie mówiąc, najpierw jako Europejczycy, staramy się zadbać o komfort na naszym kontynencie. Potem, jeśli wszystko się uda, stopniowo korzystać będą inni. I będą naśladować Europę. Zresztą, będą musieli. Gdyż inaczej stracą konkurencyjność.
Słowotok. Mam podejrzenia, że was tak szkolą jakieś NGO-sy z zagranicznym finansowaniem, korzystając z niemożności logicznego myślenia.