Przyznajesz Dudkowi rację, co najwyżej uznajesz, że jest to "oczywista oczywistość".
Dudek pisze to tak, jakby był to jakiś ważny cel Tuska czy PO albo Koalicji. Rzecz w tym, że nikt nie myślał o żadnym "nokaucie". To trochę tak, jakbym powiedzieć (trochę w formie zarzutu, w domyśle, że to jest twoją porażką), że nie udało ci się polecieć na Księżyc. Zaprzeczysz, że nie udało?

No właśnie. Tyle, że to nie jest twoja porażka, bo nigdy o tym nie myślałeś zapewne (a jesli nawet, to w ramach marzeń o nie realnych planów). W ten sposób o każdym można powiedzieć praktycznie wszystko. Takie stwierdzenia są pewnym nadużyciem. Może Dudek nie zdaje sobie z tego sprawę, a może, jak wspomniałem, myśli "po pisowsku" i pewnych rzeczy nie rozumie. Cokolwiek by to było, stwierdzenie jest bez sensu. I to należy mu wytknąć, jeśli się komentuje to co powiedział.
Kwestia "zdominowania koalicjantów" jest już inna, gdyż nie ma żadnych podstaw. A rzeczywistość - to co możemy obserwować - takiej tezie postawionej przez Dudka przeczą. Więc facet mówi nonsensy - nieprawdę.
No trudno nie zauważyć, że KO walczy (politycznie) Z PiS-em a PiS z KO. Gdzie tu kłamstwo?
1) Nadużywasz słowa "kłamstwo". Nie twierdzę, że Dudek kłamie (choć kłamać może - ale ja na to nie mam dowodów, więc trudno mi tak twierdzić). Twierdzę, że pisze nieprawdę lub jak kto woli - myli się w swych opiniach. A to jest różnica.
2) To, że PiS i KO/PO walczą to oczywista oczywistość. Z tym, że tu chodziło o porozumienie. Dudek oczekuje takowego (postuluje takowe) w kwestii stwierdzenia wyboru prezydenta (jak rozumiem). Co jest oczekiwaniem naiwnym lub "symetrystycznym" (co może już oznaczać zrzucenie odpowiedzialności za panujący w Polsce bałagan prawny po równo na PiS i PO/Koalicję. A to ostatnie byłoby skrajnie nieuczciwe ze strony Dudka.
Wyjaśniłem Ci, że system prawny zepsuł PiS (przynajmniej tam gdzie mu się to udało, bo nie udało wszędzie). A zrobił to, bo jego celem jest zmiana ustroju na niedemokratyczny. Państwo autorytarne nie może być państwem praworządnym - bo gdyby było, nie byłoby autorytarne. Praworządność zakłada równość wszystkich wobec prawa, autorytaryzm zaś zakłada, że są ludzie z centrum władzy stojący ponad prawem. I ich decyzje prawem nie są związane. A to znaczy, że aby doprowadzić do takiej sytuacji, system prawny gwarantujący praworządność należy zepsuć. Co pociąga za sobą także spadek jego uznania w oczach społeczeństwa (ze strony autokratów rzecz bardzo pożądana). Problem, którego dotykał Dudek, wynikała właśnie z tego - PiS tu mocno napsuł. Celowo i z pełną premedytacją. Więc oczekiwanie, że teraz będzie chciał się porozumieć by to jakoś naprawić, jest a) naiwne, b) ma zafałszować stan faktyczny obciążając winą za istniejący stan rzeczy wszystkich i zdjąć winę z barków PiS.
Dokładnie. Nikt nic koalicji nie da się narzucić. Rządzi niepodzielnie.
Masło maślane. Rządzi bo ma większość. Nie za bardzo też wiem co to znaczy "niepodzielnie", bo np. z mojego obozu takich opinii byś nie usłyszał.
Generalnie w takim stwierdzeniu widzę ukryty zarzut, choć go nie rozumiem. Bo kto i jak ma coś koalicji "narzucić"? Rządzącym narzucić może coś tylko prawo. Jak to wyglądało za PiS - napisałem powyżej.
Pisałem tu wcześniej o moich doświadczeniach samorządowych z PiS, gdy chcieliśmy z nimi współpracować i mocno ich umocowaliśmy w radzie by dać wyraz swej dobrej woli. Zakończyło się to... lepiej nie pisać.
A co to ma za znaczenie?
Żadne. Tu masz rację. Sytuacja jest dalece niezręczna. Ale wydanie czegoś w rodzaju "listu żelaznego" w sytuacji tego wymagającej mieści się w granicach naszych doświadczeń. Więc choć sytuacja jest niezręczna, nie zagraża ona systemowi jako takiemu.
A co do opinii prawnych... Jeśli zapłacę prawnikowi, to dostaną opinię prawną, która mi powie na ile mam rację lub czy w ogóle mam rację. I to uzasadni - na tym polega opinia prawna. Wiele razy występowałem o opinię prawną i nie zawsze dostawałem taką, która by mnie satysfakcjonowało. W tym co piszesz dostrzegam swego rodzaju "cwaniactwo" - że jak zapłacę to dostanę to co chcę. Nie do końca. Poza tym opinia prawna powinna być uczciwa i przedstawiać rzeczywisty stan rzeczy. Dla dobra tego, kto opinię zamawia. Opinia tendencyjna może bowiem zamawiającego takową wpędzić w nie lada kłopoty. Więc jeśli płacę za opinię, to chcę opinii uczciwej - bo za nią płacę. Tendencyjna mi nie jest potrzebna, bo opinia jest po to by wiedzieć na czym się stoi.
A to, że przyznanie takich gwarancji jest niebezpieczne - w pełni się zgadzam. Bo to jest jazda po bandzie. A taka nigdy nie jest dobra. Nie można jednak tego porównywać do tego jak do pewnych kwestii podchodził PiS, gdyż tu mamy do czynienia z decyzją jednostkową, w przypadku PiS chodziło zaś o zmianę systemu. To są zupełnie inne rzeczy. Ów "list żelazny" dla Netanjahu jest dlatego niebezpieczny, że pozwala dokonać takich porównań jakie Ty dokonałeś. Porównań nieuzasadnionych, ale nie w ujęciu populistycznym. Czyli takie decyzje są pożywką dla populizmu, a to zawsze jest niebezpieczne. Tu kryje się niebezpieczeństwo.