Napoleon pisze:
Bo żadnej innej inicjatywy nie zauważyłem.
Dodano po 2 minutach 11 sekundach:
Jeśli faktycznie nic nie zrobili i gdzie indziej tego nie ma - to niedobrze. Ale można do tego wrócić i niekoniecznie oni muszą w Sejmie to proponować. Inni też mogą.
Tak jak wspomniałem,głowy nie dam, ale nic innego nie znalazłem. A nowelizowana miała być ta ustawa.
To działa tak zawsze. Ktoś z oburzeniem twierdzi, że coś zostało zaproponowane ale to odrzucono (w domyśle - gdyby nie odrzucono to byłby skutek pozytywny; lub coś w tym rodzaju) tymczasem nic takiego miejsca nie miało (zazwyczaj coś jest na co się można powołać, ale z rzeczoną sprawą nie ma to nic wspólnego - jak w przykładzie o którym dyskutujemy). Informacja jest nieprawdziwa - w zasadzie to kłamstwo. Zaś kłamiący wychodzi z założenia, że nikt nic nie sprawdzi, autentycznych dokumentów szukać nie będzie i wszyscy kłamstwo przyjmą za dobrą monetę. Chciałbym zwrócić uwagę, że Ty też "kupiłeś" tę informację nie sprawdzając jej. I z przekonaniem powieliłeś informację nieprawdziwą - z przekonaniem, bo odpowiadała twoim poglądom. Tak się robi kłamliwą propagandę. Z czym, jak mi się wydaje, chyba tu mamy do czynienia.
Ile mamy kilometrów linii kolejowych? Wiadomo ile. Wysadzenie kawałka toru nie jest zatem zbytnim wyzwaniem. Pod względem technicznym nie jest to żadne wyzwanie, trzeba mieć tylko materiał wybuchowy o co nie trudno w kraju przyfrontowym. Porozmawiajmy zatem o tym, co było oczywiste od początku: granica z Białorusią była nieszczelna, odbywał się tam przemyt, również ludzi. Ale np. papierosów też. Przeloty na niskiej wysokości, wyładowanie czy nawet zrzucenia towaru i wio z powrotem. Zwalczanei tego procederu było trudne i wymagało nakładów. Podkreślam to słowo: nakłady, bo się będzie powtarzać wielokrotnie. Podobnie było i jest z radarami, Jak już pisałem nie ma możliwości zapobieżenia ostrzałowi naszego terytorium zza granicy. Jakiś gościu z kałachem se stanie za granicą i zacznie se szczelać. Podobnie jest z dronami/rakietami: taka rakieta może se wlecieć i przy sprzyjających warunkach dolecieć do Bydgoszczy i nie ma żadnej rady na to. A wlot na kilka kilometrów to w ogóle.
Jeśli weźmiecie pod uwagę wszelakie zamachy, które ktoś robił gdziekolwiek na świecie to u nas wchodzi to jak w masło. Głównie dlatego, że nikt ich nie przeprowadza. Gdybyśmy mieli lokalną IRA, albo Hamas, albo coś to by jakieś procedury były wprowadzone. A tak to tylko jak zostawisz bagaż na lotnisku to się może coś stać. Mamy tu metody takie, jak wrzucanie bomby do śmietników.
I jeśli minister Błaszczak wychodzi na konferencję i mówi, że jesteśmy zabezpieczeni i w ogóle to staje się zakładnikiem Putina i przypadku. Putin może skompromitować te tezy w dogodnie wybranym przez siebie momencie. A przypadek to wiadomo, przypadkowo coś pójdzie nie tak.
Widzimy jak to działa: wysadzili metr toru kolejowego na linii kolejowej Warszawa – Lublin. Okoliczni mieszkańcy zgłosili wybuch na Policji. Przyjechał radiowóz, ale po ciemku nie znajdą przecież wysadzonej szyny. No to pojechali. Pociągi jeździły tamtędy jeszcze przez całą noc, Maszynista zauważył wyrwany tor w niedzielę rano. O sprawie informowała telewizja Republika jako pierwsza. Jakiś biegły ocenił, że materiał wybuchowy został zastosowany. Z istotnych informacji: Tusk się wściekł i zatrzymali jakiś losowych leszczy, których trzeba było puścić. Jakiś inny geniusz obstawił albo chciał obstawić całą linię kolejową wojskiem. Dla czytelników Szwejka taki rozwój wydarzeń nie jest zaskoczeniem.
Tymczasem wiedza o wysadzaniu pociągów jest u nas dość powszechna. Można zastosować ładunek wybuchowy na odpalarkę elektryczną. Można zastosować taki na nacisk, mina taka. Można lontem odpalać. Można w końcu rozkręcić tory na jakimś większym odcinku i pociąg też się wykolei. Teraz ci idioci będą ścigać ludzi za takie wpisy a to jest wiedza z lektur szkolnych (Kamienie na Szaniec?) i filmów. W Klosie wysadzali pociąg? W Najdłuższej Wojnie Nowoczesnej Europy był zamach na pociąg. Zabezpieczenia stosowane przez Niemców były następujące: dodawali przed lokomotywą platformy z balastem, żeby detonowały minę. Puszczali specjalne patrole kolejowe w celu zwiadu. Itp. Były to rozwiązania o ograniczonej skuteczności.
I pojawia się teraz pytanie co w związku z tym? Ano nic nie można zrobić, więc pisowce podjeły pseudodziałania pozorowane, czyli zakaz fotografowania rodem z PRL, idiotyczny w swej najgłębszej naturze. Dezinformowali społeczeństwo co do natury, skali, złożoności problemu. Kupili natomiast sterowce obserwacyjne, co ma sens. Totalne zaś są za i nie ma o czym mówić. Czemu propaganda reżimowa powtarzała narrację o Ukraińcach? Przewrotność ich jest przerażając: wykorzystują nieuznawanie przez nas Ługańska i Doniecka do obciążenia Ukrainy.
Zabezpieczenie torów jest natomiast teoretycznie możliwe, ale wymaga takich nakładów sił, środków, ludzi, sprzętu że jest nierealne. Dlatego podejmują działania pozorowane, bo nie ma możliwości realnych.
Napoleon pisze:
Chciałbym zwrócić uwagę, że Ty też "kupiłeś" tę informację nie sprawdzając jej. I z przekonaniem powieliłeś informację nieprawdziwą - z przekonaniem, bo odpowiadała twoim poglądom. Tak się robi kłamliwą propagandę. Z czym, jak mi się wydaje, chyba tu mamy do czynienia.
Tym razem zacytowałem to, bo chciałem sprawdzić, a nie że wziąłem to za pewnik. Bo także Ty sprawiłeś, że dałem to tu, by każdy się odniósł i próbował odpowiedzieć, czy to prawda. I nie oszukujmy się - obie strony politycznej barykady "żerują" na niewiedzy zwyczajnych obywateli, co takich informacji sami nie zweryfikują tak łatwo. Ale dla dobra wspólnego - byłoby lepiej, by taki pomysł zaistniał i próbowano go wdrożyć. Choć to tylko jeden z pomysłów, co utrudniłby nieco szpiegom robotę u nas. Bo możliwości, by "szaleć" z sabotażami - jest więcej. W programie TV była mowa o tych szpiegach werbowanych na jedną akcję (i potem drugiej nie powtórzą). Takich potem trudno namierzyć, jeśli nie złapie się od razu. No i paraliżować ruch kolei można nie tylko faktycznym sabotażem. Dziś wystarczyła tylko jedna fałszywa informacja o bombie - i ile było zamieszania?
No i prawda, że zabiezpieczyć wszystkiego się nie da. Będą pilnować np. stu ostatnich km tras do granicy z Ukrainą, to mogą np. coś zmajstrować bliżej granic z Niemcami. Albo na Pomorzu. Możliwości jest zbyt dużo. I kto powiedział, że to musi być tylko kolej?
Rzecz w tym, że zacytowałeś "na wiarę" tworząc na tej podstawie zarzut. Na swój sposób stałeś się "ofiarą" manipulacji, choć trochę na własne życzenie - bo kierowałeś się poglądami, które uśpiły Twą czujność (na zasadzie, że skoro autorzy informacji mają takie poglądy jak ja, to nie trzeba ich sprawdzać - to jest naturalna reakcja - problem w tym, że osoby mające poglądy takie jak Ty, bardzo często do manipulacji się uciekają).
Jeśli jest tak jak mi się wydaje, to ta informacja jest klasycznym przykładem jednej z technik dezinformujących. Na bazie ułamka prawdy (coś tam jednak złożono) buduje się aktualną politycznie, korzystną dla określonej opcji, informację nie mającą nic wspólnego z prawdą. Takich informacji krążą tysiące.
Napoleon pisze:
Jeśli jest tak jak mi się wydaje, to ta informacja jest klasycznym przykładem jednej z technik dezinformujących. Na bazie ułamka prawdy (coś tam jednak złożono) buduje się aktualną politycznie, korzystną dla określonej opcji, informację nie mającą nic wspólnego z prawdą. Takich informacji krążą tysiące.
A jasne. Wasze również. "Haki" Wielkiego Bu" na Nawrockiego sugerowane przez premiera Tuska i zarzuty o kuplerstwo "dowalone" do sprawy mieszkania (no i co - sprawa się jakoś "rozmyła" - tak jak myślałem) to też coś podobnego moim zdaniem. Myślę, że to była polityczna "ściema" od początku (w którą wplątano "przyjacielskie" dla rządu media) i dowodów istotnych nie będzie. Ale oczywiście będziesz inaczej twierdził.
A w moim przekonaniu dodatkowo utwierdza mnie ten puszczony w TVP "materialik" o powiązanych z przestępcami gdańskich notariuszach, który miał dodatkowo też "dowalić" prezydentowi.
A ilu ludzi chodziło do tych notariuszy i nie miało pojęcia co tamci robią?