Kwestia do dyskusji. Ze służbą zdrowia bowiem jest tak, że to "dziura bez dna". Im lepsza opieka medyczna - tym żyjemy dłużej. Im żyjemy dłużej - tym częściej chorujemy. Im częściej chorujemy - tym większe wydatki na opiekę zdrowotną. Wniosek: im lepsza opieka medyczna - tym więcej kosztuje. Większe wydatki - lepsza opieka medyczna - jeszcze większe wydatki. Tym bardziej, że nowe procedury eliminują stare a są zazwyczaj znacznie kosztowniejsze.Mamy drugą najbardziej niedofinansową (%) ochronę zdrowia w UE...
Moim zdaniem, choć wysokość nakładów jest bardzo ważna, jeszcze ważniejszy jest system finansowania. A ten obecnie, to tragedia. Dużo byłoby na ten temat pisać...
Nie przesadzałbym I emeryci i pracownicy (choć bardziej ci gorzej wynagradzani) byli "dopieszczani" - patrz wszelkie emerytury, podwyższanie pensji minimalnej itd. Że to działania bardziej pozorowane? Ale skuteczne - tego chciała większość. Na dodatek niektóre z tych działań były korzystne dla państwa (np. dochodów budżetowych). Więc co się dziwisz?Bo interesy pracowników, emerytów itd. się nie liczą.
Przykład. Emeryci narzekają, że waloryzacja emerytur jest niższa. ale waloryzacja zależy od inflacji. A niska inflacja obiektywnie jest bardziej w interesie emerytów. Więc narzekać nie powinni. Ale narzekają, bo duża ich część bardziej sobie ceni więcej pieniędzy na koncie niż to co za te pieniądze może sobie kupić. Taka jest ludzka natura.
Pothkanie, wspominałeś o dofinansowaniu służby zdrowia. Jak sądzisz, czy większość wyborców wolałaby dostać 800+ czy dać więcej kasy na służbę zdrowia?
Chwyt propagandowy/medialny. Tak zrobił, bo takie rozwiązanie najprawdopodobniej jest dobrze przyjmowane przez wyborców (pewno wcześniej zrobiono jakiś wewnętrzny sondaż dla partii).A premier jeszcze milionera znanego z omijania kodeksu pracy robi liderem jakiegoś programu upraszczania...
Oj tam... Może być znacznie, ale to znacznie gorzej. Nie wierzysz?Ja mam już serio dość.
Zawsze drażni mnie powiedzenie o wybieraniu pomiędzy "dżumą a cholerą". Jako niby wybór pomiędzy złymi opcjami. Ale nawet tu wybór jest z mojego punktu widzenia (i zdrowego rozsądku) oczywisty! Śmiertelność w przypadku dżumy to od 30 do nawet 99 %. W przypadku cholery w skrajnej postaci maksymalnie do 50 % (od kilku procent). Więc wybór jest chyba dość oczywisty? Tylko aby go dokonać, trzeba mieć podstawową wiedzę i wyobraźnię lub po prostu zdrowy rozsądek.
Jak sam zwróciłeś uwagę, piszesz o "powszechnym mniemaniu". A powszechne mniemanie może sprowadzać na manowce.Jak tak sobie patrze na "lewicowość" i "prawicowość" w powszechnym mniemaniu (cokolwiek to znaczy(, to sprowadza się to wszystko do stosunku do kościoła.
Mnie uczono, że ideologie a za nimi partie polityczne ocenia się od strony poglądów ekonomicznych i światopoglądowych a ogólnie od pewnej wizji państwa. Przy czym pojęcie prawy-lewy to pojęcia względne (pisałem już o tym), które stosować można tylko przy omawianiu danej sceny politycznej - to nie są pojęcia uniwersalne!
W tym kontekście, SLD kiedyś czy obecnie lewica jest lewicą na naszej scenie politycznej. Przy czym znów, Zandberg stoi bardziej na lewo od Czarzastego. Co nie zmienia tego, że w ogólnym rozrachunku, na polskiej scenie politycznej, i jeden i drugi to lewica. Itd.
Prawda. Ale zwyczajowo tak się ugrupowania określa. I na danej scenie politycznej to ma jakiś sens (choć bardziej umowny).Tak na serio, to po prostu podział na prawicę i lewicę jest zbyt dużym uproszczeniem i tyle.
1. Czy ludzie zaakceptowali 500+? Tak. Czy PO/KO chciała odebrać władzę PiS? Tak. Przy czym tu nie chodziło tylko o chęć odebrania władzy ale chodziło o to, by odebranie władzy PiS uniemożliwiło zmianę ustroju Polski na niedemokratyczny. Ktoś się z tym nie zgadza? Jego sprawa. Ważne, że PO/KO (i nie tylko) oraz jego wyborcy (duża ich część) tak uważali. To implikowało działania w myśl zasady cel uświęca środek. Liczyła się hierarchia celów - a celem nadrzędnym było utrzymanie demokracji. Na tym ołtarzu położono budżet. To się może komuś nie podobać, ale to ma swoją logikę.A Tusek obiecywał 3x15, i zapowiadał przed wyborami (tymi starymi), że każdego kto będzie chciał podwyższyć podatki wywali na zbity pysk.
No to było prawicowe. Po czym po dojściu do władzy podwyższył podatki i zaczął się zajmować dokładaniem kolejnych zakazów.
A teraz ostatnio chciał i podwyższył 500 plus na 800.
2. Rządy PiS w latach 2005-2008 przypadły na okres światowej koniunktury. W 2008 roku (symptomy widać już może było w 2007) nastąpiło jednak załamanie - czasy stały się gorsze. A ponieważ wtedy uwagi z punktu 1 nie były jeszcze aktualne, priorytetem był budżet. Co oznaczało, że wprowadzenie 3x15 przestało wchodzić w rachubę.
Tak to działa. Przy czym pamiętajmy, że politycy robią to co chcą/akceptują ich wyborcy, ale ci ostatni wcale nie zachowują się racjonalnie! A politycy muszą sobie z tym jakoś radzić. Gdyby teraz zapytać przeciętnego Polaka czy chce abyśmy się zbroili, idę o zakład, że większość przytaknie. Gdyby zapytać, czy na służbę zdrowia trzeba przeznaczyć więcej środków - jw. Tak samo pozytywnie odpowie na pytanie czy podatki powinny być mniejsze (choć my w Polsce wcale wysokich podatków nie płacimy). Ale będzie też przeciw odebraniu 800+, przeciw zwiększeniu wieku emerytalnego itd. To jak pogodzić jedno z drugim? Czego w takim razie oczekujecie od polityków? Jakie społeczeństwo tacy politycy!