Więc Napoleon stonuj nieco wymagania wobec niej, bo robisz ten sam błąd, co obok robią w odniesieniu do AfD
A jakie mam wobec niej wymagania? Nie mam żadnych. Konfederacja to taki dość dziwny twór, który raczej nie ma szans rządzić. Program ma nierealny, szans rządzić raczej też nie ma (nakierowana jest np. na młodych, którzy raczej nie głosują). Do odegrania roli AfD ma potężną konkurencję w postaci PiS, której raczej nie przeskoczy. Jeśli natomiast wejdzie z PiS w koalicję - zniknie. Zostanie zniszczona. Może jeśli PiS się rozpadnie... Ale wtedy musiałaby przedefiniować swój przekaz.
Wymagań to ja nie mam w zasadzie wobec żadnej partii, bo partie mają swych wyborców i tych wyborców reprezentują. Wymagania to co najwyżej mogę mieć do swojej, by się nie wygłupiała.
Konfederacja deklaruje wywrócenie stoliczka
Tych "wywracań stoliczków" było już co niemiara. Na początku XXI wieku PO też chciała "wywracać stoliczek" (budowa IV RP), wcześniej SLD szła w 1993 do wyborów z hasłem "Balcerowicz musi odejść" (co też oznaczało "wywrócenie stoliczka"). Jedyne ugrupowanie, które naprawdę zdecydowało się wywrócenie tego stoliczka, to PiS. Szczęśliwie im to nie wyszło, choć wiele nie brakowało (decydujące były moim zdaniem wybory w 2019 roku). I dlatego PiS jest takie groźne.
Gregski - to wszystko z tego filmiku znam z autopsji. Dla mnie nie ma tam nic nowego (całości nie przesłuchałem, ale nie sądzę by było tam coś co by mnie zaskoczyło). Nie wiem tylko dlaczego facet obrał tę a nie inną cezurę czasową. Ta "prawdziwa" transformacja zaczęła się w 1989 i trwała dłużej niż do 1993.
Dokładnie w taki sam sposób jak rozumie się je w czasach dzisiejszych.
Czyli? Bo jeśli jako wsparcie, to jest to kapitał. Tak nawiasem, te kredyty oprocentowane poniżej inflacji wtedy nie były wsparciem tylko obciążeniem.
Zaciągnięte kredyty miały swój efekt w postaci zwiększenia inflacji w momencie zaciągnięcia a dokładniej wydania środków, i zerowy wpływ na przyszłą inflację.
Nie. Te pieniądze (puste, bez pokrycia) trafiły na rynek i krążyły (cały czas miały wpływ na wysokość inflacji, by było ich w nadmiarze). Zwiększając inflację. Aby zbić inflację, bo nie dało się funkcjonować przy inflacji ponad 300 %, trzeba je było ŚCIĄGNĄĆ! I dlatego, przy tak wysokiej inflacji, działanie wstecz było konieczne. Tym bardziej, że chodziło jeszcze o zrobienie ze złotówki prawdziwego pieniądza.
Zastanawiam się też, jak przy 300-350 % inflacji chcesz przestawiać gospodarkę na tory rynkowe? Ale zadałem już wcześniej to pytanie i odpowiedzieć na nie, poza sloganami, nie potrafisz. I nie dziwota, bo po prostu nie masz racji.
Rolnicy (czyli grupa najbardziej poszkodowana przez te kredyty) byli najbardziej wykorzystywana grupą społeczną z czasów PRL-u..

A na jakiej podstawie tak sądzisz?
Cała transformacja i kryzys niósł za sobą koszta społeczne.
A inflacja nie niosła? Odpowiedz na pytanie.
A potem na to, które zadałem powyżej - jak chciałeś naprawiać gospodarkę przy inflacji rzędu 350 %? I to nie przejmując się jej wzrostem!?
Czyli zero wysiłku z Twojej strony...
Oczywiście że zero wysiłku, bo co drugie twoje stwierdzenie jest absurdalne. To zarzut do mnie? Bądź poważny!
I tutaj znowu nie ogarniasz że w systemie komunistycznym właścicielem praktycznie wszystkiego było państwo, czyli obywatele po równo (teoretycznie).
Kolejny przykład absurdalnej wypowiedzi z twojej strony. Świadczącej o kompletnym braku zrozumienia systemu komunistycznego.
Ustrój komunistyczny był AUTOKRACJĄ. I to twardą autokracją, zagwarantowaną prawnie. A to oznacza, że władza nie pochodziła od społeczeństwa. Nie było obywateli w rozumieniu państwa demokratycznego, byli tylko poddani. Jeśli więc państwo było właścicielem czegokolwiek, to to cokolwiek nie było własnością nikogo, poza państwem reprezentowanym przez władzę. Własnośc to swoboda dysponowania daną rzeczą. Ludzie nie mieli wtedy kompletnie żadnego wpływu na cokolwiek, tym bardziej na własność państwową. Napisałeś więc oczywistą bzdurę, że "obywatele" (obywateli jako takich nie było zresztą) byli właścicielami dóbr państwowych po równo z państwem - to jest skrajne niezrozumienie sprawy!
Restrukturyzować należało do bólu, czyli wypracowania zysków.
Następny absurd. No bo jak chcesz wypracować zysk w firmie, z której nie powinieneś zwalniać ludzi, przy ponad 300 % inflacji, pracującej na przestarzałej technologii? I jeszcze nie śpiesząc się z jej prywatyzacją. Jak to chciałbyś zrobić?
Bo kredytobiorcy to albo przedsiębiorstwa państwowe, czyli państwo, albo początkujący przedsiębiorcy których absolutnie nie chcemy zarzynać.
Super. Ale jak oni się mają rozwijać przy ponad 300 % inflacji? Bo jeśli nie ściągniesz pieniędzy z rynku, to ta inflacja nie spadnie. Będzie rosnąć. A wprowadzając oprocentowanie stosowne do niej, dla tych firm kredyty będą w praktyce niedostępne. Pominę kwestię zatrudnienia, bo przy tym wszystkim uważasz, że nie należało ludzi zwalniać... Naprawdę nie widzisz absurdalności swoich propozycji?
Żadne "w tym PGR-y", a tylko PGR-y i oraz jedyni pracodawcy w regionie.
Dobra. Ale te zakłady będą nadal przynosić straty. Duże. Kto je ma pokrywać? Państwo? Z czego? Drukując pusty pieniądz? Ale inflacja już wynosi 350 %! Ile według Ciebie jest dopuszczalne? 1000 %? 5000%? I uważasz, że to by nie była przeszkoda do rozwoju gospodarki?! Znów - nie widzisz tu absurdalności swych stwierdzeń?
Najpierw należało je restrukturyzować aby uzyskały rentowność, dopiero potem sprzedawać.
No tak. Ale jak rozumiem, restrukturyzacja nie mogłaby polegać na urealnieniu zatrudnienia? No bo to by oznaczało zwolnienia, a tych byś unikał? No i jak dokonać modernizacji jeśli zakładów nie byłoby stać na kredyty? A przy ponad 300 % inflacji stać by nie było (zakładając urealnienie stóp procentowych). Czyli na czym miałaby polegać ta "restrukturyzacja" według Ciebie?
Bez tych błędów szybkość spadku inflacji byłaby praktycznie identyczna...
Peceed, przez cały 1989 rok (i wcześniej) inflacja ROSŁĄ! W tempie przyśpieszonym. Zahamowały ją reformy Balcerowicza, takie jakie wprowadził. Gdyby postępować tak jak byś chciał, inflacja ROSŁABY NADAL. I to przyśpieszając cały czas. Stwierdzenie, że byłaby identyczna jest znów absurdalne.
Jak widzisz, nie muszę się wysilać by wyszukiwać twe absurdalne stwierdzenia. Tu masz rację. Ale to nie jest moja wina - to Ty piszesz absurdy. Wykazując się kompletnym brakiem zrozumienia tematu o którym rozmawiamy.