Mają się liczyć kompetencje i wyniki a nie to czy identyfikujesz się z babą, chłopem czy psem Baskerville'ów.
Nie zauważasz, że to nie ma NIC wspólnego z ich kompetencjami - z tym co robią. Natomiast ma wiele wspólnego z tym kim są, za kogo się uważają.
Jest takie powiedzenie, że nie ważne jest czy kot jest biały czy czarny, ważne jest czy myszy łapie. Parafrazując, to wypowiedź Trumpa podkreśla, że ważne jest to czy jest biały czy czarny. A czy myszy łapie to już jest w tym kontekście mniej ważne.
To znaczy idioci i ignoranci którzy nigdy nie słyszeli o kryzysie z 73 roku gdy państwa dysponujące ropą zagrali nią politycznie.
Jeśli ktoś myśli, że podpisanie jakiegoś papierka (Chiny w WTO) coś gwarantuje to jest szczególnym rodzajem naiwniaka....
Wybacz, ale z tego co piszesz wychodzi z jednej strony twój brak pamięci, a z drugiej wiedzy o realiach polityki zagranicznej (i nie tylko).
Jest prawdą, że nic niczego nigdy nie gwarantuje. Tym nie mniej całe prawo międzynarodowe (które przecież jednak funkcjonuje, lepiej lub gorzej, ale jednak) opiera się na woli państw. Władze oczywiście kalkulują relację cena-zysk, ale jednak podstawą jest dobrowolność. Demokratyczny Zachód po prostu myśli inaczej niż autokracje takie jak Rosja czy Chiny. Gdyż na Zachodzie władze robią to czego chcą obywatele-ich wyborcy. A ci nie chcą myśleć o wojnie tylko o wygodnym i dostatnim życiu. Tak to wygląda. Na wschodzie zaś władze myślą to co chcą, tylko w ograniczonym stopniu przejmując się tym czego chcą ich poddani (na tyle, by poddani nie zrobili jakiejś rewolucji). Czyli to co robią państwa autokratyczne w dużym stopniu zależy od osobowości ich przywódcy - która może być bardzo różne (jaka? - tego się nie przewidzi). Tu leży kolosalna przewaga demokracji nad autokracją (tak nawiasem).
Ty oczekujesz, by zwykli ludzie, przynajmniej większość tych, którzy chodzą na wybory, zaczęli myśleć strategicznie, przewidywali możliwości tego co może (choć nie musi) wydarzyć się za dekady (powołując się na przykłady sprzed dekad) i z tego tytułu byli gotowi do wyrzeczeń - bo wyrzeczenia, mniejsze lub większe by się z tym wiązały. To jest bez sensu. Pamiętaj, że w demokracjach politycy ZAWSZE robią to co chcą ich wyborcy lub są gotowi zaakceptować.
O tym świadczy zresztą i twoja wypowiedź. Powołujesz się, jako przykład, na kryzys paliwowy z 1973 roku wywołany sztucznie przez producentów ropy. OK. Ale ten sam przykład może być wykorzystany na poparcie "zielonej rewolucji", która od paliw kopalnych ma nas przecież choćby tylko w sporej części uniezależnić. A Ty przecież nie jesteś jej zwolennikiem - czy tak? Więc w tej kwestii nie wyciągasz wniosków z przykładu przed dekad. Podobnie zresztą jak bardzo wielu ludzi.
Zachód uważał, że handel z Rosją (i Chinami) pozwoli te państwa ucywilizować pokazując, że jest to alternatywa dla jakichś agresywnych poczynań. I to jest logiczne. Tak myśleli wszyscy - także wszystkie opcje polityczne w naszym kraju także. Dużo się mówi obecnie o NS2. Ale przypominam - kontrowersje z NS2 związane były z tym, że omijał on Polskę. Obawiano się czegoś w rodzaju szantażu - że Rosja NIE BĘDZIE HANDLOWAĆ z Polską.Obawiano się braku możliwości handlu z Rosją, NIKT nie zamierzał nie handlować, nie kupować ropy i gazu z Rosji. Co więcej,wiele opcji politycznych, i to przede wszystkim te z prawa i lewa, były zwolennikami zwiększenia kontaktów handlowych z Rosją.
Owszem, prawie wszystkie opcje polityczne w Polsce (a w każdym razie większość) były zdania, że Rosji ufać nie można, ale to nie znaczy, że były za tym by z Rosją nie handlować!O tym zapominasz. I przedstawiasz obraz wydarzeń, który prawdziwy nie jest.
A jak wychodzisz z domu to zamykasz drzwi na klucz czy zostawiasz otwarte?
Znów - nie rozumiesz istoty sprawy. Zamykam, gdyż wiem, że bandyci są, istnieją, i stanowią zagrożenie. Ale nie rozumiem dlaczego ktoś tym bandytą zostaje. Bo uważam, że są nieporównanie lepsze sposoby na życie.
Jestem "guroodporny"
To ci się Gregski tylko tak wydaje. Ulegasz pewnym "autorytetom", co dość wyraźnie widać w tej dyskusji. Masz swoje ulubione media i źródła informacji. Nie wiem czy one Cię kształtują, czy są ulubione bo odpowiadają twoim przekonaniom, choć sądzę, że jedno i drugie. Ale na pewno nie jesteś "guruodporny".
Dla mnie kryterium wyjściowym przy ocenie tego czy ktoś ulega jakimś "guru" jest linkowanie. I to co się linkuje (czy źródła się powtarzają itp.). To oczywiście nie jest kryterium doskonałe, ale pozwala ocenić wstępnie delikwenta. I po takiej "ocenie" sądzę, że jesteś podatny na określoną propagandę.