domek pisze:Izrael nigdy nie byl i nie jest narodem bandytow a arabi tak.
Proponuję nie rozpisywać się na tym forum kto tu jest dobry a kto zły, ponieważ w ten sposób do niczego nie dojdziemy. Powinniśmy się skupić na zrozumieniu wojskowego sensu tego co się teraz tam dzieje.
Taktyka Hamasu.
Hamas stosuję typową strategię wymuszonego odwetu. O ile się nie mylę jest to wynalazek sowieckiej partyzantki. Jak Niemcy zajęli połowę Sowietów, ludzie radzieccy powitali ich jak wyzwolicieli.
Co zrobił wtedy Stalin? Zaczął zrzucać na spadochronach agentów NKWD, ci zaś zaraz po wylądowali zabijali pierwszego z brzegu Szkopa, wydłubywali mu oczy, patroszyli a następnie podrzucali zmasakrowane zwłoki Niemcom. Co robiły wtedy Niemcy? A no palili jakąś wioskę lub wieszali kilkunastu bogu ducha winnych Rosjan, Ukraińców lub Białorusinów.
W efekcie na terenach okupowanych poparcie dla Niemców gwałtownie spadło zaś do partyzantki zaczęły napływać rzesze żądnych zemsty ochotników. Nim Niemcy zorientowali się o co chodzi to sowiecka partyzantka przejęła w praktyce kontrolę na wszystkich okupowanych terenach. Trzeba też dodać, że ludzie radzieccy bali się swoich partyzantów bardziej niż samych Niemców.
Mniej więcej w ten sam sposób działały wszystkie wyszkolone przez KGB ruch partyzanckie takie jak Wietkong, algierscy powstańczy czy OWP Arafata. Teraz tą taktykę stosuje Al Kaida w Iraku i Afganistanie. Tak więc celem ataków rakietowych Hamusu jest nie tyle zabijanie Izraelczyków co sprowokowanie odwetu. W ten sposób realizują rzeczywisty i osiągalny cel czyli kontrolę nad strefą Gazy. Nie trzeba dodawać, że Palestyńczycy bardziej się boją Hamasu niż Izraela i w tym leży poniekąd tajemnica poparcia jaką cieszy się ta banda wariatów w strefie Gazy.
Taktyka Izraela.
Jak wykazuje doświadczenie Izrael może wymusić pokój na każdej swojej granicy pod warunkiem, że jego sąsiadem jest „PAŃSTWO” a nie wspólnota plemienna. Przy tym nie ma znaczenie czy po drugiej stronie granicy lubią Izraelczyków czy też nie. Dla przykładu pokój panuje na „granicy” izraelsko-syryjskiej, mimo że Syria jest w stanie wojny z Izraelem. Jest to możliwe ponieważ nikomu w Syrii nie przyszłoby do głowy ostrzeliwanie z rakiet i moździerzy terytorium Izraela bez wyraźnego rozkazu pana Prezydenta Baszara al Assada. Tak samo pokój panuje na granicy z „Zachodnim Brzegiem Jordanu” gdzie wszystkich krótko trzyma pan Prezydent Mahmud Abbas. Od niedawna pokój panuje (mam nadziej że jeszcze) na granicy z Libanem.
Tak więc żeby wymusić pokój Izrael musi zniszczyć Hammas i oddać strefę Gazy we władanie terrorystów z OWP.
Jak to zrobić.
W czasie Wojny Secesyjnej generał Sherman spalił Atlantę. W ten sposób udowodnił, że najtańszą metodą na wygranie wojny jest sterroryzowanie ludności cywilnej. Ostatnio to samo udowodnił Izrael w Libanie. Może i tym razem się uda.
PS.
Fakt, że Czyngis-chan był wielkim wodzem wcale nie oznacza, że należy go naśladować.