W okresie międzywojennym Polska zbudowała 16 okrętów, za kwotę ok. 124 mln zł:
Były to:
1. we Francji; 2 kontrtorpedowce typu Wicher po 1540 ton, łączna cena: 21,6 mln zł, miały być zbudowane w latach 1926-29, faktycznie 1926-32,
2. we Francji; 3 okręty podwodne typu Wilk po 980 ton, łączna cena: 31,7 mln zł, przewidywana budowa: 1926-28, faktycznie 1926-32,
3. w Polsce; 4 trałowce typu Jaskółka po 183 tony, łączna cena: 5,8 mln zł, przewidywana budowa: 1933-35, faktycznie 1933-36,
4. we Francji, 1 stawiacz min Gryf 2250 ton, cena: 13,3 mln zł, przewidywana budowa: 1934-36, faktycznie 1934-38,
5. w Wielkiej Brytanii, 2 kontrtorpedowce typu Grom po 2144 tony, łączna cena: 27,4 mln zł, przewidywana budowa: 1935-37, faktyczna również (wyjątek),
6. w Holandii; 2 okręty podwodne typu Orzeł po 1110 ton, łączna cena; 20,9 mln zł, przewidywana budowa: 1936-1938, faktyczna: 1936-1939,
7. w Polsce; 2 trałowce typu Jaskółka po 183 tony, łączna cena: 3,5 mln zł, przewidywana budowa; 1937-39, faktyczna: 1937-39,
Moja propozycja rozdysponowania tych pieniędzy zakłada budowę okrętów w tych samych latach i w tych samych państwach. Nie mam zamiaru rozpatrywać możliwości co by było gdybyśmy mieli więcej pieniędzy, albo mogli budować gdzie indziej. To będzie raczej łagodne sf:) A więc:
1. we Francji; musieliśmy zbudować jakieś okręty nawodne, żeby zaspokoić łapówkowe zakusy Francuzów, więc moim zdaniem zamiast dwóch nieudanych Wichrów, zbudujmy 1 stawiacz min GRYF (budowa tak jak Wichra, w latach 1936-1930), o wyporności 2400 ton, wzorowany na dużych kontrtorpedowcach typu Jaguar (rosyjskie doświadczenia z samotnymi wypadami Nowika z czasów Wielkiej Wojny mogłyby być tu pomocne). Dodatkowo mielibyśmy i okręt szkolny i okręt reprezentacyjny. Dane okrętu do innej dyskusji...
2. we Francji, zamiast 3 op typu „Wilk” po 980 ton proponuję zbudować cztery torpedowe okręty podwodne, po około 570 ton wyporności. Francuzi budowali je w dużych ilościach, choćby Ondine, czy na eksport, np. do Grecji, typ Glaukos, czyli DZIK, WILK, RYŚ i ŻBIK (budowa 1926-1932), cena około 24,8 mln zł,
3. w Polsce, trałowce typu Jaskółka, bez zmian, 4 jednostki zbudowane 1933-36, cena 5,8 mln zł, JASKÓŁKA, MEWA, RYBITWA, CZAJKA,
4. we Francji zamiast Gryfa, który ... już jest zbudowany, proponuję zbudować dwa okręty podwodne typu Argonaute, po 565 ton, KUNA i LIS;), budowa w latach 1934-1937, stocznia w Hawrze chyba szybkiej poradziłaby sobie z budową okrętów podwodnych, w których się specjalizowała, niż z dużym stawiaczem min, cena ok. 12,2 mln zł,
5. w Wielkiej Brytanii, zamiast dwóch Gromów, proponowałbym dwa nieco mniejsze niszczyciele, po ok. 1700 ton, parametry do ustalenia, BŁYSKAWICA i GROM, budowa w latach 1935-1937, cena około: 21,9 mln zł,
6. w Wielkiej Brytanii, obok dwóch kontrtorpedowców, proponowałbym budowę 6 ścigaczy torpedowych po 40 ton wyporności, cena ok. 3,6 mln zł, KASZUB, MAZUR, KRAKOWIAK, KUJAWIAK, SLĄZAK, PODHALANIN, budowa w latach 1935-1938 (ew. kilka z nich zbudować w Polsce),
7. w Holandii, zamiast dwóch dużych Orłów, chyba jednak za dużych na Bałtyk, zbudowałbym 3 okręty podwodne po ok. 740 ton, jeżeli ktoś się bardzo upierałby, mogłyby to być podwodne stawiacze min (fr. Sahpir), jeżeli nie to lekko zmniejszony K-XVIII, ORZEŁ, SĘP, KONDOR, budowa w latach 1936-1939, cena ok. 20,9 mln zł,
8. dwa trałowce w Polsce, cena bez zmian, typ Jaskółka, problem z nazwą może WRÓBEL i SÓJKA??;) budowa 1937-1939, cena 3,5 mln zł,
W ten sposób za nieco mniejsze pieniądze, bo 114,6 mln zł, mamy 26 okrętów, w tym 1 duży stawiacz min (okręt flagowy, szkolny, reprezentacyjny – mini krążownik), 2 kontrtorpedowce, 9 okrętów podwodnych (zrealizowany plan z 1924 roku), 8 trałowców, 6 kutrów torpedowych. Moim zdaniem siła floty dużo bardziej zbilansowana. Przy wiadomej przewadze Niemców w powietrzu można by do Anglii wysłać Gryfa i oba niszczyciele, a resztę zostawić w kraju. Minowaniem na Zatoce Gdańskiej poradziłby sobie trałowce, albo nawet kutry torpedowe. Siłą odstraszania będą okręty podwodne. Mając ich 9 można je sensowniej wykorzystać niż w 1939 roku.
Zaoszczędzone 10 mln zł wykorzystałbym na zakup jakiejś baterii nadbrzeżnej dużego kalibru.
Samolotów nie kupowałbym bo i tak nie bylibyśmy w stanie sprostać przewadze przeciwnika w powietrzu. Co z tego że MW miałaby eskadrę myśliwską albo dwie jak jej lotniska zostałby bardzo szybko wykryte i zbombardowane. Nie było dość terenu na lotnictwo.
Zapewnieniem odpowiednich fortyfikacji i obsady lądowej powinny się zająć wojska lądowe. Zamiast pchać korpus interwencyjny w korytarz można było 27 DP wysłać w rejon Gdyni. Stamtąd też można uderzyć na Gdańsk, a w przypadku rezygnacji z interwencji przeznaczyć ja do obrony wybrzeża. Dywizja piechoty w pełnym składzie miała większe siły niż cała LOWyb. razem. A tak została zniszczona w korytarzu.
Trochę się rozpisałem;) Ciekawe czy ktoś to przeczyta:)