Wtedy stworzymy sobie nową partię polityczną. Bo widzisz, powtarzasz że politycy są jak jak ich wyborcy.
Byłoby to racjonalne działanie w sytuacji, gdyby ustrój demokratyczny nie był zagrożony. W momencie jednak, gdy jedna strona chce go zdemontować (a PiS chce), to byłoby to działania poniekąd samobójcze, ułatwiające zmianę ustroju. A w każdym razie takie ryzyko byłoby ogromne.
Dla mnie mariaż z PO jest "małżeństwem z rozsądku". W końcu to Tusk rozwalił moją UW, którą uważałem merytorycznie za najlepsze ugrupowanie. O gościu nie mam najlepszego zdania, choć też dostrzegam i cenię jego zalety, które też ma. Ale w sytuacji jaka jest nie ma czasu na eksperymenty czy szukanie na ślepo nowych rozwiązań. Zakładasz, że powstanie nowa partia. A jeśli to będą 3 lub 4 nowe partie? Głosy się rozproszą? Elektorat prodemokratyczny jest marudny i wybredny (czego sam jesteś przykładem

). To da fory PiS i Konfederacji. Przy czym, jak sądzę, Konfederacja to też efemeryda. To znaczy zagości być może na dłużej na naszej scenie politycznej, ale jej wynik na obecnym poziomie się nie utrzyma. Na pewno, jeśli ludzie zaczną ją kojarzyć z władzą. Trwale będzie funkcjonować PiS. I to on spije śmietankę z faktu rozbicia obozu prodemokratycznego.
To co piszesz jest rozsądne na normalne czasy. A my "normalnych czasów" nie mamy - mamy czasy rewolucyjne. I po prostu trzeba bronić to co jest bo można stracić wszystko.
PiS wygrywa dzięki zdyscyplinowaniu wyborców. Kaczyńskiemu udało się zmobilizować ludzi, którzy wcześniej nie głosowali (plus pozyskać część tych, którzy głosowali), stworzyć w miarę spójny elektorat oczekujący prostych rozwiązań i podatny na określoną propagandę. I mając taką armię, ma naprzeciw siebie może i trochę liczniejszy, ale rozdrobniony elektorat prodemokratyczny, niespójny i o różnych priorytetach. To jest kluczem do zrozumienia jego sukcesów. Zrobić coś razem z tym elektoratem antypisowskim jest nadzwyczaj trudno, co pokazują ostatnie wybory - gdyby wszyscy wyborcy Trzeciej drogi i lewicy z drugiej tury oddali głosy na Trzaskowskiego, to by gość wygrał. Ale kilkanaście procent z tych osób oddało głos na Nawrockiego. Co może dziwić i oznacza, że ta grupa jest absolutnie nieprzewidywalna. Po stronie PiS takie rzeczy nie mają miejsca. Tu jest wyjaśnienie wyników wyborów. Błędy popełniły obie strony. Można dyskutować kto większe. Rzecz w tym, że błędy sztabu PiS nie miały wpływu na zachowanie elektoratu Nawrockiego, błędy sztabu Trzaskowskiego - miały.
Aby było jasne - nikogo nie usprawiedliwiam. Po prostu zauważam, że jedna strona boksuje się z ręką zawiązaną do tyłu.
A co do oszustw wyborczych - to, że jestem ostrożny w tego typu sformułowaniach nie oznacza, że ich nie uznaję. Po prostu jestem ostrożny. Także dlatego, że mam świadomość konsekwencji przy różnych opcjach jeśli chodzi o rozwój sytuacji. Ale nie traktuj tego co piszę jako negacji tezy, że doszło do oszustw - bo doszło. Pytanie jest o skalę.
Tak nawiasem, to Nawrockiemu najbardziej powinno zależeć na wyjaśnieniu tego stanu rzeczy. Chyba, że wie iż skala była tak wielka, że to mogłoby odwrócić wynik. Osobiście wydaje mi się to mało prawdopodobne (choć nie nieprawdopodobne), ale i tak facet powinien sprzyjać wyjaśnieniu sprawy. Bo to będzie i tak miało poważne konsekwencje.
Otóż nie, wy już dawno zjechaliście z poziomem i żyjecie pożyczonym czasem.
Przemawiają przez Ciebie emocje. Przypomnę, że politycy robią to co chcą lub akceptują ich wyborcy. ZAWSZE. Formułowałeś oczekiwania, które nie są do zrealizowania. Nie dostrzegałeś osiągnięć, które są trudne do niezauważenia. Odpowiedz sobie kto Cię w tej sytuacji zadowoli? I jeśli pojawi się takie ugrupowanie, to jakie będzie miało poparcie? Czy te 30-25 % które ma PO? Tylko postaraj się myśleć racjonalnie i wyjść poza twoją "bańkę".